cytaty z książki "Raptem deszcz"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bo nawet gdy założyć, że ten świat jest z tortu, / Każdemu żyje się godnie i dobrze, / W szałowych superciuchach, z mnóstwem rzeczy wyprodukowanych / Dzięki współpracy technologicznej Korei z USA, / I że każdy może żyć w wolności, nie rabując niczyich praw, / Nawet gdyby tu było Niebo! / Raj! / Ogród Eden obsypany klejnotami, to i tak / Ludzie musieliby dzień po dniu zmieniać świat. / Ależ oczywiście! Bez względu na wszystko / Ten świat trzeba obalać i odnawiać, / by mógł kwitnąć od nowa jak kwiat lotosu. / I to jest Budda. / Przecz z tymi piętnastoma wiekami, co się toczą z łoskotem: / Czas pogrążył się we śnie jak stojąca woda, która cuchnie.
Najwspanialszy wiek jest wtedy / Kiedy potrafisz liczyć do dziesięciu. / A jak już umiesz dalej, jedenaście, dwanaście, / To niechybnie zaczną się nieszczęścia.
Ach! Dziecko o świcie nad morzem.
Czym tak naprawdę jest umiejętność pisania? / Kiedyś odpowiedziałem / Że przekleństwem. / Dzieci afrykańskich Pigmejów wynurzają się / Z szałasów bez znajomości jednej literki. / Kiedyś odpowiedziałem / Że są przekreślone.
Przekleństwem tych dzieci jest analfabetyzm, / A moim – moje dziesięć tysięcy książek.
Nieroztropnie myśleć, że ten świat jest nirwaną.
Tak spędzamy każde popołudnie: na powitaniach i pożegnaniach. / Czasami słucham, jak mówią zmarli z Korei starodawnej. / Zazwyczaj opuszczają to i owo. / No bo jak opowiedzieć wszystko na jednym krótkim zmartwychwstaniu? / Historii ich życia przed i po śmierci nie da się wyrazić w kilku słowach.
Nigdy nie byłem pojedynczym tworem. / Sześćdziesiąt bilionów komórek! / Jestem żywym zbiorem / o zygzakowatym chodzie. / Sześćdziesiąt bilionów komórek? / Wszystkie pijane.
Świętość czarnej plamki na końcu zdania / Przydawała blasku następującym dalej słowom.
Wiersze bez kropek / Nie kończą się, kiedy wiersz się kończy, / Tylko płyną dalej jeden za drugim / Cyzelując światło ukryte w mroku, / Ukazując mi świat i to, co poza nim.
Tak! Frazy, któreście do mnie przyszły i odeszły: / nie jest wam pisane stać się wierszem; / wyście sieroty w bezmiarze wszechświata, / ni żywe, ni umarłe.
Umierając, / Powierzam ten świat mojej żonie, / Jestem tak zwaną istotą ludzką, niczym więcej / Niż jedną z łez mojej żony.
Nadchodzi czas, kiedy do ludzi dotrze, / Że każdy jest cząstką wielości.
Nie ma takiej miłości, / Która by mogła uratować ludzkość od zagłady.
Jestem częścią narodu, który całe dzieje / Spędził na wyboistej drodze.
Co zrobione z gliny rozpadnie się na kawałeczki, / Gdy nasiąknie deszczami pory monsunowej?
No patrzcie tylko! / Jednym jedynym kopem mogę tę ziemię / Bezduszną, zbłąkaną na manowce, / Posłać na aut, zepchnąć z trajektorii. / Poślę ten świat / Na zatratę do jakiejś kosmicznej dziury.
Teraz zgadzam się na sny. / Rzeczy są, jakie są, ale to nie wszystko. / Śnię. / Wczoraj / To nie jest dziś; / Dziś / To nie jest jutro, / Ja śnię o jutrze.
Ta ziemia jest grobem doświadczenia.
Zaprawdę, ten świat jest tamtym światem, ogromnym i przepastnym, / Grobem jest ten świat.
Tego się w żaden sposób nie da uniknąć. / Więc po prostu weź głęboki oddech / i pogódź się z losem.
Nowe liście nowego roku / są bardziej zielone od starych. / Nikt nie powstrzyma żółknięcia liści / u schyłku lata. / Żadne zerwanie / między człowiekiem a człowiekiem / nie zniszczy więzi z jesiennymi liśćmi.