cytaty z książki "Szczygieł"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wielki smutek, który dopiero teraz zaczynam pojmować: nikt nie wybiera własnego serca. Nie możemy zmusić siebie do tego, żeby chcieć czegoś, co dobre dla nas lub dla innych ludzi. Nie wybieramy tego jacy jesteśmy.
Stay away from the ones you love too much. Those are the ones who will kill you.
Dobro nie zawsze wynika z dobrych uczynków, a złe uczynki nie zawsze są skutkiem zła.
Co zrobić, jeśli jest się akurat posiadaczem serca, któremu nie można zaufać...? Co zrobić, jeśli to serce z własnych, niezgłębionych powodów uparcie, w obłoku nieopisanego blasku, odciąga cię od zdrowia, domu, odpowiedzialności obywatelskiej, silnych więzów społecznych i wszystkich wszystkich bezkrytycznie wyznawanych powszechnych cnót prosto ku pięknym światłom ruiny, samospalenia, katastrofy?
Nie miałem jej nic do zaoferowania. Byłem chorobą, niestabilnością, wszystkim, przed czym chciała uciec.
Bo nie obchodzi mnie, co mówią inni ani jak często i elokwentnie: nikt mnie nie przekona, nigdy, przenigdy, że życie to jakaś niesamowita, przynosząca satysfakcję gratka. prawda jest taka: życie to katastrofa. Podstawowy fakt naszego istnienia - naszych prób nakarmienia się, znalezienia przyjaciół i czego tam jeszcze - to katastrofa. Zapomnijcie o tych wszystkich absurdalnych bzdurach z "Naszego miasta", które są na ustach wszystkich: cudzie narodzin, radości z każdego kwiatka, "życie, jesteś zbyt cudowne, by cię uchwycić" itd. Dla mnie - i będę to powtarzał zawzięcie do dnia śmierci, dopóki nie padnę na swoją niewdzięczną nihilistyczną gębę, za słaby, by wypowiedzieć te słowa: lepiej nigdy się nie urodzić, niż urodzić się w tym szambie. Kloace szpitalnych łóżek, trumien i złamanych serc. Nie ma zwolnienia, nie ma apelacji, "nie ma zmiłuj", by użyć ulubionego określenia Xandry, prócz wieku i straty nie ma posuwania się do przodu, prócz śmierci nie ma innego wyjścia. [...] czy ma jakiś sens to, że wiemy, iż dla nas wszystko kończy się źle, nawet dla najszczęśliwszych wśród nas, i że wszyscy na koniec tracimy to, co jest dla nas ważne - i że wiemy pomimo tego wszystkiego, pomimo tak okrutnych reguł gry, że można w nią grać z pewnego rodzaju przyjemnością?
Ale czasem, niespodziewanie, rozpacz przelewała się przeze mnie falami i wtedy aż brakowało mi tchu; a gdy fale cofały się, spoglądałem na zasolony wrak zalany światłem tak jasnym, tak smutny i pusty, że nie umiałem sobie przypomnieć, czy świat kiedykolwiek nie był martwy.
Tylko od czasu do czasu zauważyłem łańcuch na stópce ptaszka lub zastanawiałem się nad tym, jak okrutny zgotowano mu los - wzbijał się na krótko, zmuszony do powrotu zawsze w to samo smutne miejsce.
Po co w ogóle czymkolwiek się przejmować? Czy jaki istoty wrażliwe nie zostaliśmy umieszczeni na ziemi, żeby zaznać szczęścia w tym krótkim czasie, który jest nam dany?
Nie możemy wybrać, czego chcemy, a czego nie chcemy, taka jest trudna, samotna prawda.
To już lepiej nigdy się nie urodzić- nigdy niczego nie chcieć, nigdy na nic nie liczyć.
No więc... muszę powiedzieć, że ja osobiście nigdy nie wyznaczałem tak wyraźnej granicy między "dobrem" i "złem" jak ty. Dla mnie: ta granica jest często fałszywa. Jedno i drugie nigdy nie jest całkiem rozdzielone. Jedno nie może istnieć bez drugiego. O ile robię coś z miłości, czuję, że robię to, co najlepsze. Ale ty, wiecznie osądzający, wiecznie żałujący przeszłości, ciągłe wyrzuty, poczucie winy, pytania "a gdyby to", "a gdyby tamto". "Życie jest okrutne". "Żałuję, że nie zginąłem zamiast". No... pomyśl o tym. A jeśli wszystkie twoje uczynki, dobre i złe, nie robią Bogu różnicy? A jeśli wzór jest wyznaczony wcześniej? Nie, nie... czekaj... nad tym pytaniem warto się zastanowić. A jeśli nasze zło i błędy są właśnie tym, co wyznacza nasz los i prowadzi nas do dobra? A jeśli niektórzy z nas nie trafiliby tam inną drogą?
... i było to coś, z czym musiałem żyć, ze smutkiem wywołanym miłością do kogoś, kogo mieć nie można;...
Dobro nie zawsze wynika z dobrych uczynków, a złe uczynki nie zawsze są skutkiem zła, prawda? Nawet ci najmądrzejsi i najlepsi nie są w stanie przewidzieć skutków wszystkich działań. Przerażająca myśl! [...] A co jeśli... to bardziej skomplikowane? Jeśli prawdą jest też coś odwrotnego? No bo... jeśli z dobrych uczynków czasem może wyniknąć coś złego...? Gdzie jest napisane, że tylko zło może być konsekwencją złych uczynków? Może czasami złe oznacza dobre? Można źle skręcić, a i tak trafi się ostatecznie do celu? Albo, jeszcze inaczej, czasem robisz wszystko źle, a to i tak wychodzi na dobre.
... między "rzeczywistością" z jednej strony a punktem, gdzie umysł styka się z rzeczywistością, istnieje strefa pośrednia, tęczowa krawędź, gdzie rodzi się piękno, gdzie dwie zupełnie różne powierzchnie mieszają się i stapiają, przynosząc coś, czego nie jest w stanie dać życie: w tej przestrzeni mieści się cała sztuka i cała magia.
Bo nie obchodzi mnie co mówią inni ani jak często i elokwentnie: nikt mnie nie przekona, nigdy, przenigdy, że życie to jakaś niesamowita, przynosząca satysfakcję gratka. Prawda jest taka: życie to katastrofa. (…) Dla mnie- i będę to powtarzał zawzięcie do dnia śmierci, dopóki nie padnę na swoją niewdzięczną, nihilistyczną gębę, za słaby, by wypowiedzieć te słowa: lepiej nigdy się nie urodzić, niż urodzić się w tym szambie.
Za każdym razem, gdy widzisz muchę albo inne owady na martwej naturze, zwiędły płatek albo czarną kropkę na jabłku, malarz przekazuje ci potajemnie wiadomość. Mówi ci, że rzeczy żywe są nietrwałe, wszystko jest tymczasowe. Śmierć w życiu. Dlatego mówimy o martwej naturze.
Gadzia obmierzłość biologicznego gatunku. Starość, choroba, śmierć. Nieuniknione dla wszystkich. Nawet ci piękni są jak miękkie owoce, które się zaraz popsują. A jednak w jakiś sposób ludzie cały czas się pieprzyli, rozmnażali i produkowali nowe mięso przeznaczone do grobu, uważając, że wydawanie na świat kolejnych istot po to żeby tak samo cierpiały jest niejako czymś zbawczym, dobrym, nawet w jakiś sposób moralnie chwalebnym: wciąganie dalszych niewinnych stworzeń do tej gry, w której nie ma wygranych.
Jeśli za bardzo przywiązujesz się do rzeczy, to cię może zniszczyć. Tylko, jeśli naprawdę przywiązujesz się do przedmiotu, zaczyna żyć własnym życiem, prawda? I czy sens rzeczy, pięknych rzeczy, nie polega na tym, że łączą cię z jakimś głębszym pięknem? Te pierwsze doświadczenia, które szeroko otwierają ci serce i za którymi gonisz przez resztę życia lub próbujesz je w ten czy inny sposób odtworzyć?
Nie możemy wybrać, czego chcemy, a czego nie chcemy, taka jest trudna, samotna prawda. Czasem chcemy czegoś, choć wiemy, że to nas zabije. Nie da się uciec przed tym, kim jesteśmy.
Samochody pędzące z rykiem do tunelu, innych dzielnic, innych miast, centrów handlowych i alej, wielkie bezosobowe strumienie transportu międzystanowego. W tym szumie kryła się olbrzymia, kusząca samotność, prawie jak wezwanie, jak zew morza, i po raz pierwszy zrozumiałem impuls, który kazał tacie wybrać pieniądze z konta, odebrać koszule z pralni, zatankować samochód i wyjechać bez słowa z miasta. Spieczone słońcem autostrady, podkręcona muzyka w radiu, silosy zbożowe i spaliny, wielkie połacie ziemi ciągnące się po horyzont, wszystko kuszące jak skrywana słabostka.
Bo... czyż nie wtłacza się nam wiecznie do głów, od najwcześniejszych lat, tego niekwestionowanego kulturowego truizmu...? Od Williama Blake'a po Lady Gagę, od Rousseau po Rumiego, Toskę i programy dla dzieci. Jest to osobliwie uniwersalne przesłanie, przyjmowane przez wielkich i maluczkich: gdy ogarniają cię wątpliwości, nie wiesz, co robić, skąd wiemy, co jest dla nas dobre? Każdy psychoterapeuta, każdy doradca zawodowy, każda disnejowska księżniczka zna odpowiedź: "Bądź sobą". "Idź za głosem serca".
Czyż wszystko niewarte jest ryzyka? Czy dobro nie może się czasem wkraść przez jakieś dziwne kuchenne drzwi?
(...) leżałem bezsennie znacznie dłużej, czując drapanie w gardle, lekkie zawroty głowy i mdłości po papierosie. Jak to się stało, że wylądowałem w tym dziwnym nowym życiu, gdzie pijani cudzoziemcy wykrzykują coś wokół mnie w środku nocy, ja chodzę w brudnym ubraniu i nikt mnie nie kocha?
Gdyby jednak zbadać głębiej koncepcję schematu trafia się na pustkę tak ciemną, że bezwzględnie niszczy ona wszystko, co kiedykolwiek się oglądało i co brało się za światło.
Zawsze miał się potknąć o ten sam korzeń drzewa i upaść; nigdy nie docierał (...) na czas.
A great sorrow, and one that I am only beginning to understand: we don’t get to choose our own hearts. We can’t make ourselves want what’s good for us or what’s good for other people. We don’t get to choose the people we are.