cytaty z książek autora "Tracy Buchanan"
...Ceremonia pożegnania mamy Becky odbywa się w kościółku niedaleko jaskini, w której umarła, stojącym nad urwiskiem, skąd roztacza się widok na morze. szum fal wdziera się do środka przez otwarte na oścież ciężkie drzwi, żeby zapewnić odrobinę wytchnienia od panującego upału. Przyszło mnóstwo ludzi dla Becky zupełnie obcych.......
Zamknęłam oczy i zobaczyłam twarze wszystkich ludzi, którzy przez ostatnich kilka lat mi towarzyszyli. Potem moich bliskich — męża i córki.
Moja piękna Becky.
To oni tworzyli mur, którym obudowałam swoje życie.
Są moim więzieniem.
Wyobraziłam sobie, że ten mur się rozsypuje, a w oddali widać promyk światła. Potrzebowałam tylko trochę przestrzeni.
Nie, nie może tak myśleć. Takie myślenie zgubiło mamę. Poczucie winy. Brak wiary w siebie. Spotęgowane okrucieństwem babci. Przede wszystkim jednak mama cierpiała na depresję. Głęboką, mroczną depresję, którą usiłowała przez lata trzymać na wodzy, oszukując samą siebie. Ale kiedy te kłamstwa rozpadły się jak domek z kart, dawna niepewność, zagubienie i czarne chmury powróciły, sprawiając, że poczuła się niezdolna nawet do kochania własnych córek.
Problem w tym, że Becky za bardzo lubi własne towarzystwo… i towarzystwo swoich psów. Trudno poznać mężczyznę, który by pasował do jej spokojnego życia i niezależności. Faceci zwykle wnoszą za dużo dramatyzmu, są za bardzo roszczeniowi. Becky lubi mały świat, który dla siebie stworzyła, tylko ona i psy. Czasem jednak tęskni za męskim towarzystwem, no i kiedyś chciałaby mieć dzieci. Mówi sobie, że jest jeszcze młoda, ale powtarza to już od lat.