cytaty z książek autora "Weronika Łodyga"
Czasami ludzie po prostu nie chcą nas w swoim życiu i to boli. Ale to ich wybór. Trzeba go uszanować, choć niekoniecznie się z nim zgadzać. A już na pewno nie oceniać siebie na jego podstawie.
Kogo obchodziło, czy mogą podobać mu się dziewczyny czy nie, czy jest gejem w stu, w dziewięćdziesięciu czy może tylko w pięciu procentach? Cholera, mógł to być nawet tylko jeden zakichany procent - dopóki ten procent kochał Janka, wszystko było w najlepszym porządku.
Ludzie mają więcej niż jedną cechę. Są zbiorem błędów, porażek, prób i starań.
Jak mógł w ogóle pomyśleć, że z tego może coś wyjść? Czemu był tak beznadziejny, czemu w ogóle próbował, czemu zawsze niszczył wszystko, czego się dotknął, czemu nie mógł być po prostu normalny, taki jak wszyscy, czemu...?
"Czemu nadal jesteś zdziwiony, gdy ludzie cię porzucają?".
Jeśli nie robisz niczego złego, nie zachowuj się, jakbyś popełniał zbrodnię.
- Pomyśl o tym jak o byciu jedynym bez okularów w grupie okularników. To, że ich nie masz, nie znaczy, że jesteś gorszy i czegoś ci brakuje. Po prostu nie potrzebujesz ich, żeby dobrze funkcjonować.
- To nie twoja wina (...)
- Ta planeta zginie za trzydzieści lat. I to też nie moja wina, ale nadal będę jedną z ofiar. Niewinność nie ma żadnej wartości.
Co ja poradzę? Kiedy go widzę, serce wali mi tak głośno, że zagłusza rozsądek.
Zaperzył się, łapiąc go za rękę, jakby w ten sposób przypieczętowywał swoje słowa. Artur odruchowo chciał się rozejrzeć, czy przypadkiem nikt w pobliżu nie planuje znienacka ich zaatakować, zdołał się jednak powstrzymać. Obiecał sobie przyjąć taktykę: „Jeśli nie robisz niczego złego, nie zachowuj się, jakbyś popełniał zbrodnię”.
- gniewanie się na kogoś bywa zdrowe. nie mówię, że to dobrze być stale wkurzonym albo długo chować urazę, ale czasem... czasem złość to przejaw szacunku do samego siebie, wiesz?
- Nie mam na co narzekać. Moja rodzina jest spoko. I wszyscy mnie akceptują, wspierają i mam praktycznie wszystko, czego potrzebuję. [...] Ale jakoś po prostu nie umiem być szczęśliwy.
Ja jak byłem mały, mówiłem pogrzeb mnie zamiast uczesz, bo przecież robiło się to grzebieniem, a nie uczeszaczem.
- Złe rzeczy się zdarzają. Przeważnie dlatego, że się jest idiotą albo podejmie się złą decyzję. Jeśli zamkniesz się w pokoju, zawiniesz w koc i już nigdy spod niego nie wyjdziesz, to ten błąd zawsze będzie najważniejszą rzeczą, jaką zrobiłeś. Ale jeśli zaczniesz żyć dalej, to prędzej czy później to się okaże tylko jedną z miliona decyzji. Akurat przypadkiem gównianą.
Chciał poczuć się bezpiecznie, spokojnie i na moment po prostu zapomnieć o absolutnie wszystkim.
Chciał Janka.
Powrót na łono społeczeństwa był dla niego jak opuszczenie schronu po apokalipsie: dużo zniszczeń, cierpienia i bezustannych krzyków.
Gdy jednak kilkadziesiąt minut później leżał w łóżku z mokrymi policzkami , opuchniętymi oczami i cieknącym nosem, wsłuchując się w cichy oddech Beniamina, który po prostu był, zdał sobie sprawę, że może właśnie tego potrzebował. Od bardzo, bardzo dawna.
-Byłem raczej dzieckiem czynu. Poszukiwacz przygód, te sprawy.
- Aaale potem dostałeś strzałą w kolano?
(...) wygrzebawszy z kieszeni paczkę papierosów, przyjrzała się jej uważnie. -Kuźwa, znowu rak! A mówiłam babce wyraźnie, żeby dała mi te z impotencją! Jak mam ,,złapać je wszystkie", skoro nikt nie chce współpracować?
To nie twoja wina! Nie możesz brać na siebie grzechów całego świata ! Co ty, ludzkość chcesz zbawić? Etat zajęty, spóźniłeś się dwa tysiące lat.
Jestem twoją przyjaciółką (...). Bycie miłą nie jest moim priorytetem. Jeśli sam nie umiesz o siebie zadbać, to cię do tego zmuszę, choćbym miała zaciągnąć cię do niego siłą i gołymi rękami.
Wybacz, ale nie będę słuchał rad od kogoś, kto włożył zieloną koszulkę i pomarańczową bluzę. Są pewne granice.
Czy "taplał się w poczuciu winy"? Być może. Mimo, że osobiście widział to bardziej jak tonięcie. Choć fakt faktem, nigdy nie próbował też wstać i sprawdzić, czy przypadkiem woda nie sięga ledwo do pasu.
(...) Nagle zdał sobie sprawę, że po prostu chciałby to wszystko wiedzieć. Że chcialby znać Janka lepiej, całościowo i bez żadnych wyjątków.
- Chcesz iść na prawo? [...] Jakim cudem nigdy mi o tym nie powiedziałeś?
- Tak jakoś wyszło... [...]
- Prawdziwy student prawa nigdy nie straci okazji, by o tym wspomnieć [...]. Lepiej już zacznij trenować.
Głos chłopaka brzmiał trochę mniej jak wołanie zza grobu. Bardziej jak krzyk z zamkniętej trumny. A to już część sukcesu. Teraz wystarczy znaleźć tylko dobry łom...
- Gdybyś się nigdy nie urodził - skonkretyzował Beniamin. Nadal nie patrzył w jego stronę, wzrok miał utkwiony w suficie, a minę obojętną. - Czy to by coś zmieniło?
Konieczność zakładania na każdym kroku, że dla kogoś coś, na co nie masz żadnego wpływu, może nie być "w porządku", musiała być koszmarnie męcząca.
A wiesz ile końców świata przeżyliśmy do tej pory ? Bo ja pamiętam co najmniej trzy. I za każdym razem istniała jakaś grupa ludzi, którzy naprawdę w to wierzyli i byli potem bardzo zaskoczeni.