cytaty z książek autora "Lyssa Kay Adams"
Nie ma na świecie większej siły niż dobra kobieta, której skończyła się cierpliwość.
Właśnie dlatego literatura przemawia do ludzi. Zawiera uniwersalne prawdy.
Najgorszym rodzajem samotności jest samotność w małżeństwie.
W pewnym momencie wszyscy małżonkowie stają się sobie obcy (...). Wszyscy jesteśmy nieskończonymi projektami i zmieniamy się w różnym tempie. Kto wie, ile małżeństw postanowiło się rozwieść tylko dlatego, że wzięli przejściową fazę za problemy nie do pokonania?
Najbardziej się bała, że pewnego ranka obudzi się ze świadomością, że życie przeleciało jej między palcami (...). Że w którymś momencie stała się pustą skorupą. Skorupą pozbawioną marzeń i nadziei. Zwyczajnym dodatkiem do mężczyzny. Swoją własną matką, bierną twarzą przy błyszczącym stole.
Wszyscy mamy jakąś pustkę w środku (...). Coś, czego nam brakuje. Coś, czego potrzebujemy, ale nie chcemy się do tego przyznać albo nawet nie wiemy, że nam tego brakuje, dopóki nie odnajdziemy tego w drugiej osobie.
Może to najbardziej ich łączyło. Oboje udawali. Ogarnęło go nagłe poczucie osamotnienia. Nie po raz pierwszy czuł się jak piąte koło u wozu. Niepasujący element układanki w klubie książki. Jak facet, który umie ocalić sto małżeństw, ale jest skazany na brak własnego szczęśliwego zakończenia.
Nie boimy się, że mężczyźni czytający thrillery i kryminały mogą zostać seryjnymi mordercami, więc dlaczego mamy zakładać że z powodu zwykłego filmu dziewczynka nie będzie wiedziała, że nie musi przemieniać się z syreny w człowieka, by znaleźć miłość?
Może najbardziej zabójczy był dla niej właśnie te uśmiech. Uśmiechał się, jakby cieszył się, że tu z nim jest. Jakby był szczęśliwy. W starciu z tym uśmiechem nie miała najmniejszych szans.
Strach to potężny motywator, podobnie jak miłość.
Nie spotkałem dziewczyny, którą byłoby łatwiej kochać. Jest zabawna, inteligentna, dobra i odważna, a gdybyś zadał sobie choć trochę trudu, żeby naprawdę ją poznać, przekonałbyś się, że jej sarkazm to tylko mechanizm obronny, by odepchnąć kogoś zanim ją zrani. To tylko przykrywka dla miękkiego serca, które boi się, że ktoś je złamie. Jeśli tego nie widzisz, to nie zasługujesz na to, aby być w jej życiu.
Liv przekrzywiła głowę i patrzyła na niego tak, jakby się zastanawiała, czy mu wierzyć. A Mack po raz pierwszy dostrzegł jej podobieństwo do siostry. Te same oczy. Ta sama karnacja. Z tym że Liv odznaczała się nieufnością, której próżno było dopatrywać się w Thei. Sprawiała wrażenie kogoś, kto rozpaczliwie pragnie ufać ludziom, ale tego nie potrafi.
- Wykorzystujesz słabości ludzi przeciwko nim. Tak bardzo wstydzisz się swoich błędów, tak bardzo boisz się własnej słabości, że masz wszystkim wokół do zarzucenia ich zwykłą ludzką niemoc!
Mack rozwalił się na sofie i położył nogi na ławie.
- Nie ma się czego wstydzić. Nagonka na kawę z syropem dyniowym to idealny przykład toksycznego maskulinizmu obecnego w najbardziej przyziemnych sferach życia. Gdy masa kobiet coś lubi, nasze społeczeństwo automatycznie zaczyna to wyśmiewać. Tak samo jest z romansami. Skoro kobiety za nimi przepadają, to pewnie jakieś głupoty, zgadza się?
Przytrzymała jego spojrzenie i coś złapało go za serce. Oczy Liv były jak zwierciadła, w których odbijały się wszystkie jej emocje. Oczarowany patrzył, jak lęk przemienia się w determinację, a piwne oczy opanowuje ognista zieleń.
Adrenalina i gniew zmieszały się z pożądaniem i żalem, tworząc wybuchową mieszankę, która zawładnęła jego zmysłami.
Silne uczucia każą nam niekiedy robić rzeczy, których w normalnych okolicznościach nigdy byśmy nie zrobili.
Istnieje ogromna różnica między rozkochaniem a kochaniem kogoś.
Wszyscy jesteśmy sumą naszych doświadczeń życiowych, które wpływają na nasze reakcje.
Po prostu myślę, że oczekiwanie od kogoś ideału jest niebezpieczne.
Zanim się poznali, miał opory przed odzywaniem się nawet w towarzystwie znajomych. Ale gdy po raz pierwszy się przy niej zająknął, Thea jakby tego nie zauważyła. Nie próbowała dokończyć za niego zdania, nie odwróciła wzroku skrępowana. Po prostu czekała, aż skończy.
- W pewnym momencie wszyscy małżonkowie stają się sobie obcy - ciągnął Dal. - Wszyscy jesteśmy nieskończonymi projektami i zmieniamy się w różnym tempie.
Sprzedawca napiął szelki.
- Co będzie burzone?
- Struktury władzy patriarchalnej.
Nagle Thea i Liv znowu były nastolatkami śpiewającymi ile sił w płucach w swoim dusznym pokoju u babci. To właśnie tam - porzucone przez matkę, która "szukała siebie" w wirze złości i walki o alimenty, oraz ojca zbyt zajętego zdradzaniem żony numer dwa, by zająć się córkami - uczyły się na pamięć tekstów P!nk i poprzysięgły sobie, że nigdy nie zaufają mężczyźnie, nie będą słabe jak ich matka ani samolubne jak ojciec i zawsze będą się o siebie troszczyć.
One kontra świat. Na zawsze.
Smakował pastą do zębów, whiskey i utraconymi marzeniami.
- Posłuchaj, stary - zaczął Malcom, gładząc olbrzymimi dłońmi gęstą jak park krajobrazowy brodę. - Faceci to idioci. Ciągle narzekamy, że kobiety są zagadkowe, i nigdy nie wiemy, czego chcą. Rozbijamy swoje związki przekonani, że nie da się ich zrozumieć. Ale tak naprawdę problem tkwi w nas samych. Myślimy, że nie wolno nam czuć, płakać i wyrażać emocji. Oczekujemy, że kobiety odwalą za nas całą robotę uczuciową, i jesteśmy w ciężkim szoku, gdy nas zostawiają.
Jeśli mężczyzna chce cię zostawić, pomachaj mu na pożegnanie i zarygluj drzwi. Masz lepsze rzeczy do roboty niż zabieganie o przegraną sprawę.
Liv usiadła prosto.
- Nie chcę faceta. Nie mam na to czasu. Trzeba wokół nich skakać, uwieszają się na człowieku i nigdy nie dotrzymują słowa.
Mack gwizdnął.
- Cholera, dziewczyno. Kto cię skrzywdził?
- Patriarchat - odparła śmiertelnie poważnie.
Po paru minutach wrócił do stolika z dwoma tekturowymi kubkami. Na jednym z boku widniał zapisany ręcznie numer telefonu.
Liv przewróciła oczami.
- Chyba jest dla ciebie trochę za młoda, nie sądzisz?
Mack spojrzał na swój kubek, jakby dopiero teraz zauważył numer, i wzruszył ramionami.
- To nagminne.
- Nie masz za grosz wstydu.
- Nic nie poradzę, że mam wrodzoną charyzmę.
- Masz wrodzoną zdolność do wciskania kitu.