cytaty z książek autora "Iwona Banach"
Niektórzy autorzy rzeczywiście mają sporo wiary we własne dzieła.
Jak baba poluje na kochanka, to kupuje majtki po dwadzieścia, trzydzieści złotych, a jak już ma, to po sześć. Normalne, a te po dziesięć pięćdziesiąt to baby do sanatorium biorą, bo i chłop jaki się może trafić, i lekarzowi trzeba się jakoś pokazać.
Teraz młodzi ludzie żrą wszystko, wciągają wszystko, piją wszystko i nic im nie jest, ale spróbuj podać im kanapkę z chleba z glutenem, a padają jak muchy.
Pilnowała moralności (...), ale to częsty przypadek u osób, które nie mają już żadnych szans na niemoralność i bardzo jej innym zazdroszczą.
Z tym że o ile klnąca dotychczas po ludzku papuga używała tylko jednego soczystego słowa, o tyle, kiedy przekwalifikowała się na język psi, nie zamierzała się ograniczać.
Niestety.
Szczekała namiętnie i bardzo umiejętnie.
Bez przerwy. Dniami i nocami.
Gorzej, że szczekała na całe mnóstwo sposobów. Potrafiła przejść od szczeku bernardyna do jazgotu yorka w jednej chwili, po drodze zahaczając o powarkiwania wilczura, piskliwy skrzek pekińczyka czy wredne warczenie pitbulla.
Matki tak mają, szczególnie te, które urodzą sobie własnego mężczyznę życia, a potem muszą go oddać jakiejś wywłoce, która nie nakarmi, nie ubierze, na dwór wypuści bez kalesonków i rękawiczek i jeszcze się wścieka, kiedy biedak niechcący zrobi dziecko jednej czy drugiej sąsiadce.
Dla wielu żon ratowanie swojego chłopa jest podstawową czynnością małżeńską – zaraz po pilnowaniu. Można powiedzieć, że traktują go, jakby był prawdziwym skarbem, dlatego też opcja zakopywania w ogródku często bywa brana pod uwagę.
W internecie wszystko jest możliwe, wszystko jest na trochę, na niby, na pokaz i dla lajków.
To właśnie w takich okolicznościach rozpadło się małżeństwo Mietka. Zasada była jedna i to nieprzekraczalna. Żony mają prawo zabierać tylko padłych mężów. Niestety, żona Mietka zanosiła go do domu, zanim zdążył paść, często nawet, zanim zdążył wypić. Ledwie nalał sobie pierwszy kieliszek, a ta już myk, zarzucała go sobie na ramię i do domu. Ileż to razy o mało się nie zadławił, usiłując szybko wypić choć to, co mu polano. To nie było życie. I nie pomogły wrzaski, krzyki, prośby ani nawet pełne solidarnej męskości próby odbicia kumpla. Żona Mietka była we wsi kowalem. Nikt z nią nie miał szans. Mietek tym bardziej.
Bo to jest tak, jak jest dobrze, to jest dobrze, ale jak już zaczyna być źle, to nagle wszyscy biegną po siekiery i tasaki, nawet jeżeli chodzi tylko o słowa.
Mamusia bez ceregieli wpakowała się pomiędzy siedzących przy stole, usiadła koło Pawła i zaczęła go z miłością (zdecydowanie matczyną, ale też przesadną) obcałowywać.
Żal to uczucie, które zagnieżdża się w duszy przy pierwszej maleńkiej niesprawiedliwości. Jakakolwiek by była.
Oczywiście, kolacja wigilijna jest miłym wydarzeniem, ale w Polsce nie wolno jej świętować ze śmiechem czy jakąś większą radością.
Ma być uroczyście i smutno, ponura podniosłość jest obowiązkowa.
A jeśli jest zabójczynią?
- E tam, nikt nie jest doskonały.
Pewne zachowania w ogóle nie są akceptowalne, a całowanie się w towarzystwie do takich właśnie należy, ale jeżeli całuje się para nastolatków, to jakoś można im to wybaczyć, albo starszy pan całuje się ze swoją o czterdzieści lat młodszą żoną, to też jakoś pasuje, ale nie starsza kobieta z młodszym mężczyzną.
Z teoriami spiskowymi tak już jest. One przyciągają, łączą, sklejają, zbliżają ludzi do siebie bardziej niż kolejka w Biedronce, bardziej niż wyprzedaż w Media Markt, a nawet bardziej niż seks.
Hrabina była wredną krową, która psuła wszystkim humor, a do tego uważała się za panią wszechświata i okolic.
(...)Nie wiedzieliśmy,że są takie skarby,które nie są nic warte,a jednak ludzie potrafią oddać za nie życie. Skarby bez sensu,bez znaczenia...Choć mają wartość,to nie dla każdego,nie dla wszystkich.
Kiedy więc na samym początku dziewczyna wlazła niechcący w krzaki malin, a zaraz potem w krowią kupę, uznał, że chyba się w nim zakochała, skoro chodzi z głową w chmurach, zamiast patrzeć pod nogi. Kiedy potknęła się o wystający z ziemi korzeń, a chwilę potem wpadła na pień pochylonej sosny, stwierdził, że nie chyba, ale na pewno, i to szaleńczo. Ucieszył się jeszcze bardziej, kiedy jakimś cudem prawie wpadła do rowu melioracyjnego. Dopiero poślizg na spróchniałym, porośniętym opieńkami pniaku trochę go otrzeźwił. Owszem, dobrze, niech go kocha! To miłe, przyjemne i fantastyczne, ale niech zostanie przy życiu! Tragiczna miłość do grobowej deski niespecjalnie go interesowała, ta mniej tragiczna, ze szpitalem i połamanymi kończynami, też nieszczególnie.
Był zdeklarowanym singlem, jak się teraz mówi, choć sam uważał się za starego kawalera.
Może i nie jest pani morderczynią, ale sama pani obecność stanowi zagrożenie!
Każdy wie, a wiedzą to z pewnością wszystkie dzieci i nastolatki, że ratowanie świata przed morderczym potworem jest zajęciem o wiele bardziej interesującym niż szydełkowanie czy wyplatanie nawet najbardziej fikuśnych makram.
Ludzie mają problemy z wieloma sprawami, jednak najbardziej przywiązują się do własnego zdania na jakiś temat i za nic nie chcą go zmienić, choćby dlatego, że to by oznaczało, że się mylili, a to gorsze niż największa obraza.
Ludzie świadomie i celowo zakłamują rzeczywistość. Robią to z bardzo różnych powodów.
Mówi się, że niektórzy ludzie mogliby popełnić samobójstwo, skacząc z wysokości swojego ego na poziom swojego IQ.
Wyskoki i niewinne dziwactwa, które kręcą kobiety na początku małżeństwa, po latach policja nazywa motywem.