cytaty z książek autora "Pierre Bourdieu"
Wydaje się więc, że to co nazywamy "odwagą", jest bardzo silnie uwikłane w tchórzostwo, wiele bowiem przypadków zabójstw, tortur, gwałtów, wykorzystywania, nadużyć czy innych postaci dominacji dokonuje się na fundamencie typowo męskiego strachu przed wyłączeniem ze świata twardych i nieustraszonych mężczyzn. Rzeczywiście, jest to świat, zakładający bycie twardym zarówno w stosunku do własnego, jak i cudzego cierpienia.
O gustach i kolorach się nie dyskutuje: nie dlatego, że każdy ma swój gust, ale dlatego, że każdy gust uważa, że jest ufundowany w naturze - jest habitusem; w efekcie odrzuca inne jako skandal wynaturzenia. Nietolerancja estetyczna wywiera straszliwą przemoc.
Podczas gdy kobiety, które proces socjalizacji skazuje na umniejszenie, nabywają głównie cnoty negatywne: abnegację, rezygnację oraz milczenie, mężczyzn można potraktować jako więźniów i ofiary dominujących wyobrażeń kulturowych. Zarówno bowiem dyspozycje do podległości, jak i inne, prowadzące do potwierdzenia własnej nadrzędności i egzekucji dominacji, nie są wpisane w naturę, ale podlegają procesowi konstrukcji - są tworem długiego procesu socjalizacji, to znaczy aktywnego procesu różnicowania płci.
Charakteryzujące miłość zawieszenie walki o władzę symboliczną (...) oznacza tu obopólne milczące uznanie własnej inności, prowadzące poza alternatywę egoizm/altruizm, a nawet dychotomię podmiot/przedmiot - do stanu "stopienia się" czy łączności, którą oddaje jedna z niemal mistycznych metafor: "dwoje zatraca się w sobie bez utraty siebie".
W męskiej dominacji, oraz w sposobie w jaki jest narzucana i doświadczana, dostrzegałem zawsze przykład paradoksu podległości - efektu tego, co nazywam przemocą symboliczną - przemocą delikatną, niewyczuwalną i niewidoczną nawet dla jej ofiar, przemocą wywieraną głównie symbolicznymi kanałami komunikacji i wiedzy oraz niewiedzy, przez nieświadome przyzwolenie, a wreszcie za pomocą uczuć.
Zabójcy, mali i wielcy dyktatorzy kierujący wielkimi instytucjami totalnymi, ale również tylko zwykłymi więzieniami, koszarami czy internatami, także nowocześni "super-szefowie" gloryfikowani przez neoliberalną hagiografię, znają ten szczególny rodzaj cielesnej odwagi, kiedy - jak na przykład ci ostatni - dokonują redukcji zatrudnienia. Męskość, jak widzimy, jest pojęciem wybitnie relacyjnym, skonstruowanym głównie dla innych mężczyzn, ale przeciw kobiecości - przeciw lękowi wzbudzanemu przez kobiecość - przede wszystkim kobiecość odnajdywaną w samym sobie.
Ci którzy mają monopol na manipulowanie sferą sacrum, uczeni w piśmie wszelkich kościołów, nigdy nie wykazują wiele zrozumienia dla tych, którzy chcą "odkryć w sobie samych źródła tradycyjnego autorytetu" i dostać się, bez żadnych zapośredniczeń, do skarbca, nad którym tamci sprawują pieczę.
Siła męskiego porządku wynika z tego, że obchodzi się on bez uzasadnienia: androcentryzm narzuca się jako neutralny i nie wymagający dyskursywnej legitymizacji. Porządek społeczny jest bowiem olbrzymią machiną symboliczną wprowadzającą w życie i zatwierdzającą męską dominację.
Pozory biologii i jej realne skutki będące efektem długiego, kolektywnego procesu uspołecznienia tego, co biologiczne, i biologizacji tego, co społeczne, przenikają się i mieszają, odwracając porządek przyczyn i następstw. Powołują do istnienia naturalizowaną konstrukcję społeczną (gender jako rodzajowy habitus) będącą naturalnym fundamentem arbitralnego podziału, który znajduje swoje odbicie w zasadach i w rzeczywistości oraz wyobrażeniach o rzeczywistości.