cytaty z książek autora "Maurice Maeterlinck"
Każda bowiem ich czynność wiąże się nierozerwalnie z błękitem nieba, z rozkwitem łąk, pól i lasów, z najrozkoszniejszą porą w ciągu całego roku.Pszczoły to dusza, dusza lata, to zegar znaczący okres dosytu i bujności życia, to skrzydło polatującej woni, to samoświadomość promieni słońca, to pobrzęk jaźni ogarniającej świat, to pieśń atmosfery przeciągającej się rozkosznie na wygodnej leży,a przelot ich jest wiadomym znakiem, motywem muzycznym owych niezliczonych radości i upojeń rodzących się z ciepła i żyjących w światłości. Przez pszczoły dochodzimy do zrozumienia szczęśliwych chwil, jakie daje nam przyroda.
Bezmózgie muchy, dla których nie istnieje ani logika, ani wrażliwość na różnice naświetlania, ani żadna tajemnica szkła, latają na oślep we wnętrzu karafki i natrafiwszy, jak to się zawsze głupcom zdarza, na szczęśliwy zbieg okoliczności, który staje się ich ocaleniem tam, gdzie zazwyczaj giną mędrcy, ostatecznie wpadają przypadkiem w przewód szyjki i wydostają się na swobodę, nie wysilając się ani na odrobinę rozsądku.
Słyszałem tutaj muzyczny i zrozumiały pogłos duszy radującej się pięknem i pracą. Uczyłem się tutaj, w szkole pszczół, czym się zajmuje wszechpotężna natura i jak tworzy, poznałem związek nierozerwalny wszystkich trzech królestw, patrzyłem na nieustanne organizowanie życia, zgłębiałem sens moralny pracy usilnej i bezosobistej. I jeszcze coś lepszego nad to odczuwałem-oto rozkosz, nieco mętną, rozkosz odpoczynku.
Wydaje nam się, że to my właśnie sami, siłą inteligencji i twórczego geniuszu, stwarzamy rzeczy nowe w świecie nieświadomym i biernym. Tymczasem, przyjrzawszy się sprawie z bliska, dochodzimy do wniosku, że w ogóle trudno jest nam stworzyć coś nowego. Przybłędami tylko jesteśmy, niedawno przybyłymi na Ziemię, toteż odnajdujemy jedynie to, co istniało dawno, i powtarzamy, niby nowością olśnione dzieci, wszystko to, czego dokonało przez wieki życie.
Trutnie zachowują się w ulu podobnie, jak zalotnicy Penelopy w domu Ulissesa. Ucztują, hałasują, marnują pożywienie i zanieczyszczają wszystko.
Trzeba pracy pięciu, sześciu robotnic, i to nieustannej, aby wyżywić jednego trutnia.
Czy można przypuścić, że życie nie jest dziełem inteligencji, skoro spostrzegamy w nim taką masę inteligencji? To znaczy, czy można przypuścić, by życie nie zmierzało do takich celów, jak: szczęście, doskonałość, zwycięstwo nad tym co zwiemy złem, pokonanie śmierci, ciemności i wreszcie samej nicości, będącej prawdopodobnie jedynie cieniem czegoś nieznanego albo może snem własnym świadomości?
Oto pszczoły na wyspie Barbados zaprzestały całkiem odwiedzać kwiaty od chwili, kiedy powstały tam liczne cukrownie i przez cały rok mogą żywić się kradzioną ludziom słodyczą.
Kiedy zakwita świat, pszczoły ogarnia szał poświęcenia, zabójcza pracowitość
Od tysięcy lat pszczoły żyją w tych samych warunkach, co dzisiaj, rządzą się wspaniałymi prawami , ale prawa te są od wieków takie same. Od czasów niepamiętnych budują ciągle swoje zdumiewające plastry, do których nie można nic dodawać ani nic zmienić, gdzie połączona jest w jedno doskonałość twórcza chemika, architekta i inżyniera, niestety jednak plastry owe są dokładnie takie same, jakie znajdujemy w sarkofagach egipskich albo widzimy wyrysowane w starych papirusach hieroglificznych czy na kamieniach świątyń.
Wszystko, co dostrzegamy w sobie, jest z natury rzeczy podejrzane, gdyż jesteśmy jednocześnie sędzią i pozwanym, ponadto odczuwamy zbyt silną skłonność zaludniania świata naszych wyobrażeń zwidami i uroczymi mamidłami nadziei. Informacje, jakie ofiarują nam kwiaty, są minimalne w stosunku do danych, jakie zaczerpnąć moglibyśmy od gór, morza i gwiazd w razie podchwycenia zagadki ich życia. Mimo to jednak dają nam one prawo przypuszczania z niejaką otuchą, że duch ożywiający wszysko lub odszczepiający się od tego co żyje, w istocie swej jest tym samym duchem, który używia ciało nasze.
Cóż z tego, że możemy się wzajem dotykać rękami? Oczy więcej wiedzą niż ręce.
Im bardziej ul chyli się ku upadkowi, tym więcej wytwarza trutniów.
O, jakąż niszczącą potęgą jest smutek!
Cień znika ze słonecznego zegara, gdy słońce kryje się za chmury, a czas staje się bezmierną pustką o ile przelotu jego nie stwierdzają momenty wesela, bowiem wszystko, co nie raduje, zapada w otchłań zapomnienia.
Cóż za piękne słowa! Uczą nas, że liczyć należy jedynie godziny przynoszące dary, że przywiązywać trzeba znaczenie tylko do uśmiechu, nie myśleć o przeciwnościach losu, ale tworzyć byt własny z momentów jasnych, miłych, patrzeć wyłącznie na słoneczną stronę każdej rzeczy czy zjawiska, a resztę zostawić wyobraźni niebacznej i zapominającej łatwo.
Uważaliśmy się za posiadaczy uzdolnień niesłychanych, niezrównanych, po prostu przeogromnych. Później jednak okazało się, że korzystniejsze jest nie zaliczać się do cudów, albowiem przekonaliśmy się, że wszelkie cuda rozpływają się bez śladu w normalnej ewolucji natury.
Podobnie, jak zaczynamy od niedawna odczuwać woń deszczu czy zmroku, zapewne kiedyś będziemy w stanie pochwycić woń śniegu, lodu, rosy porannej, jasności świtu i lśnienia gwiazd. Wszystko wydzielać musi jakąś woń dotąd nieznaną: przestrzeń, promień księżyca, szmer strumienia, chmura płynąca czy uśmiech lazuru nieba.
O, jakąż niszczącą potęgą jest smutek!
Cień znika ze słonecznego zegara, gdy słońce kryje się za chmury, a czas staje się bezmierną pustką, o ile przelotu jego nie stwierdzają momenty wesela, bowiem wszystko, co nie raduje, zapada w otchłań zapomnienia.
Wiadomo każdemu chyba, że na skrawku zalanej słońcem ziemi, ciągnącym się od Cannes do Nicei, każda piędź gruntu, najmniejsza dolina i wzgórek, wiodą bohaterską walkę z prostackimi perfumami powstałymi z syntezy chemicznej, które w porównaniu z lasem, borem, łąką, bezkresnym polem są niby malowane, teatralne dekoracje przedstawiające krzaki i łąki.
[...] rodzaj ludzki, wstrętny często w osobniku, staje się znośny w swym całokształcie.
Liczyć należy jedynie godziny przynoszące dary, przywiązywać trzeba znaczenie tylko do uśmiechu, nie myśleć o przeciwnościach losu, patrzeć wyłącznie na słoneczną stronę każdej rzeczy czy zjawiska, a resztę zostawić wyobraźni niebacznej i zapominającej łatwo.
Odwrotnie do tego, co dzieje się w tłumie ludzkim, u owadów żyjący ch społecznie inteligencja zbiorowiska wzrasta proporcjonalnie do wzrostu liczby jednostek, które je tworzą. Jakoż istotnie gatunki tworzące społeczeństwa najliczniejsze, ogólnie biorąc, są najbardziej przedsiębiorcze, pomysłowe, stoją na najwyższym stopniu rozwoju.
[...] wszystko, co nie raduje, zapada w otchłań zapomnienia. [...] liczyć należy jedynie godziny przynoszące dary, że przywiązywać trzeba znaczenie tylko do uśmiechu, nie myśleć o przeciwnościach losu, ale tworzyć byt własny z momentów jasnych, miłych, patrzeć wyłącznie na słoneczną stronę każdej rzeczy czy zjawiska, a resztę zostawić wyobraźni niebacznej i zapominającej łatwo.
Przeciętnie pasieka złożona z dziesięciu kolonii wyrzuca w danej chwili w powietrze dziesięć tysięcy samców, z których ledwo dziesięć do piętnastu zdoła dokonać jedynego aktu, dla którego zjawiły się na świecie.
Trutnie wielkie, zwaliste ale bezbronne, bo pozbawione żądeł, nie stawiając nawet oporu, starają się wymknąć. Serce patrzącego ogarnia współczucie, bliskie zawsze w czasie wymiaru sprawiedliwości u człowieka. Współczucie to niezawodnie wyjednałoby łaskę w warunkach naszych, ale srogie robotnice nie znają uczucia litości, są jedynie wykonawczyniami głębokiego i bezwzględnego prawa natury.
[...] każdy kwiat wydziela toksyny zabijające i sterylizujące obcy pyłek, a czyni to w celu utrzymania w stanie nietykalnym swój gatunek.
Trutnie zachowują się w ulu podobni jak zalotnicy Penelopy w domu Ulissesa. Ucztują, hałasują, marnują pożywienie i zanieczyszczają wszystko. Trzeba pracy pięciu, sześciu robotnic, i to nieustannej, aby wyżywić jednego trutnia.
DZIADEK Zawsze ci sami. Wciąż głupio mówią o zmarłych, jak i za moich czasów.
JAŚ Więc wy ciągle śpicie?
DZIADEK Śpimy dość dużo i czekamy, żeby żywi pomyśleli o nas i tym samym nas rozbudzili. Przyjemnie spać, gdy się życie skończyło. Lecz również przyjemnie budzić się od czasu do czasu.
JAŚ A więc nie umarliście, tak naprawdę? Nie umarliście?
DZIADEK Coś ty powiedział? Co on takiego mówi? Używa słów dla nas niepojętych. Co to zajakieś nowe słowo, a może to nowy wynalazek
JAŚ Słowo "Umrzeć".
Nie wiedzieć, gdzie się jest, nie wiedzieć skąd się przychodzi, nie wiedzieć, dokąd się idzie; nie odróżniac południa od północy, ni lata od zimy... i zawsze w ciemności, te ciemności... wolałbym raczej nie żyć... Czy to całkiem nieuleczalne?