cytaty z książek autora "Robert Jackson Bennett"
Bóstwa mogły stworzyć wiele piekieł - kończy - ale myślę, że wszystkie bledną przy tym, co ludzie zgotowali sobie samym.
Twoje dochodzenie popchnęło nawet skarbnika partii do próby samobójstwa. Biedny sukinsyn nawet nie umiał skutecznie popełnić samobójstwa. Próbował powiesić się w swoim biurze, ale skończył na wyrwaniu z sufitu wodociągu.
Wszyscy odtwarzamy naszą historię, ponieważ chcemy dowiedzieć się, w jaki sposób teraźniejszość stała się teraźniejszością, czyż nie?
- To Sigrud, mój sekretarz.
- Twoim sekretarzem jest Drejling?
- Tak.
- Ale czy oni nie są dzikusami?
- Wszyscy jesteśmy wytworami naszych środowisk.
Bogowie są okrutni nie dlatego, że każą nam pracować. Są okrutni, ponieważ pozwalają nam mieć nadzieję.
- Co tam masz? - pyta Shara.
- Sprzedawca twierdził, że wino śliwkowe - mówi. - Ale sądząc po zapachu... chyba nie był do końca szczery.
- I... próbowałeś już tego?
- Tak. I nie oślepłem.
- Narody nie mają moralności (...) Tylko interesy.
Imiona są sprawami innych ludzi. Pomagają ludziom nazywać to, czym sami nie są.
- Stare teksty mówią wiele rzeczy. A pani mówi to, jakby było czymś wyjątkowym. Jakby było to niezwykłe, że jedna osoba widzi cierpienie drugiej i chce jej pomóc. Jakby (...) żeby robić coś nadzwyczajnego, czy też to, co wy uważacie za nadzwyczajne, człowiek musi działać na rozkaz Bóstwa.
Nigdy wcześniej nie widziałem kraju (...) Widziałem jedynie ziemię pod stopami.
Blizny to okna do goryczy. Najlepiej ich nie ruszać.
Shara dotyka okna, ducha swej twarzy schwytanego przez szkło.
Sigrud jest młotem w świecie gwoździ i to go zadowala.
- Robiliśmy już takie rzeczy - odpowiada. - Czym różni się od nich ta?
- To nie jest muowost.
- Tamto - mówi pogardliwie Sigrud - nie stanowiło żadnego wyzwania.
- Cóż. Nie jest to też ahanasztańska dornowa - odpowiada Shara. - Nie jest to... byle diablik czy nieszczęśnik, na którym należy przeprowadzić brutalną egzekucję.
- Za chwilę powiesz, że nie przypomina też tamtego smoka.
- To był mały smok - zauważa Shara.
Shara nigdy jeszcze nie spotkała Sajpura, którego ambicje kończyły się wcześniej niż dopiero wraz ze śmiercią.
- A pan w jakim celu tu przybył? - pyta dalej kobieta.
Sigrud ponownie zaciąga się fajką. Zastanawia się.
- Kłopotów- odpowiada wreszcie.
- Kim jest... Sigrud? - pyta Vohannes.
Niedaleko rozlega się potworny krzyk i odgłos tłuczonego szkła, potem nastaje cisza.
- To jest Sigrud - oznajmia Shara.
- [...] Muszę cię zapytać: masz jakieś ubrania na imprezę?
Sigrud leniwie wskazuje na upaćkane błotem buty i koszulę ze śladami od smogu.
- A co jest nie tak z tym?
- Dlaczego czyta pani o Wykłowie? - pyta Mulaghesh.
- Zna go pani?
- Wszyscy go znają. To kawał chuja.
I do seem to be developing a talent for tolerating verbal abuse and mad questions, ma'am.