rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Obecnie większość z nas korzysta z portali społecznościowych. Niektórzy próbują się na nich wybić, promują swoje produkty, siebie. Takie portale otwierają przed nami wiele drzwi, ale musimy pokazać na co nas stać. Są ludzie, którzy są sobą i to wystarczy, inni muszą wykazać się niezwykłą kreatywnością aby ktoś ich zauważył. Z resztą nie tylko w Internecie, w życiu poza nim także.
Kreatywność jest w dzisiejszych czasach bardzo ważna, w końcu jest nas ponad 7 miliardów, jeżeli chcemy się wyróżnić musimy być oryginalni. Oczywiście nie powinniśmy rywalizować z całym światem. Najważniejsze jest, aby robić to co kochamy i nie zmuszać się do niczego.
I tu wkracza Austin Kleon, który chce nam pomóc w naszej twórczości, daje kilka porad, a przede wszystkim radzi „robić swoje”. To bardzo ważne, żeby nie oszaleć i nie zmieniać się tylko dla tego, że komuś nasza praca się nie podoba. Weźmy na ten przykład instagram: ile z nas zmieniło styl swoich zdjęć „bo taki jest modny i lepszy”? Cóż… ja mogę tu podnieść rękę. Albo kto cały czas coś kupuje „bo inni na zdjęciach to mają, a ja nie i przez to na pewno moje zdjęcia nie są takie fajne”? I znowu mogę podnieść rękę. Otóż autor uświadamia nam, że kreatywność to przede wszystkim szukanie inspiracji we własnym otoczeniu. Wasz kot słodko śpi, a na niego padają poranne promienie słoneczne? Ekstra! Zróbcie mu zdjęcie, na pewno wyjdzie pięknie, a na dodatek będziecie czuli większą więź z fotografią. A najlepsze jest to, że nic was nie będzie to kosztowało.
To wszystko jest oczywiście przykładem, można to intepretować do własnych sytuacji. Ja na przykład zawsze zazdrościłam osobą, które tylko zaglądają do szafek i pomimo małej ilość produktów spożywczych wiedzą od razu co zrobić. Według mnie to też jest kreatywność, tylko że od strony kuchni.
Więcej rad autora nie zdradzę. Warto po porostu je samemu przeczytać. Zwłaszcza, że książka jest mała i krótka, a większość stron ma przeróżne ilustracje. Kto wie może po przeczytaniu jej coś się u was zmieni na lepsze. Może uświadomicie sobie pewne rzeczy albo znajdziecie swój nowy, ulubiony cytat? Na mnie na pewno wpłynęło „rób swoje”. Więc i wam polecam ją przeczytać.

Obecnie większość z nas korzysta z portali społecznościowych. Niektórzy próbują się na nich wybić, promują swoje produkty, siebie. Takie portale otwierają przed nami wiele drzwi, ale musimy pokazać na co nas stać. Są ludzie, którzy są sobą i to wystarczy, inni muszą wykazać się niezwykłą kreatywnością aby ktoś ich zauważył. Z resztą nie tylko w Internecie, w życiu poza nim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W trzecim tomie „grzechów młodości” wiele się zmienia. Przede wszystkim nasi bohaterowie są coraz starsi, niektórzy z nich zmieniaj swoje nastawienie, inni są jeszcze bardziej nieznośni albo wręcz przeciwnie. Pojawiają się nowe problemy, smutki, ale są też pozytywne chwile. Co prawda bardzo mało jak na tak dużą rodzinę, nie są one też jakoś specjalnie opisywane. Na przykład ślub – tak można by pomyśleć „ szczęśliwe wydarzenie”, a zajmuje chyba niecałą stronę. Jednak rozumiem, że autorka chciała nam przekazać trudy lat 80 i stan wojenny. I niewątpliwie jej się to udało. Z naszą obecną sytuacją momentami czułam się jakby rzeczywiście był rok 1981.
Jedyne co się nie zmieniło to moje nastawienie do tej sagi. Każdy pojedynczy tom uwielbiam za ogrom emocji, refleksji oraz za miło spędzony czas. Mam wrażenie, że z każdą częścią jest coraz to lepiej, a już na początku było wspaniale. Ne mam żadnych zastrzeżeń do „cienia zbrodni”, może z wyjątkiem błędu w drzewie genealogicznym, ale to nic nie znacząca drobnostka.
Podsumowując: według mnie cała seria jest genialna i zasługuje żeby jak najwięcej osób ją przeczytało.

W trzecim tomie „grzechów młodości” wiele się zmienia. Przede wszystkim nasi bohaterowie są coraz starsi, niektórzy z nich zmieniaj swoje nastawienie, inni są jeszcze bardziej nieznośni albo wręcz przeciwnie. Pojawiają się nowe problemy, smutki, ale są też pozytywne chwile. Co prawda bardzo mało jak na tak dużą rodzinę, nie są one też jakoś specjalnie opisywane. Na przykład...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Edyta Świętek zrobiła kawał niezłej roboty ukazując realia polskiego społeczeństwa w czasie PRL-u. Wszystkie problemy polityczne, relacje międzyludzkie i emocje są przedstawione w bardzo ciekawy sposób. W trakcie czytania można wczuć się w klimat Bydgoszczy z lat 70-tych i 80-tych, momentami miałam wrażenie jakbym tam była i wszystko widziała oraz czuła na własnej skórze.
Bohaterowie tak barwni i różnorodni wzbudzali we mnie mnóstwo skrajnych emocji. Autorka perfekcyjnie przedstawiła postacie w sposób realny z ich wadami, lękami i egoizmem. W sumie mało jest osób w tej książce, do których pałam nieprzerywalną sympatią, może dla tego, że zazwyczaj dostajemy idealnych bohaterów, którzy zawsze są mili i empatyczni. A tu mamy spojrzenia z kilku perspektyw, więc możemy być bardziej obiektywni i dostrzegamy więcej rys. Jednak są postacie, które bardzo lubię na przykład Helena, Justyna czy Eugeniusz, którzy są chyba najprzyzwoitszymi ludźmi w tej rodzinie.
W skrócie pisząc: mnóstwo emocji. Nie tylko wśród rodu Trzeciaków, ale też w nas po przeczytaniu „echa niewierności”. Bo ile się tu dzieje… Kłótnie, zdrady i wiele innych.
Brakuje mi tylko więcej opisów miejsc, żeby móc poczuć się jakby rzeczywiście było się w Bydgoszczy. Ale bez tego książka i tak jest niesamowita. Jeszcze do niedawna nie pomyślałabym, że tak bardzo może spodobać mi się książka obyczajowa.
Kolejne tomy z pewnością będę czytać i polecam każdemu zapoznać się z „grzechami młodości”.

Edyta Świętek zrobiła kawał niezłej roboty ukazując realia polskiego społeczeństwa w czasie PRL-u. Wszystkie problemy polityczne, relacje międzyludzkie i emocje są przedstawione w bardzo ciekawy sposób. W trakcie czytania można wczuć się w klimat Bydgoszczy z lat 70-tych i 80-tych, momentami miałam wrażenie jakbym tam była i wszystko widziała oraz czuła na własnej skórze....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest rok 1970, w Bydgoszczy mieszkają Franciszka i Leon Trzeciakowie, którzy mają czwórkę już dorosłych dzieci. Najstarszy syn Tymoteusz odnosi sukcesy w pracy, ale zaniedbuje swoją żonę, za to rozpieszcza czwórkę dzieci. Drugi syn Kazimierz jest milicjantem, a jego żona niespełnioną piosenkarką. Córka Agata, która mieszka ze starszymi Trzeciakami wraz z mężem i dziećmi uczy w podstawówce. A najmłodszy syn Eugeniusz jeszcze studiuje.
Najwięcej rozdziałów jest z perspektywy żony Tymka Elżuni, gdzie poznajemy typ rodziny, w którym to mężczyzna pracuje, a kobieta zajmuje się domem i dziećmi. Wszystko w takim układzie byłoby w porządku, gdyby tylko mąż szanował i nie zdradzał żony. Tak to tylko ma do niej ciągłe pretensje, podburza jej autorytet przed dziećmi i ciągle wraca do domu pijany.
Dużo też dowiadujemy się o Gienku, który ma inną wizję Polski. Pragnąłby, aby wszyscy byli równi i mieli dogodne życie. Chłopak bierze udziały w protestach, co nie podoba się reszcie rodziny, gdyż to działa na jej niekorzyść. Jest jednak zmuszony do zaprzestania sprzeciwiania się władzy.
Mamy też kilka podrozdziałów przeznaczonych dla innych bohaterów jak siostra Franciszki, Justyna (Gienka dziewczyna), Agata oraz kilka innych postaci.
Edyta Świętek za pomocą tej jednej rodziny ukazała nam funkcjonowanie Polski za czasów PRL’u. Od strony rodzinnej, czy też politycznej. Jak też przeróżne typy ludzi, ich osobowości oraz zachowania, które spokojnie godzinami można analizować.
Każda z postaci jest wyrazista i złożona, ma jakąś historię do opowiedzenia. Część z nich jest błaha lub codzienna, ale niektóre są pełne smutku, czy samotności. Wyjątkową historią jest ta o siostrze Franciszki, której podczas wojny zabito męża, a dzieci wywieziono do obozu. Niezbyt dużo jej stron poświęcono, ale chwyta za serce.
W książce jest pełno różnorodnych przykładów i ogólnie wszystkiego. Mamy tu zdrady, jak i wierność, szacunek i jego brak, wiarę, bezprawie dla niektórych, a dla innych wręcz przeciwnie. Autorka bardzo dobrze przedstawiła cały klimat PRL’u. Jak to wszystko mogło rzeczywiście wyglądać. Dzięki czemu można było doskonale wczuć się w czasy kiedy byli „równi i równiejsi”, wszystko było na kartki, a żeby coś dostać trzeba było swoje odstać.
Bardzo podobało mi się, że na początku każdego rozdziału mamy fragmenty piosenek z tamtego okresu, to dodaje jeszcze więcej uroku. Pozytywnie zaskoczyłam się na tej książce i jej niebanalnej treści. A jedynym minusem był dla mnie w niektórych momentach sposób pisania pani Świętek, gdyż czasami wydawał mi się trochę chaotyczny. Ale poza tym „rzeka kłamstw” jest dla mnie bardzo dobrze napisana i tylko zachęca do sięgnięcia po kolejne części.
Ja jestem osobą, która nie bardzo przepada za polskimi książkami oraz obyczajówkami. A ta książka mnie szczerze zachwyciła. To chyba mówi samo za się.

Jest rok 1970, w Bydgoszczy mieszkają Franciszka i Leon Trzeciakowie, którzy mają czwórkę już dorosłych dzieci. Najstarszy syn Tymoteusz odnosi sukcesy w pracy, ale zaniedbuje swoją żonę, za to rozpieszcza czwórkę dzieci. Drugi syn Kazimierz jest milicjantem, a jego żona niespełnioną piosenkarką. Córka Agata, która mieszka ze starszymi Trzeciakami wraz z mężem i dziećmi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„W minimalizmie chodzi o to, żeby pozbywać się nie tych rzeczy, które kochasz, lecz tych, które odwracają Twoją uwagę od tego, co kochasz.”
Pewnie Wam też zdarzyło się kiedyś pojechać na wakacje i zapragnąć takiego samego mieszkania/domu jaki wynajmowaliście. Moja rodzina upodobała sobie w Szwecji pewne mieszkanko, do którego wracamy praktycznie co roku na narty. Jest ono niewiele większe od mojej sypialni, a posiada łazienkę, kuchnię i w czwórkę spokojnie się mieścimy. Co więcej każdy ma mnóstwo miejsca, ponieważ jest czyste i przestronne, pomimo swojego małego metrażu. Więc czemu większość z nas nie może pomieścić się we własnych domach, które są przecież o wiele większe? I tu na ratunek przychodzi Joshua Becker, który uświadamia nam, na podstawie własnych doświadczeń, że chomikujemy wszystko co nam wpadnie do rąk. Niektóre rzeczy są nam potrzebne, ale większość tylko zajmuje miejsce. Oczywiście nie musimy się wszystkiego pozbywać, nawet jeśli tego nie używamy, ponieważ są też przedmioty, które są dla nas wartościowe lub zwyczajnie cieszą oczy. (Tu dobra informacja dla moli książkowych: nie musicie pozbywać się książek! Owszem, te które są dla Was zbędne możecie sprzedać.) Poza tym z książki dowiadujemy się od czego zacząć naszą przygodę z minimalizmem, jakie pytania sobie zadawać, jak w przyszłości unikać zagracenia i przede wszystkim jak być szczęśliwszym człowiekiem.
Gwarantuję Wam, że po przeczytaniu „dom minimalisty” zechcecie dokładniej przyjrzeć się swojemu otoczeniu i je ogarnąć, mnie już rączki świerzbią żeby coś wyrzucić.
Ale żeby nie było tak słodko napiszę z czym się nie zgadzam. Na samym początku autor opowiada o swoim rozbawieniu, kiedy w programach typu „Dorota was urządzi” bohaterowie odcinka płaczą z zadowolenia ze swojego odmienionego mieszkania: przecież i tak za jakiś czas je zagracą. Może tak, może nie. Ja na przykład chciałabym zrobić gruntowny remont swojego pokoju, ponieważ wątpię, że po pozbyciu się np. połowy ubrań będę szczęśliwsza. Jasne, w pewnym stopniu na pewno. Ale jak ktoś ma pełno mebli i każdy „z innej parafii” (jak ja) to i tak niewiele to zmieni. Albo żeby wszystko chować. Dla mnie to niewykonalne.
Jednak to wszystko jest sprawą indywidualna, przecież Jashua nie przewidzi sytuacji każdego człowieka i jego potrzeb.
Według mnie warto przeczytać „dom minimalisty”, ponieważ książka jest prosto napisana, a jednak może zmienić czyjeś życie na lepsze. Więc, jeśli chcecie stać się minimalistami, to może Wam w tym pomóc. Pamiętajcie, że czasami „im mniej, tym więcej.”

„W minimalizmie chodzi o to, żeby pozbywać się nie tych rzeczy, które kochasz, lecz tych, które odwracają Twoją uwagę od tego, co kochasz.”
Pewnie Wam też zdarzyło się kiedyś pojechać na wakacje i zapragnąć takiego samego mieszkania/domu jaki wynajmowaliście. Moja rodzina upodobała sobie w Szwecji pewne mieszkanko, do którego wracamy praktycznie co roku na narty. Jest ono...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Prawa ludzkiej natury” to niesamowity przewodnik po ludzkiej naturze. Możemy znaleźć w nim przeróżne typy osobowości, zachowania człowieka, sposoby jak sobie radzić z innymi oraz na co zwracać szczególną uwagę. To oczywiście są tylko przykłady, ponieważ w książce mamy opisanych znacznie więcej sytuacji.
Greene napisał dla nas 18 różnorodnych rozdziałów, które mają mniej więcej podobny schemat: zawsze się zaczynają od opowiedzenia części historii jakiejś znanej osoby takich jak Królowa Elżbieta I czy Richard Nixon, potem mamy interpretacje, przeróżne podrozdziały oraz klucze do ludzkiej natury, a wszystko to zakończone znanymi cytatami dopasowanymi do tematu.
Tej książki nie powinno się jednak czytać naraz, tylko dawkować ją sobie, na przykład jeden rozdział dziennie. Swoją drogą nawet szybciej się nie da, a poza tym dobrze by było czasami dłużej pomyśleć nad pewną kwestią, zatrzymać się, czy po prostu przećwiczyć swoją nowo nabytą wiedzę w rzeczywistości, ponieważ autor czasami nawet nam zaleca abyśmy dokładniej przyjrzeli się mimice twarzy naszego współrozmówcy, czy usiłowali odczytać inne sygnały niewerbalne.
Bardzo ciekawym zabiegiem jest właśnie opowiedzenie części życia tych ludzi, ponieważ po pierwsze możemy kimś się zainspirować, czy dowiedzieć o nim nowych rzeczy, a także przećwiczyć w książce swoje zdolności obserwacji oraz własnego interpretowania zachowań.
Nie zawsze oczywiście zgadzałam się z Robertem Greene, niekiedy też było mi trochę źle z faktem, że uważa mnie (jak i każdego człowieka) za narcyza, ale dobre jest takie uświadomienie sobie swojej natury. Wtedy łatwiej nam będzie kontrolować swoje poczynania i iść w kierunku lepszego człowieka, który wie jak sobie radzić z ludźmi, i żyć z nimi w zgodzie.
Uważam, że to lektura, którą warto sobie przeczytać. Nawet jeśli nie będziemy zgadzać się z autorem w każdej kwestii, to może zdamy sobie sprawę z niektórych aspektów i zaczniemy je dogłębniej analizować. Już po pierwszych rozdziałach zauważyłam, że zaczynam zwracać uwagę na niektóre rzeczy, których wcześniej nie zauważałam. To tylko świadczy o tym, że nawet samo przeczytanie jej zmienia troszeczkę nasz sposób patrzenia na świat.

„Prawa ludzkiej natury” to niesamowity przewodnik po ludzkiej naturze. Możemy znaleźć w nim przeróżne typy osobowości, zachowania człowieka, sposoby jak sobie radzić z innymi oraz na co zwracać szczególną uwagę. To oczywiście są tylko przykłady, ponieważ w książce mamy opisanych znacznie więcej sytuacji.
Greene napisał dla nas 18 różnorodnych rozdziałów, które mają mniej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to