Imperia i barbarzyńcy

Okładka książki Imperia i barbarzyńcy Peter Heather
Okładka książki Imperia i barbarzyńcy
Peter Heather Wydawnictwo: Rebis Seria: Historia [Rebis] historia
768 str. 12 godz. 48 min.
Kategoria:
historia
Seria:
Historia [Rebis]
Tytuł oryginału:
Empires and barbarians
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-01-01
Liczba stron:
768
Czas czytania
12 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375102819
Tłumacz:
Janusz Szczepański
Tagi:
barbarzyńcy imperium
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
95 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
141
140

Na półkach: ,

Peter Heather, profesor historii średniowiecznej w King’s College w Londynie, po napisaniu dobrze przyjętego „Upadku Cesarstwa Rzymskiego” (Dom Wydawniczy Rebis) zajął się rozwinięciem jednej z przyczyn tego wydarzenia. Mowa o wielkiej wędrówce ludów – plemion barbarzyńskich sąsiadujących z Rzymem – i o innych wczesnośredniowiecznych migracjach, które w dużej mierze ukształtowały dzisiejszy wygląd Europy. Autor porwał się na zadanie niełatwe, bo jak uporządkować kilkuwieczny, głównie germańsko-słowiański bałagan i w przystępnej formie wyjaśnić Czytelnikom zawiłości procesu, nad którym wciąż głowią się historycy? Jak „niewdzięczna” była praca nad książką niech świadczy fakt, iż autor poświęcił jej – oczywiście z przerwami – szesnaście lat życia.

Mimo szoku, jakiego doznały cesarskie elity po rzezi rzymskich legionów w Lesie Teutoburskim w 9 roku n.e., sąsiedzkie stosunki z barbarzyńcami układały się stosunkowo poprawnie. Rzymianie coraz chętniej korzystali z usług germańskich rekrutów, ci drudzy, jako sprzymierzeńcy cesarza (foederati),nie odmawiali pobierania sowitych wynagrodzeń. Obie nacje wreszcie dobrze zarabiały na przygranicznym handlu. Nic dziwnego więc w tym, że ludy, które mieszkały z dala od limes i nie miały szans na czerpanie tak wielkich zysków z wymiany jak przygraniczni kuzyni, postanowiły przenieść się bliżej złotodajnej granicy z imperium. Za drugą falę migracji na początku V wieku odpowiadają z kolei nie tylko – jak się głównie przyjmuje – Hunowie, przed którymi uciekały ludy zamieszkujące ziemie między Morzem Czarnym a Dunajem, ale też nieudolna polityka rzymskich cezarów. Jednym plemionom pozwalano osiedlać się w granicach imperium, innym nie. Ci drudzy postanowili więc szukać szczęścia na własną rękę, nie czekając na zaproszenie. Przyczyną wielkich marszów było też stopniowe wycofywanie się Rzymian znad granic, co ograniczyło barbarzyńcom napływ pieniędzy z handlu i sprawiło, że wodzowie plemion, aby nie stracić przywództwa, postanowili wprowadzić je na terytorium rzymskie i sięgnąć po jego bogactwa. Hunowie tylko wypełnili powstałą w ten sposób pustkę. Upadek Rzymu był oczywiście procesem znacznie rozłożonym w czasie, ale za jego początek autor uznaje właśnie rezygnację Rzymian z Dacji i pasa ziem między Karpatami a Dunajem na rzecz Gotów i innych ludów w III wieku.

Obok ludów germańskich głównymi bohaterami książki są Słowianie, którym towarzyszymy od ich wyjścia z praojczyzny (której położenie wciąż jest kwestią dyskusyjną, ale uczeni stawiają głównie na Zadnieprze) po moment zakładania tych państw słowiańskich, które przetrwały do dzisiaj, jak Polska i Czechy. Sporo ciepłych słów pada pod adresem pierwszych Piastów. Heather chwali na przykład dobrą jak na owe czasy organizację młodego państwa, co wynikało ze stosunkowej zamożności, osiągniętej głównie dzięki intratnemu handlowi niewolnikami. Jej namacalnym efektem był rozmach architektoniczny – zbudowana przez Bolesława Chrobrego katedra w Poznaniu była prawdopodobnie w tym czasie największą budowlą kamienną w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Trzynawowy kościół miał aż tysiąc metrów kwadratowych powierzchni. Na kartach „Imperiów…” pojawiają się także Anglosasi podbijający dzisiejszą Anglię, Wikingowie szerzący postrach nad brzegami mórz i wspomniani już Hunowie z „Biczem Bożym” Attylą na czele.

Autor sporo miejsca poświęca rozważaniom teoretycznym na temat cech migracji. W uproszczeniu typologię tego procesu sprowadza do trzech terminów: transferu elit (najlepszy przykład to podbój Anglii przez Normanów w 1066 roku),modelu falowego (Goci opuszczający ziemie nad Bałtykiem na rzecz terenów nad Morzem Czarnym) i migracji na dużą skalę (Longobardowie w VI wieku). Heather zaznacza, że nawet wyjątkowo dużych migracji nie można nazwać według starej terminologii inwazjami. Szukając analogii między średniowiecznymi wędrówkami ludów a współczesnymi, podaje przykłady migracji Burów w latach 30. XIX wieku, ucieczki Tutsi do sąsiednich krajów podczas ludobójstwa w Rwandzie, czy Albańczyków podczas konfliktu o Kosowo. Mimo że te porównania są trochę naciągane, to pozwalają współczesnemu czytelnikowi uzmysłowić sobie uniwersalne prawidła towarzyszące migracjom.

W jaki sposób autor chce uniknąć zrażenia Czytelnika do trudnego tematu? Stylem pisania, podając zawiłości w przystępnej formie i nie stroniąc od fragmentów iskrzących się typowym angielskim humorem, który wcale nie odbiera lekturze naukowej powagi (oczyma wyobraźni widzę akademickiego historyka, który poprawiając okulary w rogowej oprawie, pyka ze złości fajką, przyprawiony o palpitację serca…). Z przymrużeniem oka czyta się anegdotę o Hitlerze nie mogącym pogodzić się z tym, że gdy Egipcjanie budowali piramidy, szczytem cywilizacyjnego rozwoju ludów germańskich były… gliniane garnki. Śmieszy Napoleon, rozkazujący wykonać na cesarską koronację szatę z ozdób znalezionych w grobie Childeryka, budowniczego państwa Merowingów – wszystko byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby nie fakt, że złote fragmenty były pozostałościami… końskich uprzęży.

Cieniem na pozytywnej opinii o książce Heathera kładą się błędy i nieścisłości, które – przyznam, że dość nieoczekiwanie – znalazłem podczas lektury. Autor przedstawia Hunów jako „prawdopodobnie plemię ugrofińskie”. Jest to wciąż kwestia dyskusyjna, więc powinien przedstawić drugą, bardziej popularną hipotezę, o ich pochodzeniu od ludów ałtajskich z grupy tureckiej. W innym fragmencie książki czytamy, że w IX wieku Słowację nazywano Morawami. Tę wpadkę traktowałbym jako niepotrzebny skrót myślowy – Słowacja i Morawy to oczywiście dwie różne krainy, a błąd mógł wziąć się z tego, że w tym okresie Słowacja była sercem Państwa Wielkomorawskiego. Powołując się na źródło arabskie autorstwa Ibrahima ibn Jakuba Heather podaje, że piastowski komes posiadał drużynę trzech tysięcy pancernych wojów. Bynajmniej nie chcę się przyczepić do wątpliwej, bądź co bądź, liczby rycerzy Mieszka I, ale do określenia komes. Mimo że rzeczywiście czasami słowo to tłumaczy się jako książę, w Polsce zawsze funkcjonowało jako nazwa wysokiego książęcego urzędnika i tego tłumacz powinien się trzymać. Kilka stron dalej autor, pisząc o Mieszku I, przypisuje mu wynegocjowanie prawa do założenia własnego arcybiskupstwa. Jak dobrze wiemy, zrobił to dopiero jego syn Bolesław. To błąd, który nie powinien się zdarzyć, konieczny do poprawienia w ewentualnym kolejnym wydaniu. W opisie narodzin nowych państw w Europie Środkowej, obok Danii, Polski, Czech i Rusi Kijowskiej trochę brakuje mi Węgier. Pojawienie się Madziarów na Nizinie Naddunajskiej mogłoby stanowić klamrę zamykającą kształtowanie się wczesnośredniowiecznej Europy. O Węgrach jest tylko wzmianka, przedstawiająca ich jako ostatnich po Hunach i Awarach nomadów na kontynencie. Ruś Kijowską Heather traktuje jako państwo wyjątkowe, bo założone przez grupę Wikingów, nie tylko wojowników, ale i świetnych handlarzy. Szkoda, że niejako przy okazji autor nie zmierzył się z intrygującą teorią, jakoby pierwsi Piastowie również mieli skandynawskie korzenie.

Pomimo wymienionych błędów i swego rodzaju – subiektywnego rzecz jasna – niedosytu po lekturze, pozycja wydana przez Rebis powinna pojawić się na półce każdego pasjonata średniowiecza. Od kupna odstraszać może cena (69,90 zł),ale otrzymamy za nią wydaną na wysokim poziomie ponad 750-stronicową książkę z dużą liczbą map i ilustracji.

Peter Heather, profesor historii średniowiecznej w King’s College w Londynie, po napisaniu dobrze przyjętego „Upadku Cesarstwa Rzymskiego” (Dom Wydawniczy Rebis) zajął się rozwinięciem jednej z przyczyn tego wydarzenia. Mowa o wielkiej wędrówce ludów – plemion barbarzyńskich sąsiadujących z Rzymem – i o innych wczesnośredniowiecznych migracjach, które w dużej mierze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
50
50

Na półkach: ,

Drodzy państwo ten autor przechodzi samego siebie. Znów dostajemy pełno map o raz ilustracje. Kapitalna praca nie tyle historyczna co również antropologiczna. Gorąco polecam

Drodzy państwo ten autor przechodzi samego siebie. Znów dostajemy pełno map o raz ilustracje. Kapitalna praca nie tyle historyczna co również antropologiczna. Gorąco polecam

Pokaż mimo to

avatar
174
168

Na półkach:

Świetnie napisana książka, szczególnie dla laików. Nie trzeba być wybitnym znawcą historii by przebrnąć przez 750 stron i dobrze się przy tym bawić. Autor porusza to mało znaną historię Europy, choć momentami jego polemiki z niektórymi teoriami bywają męczące. Niemniej właśnie tak powinno się opowiadać o historii.

Świetnie napisana książka, szczególnie dla laików. Nie trzeba być wybitnym znawcą historii by przebrnąć przez 750 stron i dobrze się przy tym bawić. Autor porusza to mało znaną historię Europy, choć momentami jego polemiki z niektórymi teoriami bywają męczące. Niemniej właśnie tak powinno się opowiadać o historii.

Pokaż mimo to

avatar
126
96

Na półkach:

Kolejna świetna książka tego autora, tym razem autor skupia się na mniej znanej części historii Europy (Środkowo-Wschodniej). W pierwszej części opisuje wydarzenia w kontekście relacji z Rzymem ludów Germańskich, a następnie opisuje historię ludów Słowiańskich i Wikingów z państwami powstałymi po upadku Imperium Rzymskiego.
Książka o tyle ciekawa, że opisuje dość mało znany okres czasu wczesnego Średniowiecza w centralnej części Europy.
W pierwszej część książki autor opisuje gł. procesy jakie towarzyszyły tzw. wędrówce ludów Germańskich w granice Rzymu i tu rozprawia się z wieloma mitami, jak np. z tym, czy przyczyną upadku Rzymu były najazdy, czy raczej barbarzyńcy wykorzystali moment słabości i zbiegu kilku czynników, jak np. najazd Hunów - któremu to wątkowi wg. mnie autor poświecą za mało miejsca.
W kolejnych rozdziałach autor opisuje powstanie "Słowiańskiej Europy" i proces ich przystępowania do kultury Europejsko-Śródziemnomorskiej. W procesie tym brały też ludy germańskie jak Wikingowie i takie syntetyczne spojrzenie na historię też jest plusem tej książki, tym bardziej że autor ma sporo cennych uwag.
Autor trochę miejsca (raczej przy okazji opisywanych procesów) poświęca niewolnictwu, które w tamtych czasach było rzeczą bardzo powszechną. Dla mniej jest to bardzo ciekawy wątek bo pokazuje na jakich filarach stała ówczesna ekonomia tzw. państw cywilizowanych, czy to Chrześcijańskich czy Muzułmańskich. Niewolnicy z Europy (jak np.: Celtowie, Germanie, Słowianie i inni) od starożytności byli niezbędni do stworzenia imperiów Śródziemnomorskich/Bliskowschodnich. W tym kontekście ciekawy jest też motyw późniejszego przyjęcia chrześcijaństwa, bez tego elementu tzw. barbarzyńcy ciągle byli narażeni na zniewalanie, jako że nie byli ludami Księgi.
Ale cieszę, że Autor w tej książce zauważa, ze przyjęcie chrześcijaństwa wcale nie gwarantowało względnego spokoju od imperializmu, np. od Cesarstwa Niemieckiego:

" Nawet chrześcijańskie państwa Słowian traktowano z góry i nigdy nie miały pewności, czy nie padną ofiarą cesarskiej ekspansji" - to cytat ze strony 586.

Bardzo się cieszę, że to pisze Anglik, a nie Polak, bo nas zawsze oskarżają o tendencyjność w stosunku do Niemców czy Rosjan, to też jest plus tej publikacji, że Autor jest obiektywny.

Jedyna moja uwag dotyczy tego, że autor mało poświęca miejsca ludom które najeżdżały Europę, takim jak: Hunom, Awarom, Hazarom, Bułgarom, czy Madziarom, bo one były dość istotne w kształtowaniu Środkowo-Wschodniej część kontynentu, ale poza tym nie da się do niczego przyczepić, bo nawet styl autora/tłumacza jest jak na taką tematykę bardzo ciekawy.

Kolejna świetna książka tego autora, tym razem autor skupia się na mniej znanej części historii Europy (Środkowo-Wschodniej). W pierwszej części opisuje wydarzenia w kontekście relacji z Rzymem ludów Germańskich, a następnie opisuje historię ludów Słowiańskich i Wikingów z państwami powstałymi po upadku Imperium Rzymskiego.
Książka o tyle ciekawa, że opisuje dość mało...

więcej Pokaż mimo to

avatar
574
71

Na półkach: , ,

W "Upadku cesarstwa rzymskiego" udało się Heatherowi snuć opowieść znacznie bardziej popularnym tonem. Tu w pierwszej połowie książki (dotyczącej wędrówek ludów germańskich przed upadkiem cesarstwa) jest dużo bardziej naukowo - autor bierze po kolei wszystkie ówczesne wędrówki ludów i argumentuje w jaki sposób wpasowują się w naukowe definicje i koncepcje ("masowej migracji", "ludów", "hipotezy inwazji") właściwie za każdym razem dochodzi tu do tych samych wniosków posługując się tymi samymi argumentami, więc pewne informacje powtarzają się po wielokroć. W drugiej części narracja robi się lżejsza i ciekawsza - Heather opowiada tu o Słowianach i Skandynawach (choć - paradoksalnie - widać, że w tych tematach Heather nie jest specjalistą i opiera się głównie na opracowaniach innych).

W "Upadku cesarstwa rzymskiego" udało się Heatherowi snuć opowieść znacznie bardziej popularnym tonem. Tu w pierwszej połowie książki (dotyczącej wędrówek ludów germańskich przed upadkiem cesarstwa) jest dużo bardziej naukowo - autor bierze po kolei wszystkie ówczesne wędrówki ludów i argumentuje w jaki sposób wpasowują się w naukowe definicje i koncepcje ("masowej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
858
845

Na półkach:

Może nie tak dobra jak Upadek Rzymu ale czytało się bardzo dobrze. Czasem gubiłem się w wątkach, tym bardziej, że autor nie tłumaczył szczegółowo pewnych wydarzeń raczej skupiając się na opisach marko,
fajnie, że dużo napisane o Słowiańszczyźnie - to na pewno rzadkość

Może nie tak dobra jak Upadek Rzymu ale czytało się bardzo dobrze. Czasem gubiłem się w wątkach, tym bardziej, że autor nie tłumaczył szczegółowo pewnych wydarzeń raczej skupiając się na opisach marko,
fajnie, że dużo napisane o Słowiańszczyźnie - to na pewno rzadkość

Pokaż mimo to

avatar
114
9

Na półkach:

Pozycja zdecydowanie godna polecenia. Peter Heather w sposób bardzo przekonujący opisuje epokę wielkich migracji ludów I tysiąclecia, szukając odpowiedzi na pytanie jak wielkie znaczenie miały one w procesie kształtowania się współcześnie nam znanego układu narodów na mapie Europy. Autor podjął się trudnego zadania przedstawienia i przeanalizowania całego cyklu wędrówek, bardzo skrupulatnie przyglądając się migracjom kolejnych fal osadników - ich przyczynom, specyfice przebiegu i skutkom jakie przyniosły. Udało mu się tego dokonać w sposób syntetyczny, zwięzły, ale i wyczerpujący temat. W szczególnie fascynującym rozdziale historyk ten wykazał relację jaka łączyła Imperium Rzymskie z ludami barbarzyńskimi, niezwykle plastycznie ukazując limes jako miejsce międzykulturowego spotkania. Kolejnymi plusami pozycji jest jej rzetelność naukowa - P. Heather korzysta umiejętnie z dużej ilości interdyscyplinarnych źródeł poznania, zarówno historycznych jak i archeologicznych (w przypadku tych drugich w dużej części będących wynikami najnowszych badań). W śmiały i nowatorski sposób brytyjski profesor posłużył się także psychologią historyczną, ukazując w szerszym kontekście powstawanie w wybranych ludach skłonności do koczownictwa. Słowa uznania należą się autorowi nie tylko za wysoką wartość naukową, ale i za ciekawy sposób ujęcia tematu, przystępny styl oraz wartką narrację.

Pozycja zdecydowanie godna polecenia. Peter Heather w sposób bardzo przekonujący opisuje epokę wielkich migracji ludów I tysiąclecia, szukając odpowiedzi na pytanie jak wielkie znaczenie miały one w procesie kształtowania się współcześnie nam znanego układu narodów na mapie Europy. Autor podjął się trudnego zadania przedstawienia i przeanalizowania całego cyklu wędrówek,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
743
668

Na półkach:

Bardzo długo czytana, ale ciekawa historia praktycznie nieznanej epoki w historii Europy. Chwilami zbyt dużo szczegółów archeologicznych, albo polemik z innymi badaczami, ale barwny język, przekonywująca narracja.
Wymaga cierpliwości, ale warto przeczytać.

Bardzo długo czytana, ale ciekawa historia praktycznie nieznanej epoki w historii Europy. Chwilami zbyt dużo szczegółów archeologicznych, albo polemik z innymi badaczami, ale barwny język, przekonywująca narracja.
Wymaga cierpliwości, ale warto przeczytać.

Pokaż mimo to

avatar
299
38

Na półkach: ,

Do lektury „Imperium i barbarzyńców” Heathera przystąpiłem praktycznie z rozbiegu jeszcze, z niewielką przerwą na Bernharda – zanim skończyłem czytać wyborny „Upadek Cesarstwa Rzymskiego” tegoż właśnie autora już przebierałem nogami i zamawiałem kolejne jego dzieło, z wielką nadzieją na równie wyśmienitą lekturę. Nadzieje te niestety nie zostały zrealizowane, co nie znaczy, że książka jest kiepska lub niewarta wysiłku związanego z przebrnięciem przez 700 stron, nie, po prostu jest książką całkowicie odmienną od „Upadku…”.
Biorąc do ręki „Imperium i barbarzyńców” liczyłem na kontynuację wątków z „Upadku…”: mamy rok 476 (lub wcześniej czy później, zależy od tego, która data jest dla nas decydująca),zachodnie Imperium Rzymskie jest w agonii. Liczyłem na to, że Heather podejmie wątki z poprzedniej książki i w swój wyśmienity technicznie sposób będzie kontynuował opowieść, by dotrzeć w końcu w okolice X. wieku. Liczyłem w zasadzie na opowieść o historii Europy po upadku Imperium, swoistą kronikę historyczną, pełną faktów, wydarzeń i – co najważniejsze – pewnej ciągłości.
I tym właśnie książka Heathera nie jest – historyczną kroniką. To opasłe dzieło nie jest chronologicznie uporządkowanym opisem wydarzeń, jest bardzo szeroką i rozwlekłą analizą zjawisk migracyjnych po upadku Cesarstwa Rzymskiego na zachodzie. Niestety w moim odczuciu zbyt opasłą – Heather uporczywie dzieli włos na czworo i poświęca wielkie fragmenty książki na bardzo jednak już akademickie rozważania, czy przemieszczenia ludów germańskich uznać można za „migracje” czy też nie. O ile w pobieżny sposób zagadnienie to jest na pewno ciekawe, o tyle na ponad 600 stronach tekstu robi się to szybko nużące i przyznam szczerze, iż co najmniej od połowy musiałem czasem zmuszać się do kontynuacji lektury.
Technicznie wszystko jest w najlepszym porządku, jak i w przypadku „Upadku…” – Heather potrafi pisać wyśmienicie, bez dwóch zdań. I nie z technikaliami tym razem jest problem, lecz z tematyką. Nawet arcyciekawe zagadnienie tworzenia się państw słowiańskich, interesujące mnie jako Polaka z oczywistych powodów najbardziej, nie dość, że zajmuje stosunkowo niewiele miejsca (kilka ostatnich rozdziałów),to jeszcze ujęte jest w sposób podobny, jak w przypadku Germanów – Heather poświęca bardzo wiele wysiłku na udowadnianie, że mamy do czynienia bądź to z „transferem elit”, bądź z „migracją masową” lub jeszcze innym zjawiskiem. Wojuje w sposób zawoalowany z innymi historykami i mam wrażenie, że trochę w tej walce się zamotał. Dla czytelnika świadomego co prawda historii jest to trochę zbyt przyciężkawa strawa.

Do lektury „Imperium i barbarzyńców” Heathera przystąpiłem praktycznie z rozbiegu jeszcze, z niewielką przerwą na Bernharda – zanim skończyłem czytać wyborny „Upadek Cesarstwa Rzymskiego” tegoż właśnie autora już przebierałem nogami i zamawiałem kolejne jego dzieło, z wielką nadzieją na równie wyśmienitą lekturę. Nadzieje te niestety nie zostały zrealizowane, co nie znaczy,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
384
182

Na półkach: ,

Bardzo wciągająca książka i napisana przystępnym językiem. Można dowiedzieć się masy rzeczy o naszym kontynencie.

Bardzo wciągająca książka i napisana przystępnym językiem. Można dowiedzieć się masy rzeczy o naszym kontynencie.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    315
  • Przeczytane
    116
  • Posiadam
    84
  • Historia
    26
  • Teraz czytam
    10
  • Historyczne
    7
  • Ulubione
    4
  • Starożytność
    4
  • Chcę w prezencie
    3
  • historia
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Imperia i barbarzyńcy


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne