-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać4
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Cytaty z tagiem "solaris" [14]
[ + Dodaj cytat]
- Co będziemy robili? - spytała.
- To, co się robi w nocy: spać.
- Kris.
- Co?
-Może zrobię ci nowy okład.
- Nie, nie trzeba. Nie trzeba... kochanie.
Kiedy to powiedziałem, sam nie rozumiałem, czy udaję, ale naraz w ciemności objąłem na oślep jej smukłe plecy i czując ich drżenie, uwierzyłem w nią. Zresztą nie wiem. Wydało mi się nagle, że to ja ją oszukuję, a nie ona mnie, bo jest tylko sobą.
Zasypiałem potem jeszcze kilka razy i wciąż z drzemki wyrywał mnie skurcz, łomocące serce uspokajało się powoli, przyciskałem ją do siebie, śmiertelnie znużony, badawczo dotykała mojej twarzy, czoła, bardzo ostrożnie, sprawdzając, czy nie mam gorączki. To była Harey. Innej, prawdziwszej nie mogło być.
Po tej myśli coś odmieniło się we mnie. Przestałem walczyć. Prawie natychmiast usnąłem.
Co to jest człowiek normalny? Taki, co nigdy nie popełnił niczego ohydnego? Tak, ale czy nigdy o tym nie pomyślał? A może nie pomyślał nawet, tylko w nim coś pomyślało, wyroiło się, dziesięć albo trzydzieści lat temu, może obronił się przed tym i zapomniał, i nie lękał się tego, bo wiedział, że nigdy nie wprowadził by tego w czyn. Tak, a teraz wyobraź sobie, że naraz, w pełnym dniu, wśród innych ludzi spotyka TO ucieleśnione, przykute do siebie niezniszczalne, co wtedy? Co masz wtedy? (...) Masz wtedy Stację Solaris.
To jedyny Bóg, w którego byłbym skłonny uwierzyć, którego męka nie jest odkupieniem, niczego nie zbawia, nie służy niczemu, tylko jest.
Z zadowoleniem stwierdziłem, że mam jeszcze ponad pół godziny czasu; trudno, skrupulatność w przestrzeganiu wszelkich, wszystko jedno: ważnych czy nieistotnych, zobowiązań jest moją naturą.
- Kris...? - rozległ się cichy, bliski szeptu głos. - Jesteś tu, Kris? Tak ciemno.
- To nic - powiedziałem. - Nie bój się. Chodź tu.
Leżałem na wznak, z jej głową na ramieniu, bez jednej myśli. Ciemność wypełniająca pokój zaludniała się. Słyszałem kroki. Ściany znikały. Coś piętrzyło się nade mną, coraz wyższe, bez granic. Przenikanie na wylot, obejmowany bez dotyku, zastygłem w ciemności, czułem jej przejrzystość, ostrą, wypierającą powietrze. Bardzo daleko słyszałem serce. Skupiłem całą uwagę, resztę sił na oczekiwaniu agonii. Nie przychodziła.
Teraz trzeba tylko jednego człowieka, który miałby dostateczną odwagę i wziął na siebie odpowiedzialność za decyzję, ale ten rodzaj odwagi większość uważa za zwykłe tchórzostwo, bo to jest odwrót, uważasz, rezygnacja, ucieczka niegodna człowieka. Tak jakby godne człowieka było brnąć i grzęznąć, i tonąć w czymś, czego nie pojmuje i nigdy nie pojmie.
Jedne planety mają być pustynne jak Sahara, inne lodowate jak biegun albo tropikalne jak dżungla brazylijska. Jesteśmy humanitarni i szlachetni, nie chcemy podbijać innych ras, chcemy tylko przekazać im nasze wartości i w zamian przejąć ich dziedzictwo. Mamy się za rycerzy świętego Kontaktu. To drugi fałsz. Nie szukamy nikogo oprócz ludzi. Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster. Nie wiemy, co począć z innymi światami. Wystarczy ten jeden, a już się nim dławimy. Chcemy znaleźć własny, wyidealizowany obraz; to mają być globy, cywilizacje doskonalsze od naszej, w innych spodziewamy się znowu znaleźć wizerunek naszej prymitywnej przeszłości. Tymczasem po drugiej stronie jest coś, czego nie przyjmujemy, przed czym się bronimy, a przecież nie przywieźliśmy z Ziemi samego tylko destylatu cnót, bohaterskiego posągu Człowieka! Przylecieliśmy tu tacy, jacy jesteśmy naprawdę, a kiedy druga strona ukazuje nam tę prawdę - tę jej część, którą przemilczamy - nie możemy się z tym zgodzić!
Jeśli cię dobrze rozumiem, a obawiam się, że tak, to myślisz o jakimś bogu ewoluującym, który rozwija się w czasie i dorasta, wznosząc się na coraz to wyższe piętra potęgi do świadomości jej bezsiły? Ten twój bóg to istota, która weszła w boskość jak w sytuację bez wyjścia, a pojąwszy to, oddała się rozpaczy. Tak, ale Bóg rozpaczający to przecież człowiek, mój drogi? Chodzi ci o człowieka...
Samo istnienie myślącego kolosa nigdy już nie da ludziom spokoju. Choćby przemierzali galaktyki, choćby związali się z innymi cywilizacjami podobnych do nas istot, Solaris będzie wiecznym wyzwaniem, rzuconym człowiekowi.