cytaty z książki "Tajemnice cierniowego dworu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Nie powiedziałbym, że zemdlałem. To było bohaterskie leżenie. Tradycyjna pozycja, z której dokonuje się romantycznych wyznań.
Nie każda historia ma szczęśliwe zakończenie - oznajmiła. - Ale większość tak, jeśli jesteś wystarczająco odważny, by doczytać do końca.
Nie każda historia ma szczęśliwe zakończenie. Ale większość tak, jeśli jesteś na tyle odważny, by doczytać do końca.
- Silasie, uratowałeś świat. Każda osoba czekająca na zewnątrz żyje tylko dzięki tobie.
- Nie zrobiłem tego dla nich.
- [...] Silasie, jeżeli kiedykolwiek pragnąłeś mnie udusić, teraz byłby na to właściwy moment.
Silas powiedział mi dziś rano, że nie zamierza mnie zamordować i zakopać w ogrodzie na tyłach dworu. Dał mi słowo, jak przystało na dżentelmena.
Nie minęły nawet dwa tygodnie od dnia, w którym odkrył, że wybudzenie magii Clothilde Thorn ze stanu zawieszenia jest dość proste, po czym z zadowoleniem stwierdził, że jego wysiłki
przyniosły oczekiwane rezultaty. Bez tej interwencji panicz Thorn tkwiłby w martwym punkcie przez lata, a Silas
wprost nie mógł doczekać się rozpoczęcia planowania ceremonii ślubnej.
W zasadzie to wybrał już kwiaty.
- Co może oznaczać, że aby ułagodzić zaklęcia ochronne, nie musisz wcale robić niczego, co może być niebezpieczne.
- Tylko niewykonalne. Co za ulga.
Wtedy przyszła jej do głowy straszna myśl: po spędzeniu życia we dwoje umrą, ale jedno z nich odejdzie z tego świata jak pierwsze. Pewnego dnia jedno z nich będzie musiało utracić drugie. To właśnie oznaczało kochać i być kochanym.
Każdy śmiertelnik może dostąpić pewnego rodzaju łaski, której Silasowi nigdy nie będzie dane zaznać: nigdy nie będzie tym, który umrze pierwszy.
- Wyglądasz okropnie, Silariathasie - wysyczał wrogo. - Możesz ukrywać swoje rany przed ludzkim panem, ale nie możesz ich ukryć przede mną! Armie Pozaświata odszukają cię. Rozerwą cię na strzępy. Nie zasną, dopóki nie nałykają się twojego mięsa!
- Dziwne - stwierdził Silas.
- Co? - syk Pożeracza wypełnił celę. - Co jest dziwne?
- Byłem pewny, że bardziej zależy im na pozostaniu przy życiu.
- Reporter - oświadczyła Mercy, wyglądając zza zasłony. - Wciąż żyje.
- Wielka szkoda - stwierdził Nathaniel.
- Nie ma czegoś takiego jak dobry demon, mistrzyni - wtrącił łagodnie Silas, pochylając się nad nią, by położyć coś na stole. - Jedynie takie, które mają maniery, i takie, które ich nie mają.
- Przysięgam na niepoświęcony grób Baltazara, że nic nie zrobiłem.
Elisabeth rzuciła mu sceptyczne spojrzenie.
- Niemal zawsze, kiedy tak mówisz, okazuje się że...
- Tak, tak, wiem.
- Jak wtedy, gdy na alei Wawrzynów zaczęły spadać filiżanki...
- Uzgodniliśmy już chyba, że nie będziemy o tym wspominać.
- I kiedy piorun zmiótł jedną z wież Magisterium...
- W porządku, wiem, o co ci chodzi.
- Teraz powinieneś wygłosić złowieszcze ostrzeżenie - zasugerowała.
Zamrugał, odzyskując jasność umysłu, i popatrzył na nią spokojnie.
- Wygląda na to, mistrzyni, że na ciebie w ogóle nie działają, co uważam za niezmiernie irytujące.
Mercy wyprostowała plecy i wyprężyła klatkę piersiową.
- Silas powiedział mi dziś rano, że nie zamierza mnie zamordować i zakopać w ogrodzie na tyłach dworu. Dał mi słowo, jak przystało na dżentelmena.
- Dziwnie to konkretne - zauważył Nathaniel, - Elisabeth, przypomnij mi, żebym nigdy nie wykopywał petunii.
- Kiedy umrę, próbując zdobyć twoją przychylność, dopilnuj, by w nekrologu wspomniano, że to nie przez mój brak ostrego jak brzytwa dowcipu i znakomitego refleksu.