cytaty z książki "Odmęty śmierci"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wnętrze tramwaju przypominało saunę, a w szpitalu, z którego wracała, było niczym w piekle. Portier powiedział jej, że szum klimatyzatorów drażni pacjentów. Jeśli tak było, to musieli być szaleni... I pewnie byli.
W oczach sąsiadów Kalinowscy uchodzili za wzorowe małżeństwo. Kazik w przypływie alkoholowej inwencji stworzył nawet wierszyk na ich cześć. Idealna rodzina: Julian i Krystyna. Prawie nikt nie znał prawdy.
Przez te wszystkie lata walczyła z chandrą w ten sam sposób - napychając się słodyczami.
Głos, który pod wpływem emocji brzmiał jak głos dorastającego chłopca, wprowadzał w błąd. Pacjent, który przed chwilą rozwalił drzwi, a potem próbował uciec, nie był młodzieńcem, tylko dorosłym mężczyzną.
Fasada Szpitala Nowowiejskiego budziła skojarzenia ze zrujnowanym pałacem nawiedzonym przez duchy, ale po zeszłorocznym remoncie przynajmniej wnętrze nie straszyło.
Wejście na oddział drugi blokowały następne drzwi. Tu również należało wpisać kod. Kontrola dostępu była jednym z elementów, które odróżniały placówki takie jak ta od innych szpitali. Drugim takim elementem były kraty w oknach.
... statystycznie rzecz ujmując, za dziewięćdziesiąt procent zabójstw odpowiadają osoby najbliższe. Członkowie rodziny i tak dalej.
- Słuchaj, czemu wujek jest tak napalony na ten spadek? Przecież jest bogaty.
- Bo każdy, kto jest bogaty, jest też chciwy. Tak się dochodzi do majątku.
- Obiad. Zrazy z ziemniakami i surówką z białej kapusty.
- Wieprzowina? Pachnie jak mięso z psa, i to trzeciej kategorii.
- Trzeciej?
- Zmielone razem z budą.
- Proszę mówić. On prawie zawsze ma zamknięte oczy. Twierdzi, że już się napatrzył.
- Na to miejsce?
- Na ten świat. Nie spotkało go tu wiele dobrego.
- Jesteś taki sam jak babcia. - Sobecka pogroziła mu palcem. - Ona też miała w sobie mnóstwo wiary w ludzi. Też była taka naiwna. Bo ludzie, mój drogi, są z gruntu rzeczy źli.
Mieszkanie miało dwa pokoje, ale mimo wysokich sufitów odniosła wrażenie, że jest strasznie ciasne. Gdy była mała, wydawało jej się pałacem, teraz jednak bardziej kojarzyło się z psią budą.
To nie był dobry chłopak. Dręczył koty. Życie nauczyło mnie, że ci, którzy znęcają się nad zwierzakami, są jeszcze gorsi od tych, którzy znęcają się nad bliźnimi.
Jednym z objawów rozwijającej się choroby psychicznej są myśli samobójcze. Na początku są subtelne, własna śmierć jawi się w nich wyłącznie jako problem teoretyczny. Z czasem jednak rozważania stają się coraz bardziej natarczywe. Przekształcają się w obsesję, a ta każe podejmować kolejne kroki.
Alkoholików mamy na placówkach tylu, że już dawno przestałem liczyć. Czasem mam wrażenie, że cała ta nasza służba dyplomatyczna jest ciągle pijana.
W salonie obok książek i starych mebli, było jeszcze coś, co od zawsze go fascynowało. Galeria starych fotografii, na których uwieczniono przodków.
Pod pamiętającym z pewnością lata komuny trzepakiem leżał martwy kot. Nad zwiniętym w kłębek ciałkiem latały muchy, a kilka metrów dalej, na pozbawionej oparcia ławeczce siedziało dwóch niechlujnych mężczyzn. Zwłoki kota nie zepsuły im apetytu. Raczyli się winem, przekazując sobie prawie już opróżnioną butelką.
- Jestem milenialsem. Dosłownie. Urodziłem się w Nowy Rok, w dwa tysiące pierwszym. To znaczy... Wtedy mnie znaleźli. W koszu na śmieci, na dworcu w Suwałkach.
Ciocia Monika mogła stawać nawet na głowie, a i tak dla babci była tylko tą wstrętną małolatą, która uwiodła jej kochanego Jarusia. Akcje synowej nie wzrosły ani razu. Przez trzydzieści lat.
Jego postrzeganie świata było mało skomplikowane. Jeżeli kobieta była smutna, to musiało chodzić o brzydkie ubranie.
Siadał w kościele w pierwszej ławce, z miną świętoszka, a tak naprawdę był uosobieniem grzechu. Rozpustnikiem. Wystarczyło, że spojrzał. Kobieta czuła się naga, ale jemu to nie przeszkadzało. Nie miał wstydu.
Kota można głaskać... Ale można też zagłaskać go na śmierć.
Była egzaltowaną nastolatką, ale nawet egzaltowane nastolatki nie potrafią oszukać biologii. Wiosną zaczął rosnąć jej brzuch. Maskowała go luźnym strojem, lecz stawało się to coraz trudniejsze.
Wszystko wokół dudniło tak, że miałem wrażenie, jakby przejeżdżał nade mną pociąg. Woda to najbardziej przerażający z żywiołów.
Prywatnie stoję na stanowisku, że każdy, kto z premedytacją zabija człowieka, jest świrem.
- Fajna babeczka. Ma pan niezły gust, ale musi pan wiedzieć, że takie są najgorsze. Mężczyzna w ich towarzystwie staje się bezbronny jak niemowlę.