cytaty z książki "Wyzwolenie z więzów"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Oboje cierpieliśmy na zespół stresu pourazowego, czyli PTSD, ale tylko Ally zwróciła się z tym po pomoc. Wiedziałem, że sam nigdy się na to nie zdobędę, dlatego znalazłem inny sposób, żeby choć trochę zminimalizować objawy. Od lat czytałem zwierzenia innych na forach poświęconych radzeniu sobie z PTSD. Prawie nigdy nie udzielałem się aktywnie, bo zbyt wstydziłem się tego, co mi robiono w przeszłości. Byłem jak pasożyt, bo tylko brałem, nie dając nic w zamian. Nie byłem jednak w stanie przemóc się i opisać swoich przeżyć.
Osoba zgłaszająca napaść seksualną zostaje ulokowana w pomieszczeniu, w którym zbiera się z jej ciała dowody. Badanie ginekologiczne z oczywistych względów jest dla ofiary bardzo traumatycznym przeżyciem, ale wykonuje się je, by potwierdzić gwałt oraz pobrać próbki płynów ustrojowych w celu określenia DNA sprawcy. Zbiera się także wyskrobiny spod paznokci, bo może ofiara zadrapała napastnika.
Wyobraziłam sobie, że wchodzę do pomieszczenia, ktoś rozkłada przede mną dużą płachtę folii lub papieru i każe stanąć pośrodku niej. Muszę powoli zdjąć całe ubranie, uważając, żeby wszystko, co się na nim znajduje, nie spadło poza płachtę. Kiedy stoję naga, podchodzi do mnie śledcza z aparatem w dłoni i zaczyna robić zdjęcia każdej części mojego ciała, na której widnieją jakiekolwiek urazy.
Tuż po tym, jak zostałam zgwałcona, odarta z kobiecości i godności, zostaję ponownie upokorzona. Stojąc tam, drżąca z targających mną emocji i twarzą zalaną łzami wstydu, marzę jedynie o tym, by móc zamknąć się w łazience i zmyć pod prysznicem cały brud, jaki pozostawił na moim ciele gwałciciel.
Niestety Ally nie chciała opuścić moich myśli ani tęskniącego serca. To ona wyciągnęła mnie poza mury mojej twierdzy, ale tylko po to, by potem zdeptać moje uczucia… Tak, bywały momenty, kiedy żałowałem, że ją poznałem. Przed nią moje życie było mniej skomplikowane. Nie myślałem o ludziach, bo nie przebywałem z nimi, nie myślałem o uczuciach, ponieważ zepchnąłem je w czeluść swojej mrocznej duszy.
Sprawiłeś, że zapragnęłam walczyć o siebie, by znów normalnie żyć. A to, co działo się ze mną tamtego wieczoru, sprawiło, że zwątpiłam, czy kiedykolwiek mi się to uda. Było mi wstyd, że w tak pięknej chwili zareagowałam paniką. Bałam się, że nie będziesz mnie chciał, takiej brudnej i pokiereszowanej. Dlatego pomyślałam, że lepiej będzie, jeśli usunę się z twojego życia.
Wspomnienia uderzyły mnie z taką siłą, że musiałem przerwać, by się pozbierać. Gardło ścisnęły mi emocje, z którymi nigdy nie potrafiłem sobie radzić. Tamte wydarzenia wróciły, bombardując moją duszę z każdej strony, a ja nie miałem gdzie się przed nimi schować. Chciałem od nich uciec i zaszyć się na nowo w swojej fortecy, ukryty za bezpiecznym murem i monitoringiem, ale ta droga była już dla mnie zamknięta.
Płakałem w jej ramionach i opowiadałem o latach spędzonych na ulicy, kiedy każdego dnia i każdej nocy spodziewałem się ataku. A także o tym, jak szukałem jedzenia w śmietnikach, zdobywałem informacje dla detektywa Severide’a w zamian za posiłek i parę dolarów.
Nie mogłam uwierzyć w historię, którą opowiedział mi Jason. Spodziewałam się, że będzie to coś bolesnego, ale nie sądziłam, że przeżył takie potworności. Słuchając go, byłam zdruzgotana. Boże, ile on wycierpiał. Już nie dziwiło mnie, że był taki wycofany i bał się fizycznego kontaktu. Gdyby mnie spotkało to samo, co jego, chyba nigdy bym się nie pozbierała.
Obserwując ją taką wylęknioną, nie byłam pewna, czy kiedykolwiek pogodzi się z tym, co ją spotkało. Nie da się zapomnieć o krzywdzie takiego kalibru. Już zawsze będzie ona wisiała nad nią i jej rodziną. Moim zadaniem było pomóc jej zaakceptować tragedię, którą przeżyła, i nauczyć radzenia sobie ze wspomnieniami, aby była w stanie normalnie funkcjonować. Wiedziałam, że nigdy nie zapomni, ale zamierzałam przeprowadzić ją przez proces dążący do pogodzenia się z krzywdą, jaką wyrządził jej własny brat. Podczas każdej sesji, cal po calu, zdejmowałyśmy z dziewczynki żrące kawałki poczucia winy, żeby nie wgryzły się w jej duszę na stałe.
Skrupulatnie sprawdziłam wszystkie zamki i poszłam wziąć prysznic. Za każdym razem, kiedy szłam się kąpać, zabierałam ze sobą telefon komórkowy i zamykałam drzwi łazienki na klucz, żeby nikt nie wszedł do środka. Na wszelki wypadek wpisywałam na ekranie smartfona numer 911, by w razie zagrożenia szybko wcisnąć tylko zieloną słuchawkę.
Kiedy minęłam róg budynku, ktoś złapał mnie za tył kurtki i poczułam, że czyjaś ręka zaciska się na moim gardle. Próbowałam się wyszarpnąć, ale wtedy usłyszałam głos, którego wiedziałam, że nie zapomnę do śmierci.
Wpadłem do domu i trzęsącymi się dłońmi uruchomiłem wszystkie komputery. Cały pokój momentalnie rozświetlił się blaskiem wielu monitorów. Zeskanowałem zdjęcie Ally i wraz z fotografią tego pomyleńca wrzuciłem do programu wyszukującego twarze. Następnie poświęciłem trochę czasu, żeby włamać się do sieci monitoringu miejskiego. Wiedziałem, jak usunąć ślady po mojej obecności, ale zawsze istniało ryzyko, że trafię na równego sobie przeciwnika. Jednak w tej chwili nie miał dla mnie znaczenia fakt, że łamię prawo. Liczyło się tylko jedno: jak najszybciej odnaleźć ukochaną kobietę.
Wybiegłem z domu, niczego nawet nie wyłączając, i popędziłem autem na posterunek. Stamtąd dwa policyjne helikoptery i jeden ratowniczy wystartowały w stronę Arizony. W myślach obliczałem, ile czasu potrwa lot. Pokonanie dwustu dwudziestu mil przy prędkości maksymalnej do stu osiemdziesięciu mil na godzinę powinno zająć około siedemdziesiąt minut. Nie miałem pojęcia, jak zdołam wytrzymać tak długo w niepewności.
Podszedł i kopnął mnie w bok, wywołując potworny ból wrażliwych żeber. Kiedy przestałam jęczeć, wyjął z moich ust szmatę, dzięki czemu mogłam normalnie zaczerpnąć powietrza.
Straciłem to, co było dla mnie najważniejsze. Moje życie także się skończyło. Wyobraziłem sobie, jak rysa znacząca szlak na moim sercu z każdą sekundą pęka głębiej, rozrywając ten najważniejszy organ. Nie ma już co pompować krwi, dostarczać tlenu do pozostałych organów. Niedotleniony mózg stopniowo wyłącza przekaz między neuronami, przestaję czuć, myśleć, oddychać.
Od pamiętnej soboty, kiedy to Ally zareagowała torsjami na nasze fizyczne zbliżenie, przez długi czas nie podejmowaliśmy już prób, zadowalając się pocałunkami i lekkimi pieszczotami.
Zadałem sobie pytanie, czy byłbym w stanie go zabić? Po dłuższym namyśle byłem już pewien, że tak. Gdzieś wewnątrz mnie kryła się bestia, którą stworzył mój oprawca, i wiedziałem, że jeśli ktoś skrzywdziłby Ally albo moich przybranych rodziców, nie zawahałbym się go zabić. Czy czyniło mnie to złym człowiekiem? Być może tak. Ale nigdy nie twierdziłem, że jestem dobry. Może przyszła pora, żeby obudzić drzemiącą we mnie bestię?
Rzucałem się, chcąc wyswobodzić rękę z kajdanek. Czułem, jak po dłoni płynie mi krew. Próbowałem nawet wybić sobie kciuk, by móc się uwolnić, ale wszystko na nic. (...)mnie potrzebowała, a ja jej nie uratowałem – zawyłem z bólu, który rozdzierał moją duszę.
Nic do mnie nie docierało. Panika zawładnęła moim ciałem i bałam się, że się uduszę. Jason złapał mnie za kark i gwałtownym ruchem zgiął mnie wpół, aż moje czoło znalazło się tuż nad pościelą.
– Wybacz, Ally, ale nie dałaś mi wyboru – powiedział przepraszającym tonem i wciąż przyciskając moją klatkę piersiową do kolan, szeptał kojące słowa. Nie miałam pojęcia, ile upłynęło minut, zanim oddech mi się unormował.
Przed moimi oczami ukazała się twarz człowieka, który mnie zniszczył. Panika wzbierała we mnie, aż nie mogłam złapać oddechu. Gdzieś z oddali słyszałam prośby doktor Jones, żebym starała się oddychać normalnie, bo teraz się hiperwentyluję i znów zemdleję. Nie byłam jednak w stanie wykonać jej polecenia. Czułam jedynie przerażenie i chęć ucieczki. Strach zaciskał mi gardło, bałam się, że zaraz się uduszę.
Jak przez mgłę zarejestrowałam, że ktoś chwyta moją rękę. Potem poczułam ukłucie i rozlewający się wzdłuż ramienia chłód. Po chwili odpłynęłam w błogosławioną nicość.
Często rodzina, którą sami sobie wybierzemy, jest bardziej wartościowa i kochająca niż ta, w której się rodzimy.
Byliśmy jak dwoje rozbitków, próbujących przetrwać na bezludnej wyspie, pełnej dzikich zwierząt. W ciągłym strachu, wiecznie czujni, spodziewający się ataku, bez szans na swobodny oddech. Ktoś patrzący na nas z boku pomyślałby, że jesteśmy nieźle popieprzeni, tylko że on nie przeszedł tego, co my. Nie miał pojęcia, co się czuje po gwałcie, po latach spędzonych w (…) ani jak to jest żyć w ciągłym poczuciu zagrożenia. Dla większości ludzi nasze przeżycia były abstrakcją. Tylko osoba, która przeszła przez to samo, co my, mogła wiedzieć, jak to jest bać się zasnąć lub wyjść z domu. Albo bać się czyjegoś dotyku tak bardzo, aż dostawało się napadów paniki na samą myśl o podaniu komuś ręki na powitanie.
Najgorsze objawy PTSD, takie jak omamy, retrospekcje przywoływane na dźwięk metalu uderzającego o metal, które kojarzyły mi się z zamykaniem i otwieraniem klatki, już dawno u mnie minęły, lecz wciąż największy problem sprawiała mi bliskość innego człowieka. W każdym upatrywałem zagrożenie, nieważne, czy był to mężczyzna, czy kobieta.
Życie jest piękne i mamy je tylko jedno. Jeżeli przeżyjemy je źle, nie będzie drugiej szansy. Umrzemy jako samotni, zgorzkniali staruszkowie bez żadnych wartościowych wspomnień. Z życia nie ma powtórki.