cytaty z książki "Co robić przed końcem świata"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Starożytni Grecy słusznie powiadali: „Nie nazywaj człowieka szczęśliwym, póki żyje”. Ta głęboka myśl zawiera wszak istotne spostrzeżenie: tak zwane szczęście nie jest stanem permanentnym. Jeśli w ogóle się zdarza, to tylko jako ulotna chwila, spektakularny błysk. Obecne we współczesnej kulturze obsesyjne poszukiwanie satysfakcji – rozumianej zazwyczaj jako brak jakiegokolwiek dyskomfortu – jest wyrazem zdecydowanie mniej rzetelnej antropologii niż ta, z której wyrasta to trzeźwe greckie rozpoznanie.
Bardzo możliwe, że współczesna popularność fantazji apokaliptycznych- a także ściśle z nimi związanego zjawiska zwanego ,,Depresją klimatyczną" - ma źródła także w rozruchanym indywidualizmie. W tej nadmiarowo rozrośniętej odpowiedzialności za losy świata, jaką obarcza się dzisiaj ludzi, którzy nawet w odniesieniu do własnego życia i problemów dnia codziennego mają bardzo ograniczone poczucie wpływu.
To, czy jutro wsiądę, czy nie wsiądę do jakiegoś samolotu, nie ma większego znaczenia dla stanu środowiska. Natomiast kształt prawa regulującego działalność firm lotniczych - owszem.
Analogicznie, ludzie praktykujący mindfulness w celu poprawy zdolności koncentracji, pracują nad własnym niesfornym umysłem, nie dostrzegając zasadniczego paradoksu: aplikacji do medytowania dostarczają im te same firmy, które generują masowe uzależnienia od smartfonów i powszechne zjawisko zaburzeń uwagi będące tego prostą konsekwencją Innymi słowy, praktyka mindfulness w krajobrazie późnego kapitalizmu działa niczym skuteczny środek sedatywny. Uspokaja, usypia, znieczula i pacyfikuje. Zniechęca do myślenia, a zatem do poszukiwania głębszych przyczyn określonych sytuacji, bo „nadmierne myślenie" jest wszak samo jednym z zasadniczych źródeł cierpienia. I - co najważniejsze - przenosi uwagę do wewnątrz, zamiast kierować ją w stronę sfery wspólnotowej i politycznej.
Źródła problemów szukaj zawsze w sobie, a niechybne oznaki że takowe posiadasz, to stres, lęk, przygnębienie i smutek. Trudne emocje to komunikat, że twojemu umysłowi brakuje niezbędnej dyscypliny. Zamiast spoczywać w nieosobowej świadomości, doświadczać spokoju i przyglądać się - bez osądzania, to ważne - przepływającym przezeń emocjom i myślom, pogrąża się on w toksycznych ruminacjach. Nic więc dziwnego, że nie czujesz się szczęśliwy.
O bezradności, zależności i solidarności mówiono w tamtym świecie sprzed pandemii raczej niewiele. Owszem, pojawiały się te pojęcia w rozmaitych książkach i artykułach, ale często je po prostu zbywano. Określano - w najlepszym razie - mianem naiwnych i utopijnych.
W tamtym świecie bezradności i zależności doświadczali bowiem tylko ci, którzy stykali się ze starannie ukrywaną - i przykrywaną wspomnianymi wyżej narracjami - twarzą systemu. A także że starannie ukrywanymi w tym systemie wymiarami ludzkiego doświadczenia. Reszta życia lepiej lub gorzej, ale w poczuciu tej głębokiej indywidualnej odpowiedzialności za wszystko.
Że kompletnym fałszem jest opowieść o stwarzającej swoje przeznaczenie jednostce, sprawnie gospodarującej materialnymi i psychologicznymi zasobami, myślącej pozytywnie, idącej przez życie wedle własnego planu, "realizującej siebie" w pracy i w relacjach, które mają być głównie sferą osobistego "rozwoju", a nie konfrontacją z własnymi i cudzymi słabościami - o tym przekonali się tylko ci, którzy doświadczyli niesprawiedliwości i niemocy.
Że kompletnym fałszem jest opowieść o rozłączności naszego życia emocjonalnego i polityczno-społeczno-ekonomicznego otoczenia, w którym funkcjonujemy, rozłączności naszej sytuacji egzystencjalnej od tego, jak się czujemy; że dominujący w tej kulturze optymizm potrafi być niszczącą, autorytarną ideologią - o tym przekonali się tylko ci, których przygniatały rozpacz i lęk.
Że podobnym fałszem jest miażdżący nieśmiertelności przykrywający śmieci i słabości, i że nieprawdą jest obietnicą długiego i zdrowego życia pod warunkiem zachowania kulinarnego i sportowego rygoru -o tym przekonali się tylko starzejący się i chorujący, a także ci, których bliscy chorowali i umierali.
Że w ogóle cała ta opowieść o samowystarczalności, odporności oraz indywidualnej odpowiedzialności za własny los to kompletne nieporozumienie- o tym właśnie w czasie pandemii przekonaliśmy się wszyscy.
Każdy jest kowalem swego losu. Więc jeśli nauczysz się odpowiednio "zarządzać czasem", a także "zarządzać emocjami" - a najlepiej "zarządzać sobą" - jeśli zadbasz o swój "rozbiór osobisty", nauczysz się "rozbudowywać kompetencje" i "kreować karierę", wówczas odniesiesz sukces.
W tej kulturze na każdym kroku uczy się nas, że gniew jest czymś złym. Że kiedy odczuwamy i wyrażamy złość, bo ktoś potraktował nas niesprawiedliwie, przemocowo, pogardliwie, po prostu źle - to niechybnie znaczy, że to z nami jest coś nie tak. Że nie potrafimy się zachować, jesteśmy agresywni albo zaburzeni, łamiemy etykietę, niepisany kod zachowań każący kłaść w takiej sytuacji uszy po sobie, bo „jest jak jest", „tak wygląda rzeczywistość", „taki jest świat" i ,co zrobić".
(...) należy w milczeniu spuścić oczy i wszystko przełknąć, bo przecież otwarty sprzeciw „i tak nic nie zmieni", (...)
Że kiedy otwarcie przeciwstawiamy się jawnej niesprawiedliwości, nierówności, okrucieństwu i bezduszności dzikiego kapitalizmu, to znaczy, że jesteśmy roszczeniowi, leniwi i pełni resentymentu.
Że nie wolno o swojej złości otwarcie mówić, nie wolno jej wyrażać, nie wolno broń Boże - mieć zastrzeżeń, bo powinniśmy się cieszyć z tego, co mamy czy raczej cieszyć się, że w ogóle coś mamy.
Skoro szczęście może wyrzeźbić niczym muskulaturę na siłowni, to również wyrzuty sumienia związane z niesprawiedliwym traktowaniem innych albo zadawaniem im cierpienia stają się li tylko problemem technicznym, który za pomocą odpowiednich praktyk da się wyeliminować.
Mamy komputery, samoloty, statki kosmiczne. Mamy potężną naukę i medycynę. Demokrację, prawa, równość. A zarazem jesteśmy całkowicie bezradni.
Przecież wiadomo, że ludzie niepalący, jedzący tylko zdrowe rzeczy, biegający i praktykujący fitness - nie umierają. A jeśli już im się to zdarza, to wyłącznie w wieku stu lat i z uśmiechem słodkim niczym cukierek Werthers Original.
Pandemia pokazała, że żaden rozwój osobisty, "zarządzanie sobą", "kreowanie kariery", przepracowywanie prywatnej historii, pozytywne myślenie, otwieranie czakrów, żelazna wola, determinacja i chęç szczera - oraz podobne mniej lub bardziej toksyczne mity - nie decyduje o naszym położeniu we wszechświecie.