cytaty z książki "Erasmus Deutsch"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Romantyzm, ten odwieczny brat biedy, który powoduje automatyczny wzrost kursu walut takich jak honor i duma. Człowiek ma tak niewiele, że na każdym kroku ryzykuje znacznie więcej. Romantyzm, skarb żebraków karmiących się resentymentem, maskujących ziejący otwór niedostatku krzywymi gałęziami pojęć i liśćmi frazesów: Bóg, idea, honor, ojczyzna, tradycja. Nicość dzięki kamieniowi filozoficznemu resentymentu nabiera realnego kształtu. W tym momencie myśli Franka nie wybiegały jednak aż w tak abstrakcyjne rewiry. Był po prostu biednym cynikiem, którego nie stać było na wyrafinowane mistyfikacje.
Turek prowadzi włoską pizzerię? A kto kradnie teraz auta? – Franek jednak dał się zaskoczyć. Patrzył w dół ulicy na kolorową kurtynę szyldów i nie mógł uwierzyć, że cały wysiłek Sobieskiego poszedł na marne. Północ Europy została zdobyta przez ludzi z południa.
-Hallo. Name. Vorname bitte. -Wyrwało Franka z zamyślenia, zaraz się zacznie.
-Franek Motowidełko.-Przeklęta scena, pomyślał.
-Wie?-Niemcy mający styczność z polską nomenklaturą mają na pewno kilka zmarszczek więcej niż pozostali. Może to była jedna z przyczyn germanizacji Polski: analgetyczny impuls samozachowawczy. W trosce o komfort i własną urodę. Niemiecka twarz doznaje fizycznego bólu, gdy pojawiają się na niej oznaki zdziwienia, niezrozumienia, a germanizacja jest środkiem przeciwbólowym.
- Ale po BWL-u świat stoi przede mną otworem.
- Wiesz, tylko nikt nie mówi, że ten otwór jest między jego pośladkami.
Poczuł się jak przedwojenny Żyd, którego sklep omijano szerokim łukiem i który nie mógł korzystać z komunikacji miejskiej ani siadać na ławce w parku. Z całej grupy akurat dwóch Polaków odsiano. Franek strzelił kostkami, napiął mięśnie. Nie miał doświadczenia w bójkach, ale adrenalina nie jest przesadnie analityczna. Miał kody na nieśmiertelność.
- Milczysz, myślisz, że to takie łatwe dla mnie? Powiedz mi coś od serca. Czy to tak dużo? Powiedz chociaż raz coś od serca!
- Aorta.
Rammstein, o dziwo, nie jest szczególnie popularny i lubiany w Niemczech. Ludzie się dziwią, że ta muzyka ma ogromne rzesze fanów za granicą. Niemców mierzi ten twardy akcent rodem z przemówień Führera. Nikt już nie wymawia w ten sposób litery ,,r”. Współczesne ,,r” nie brzmi już jak seria z schmeissera. Pobrzmiewa gdzieś tam schowane przy języczku, jak w zdaniu ich bin nicht überzeugt, negatywna odpowiedź Joschki Fischera na argumenty Busha za operacją w Iraku. Maleńkie, płoche ,,r” staje się niemal niedosłyszalne, fonetycznie zapisywane w postaci skromnego potulnego [ɐ] i wymawiane jak spłoszone [a], jakby słowu urwano jądra. Inne ,,R” wypowiadał Hitler, czy doktor Goebells. Ich totaler Krieg było twarde, niczym armaty produkowane w zakładach Kruppa w Essen. Teraz już tylko Polacy, Turcy i Arabowie wypowiadają twarde, wojenne ,,R”. Niemcy spacyfikowali tę spółgłoskę. ,,R” Rammsteinu jest wyrzutem sumienia, blizną w tkance zbiorowej pamięci.
Oczy, koloru... oczu nie mógł dostrzec. Wierzył tylko, że będą piękniejsze niż wszelkie zgrane porównania, że będą wystarczającym potwierdzeniem tezy o niedoskonałości opisu. Nie chciał żadnego błękitu nieba, koloru morza, lapis lazuli ani barwy fiołków.
Monety euro są jak kobieta po trzydziestce, która zna już swój powab, swoją wartość i nie musi się modelować przed pierwszym lepszym absztyfikantem. Polska zakompleksiona złotówka sili się ubierać jak ostatnia wszetecznica, okutana cekinami, koronkami, lateksem, tym bardziej uwłaczające jest dla niej, że nadal cieszy się umiarkowaną popularnością, zamiast być zwykłą starą panną, usiłuje zostać przygodą na jedną noc.