cytaty z książki "Sprzedawca początków powieści"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-- Jesteś bardzo miły. I bardzo wygadany. Czy tak cię zaprogramowano? Byś był wygadany?
– Nie, ale przypadkiem nacisnęła pani lewą piersią przycisk uwodzicielskie zabawy.
Ludzie umierają, ponieważ naśladują siebie nawzajem.
Nienawidzę, nienawidzę tych wszystkich powieści, w których bohaterowie kochają się dopiero w ostatnim rozdziale, po 350 stronach preliminariów.
Matki są zawsze smutne, gdy rodzą dziecko, dlatego, że wiedzą coś niepokojącego: że wtedy, gdy wydajesz na świat życie, wydajesz na świat także śmierć.
Kiedy wychodzicie rano i jedziecie autobusem lub metrem, aby dostać się do biura, jakaś cząstka was pozostaje rozściełana na trasie, rozsypana na ramionach i w źrenicach setek ludzi napotkanych po drodze. Nadzwyczajna operacja społecznego zapylania ma miejsce podczas przemieszczania się, maleńkie cząstki subatomowe waszego istnienia uczepiają się innych istot lub poruszających się obiektów, zaczynają podróżować z nimi i rozpraszać się we wszechświecie. Niech więc nie dziwi was to, że czasami docieracie do biura wycieńczeni, lub że wieczorem, po powrocie do domu, jesteście ledwo żywi. Każde wyjście z własnej jaźni, z ochronnego kokonu łóżka czy pokoju dziennego, pozwala zewnętrznemu światu skubać was chciwie, pożerać okrutnie, macerować i rozsyłać w postaci wiórów i drobinek, okruchów i obrazów, dźwięków i zapachów w tysiącach i w setkach tysięcy kierunków. Dlatego powtarzam wam: uważajcie na każdym kroku. A przede wszystkim otwierajcie się wyłącznie przed istotami komplementarnymi.
Czy wiesz, GUȚĂ, co się dzieje z psem, niezależnie od rasy, w mieszkaniu, przez osiem, dziewięć czy dziesięć godzin, podczas których czeka codziennie na swojego pana? Cóż, dzięki Dog Patch okazało się, że biedne zwierzę prawie przestaje istnieć. Jego metabolizm zwalnia, jego oddech staje się płytszy, zwierzę praktycznie przechodzi w stan porzucenia, odrętwienia, hibernacji. Pies rzeczywiście czeka na swojego pana, zapadając w stan podobny do śmierci. Nic bardziej tragicznego, nic bardziej wzniosłego jednocześnie, niż to umartwiające oczekiwanie, instynktowny hymn poświęcony bezwarunkowej miłości. Tak, GUȚĂ, pies jest w rzeczywistości wynalazcą tak zwanego „beckettowskiego” czekania. Tylko że nikt, nikt nie był w stanie dotychczas tego zaobserwować i przypisać uczciwie psu zasługi bycia nośnikiem tego symbolu: ważnego, tragicznego, metafizycznego czekania. Och, jestem rozwścieczony, gdy widzę, jaki pomnik literacki wzniesiono Beckettowi, ponieważ wymyślił „motyw czekania”, podczas gdy psu nigdy nie przypisano tej zasługi.
To niełatwe dalej uwodzić kobietę po tym, jak już się ją miało.
Zniewaga w literaturze jest w rzeczywistości efektem stylistycznym. Ćwiczeniem stylu. Efektem komicznym. Chwilą oddechu.
Sen powinien być chwilą ekstazy. Wszystko, czego nie zdołaliśmy dokonać w rzeczywistości, powinno się nam udać we śnie. (…) Otóż on, Oprawca, cenzor, ma tę misję, by zakłócić sen. Z subtelnym sadyzmem cenzor interweniuje, by przekształcić sen w porażkę. Jego zasady są proste: śniący człowiek nie powinien nigdy odnaleźć we śnie szczęścia; człowiek nigdy nie powinien mieć mocy kontrolowania swojego snu. W pewnym sensie oprawca jest strażnikiem rzeczywistości. Jak wyglądałoby nasze życie, gdyby wolno nam było śnic, o czym tylko chcemy, gdybyśmy mogli zasmakować do końca potencjałów snu? Być może nigdy nie chcielibyśmy powrócić do rzeczywistości, wolelibyśmy sen jako alternatywę dla życia; narkotyzowalibyśmy się nim w nieskończoność bez żadnego zawahania.
Nasz mózg jest już skolonizowany przez obrazy i spektakl amerykańskiego życia, nasza podświadomość przemieniła się w amerykańską kolonię. Niektórzy amerykańscy autorzy zrozumieli to i teraz piszą na eksport. Paul Auster i Philip Roth od dawna piszą dla przestrzeni pozaamerykańskiej, w szczególności dla Europy, gdzie ludzie jeszcze mają czas na czytanie. (...)
Kiedy dwoje bohaterów wsiada do samochodu i przemierza Europę, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Odbywają podróż. Kiedy te same postaci wsiadają do tego samego samochodu i jadą Krajową 66, która łączy Chicago z Los Angeles, natychmiast wchodzimy do legendy. W Ameryce przestrzeń jest prawdziwą postacią.
Skądinąd powieść amerykańska, mimo swych psychologicznych skłonności jest powieścią przestrzeni, fascynuje przestrzenią, w przeciwieństwie do powieści europejskiej, którą fascynuje czas. Te dwa powieściowe światy wypracowały odmienne narzędzia badawcze. To tak, jakby jedni produkowali najchętniej binokle, a drudzy monokle.
Nie ma nic bardziej typowego dla europejskiej powieści niż Proust i "W poszukiwaniu straconego czasu". Nic bardziej typowego dla amerykańskiej powieści niż "W drodze" Jacka Kerouaca.
(...) zaproponować Wielkiemu Strażnikowi reformę: całkowite zniesienie snów. Z mojego punktu widzenia te fałszywe okna pozostawione przez twórczość ludziom tylko powodują ich wzburzenie, oszukują ich, podjudzają do rozdwojenia... Z powodu snów ludzie wierzą w istnienie równoległego świata. Ponadto, przekonani o istnieniu tego wzniosłego poziomu, ludzie nie podejmują wystarczających wysiłków, aby poprawić rzeczywisty świat. Postawione naprzeciw siebie – sen i rzeczywistość – nie są sobie równe. Fascynujący jest zawsze sen, rzeczywistość jest wyrazem bólu. W porównaniu sen versus rzeczywistość wygrywa zawsze ten pierwszy. Ekstyrpacja pojęcia snu i całkowite wyeliminowanie poziomu onirycznego znacznie uprościłoby sprawy dla człowieka. Pozostałby mu tylko wymiar praktyczny, obowiązek odniesienia sukcesu... Przychodzi mi na myśl konkwistador Pizarro, który rzekomo dotarł do wybrzeży Ameryki Środkowej i spalił statki, aby zmusić ludzi do porzucenia myśli o powrocie i aby zmotywować ich do podboju Nowego Świata. Gdyby ludzie palili swoje sny, znaleźliby się w tej samej sytuacji, podboju całej rzeczywistości, bez obszarów ucieczki, a zwłaszcza bez drogi powrotnej.
Jak wyglądałoby nasze życie, gdyby wolno nam było śnić o tym, o czym tylko chcemy? Być może nigdy nie chcielibyśmy powrócić do rzeczywistości; wolelibyśmy sen jako alternatywę dla życia, narkotyzowalibyśmy się nim w nieskończoność bez żadnego wahania.
Sen powinien być chwilą ekstazy. Wszystko, czego nie zdołaliśmy dokonać w rzeczywistości, powinno się nam udać we śnie. (…) Otóż on, Oprawca, cenzor, ma tę misję, by zakłócić sen. Z subtelnym sadyzmem cenzor interweniuje, by przekształcić sen w porażkę. Jego zasady są proste: śniący człowiek nie powinien nigdy odnaleźć we śnie szczęścia; człowiek nigdy nie powinien mieć mocy kontrolowania swojego snu. W pewnym sensie oprawca jest strażnikiem rzeczywistości. Jak wyglądałoby nasze życie, gdyby wolno nam było śnic, o czym tylko chcemy, gdybyśmy mogli zasmakować do końca potencjałów snu? Być może nigdy nie chcielibyśmy powrócić do rzeczywistości, wolelibyśmy sen jako alternatywę dla życia; narkotyzowalibyśmy się nim w nieskończoność bez żadnego zawahania.