cytaty z książek autora "Kot Nieteraz"
Podobno w każdym języku są jakieś słowa i zwroty, które są właściwie nieprzetłumaczalne. Niemcy stworzyli jedno słowo Waldeinsamkeit, które nie oznacza wyłącznie zdolności do bycia samemu w lesie, tylko opisuje uczucie samotności i vięzi z naturą podczas przebywania w nim. Duńczycy mają piękne słowo olfrygt - to niesamowite, że udało im się zamknąć w siedmiu literach lęk przed tym, że w miejscu, do którego się udają, nie będzie piwa. Słowa rodzą się z potrzeby nazwania czegoś, co jest dla nas ważne (dla Duńczyków najwyraźniej jest to piwo, dla Niemców potrzeba bycia z dala od innych Niemców).
Żadnych problemów, żadnych rozmów, gonitw, drapania - tylko miziu-miziu.
Co robiłaś w weekend? Och, nic takiego, po prostu cieszyłam się miziu-miziu.
Sprawdź, czy jesteś szczęśliwy!
Odpowiedz na pytanie:
Ile masz kotów?
1 KOT = SZCZĘŚCIE
2 KOTY = EKSTAZA
3 KOTY = IDYLLA
4 KOTY = RAJ NA ZIEMI
5 KOTÓW = NIRWANA
6 I WIĘCEJ KOTÓW = KOTHARSIS!
Pies dostał głupawki na słowo "idziemy". Bo chyba nie ma złudzeń co do weterynarza? Ja na przykład pamiętam doskonale, co on mi zrobił tam, od spodu. Nadal tęsknię!
- Nieruszku, gdzie jest kot? Szukaj kota!
O nie, nawet się nie waż, zdrajco!
- Szukaj kota! Szukaj!
Psiakrew! Znalazł. Świnia nie pies. Znalazł i szczeka. Baran.
No cóż... Co sobie zwyciężyłem, to sobie zwyciężyłem. Dawajcie łososia i bierzcie do weterynarza, skoro musicie. No co? Co mi jeszcze może obciąć?
Biorę jeden kawałek w zęby i przegryzam. Smakuje zupełnie tak samo, jak pachnie: jak coś, co kieeeeedyś, kiedyś, kiedyś może... no mięsem to nie było raczej nigdy, ale możliwe, że leżało obok mięsa, widziało mięso. Kiedyś. W poprzednim życiu.
Adrian patrzy na mnie chwilę, a ja na niego, próbując ocenić, po czyjej właściwie jest stronie. Ale znając życie, on jest trzecią stroną konfliktu - tą która wyjada kotu chrupki z miski. Ten człowiek nie cofnie się przed niczym. Czasy nastały ciężkie i teraz sprawy maja się tak, że albo on, albo ja. To będzie walka o przetrwanie.
Jeśli jesteś kotem, drogi znalazco moich zapisków, pomnij te słowa: ludzie są podli i odpowiadają za całe zło tego świata.
A w dodatku doprowadzili do globalnego ocieplenia.
Jednym z najbardziej obraźliwych zachowań człowieka wobec kotów jest sprowadzanie do domu kolejnych kotów. I nie że te nowe koty muszą być jakieś złe same w sobie, ale na samą myśl o dzieleniu głasków, kuwety czy karmy dreszcz mnie przechodzi. A ludzie to podobno robią! Oczywiście kotom, nie sobie. Siebie nawzajem raczej tak nie znieważają.
Jakoś sobie nie wyobrażam, że Adrian przyprowadza sobie drugą samiczkę, sadza obok Beaty na kanapie i mówi, że teraz będzie jeszcze weselej i proszę się ładnie dzielić obiadem, a w łóżku na pewno starczy miejsca dla wszystkich. Nie uszedłby z życiem... Chociaż racjonalnie na to patrząc, Beata by skorzystała na obcowaniu z kimś inteligentniejszym i bardziej podobnym do niej niż Adrian.
Kiedy się obudziłem, Adrian zdążył mnie już pochwycić i niósł do łazienki, a ona zamiast ratować, deptała za nim, powtarzając: "Pamiętaj, letnią wodą go zmocz, potem szampon. Tylko uważaj na oczy i uszy." Nie wiedziałem jeszcze wtedy, co on planuje sobie moczyć, ale wydawało mi się jakoś perwersyjnie dziwne, że mam na to patrzeć.
Słyszę, jak mnie nawołują z dołu. Teraz to już na pewno o mnie chodzi, bo oprócz mojego niewygodnego imienia używają dużo milszych słów, jak "kitku", "koteczku" czy "Adrian, ty debilu, to wszystko twoja wina". Aż mi się tęskno zrobiło za tymi dźwiękami.
- To jest twoje śniadanie, nic więcej teraz nie dostaniesz! - Beata udaje stanowczą. Zachowuje się zupełnie, jakbym jej nie znał.
Adrian kuca przy mojej misce i bierze jeden bobek w palce.
- Zobacz, to dobre - mówi, po czym... zjada mi go!
Nie dość, że niedobre, nie dość, że więcej nie dostanę, to jeszcze mi z miski wyżera! No to już jest szczyt! Rzucam się do miski i pochłaniam wszystko w kilka sekund, zanim zdąży sięgnąć po drugiego.
Cham.
Omijam bajzel zwinnie niczym pantera. Miałem obliczoną tę trasę, jeszcze zanim zlazłem z półki... Przy każdym kroku trzeba wykonywać miliony obliczeń, dzielić przez zero i żonglować liczbami urojonymi, żeby przejść tę trasę z godnością.
Kot umie odpoczywać, kot zna swoją wartość, kot się troszczy (głównie o siebie), kot jest uroczy, kot dba o higienę, kot jest kochany.
Koty w ogóle nie wątpią, że zasługują na jedzenie, pieszczoty, czy inne formy uwagi. A my ciągle się boimy, że ktoś jest od nas lepszy, piękniejszy, mądrzejszy, bardziej zasługujący na miłość. Ciągle komuś czegoś zazdrościmy. Koty nie są w ogóle zdolne do zazdrości. Jak istota idealna mogłaby komuś czegoś zazdrościć?
Kot - całkowity brak wstydu i wyrzutów sumienia.
Przeczytam te wszystkie książki i zostanę KOTEM DOSKONAŁYM! To jest to! Nigdy nie miałam mądrzejszego planu na życie, przysięgam! Będę jak kot: mądra, samowystarczalna, asertywna i zaradna.
Kot oszczędza energię. Oszczędza swoje stawy i mięśnie. Nie zużywa ich bez sensu. Leży cały dzień, co i raz zmieniając pozę z majestatycznej na jeszcze bardziej majestatyczną.
Czemu ludzie musza zawsze cos odwalać, czemu nie mogą brać przykładu z nas, kotów? Położyć się na ulubionym miejscu, odpocząć. Ludzie nie mają nawet swojej ulubionej półki, tylko leżą w jakimś łóżkowym bałaganie i zdają się nie czerpać z tego żadnej przyjemności, a jak wstają, to biadolą, że ich plecy bolą. NAWET LEŻEĆ NIE UMIEJĄ.
Koty to dopiero są. Ludzie w ogóle nie potrafią tak być jak koty. Nawet jak mają wakacje. Ile to się trzeba namęczyć, żeby BYĆ na wakacjach.
Szczęście to uczyć się tylko tego, czego się chce.
Jest takie przekonanie, że kotów nie da się niczego nauczyć. To nieprawda. Koty naucza się wiele i szybko, pod warunkiem że będą tego chciały same. Nie da się ich wytresować jak psów.
My, koty, codziennie uczymy się czegoś nowego. Nie dlatego, że chcemy, bynajmniej. Nie chcemy się uczyć, bo my wiemy wszystko, co chcemy wiedzieć. To ludzie nas do tego zmuszają. Swoją niekompetencją i ogólnym narwaństwem. Życie z ludźmi wymaga ciągłego dokształcania.
Antresola jest super. Ma nogi z drewna i można się po nich wspaniale wspinać. A potem siedzieć bardzo wysoko nad człowiekami i patrzeć na nich z góry, czyli tak, jak koty powinny zawsze robić, choć z niezrozumiałych dla mnie względów nie zawsze mogą.
Jak kot wchodzi do pokoju, to ludzie przestają robić to, co robili, i zachwycają się jego wdziękiem. Koty poruszają się, jakby całe życie spędziły na uprawianiu jogi.
To chyba leży w kociej naturze. Ta nieustępliwość. Zawziętość. Bydle, jak czegoś chce, jak sobie coś wymyśli, to nie odpuści. Chce zając fotel, na którym siedzisz? Zajmie.
Żeby kot był w pełni kotem, powinien być wychowywany przez kota. Kto lepiej niż inny kot wyjaśni, gdzie się siusia, gdzie drapie, na kim się śpi, o kogo się ocierać i jak miauczeć, żeby dostać jakiś przysmak?
Kot to nie stół. Możesz zmieścić w salonie jeden stół, a na drugi nie mieć miejsca. Ale ta zasada nijak się ma do kotów. Jedną z głównych cech gatunkowych kota jest to, że on się właśnie mieści. Niekoniecznie akurat tam, gdzie człowiek by sobie kota życzył. Ale się mieści.
Czy jest jakiś słodszy widok niż spokojnie śpiący kot? Czy jest coś milszego niż ocierający się o nas uroczy koci pyszczek? Czy jest milszy dźwięk niż mruczenie pieszczonego koteczka? Otóż: TAK. Są to dwa śpiące koty, dwa urocze pyszczki i dwa mruczenia z pieszczenia. Albo jeszcze więcej.
Kot nie musi nic robić, żeby zostać zauważonym. Żeby wyrobić sobie pozycję. Nie musi zapracowywać na szacunek.