cytaty z książek autora "Michelle Marly"
Dla mnie te ogromnie kosztowne konstrukcje nigdy nie były oznaką elegancji. Sztuka rezygnacji to dopiero prawdziwa sztuka.
Ale nawet za cenę spokoju duszy nie wyzna swemu spowiednikowi, że w życiu pragnie jedynie miłości.
Mimo że pochodziła z najniższych warstw społeczeństwa, wspięła się na jego szczyt, osiągnęła sławę, pewną pozycję i odniosła niekwestionowany sukces.
Od jej przybycia do Londynu tłumy fotografów oblegały wąską uliczkę prowadzącą do Savoya. Bywało, iż miała tak dość oślepiających lamp błyskowych, że wymykała się tylnym wyjściem. Jednak rzadko uczestniczyła w tej zabawie w chowanego, gdyż w końcu przeważnie i tak zostawała rozpoznana.
Maria uśmiechała się i stała cierpliwie, doskonale zdając sobie sprawę, jak ważne były dobra prasa oraz piękne zdjęcia. Fotografie stojącej za sceną rozgniewanej diwy, robione przy okazji jej występów, w czasie których zawodziły ją zarówno nerwy, jak i głos, budziły w niej zawsze mgliste poczucie winy.
Maria zdecydowała się pójść piaszczystą ścieżką w stronę grających w kule, gdyż lubiła tę grę, ceniła jej spokój i precyzję. Niestety, była zbyt znana, by móc dołączać do graczy w boccię w Sirmione. Jej obecność nie tylko wywołałaby sporą sensację, lecz także spowodowała niepotrzebne napięcia.
Krótki spacer w stronę słynnego mostu prowadzącego ją z powrotem na prawą stronę Sekwany nie wystarczył, żeby uporządkować myśli. Nie patrzyła na wróble ćwierkające wesoło w koronach drzew ani na młode kobiety na tylnym siedzeniu otwartego jeepa wystawiające buzie do słońca. Z przodu siedzieli dwaj amerykańscy żołnierze, a dziewczyny chichotały i pomachały do mijanej niewysokiej kobiety. Nogi odmawiały Edith posłuszeństwa, a ona sama musiała wielokrotnie przytrzymać się balustrady.
Na myśl o zakazie występowania ogarniał ją lęk. Żadna groźba nie mogła być dla niej dotkliwsza. Zataczała się w panice jak pijana i potrąciła obcego mężczyznę. Jak dobrze, że tylu roztrzęsionych ludzi chodziło teraz chwiejnym krokiem ulicami Paryża, dzięki temu nie rzucała się w oczy.
Tę jakże interesującą dla czternastolatki informację znalazła w książce, którą czytała potajemnie na strychu. Klasztorna biblioteka kryła zdumiewające skarby.
- Czekasz na kogoś? – zapytała nagle. – A może chcesz sprawdzić, czy policja podjechała już pod dom, żeby mnie zabrać?