Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

"Każdy może zdradzić każdego".
Z dużym dystansem podchodziłam do "Czerwonej Królowej", ciekawiła mnie ogromnie, muszę to przyznać, natomiast wszechobecne porównania m.in. do "Rywalek" skutecznie mnie zniechęcały. Byłam przekonana, że "to już było". Zaryzykowałam, i...opłaciło się.
Świat wykreowany przez autorkę nie jest baśniowy, magiczny ani fantastyczny. Jest czerwono-srebrny. Ale, co potwierdza sama bohaterka, jest też szary. Nie czarno-biały.
Brak tutaj papierowych postaci, próżno szukać (nomen omen) księcia z bajki. Autorka lojalnie uprzedza nas, że to co widoczne na pierwszy rzut oka nie musi być prawdą. Przyjmujemy to do wiadomości, jesteśmy przekonani, że nie damy się nabrać, i...zapominamy o tym. Tak samo zresztą, jak bohaterowie.
Akcja, mimo wielowątkowości, poprowadzona jest bardzo spójnie, powiedziałabym też, że w wielu momentach zachowawczo. Natomiast była to zachowawczość z kategorii, w której ja, jako czytelnik, pytam "jak? dlaczego? co dalej?". W ostatnich rozdziałach powściągliwość pani Aveyard znika, akcja rozwija się szybko i niespodziewanie, a odpowiedzi chce się poznać już, teraz, natychmiast. Biorąc pod uwagę ilość pytań i hipotez, które nasunęły mi się w trakcie czytania, potencjalnie można by stworzyć wielotomową historię.
Czego się spodziewałam po "Czerwonej królowej"? Opowieści, którą już znam, podanej w sposób, który już widziałam.
Co otrzymałam? Historię może nie odkrywczą, natomiast przemyślaną, intrygującą, ze spójną fabułą, nieszablonowymi bohaterami, obszernym (nawet bardzo ;)) wątkiem miłosnym i natychmiastową ochotę sięgnięcia po kolejną część.
Przyczepię się do, może mało ważnych, kwestii technicznych, psujących trochę moje subiektywne odczucia. Jako że cała powieść jest pisana z perspektywy głównej bohaterki, uważam za niepotrzebne dodatkowe podkreślanie jej uświadomionych myśli, tudzież jednozdaniowych monologów wewnętrznych, za pomocą cudzysłowów ;) Kilka gramatyczno-stylistycznych potworków również się znajdzie (przy "zarodkach dumy zduszonych w zarodku" aż zazgrzytałam zębami), ale tylko kilka udało mi się wyłapać, być może jest to kwestia tłumaczenia. Nie zaburza to ogólnego odbioru, "Czerwona królowa" jest dla mnie pozytywnym zaskoczeniem i cieszę się ogromnie, że nie posłuchałam własnego wewnętrznego monologu, który podpowiadał mi, że się zawiodę ;)

"Każdy może zdradzić każdego".
Z dużym dystansem podchodziłam do "Czerwonej Królowej", ciekawiła mnie ogromnie, muszę to przyznać, natomiast wszechobecne porównania m.in. do "Rywalek" skutecznie mnie zniechęcały. Byłam przekonana, że "to już było". Zaryzykowałam, i...opłaciło się.
Świat wykreowany przez autorkę nie jest baśniowy, magiczny ani fantastyczny. Jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to