rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka "Z ławki trenera" to pamiętnik najwybitniejszego trenera w historii polskiego futbolu. Szkoleniowca, który przeszedł przez wszystkie szczeble Polskiego Związku Piłki Nożnej, by zostać bohaterem narodowym. Selekcjonera, który poprowadził reprezentację Polski najpierw do złotego medalu i mistrzostwa olimpijskiego, a dwa lata później do srebrnego medalu mistrzostw świata.

Kazimierz Górski z chirurgiczną precyzją opisuje lata swojej pracy w PZPN. Książka rozpoczyna się od momentu, w którym wybitny trener otrzymuje propozycję objęcia posady selekcjonera pierwszej reprezentacji. Autor opowiada nam mnóstwo ciekawostek, a także smaczków z szatni najwybitniejszej polskiej drużyny wszech czasów.

Możemy przeczytać jak wyglądała atmosfera w kadrze i wokół niej. Dowiadujemy się czym trener Górski kierował się dokonując selekcji i jakie czynniki decydowały o grze w kadrze. W książce znajdziemy wiele anegdot o najważniejszych i historycznych meczach naszej drużyny narodowej. O wątpliwościach znakomitego szkoleniowca, wyborze taktyki czy pracy sztabu szkoleniowego. I jego pomocy w kształtowaniu polskiego zespołu wszech czasów.

Przeczytamy o kibicach, ich reakcji na boiskowe wydarzenia i stosunku do "Orłów Górskiego". Dowiemy się jak reagowali dziennikarze, z którymi z nich najchętniej rozmawiał Kazimierz Górski i dlaczego.

Były selekcjoner reprezentacji tłumaczy, w jaki sposób z grupy świetnych piłkarzy zrobić drużynę. Drużynę, której bał się cały świat. Z ogromnym sentymentem wraca do sensacyjnego triumfu na igrzyskach olimpijskich w 1972 roku. Wspomina chwile słabości, budowania zespołu, ale również momenty radości i świętowania.

Dzięki świetnie opisanej lekturze czytelnik nie tylko wiele dowiaduje się o futbolu, ale i o kulturze kilkunastu krajów świata. Poznaje hity i kity lat siedemdziesiątych. Przenosi się do epoki zagrożeń, trudów życia codziennego, ale także do czasów przyjemności i wszech obecnych pokus.

Kazimierz Górski od zawsze był perfekcjonistą. Wystarczy napisać, że po zwycięskich meczach, mimo dwóch goli i imponującej postawy Gadochy czy Lubańskiego, potrafił wytykać im błędy. Widział nie tylko ich doskonałą grę, ale również dostrzegał mankamenty. Zbudował rodzinną atmosferę w zespole, a piłkarze byli gotowi pójść za sobą w ogień. I za trenerem też.

Pamiętnik "Z ławki trenera" to w końcu doskonałe dzieło psychologiczne. Odpowiada na pytania: co zrobić w chwilach zwątpienia, słabości? jakie decyzje podjąć, gdy nic nie dzieje się po twojej myśli? jak udanie zarządzać grupą utalentowanych piłkarzy, niekoniecznie grzecznych i spokojnych? Tłumaczy jakie podejście zastosować wśród piłkarzy. Jak, mówiąc kolokwialnie ich ogarnąć.

Kolorytu książce dodają historia wyników kadry Górskiego w latach 1971-1974 i archiwalne zdjęcia jego pracy.
Droga do sukcesu przedstawiona jest w statystykach i na fotografiach na ostatnich stronach lektury. Jeden z opisów takiego zdjęcia wyjątkowo przypadł mi do gustu.

A brzmiał on tak:
"To nie są żarty panowie, Hiszpanów w żaden sposób nie wolno nam lekceważyć". Tak, kiedyś to Hiszpania bała się Polski, a w naszych szeregach apelowano o spokój i rozwagę. Właśnie ten cytat idealnie pokazuję potęgę stworzoną przez Kazimierza Górskiego i polski sztab szkoleniowy lat 70. Ach, to była reprezentacja...

Książka "Z ławki trenera" to pamiętnik najwybitniejszego trenera w historii polskiego futbolu. Szkoleniowca, który przeszedł przez wszystkie szczeble Polskiego Związku Piłki Nożnej, by zostać bohaterem narodowym. Selekcjonera, który poprowadził reprezentację Polski najpierw do złotego medalu i mistrzostwa olimpijskiego, a dwa lata później do srebrnego medalu mistrzostw...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Deyna" to wspaniale opisana historia jednego z najwybitniejszych reżyserów gry w dziejach futbolu. Stefan Szczepłek, specjalista od Kazina, z fotograficzną precyzją opisuje legendę wspaniałego pomocnika. Książka to nie tylko dzieło związane z futbolem. "Deyna" to opowieść o trudnych czasach komunistycznej Polski, zmianach społeczno - politycznych zachodzących w naszym kraju i bezkompromisowej uległości wobec państwa.

Kazimierz Deyna pochodził z biednej, wielodzietnej rodziny. Miał dziewięcioro rodzeństwa. Jako młody chłopak uwielbiał sport. Od najmłodszych lat wyróżniał się wyjątkowym talentem. Grał w szczypiorniaka, ping ponga, uprawiał skok wzwyż. Jego konikiem była jednak od zawsze piłka nożna. I to jej poświęcił całe życie.

Tym, który jako pierwszy zauważył nieprzeciętny talent Kazika był Henryk Piotrowski, który objął Deynę troskliwą opieką i zainteresował się młodzianem. Kariera nastolatka rozwinęła się dzięki... ulewie. Kiedy działacze Lechii przyjechali oglądać utalentowanego pomocnika nie zastali nikogo na treningu z powodu burzy. Tak rozpoczęła się wojna o sprowadzenie Deyny. Największe zainteresowanie wykazywały kluby z Trójmiasta: Arka i Lechia.

Po ogromnym zamieszaniu i dyskwalifikacji młody Kazik został jednak w Starogardzie, co zaowocowało regularnymi powołaniami do reprezentacji Polski juniorów. Kolejnym klubem Deyny został ŁKS, w którym z powodu dyskwalifikacji zagrał tylko jedno spotkanie. Następnie trafił do Legii, gdzie stał się legendą warszawskiego klubu. W stolicy Kaka asystował, strzelał i poprowadził "Wojskowych" nie tylko do sukcesów w Polsce, ale i w Europie.

Był też rozgrywającym kadry olimpijskiej 1972, z którą zdobył złoty medal i został królem strzelców całego turnieju. Kibice byli oczarowani nową gwiazdą światowego futbolu. Dziennikarze zachwyceni, choć tak samo bardzo zaskoczeni. Deyna zdobywał piłkarski świat. Dwa lata później dowodził już pierwszą reprezentacją, z którą osiągnął podium mistrzostw świata, a sam został wybrany trzecim najlepszym piłkarzem świata. Wtedy też otrzymał przydomek "Generał".

Po mundialu w Niemczech zainteresowanie Deyną niezwykle wzrosło. Biły się o niego największe kluby na świecie m.in. Real Madryt, ale z różnych względów pozostał w Legii, stając się ikoną klubu. Kibice "Wojskowych" byli wniebowzięci i bez końca śpiewali: "Deyna Kazimierz, nie rusz Kazika bo zginiesz". Odnosiło się to też do kibiców reprezentacji, z całego kraju, którzy podczas meczów kadry mimo fantastycznej gry, goli i asyst wygwizdywali Generała. Tylko dla tego, że grał w Legii. A właściwie w Centralnym Wojskowym Klubie Sportowym.

Świat i Warszawa szybko jednak pokochały Deynę, dzięki jego genialnej technice, sposobie poruszania się po boisku i temu, że gdziekolwiek grał był liderem. Wszyscy, którzy znali Kazika mówili, że miał dwie twarze. Tę na boisku czarodzieja, dobrego ducha zespołu, kreatora gry i tę prywatną. Czyli spokojnego człowieka, indywidualisty, introwertyka, który potrafił przepadać jak kamień w wodę, na kilka dni bez słowa.

Wszyscy byli jednak zgodni. Deyna był piłkarskim geniuszem. "Rogale" i "kaczki" stały się jego specjalnością, podziwianą przez kibiców na całym świecie. Kaka miał jeszcze jedną bardzo pozytywną i niesamowicie rzadką dziś cechę. Zawsze grał fair play. W ciągu całej swojej kariery dostał tylko jedną czerwoną kartkę, choć niektórzy twierdzą, że był to również objaw braku walki. Złośliwi zawsze się znajdą, choć w tej sytuacji mają trochę racji.

Słynny przestrzelony karny na mistrzostwach świata w Argentynie w 1978 roku i bankructwo doprowadziły go niemal do ukrzyżowania przez polskich kibiców. W końcowych latach jego kariery, w Polsce pamiętane były feralne momenty jego gry, a zapominano o jego piłkarskim kunszcie. Poza Warszawą rzecz jasna, w której był zawsze uwielbiany, dzięki czemu dziś możemy podziwiać pomnik znakomitego pomocnika pod stadionem Legii. Pod koniec kariery Deyna trafił jeszcze do Manchesteru City, potem grał w USA, gdzie zginął w wypadku samochodowym.

Książka Stefana Szczepłka to niewątpliwa laurka i ukłon w stronę pięknej historii zapisanej na kartach polskiego futbolu, ale i sportu. W stronę Kazimierza Deyny. Liczne ciekawostki, archiwalne zdjęcia i anegdoty dodają lekturze kolorytu. Kaka był przykładem typowego piłkarza. Niewykształconego, pochodzącego z biednej rodziny chłopaka, który pokochał futbol i nie potrafił bez niego żyć. Trafił też na ludzi, którzy odpowiednio pokierowali jego karierą, a przynajmniej na początku. Bezgranicznie ufał ludziom co doprowadziło go do finansowego bankructwa.

Deyna nie był ideałem. Miał trudny charakter, niespecjalnie przejmował się uczuciami rodziny, wielokrotnie znikając bez słowa. Ten wątek Stefan Szczepłek w swojej książce zawiera, ale nie opisuje. Nie ocenia zachowania Kazina, ale opowiada pasjonujące anegdoty i smaczki z jego życia. "Deyna" to świetnie opisana historia wybitnego sportowca, widziana oczami jego przyjaciela. Tę historię trzeba poznać, tę książkę trzeba przeczytać. Zapraszamy do księgarni!

"Deyna" to wspaniale opisana historia jednego z najwybitniejszych reżyserów gry w dziejach futbolu. Stefan Szczepłek, specjalista od Kazina, z fotograficzną precyzją opisuje legendę wspaniałego pomocnika. Książka to nie tylko dzieło związane z futbolem. "Deyna" to opowieść o trudnych czasach komunistycznej Polski, zmianach społeczno - politycznych zachodzących w naszym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka "1000 piłkarzy" to rewelacyjna encyklopedia piłki nożnej. Przedstawia najlepszych zawodników wszech czasów od A do Z w najpopularniejszej dyscyplinie sportu na świecie. Jest doskonałym zbiorem wiedzy historii futbolu. Jest też lekturą zaskakującą. O wielu zawodnikach z różnych względów czytelnik dowiaduje się po raz pierwszy. Jak stworzyć taką książkę? Czy w takich przypadkach możemy mówić o sprawiedliwości i obiektywizmie? Czy da się zebrać wszystkich wybitnych piłkarzy w jednym miejscu? Pytań jest wiele. Postaram się na nie odpowiedzieć, przynajmniej pokrótce.

Książka jest produkcją niemiecką, co powoduje zwiększoną liczbę zawodników właśnie tej narodowości. Zawodników, o których w wielu przypadkach świat nie słyszał, ale mają wyrobioną markę w Niemczech. Takich piłkarzy jest przynajmniej kilku. Choćby Karl Allgöwer, Peter Ditrich, Falko Götz, którzy nie zrobili ani kariery międzynarodowej, ani reprezentacyjnej, a mimo to znaleźli się wśród najlepszego tysiąca piłkarzy w historii futbolu.

W lekturze brakuje licznych mistrzów świata, kontynentalnych czy olimpijskich. Brakuje nawet bohaterów meczów finałowych europejskich pucharów. Za to bez problemu znajdziemy nazwiska zwycięzców Pucharu Niemiec czy mniej ważnych trofeów. Obiektywizm? Niekoniecznie. Nie łatwo jest też pogodzić liczbę zawodników z danego kontynentu. To akurat się udało. Piłkarzy, którzy odegrali najważniejszą rolę w kształtowaniu i popularyzacji futbolu. W Europie i Ameryce Płd. rozwijał się on znacznie szybciej niż na innych kontynentach, stąd największa liczba bohaterów książki pochodzi z właśnie tych części świata.

Problemem tego typu lektur jest również przestrzeń czasowa. Ciężko wyróżnić taką samą liczbę graczy z piłkarskich epok radia i telewizji, gazet i czasów wojennych. Trudno o sprawiedliwość, a najlepszym rozwiązaniem byłoby chyba umieszczenie 100 piłkarzy w każdej dekadzie od zarania dziejów. Na podstawie zdobytych mistrzostw, trofeów i wyróżnień. To byłoby niewątpliwe ciekawe rozwiązanie, ale każdy ma przecież prawo do własnych opinii i pomysłów.

Moim zdaniem błędem autorów było opisywanie historii piłkarzy, którzy jeszcze nie zakończyli sportowych karier, a w momencie pisania książki jedynie dobrze rokowali (rok 2008), I tak pod literą "R" znajdziemy nazwiska Robben, Robinho czy Rosicky. To tylko przykład, bo gdybyśmy dokładniej poszukali takich przypadków znalazło by się więcej.

Skoro tak wiele rzeczy mi się nie podobało, zapytacie czemu nazwałem ją rewelacyjną. Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo jest encyklopedią, kroniką i historycznym zbiorem wybitnych piłkarzy. Bo opowiada historię futbolu i przenosi nas w najróżniejsze okresy czasu. Czasy początków futbolu , wojen światowych, przemian politycznych, społecznych i szeroko rozumianych zmian, które obserwujemy na przestrzeni karier genialnych piłkarzy.

Przy tym możemy poznać mnóstwo zawodników, o których jeszcze nie słyszeliśmy lub o których zapomniano. Mnóstwo legend futbolu, o których się dziś nie mówi. Możemy w końcu pogłębić wiedzę o naszej wspólnej miłości, czyli piłce nożnej.

Tego typu książki zawsze budzą kontrowersje. Niemożliwe jest, by wszyscy się z nią zgadzali. Autorzy już w zapowiedzi swojego dzieła pisali, że ich celem jest wywołanie dyskusji na temat najlepszych piłkarzy wszech czasów i w miarę możliwości powiększenie horyzontów czytelników. A to się bez wątpienia udało.

Książka "1000 piłkarzy" to rewelacyjna encyklopedia piłki nożnej. Przedstawia najlepszych zawodników wszech czasów od A do Z w najpopularniejszej dyscyplinie sportu na świecie. Jest doskonałym zbiorem wiedzy historii futbolu. Jest też lekturą zaskakującą. O wielu zawodnikach z różnych względów czytelnik dowiaduje się po raz pierwszy. Jak stworzyć taką książkę? Czy w takich...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Spalony Andrzej Iwan, Krzysztof Stanowski
Ocena 7,8
Spalony Andrzej Iwan, Krzys...

Na półkach: ,

Wybitny piłkarz, szanowany komentator, ale i skandalista. Z jednej strony medalista mundialu Hiszpania 82, inteligentny i sympatyczny facet, z drugiej alkoholik, hazardzista, człowiek, który przegrał wszystko. No prawie wszystko, jego próby samobójcze były bowiem nieudane. "Moje życie naznaczone jest upadkami, po których nieporadnie próbowałem się pozbierać. Upadałem, ale stoję. Tutaj, przed wami. Stoję, odarty z tajemnic, obnażony, żebyście mnie wszyscy usłyszeli.


Dużo widziałem, bardzo dużo. Jeśli byliście kiedyś w wesołym miasteczku, a na pewno byliście, wyobraźcie sobie największy możliwy roller-coaster. Z nieba aż do piekła, i nie do końca z powrotem. Tak właśnie wyglądało moje pieprzone życie. Roller-coaster, bez pasów i po torach, które gwarantowały mnóstwo adrenaliny, ale w gruncie rzeczy prowadziły krętą drogą donikąd". Takie słowa rozpoczynają "Spalonego" - najlepszą książkę o polskiej piłce jaką czytałem. Ale po kolei.

Andrzej Iwan, urodził się 10 listopada 1959 roku w Krakowie, w Nowej Hucie. Dzieciństwo wypełniła gra w futbol na pieniądze, bójki, zatargi. Od najmłodszych lat był niepokorny. Dorastał w trudnej dzielnicy.Od dziecka wykazywał się niezwykłym talentem. Szybkością, sprytem i skutecznością. Jest wychowankiem Wandy Kraków, z której z czasem przeniósł się do "Białej Gwiazdy". Tam zaczęła się jego prawdziwa kariera.

Już jako 17 latek zdobył pierwszy tytuł z Wisłą, mistrzostwo Polski juniorów. Następnie trafił do pierwszej drużyny. W 1978 roku został mistrzem kraju. Z miejsca stał się ulubieńcem kibiców. Był młody, niepokorny, charakterny. Był prawdziwym kozakiem. Jednak już wtedy pojawiły się uzależnienia, korupcja czy bójki z policją. Rok później zagrał w finale Pucharu Polski, po kolejnych pięciu chudych latach, powtórzył ten sukces. "Ajwena" znał każdy, był wybitnym zawodnikiem. W 1984 roku odchodząc z Wisły Kraków miał na koncie 198 meczów i 69 goli.



W międzyczasie trafił do kadry. Jako osiemnastolatek zdobył brązowy medal Mistrzostw Europy U-18. W kadrze seniorskiej znalazł się po raz pierwszy tego samego roku na Mistrzostwach Świata w Argentynie w meczu z Tunezją. Nie wywalczył jednak miejsca w pierwszym składzie, jednak już 4 lata później na Mistrzostwach Świata 1982 roku w Hiszpanii był podstawowym zawodnikiem.Co ciekawe, jego zmiennikiem był późniejszy bohater narodowy, zbawca polskiej piłki, Zbigniew Boniek.

Kontuzja wyeliminowała Iwana z gry już w 2 meczu. Pozostawiony sam sobie, bez opieki, leżał "w kącie" jak opisuje w autobiografii. Przez kolejne dni i tygodnie nikt się nim nie zainteresował, uraz się pogłębił, a napastnik nigdy nie wrócił do dawnej formy. Polacy zajęli 3 miejsce, tym samym "Ajwen" został medalistą MŚ. Cztery lata później na mundial nie pojechał z powodu kontuzji w meczu ligowym. W sumie w Reprezentacji rozegrał 29 spotkań i strzelił 11 bramek.

W 1985 roku przeszedł do Górnika Zabrze, gdzie zdobył trzy tytuły mistrza P\olski, jak sam mówi został alkoholikiem, a na początku 1987 roku dołączył do niemieckiego VFL Bochum. Co roku bardziej pogłębiał się w hazardzie i alkoholu. Zarobione pieniądze przegrywał w kasynie. Tracił wszystko, co miał. Potem na krótko wrócił na Śląsk, by następnie wyjechać do Grecji do klubu Aris Saloniki.

Po dwóch sezonach gry odszedł do Szwajcarii i kończąc powoli karierę grał w FC Azzurri i FC Pully. Ostatecznie zakończył karierę w Kuchniach Izdebnik.Zdobył cztery tytuły mistrzowskie (z Wisłą i Górnikiem). W I lidze rozegrał 226 meczów (debiut w wieku 17 lat) i , strzelił 90 goli. W europejskich pucharach zagrał 17 razy i strzelił 4 bramki.

"Co robić, gdy się nie gra, już w piłkę, cóż ze sobą począć? Tak zaczął się najgorszy okres w moim życiu, którego zwieńczeniem okazał się pobyt w ośrodku zamkniętym w Kobierzynie. Hazard wypłukiwał mnie z pieniędzy, a alkohol każdego dnia obdzierał z godności. Z młodego chłopaka, który uganiał się za piłką i dawał radość ludziom, przeistoczyłem się w zniszczonego życiem mężczyznę w średnim wieku, zapomnianego, z masą wspomnień i niczym więcej".

Po zakończeniu kariery piłkarskiej rozpoczął pracę trenerską. Najpierw był trenerem juniorskich zespołów Wisły Kraków, następnie asystentem "Białej Gwiazdy". Później pracował jako 2 trener w Zagłębiu Lubin, pierwszy w Okocimski Brzesko, a także Płomieniu Jerzmanowice. W klubie z podkrakowskiej miejscowości pracował w dwóch okresach, jednak niezbyt długo. Związane to było z problemami zdrowotnymi byłego reprezentanta kraju.

Iwan powrócił na ławkę trenerską Płomienia 4 listopada 2005 roku, by już w styczniu pożegnać się z zespołem. W marcu 2006 roku objął stanowisko trenera drużyny juniorskiej Wiatru Ludźmierz, by po zakończeniu sezonu pożegnać się z podhalańskim klubem. Obecnie pracuje jako menadżer w jednej z agencji, a także okazjonalnie udziela się w telewizji w roli eksperta-komentatora.

W 2005 roku pracując razem z Michałem Królikowskim wywalczył awans jako trener Kadry Małopolski do turnieju finałowego UEFA Regions' Cup (amatorskie mistrzostwa Europy) rozgrywanego w lecie tego samego roku w Małopolsce.



Nadszedł rok 2008. Iwan pił coraz więcej, bardziej intensywnie. Trafił do oddziału zamkniętego.W tym czasie, w tym samym szpitalu zmarła jego matka, z którą był bardzo związany. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień było coraz gorzej. Wtedy "Ajwen", srebrny medalista Mistrzostw Świata, próbował się zabić.

"Cięcie było rozkoszą. Krew zaczęła tryskać z żyły tak szybko, że sam byłem zdziwiony, ile jeszcze energii drzemie w moim organizmie. Poczułem nawet satysfakcję – że wreszcie coś mi się udało, nawet jeśli to tylko prymitywne samobójstwo. Byłem spokojny. Bardzo spokojny. Nic mnie nie bolało. O czym myślałem? O niczym. Wreszcie o niczym. Piękna cisza w głowie, żadnych rozterek, żadnych wątpliwości.

Kiedy zamknąłem oczy, ze świadomością, że już ich nigdy nie otworzę, poczułem błogą ulgę. I chuj. Obudziłem się dwie czy trzy godziny później w wannie pełnej czerwonej cieczy.Wkrótce ktoś zada pytanie – czy już nigdy nie spróbuję? Nie wiem. Nigdy nie mówię, że już nigdy nie napiję się alkoholu, bo jestem pewny, że takiego przyrzeczenia nie zdołam dotrzymać." - pisze Iwan. Rok później ponownie próbował popełnić samobójstwo, lecz i tym razem próba była na szczęśćie nieudana.

W 2012 r. nakładem wydawnictwa Buchmann ukazała się skandaliczna autobiografia Andrzeja Iwana pt. "Spalony", która stała się bestsellerem. Przyznaje się w niej do alkoholizmu, depresji, prób samobójczych, ustawiania meczów oraz kontaktów z bossami polskiej mafii. Obecnie jest szanowanym i jednym z lepszych komentatorów stacji Orange Sport.

Wybitny piłkarz, szanowany komentator, ale i skandalista. Z jednej strony medalista mundialu Hiszpania 82, inteligentny i sympatyczny facet, z drugiej alkoholik, hazardzista, człowiek, który przegrał wszystko. No prawie wszystko, jego próby samobójcze były bowiem nieudane. "Moje życie naznaczone jest upadkami, po których nieporadnie próbowałem się pozbierać. Upadałem, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zasługą Wielkiej Brytanii jest rozwinięcie i nadanie formalnego kształtu zasadom futbolu, które w zdecydowanej większości obowiązują do dziś. O tym między innymi możemy przeczytać w książce "Futbol" Michaela Heatleya. Znajdziemy w niej ogromne kompendium wiedzy, świetnie opisane dzieje angielskiej, ale i światowej piłki nożnej. Przede wszystkim jednak przeczytamy jak zmieniał się futbol na przestrzeni dziejów.

To właśnie angielska piłka od zawsze kreowała cały piłkarski świat. Wprowadzała nowe przepisy, rozgrywki i pomysły. Od zarania dziejów była kolebką futbolu i gromadziła tłumy kibiców na trybunach.


Wszystko rozpoczęło się w 1843 roku od powstania Guy's Hospital Rugby Football-Club, organizacji, która wzbudzała wątpliwości i pytania: czy rugby jest futbolem? Ponieważ rosło grono zwolenników futbolu a'la rugby stworzonego przez Williama Webba Ellisa, zostały wydane w 1846 roku pierwsze zasady nowej gry.
Dwa lata później skłoniło to byłych uczniów Harrow,Winchester, Shrewsbury i Eton do sformułowania zasad właściwego futbolu.
Oddzieliły one rugby od futbolu i są uważane za akt narodzin piłki nożnej. Uczniowie stworzyli pierwszy klub piłkarski o nazwie FC Sheffield, a tym samym skończyli bałagan istniejący na linii rugby-futbol. Przede wszystkim zakwestionowali brutalność konkurencyjnej dyscypliny. W ręcznie napisanym protokole "Rules and Regulations" punkt pierwszy ma historyczne znaczenie: "That this be called the Sheffield Foot-Ball Club". Tym samym powstały dwie odrębne dyscypliny sportu: rugby i futbol.
Założyciele sformułowali również 17 postanowień dotyczących działalności klubu oraz 11 prawideł gry w piłkę nożną. Odwołali się przy tym do "reguł z Cambridge", w opracowaniu których brali udział uczniowie z Harrow. Status ten miał być początkowo wydrukowany, jednak ostatecznie do tego nie doszło. Dzięki temu każdy klub miał prawo ustanawiać swoje własne reguły gry.
W książce przeczytamy również o najpiękniejszych chwilach piłkarskiej Anglii, o zdobytym mistrzostwie świata, nieprzecenionych bratobójczych zwycięstwach z Walią i Szkocją i wielkiej brytyjskiej rywalizacji.

Na kolejnych kartach pasjonującej historii poznamy dzieje Premier League, wspomnienia (nie)zapomnianego finału Ligi Mistrzów z 1999 roku czy sposób w jaki piłka nożna podbiła świat. Autor zastanawia się również nad przyszłością futbolu. Pochwala nowe stadiony i infrastrukturę, ale nie może pogodzić się z wielkimi pieniędzmi inwestowanymi w najpopularniejszą dyscyplinę sportu na świecie.

Książka ma formę kroniki, pamiętnika dziejów angielskiego futbolu.Wydarzenia przedstawione są chronologicznie, co ułatwia czytelnikowi pochłanianie kolejnych zdań. Lektura zrobiła sporą furorę w Anglii. W Polsce jest jednak dostępna po śmiesznych cenach i nie osiągnęła sukcesu. Powód jest bardzo prosty. Złe tłumaczenie.

Wszystko zaczyna się od nieprawidłowej odmiany czasowników i przymiotników. Błędy językowe biją po oczach, co bez wątpienia utrudnia czytanie. Nie jest to regułą. Wyżej opisane problemy nie zdarzają się w każdym zdaniu, nie na każdej stronie, ale jednak książka Heatleya nie jest tak przetłumaczona jak być powinna. Przez to czytanie bywa uciążliwe. Wielokrotnie czytelnik musi się domyślać, co autor miał na myśli, choć to nie jego wina, że książka została nie najlepiej przetłumaczona. Wiem, bo rozmawiałem z ludźmi, którzy czytali oryginał.

Mimo pewnych niedociągnięć i błędów po książkę Heatleya warto sięgnąć. Nie dość, że możemy zapoznać się z historią początków futbolu, to jeszcze wiele się nauczyć. Smaczku lekturze dodają świetnie zilustrowane zdjęcia z każdej z futbolowych epok. Każdy fan piłki nożnej, nie mówiąc o tych Premier League, powinien ją przeczytać. Warto wydać te 3 grosze. Bo tyle na naszym rynku wydawniczym kosztuje ciekawie spisana encyklopedia angielskiego futbolu.

Zasługą Wielkiej Brytanii jest rozwinięcie i nadanie formalnego kształtu zasadom futbolu, które w zdecydowanej większości obowiązują do dziś. O tym między innymi możemy przeczytać w książce "Futbol" Michaela Heatleya. Znajdziemy w niej ogromne kompendium wiedzy, świetnie opisane dzieje angielskiej, ale i światowej piłki nożnej. Przede wszystkim jednak przeczytamy jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Były piłkarz Legii Warszawa, a dziś jeden z najlepszych komentatorów w Polsce, specjalista od Premier League, jakiś czas temu wydał książkę. "Mowa trawa" czyli słownik piłkarskiej polszczyzny okazał się strzałem w dziesiątkę. Książka otwiera czytelnikowi drzwi do piłkarskiej szatni. Pokazuje jej kulisy, zasady i rytuały. Przedstawia reguły rządzące tym specyficznym miejscem.

"Mowa trawa" to sentymentalna podróż do dzieciństwa. Powrót do czasów zdartych kolan, (nie)zapomnianych podwórkowych rywalizacji i hektolitrów potu wylanych na piłkarskim boisku. Bo takie słowa jak "dzień dobry", "biedronka" czy "ciacho/miód/malina" w świecie futbolu zyskują nowe znaczenie. Są bardzo dobrze znane dla każdego, kto kopał piłkę kiedy, gdzie i jak się tylko dało.

Jednak nawet prawdziwych koneser futbolu może mieć problem z odgadnięciem całego piłkarskiego alfabetu. Na szczęście Marcin Rosłoń bardzo dokładnie opisuje genezę każdego słowa lub wyrażenia. Do tego ma lekkie pióro, dzięki czemu książkę czyta się z dużą swobodą. Szybko, łatwo i przyjemnie. Autor zwraca się do nas jak do kolegów z piłkarskiej szatni, czyli na luzie.

To wszystko sprawia, że lektura zajmie nam co najwyżej dwa popołudnia. I to tylko dlatego, że nie chcieliśmy przeczytać całości jednym tchem. Poza lekkim piórem największym atutem tej książki jest powszechność. Dzięki rozbudowanym i szczegółowym opisom piłkarski słowniczek nie zamyka się tylko dla fanów futbolu. Wręcz odwrotnie.

Książkę można spokojnie polecić i pani Jadzi z monopolowego i panu Januszowi z Narodowego i byłemu piłkarzowi (byłemu, bo jak wiemy zawodnicy w czasie kariery za książkami nie przepadają). Każdy z nich będzie zadowolony, bo mimo, że jest to słowniczek piłkarskiej polszczyzny nie jest to tylko lektura o futbolu. Autor dokładnie opisuje pewną ciekawą zbiorowość, specyficzne miejsce, a przy tym robi to w sposób zabawny.

Przeciętnego czytelnika nie znającego się na futbolu czeka pasjonująca podróż w nieznane. Podróż z poczuciem humoru, z uśmiechem na twarzy i prowadzoną przez wesołego kierowcę. Kolorytu i jakości lekturze dodają doskonałe ilustracje. Moim zdaniem "Mowa trawa" to idealne dzieło literackie dla młodych adeptów futbolu. To przede wszystkim, ale każdy czytelnik bez wątpienia znajdzie coś dla siebie.

Słownik piłkarskiej polszczyzny to wzorowo napisany alfabet futbolowej szatni. Nie doszukałem się w nim błędów, ale mówiąc szczerze nie szukałem. Książka pochłonęła mnie bez reszty. Przeczytałem jednym tchem, oczami wyobraźni przypominałem sobie moje pierwsze kroki na piłkarskim boisku, a przy tym uśmiałem się do rozpuku.

Czego chcieć więcej? Panie Marcinie, czekam z niecierpliwością na część drugą. A konkretnie na słownik piłkarskiej łaciny.

Były piłkarz Legii Warszawa, a dziś jeden z najlepszych komentatorów w Polsce, specjalista od Premier League, jakiś czas temu wydał książkę. "Mowa trawa" czyli słownik piłkarskiej polszczyzny okazał się strzałem w dziesiątkę. Książka otwiera czytelnikowi drzwi do piłkarskiej szatni. Pokazuje jej kulisy, zasady i rytuały. Przedstawia reguły rządzące tym specyficznym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Jak nie być profesjonalnym piłkarzem?" to najbardziej szalona książka, jaką miałem okazję przeczytać. Przy tej historii bohaterowie American Pie to grzeczni i spokojni chłopcy. Tak absurdalne zdarzenia mogło napisać tylko życie. Paul Merson w swojej autobiografii obnaża swoje wady, opisuje pijackie wybryki i eskapady, niekończące się libacje, silne uzależnienie od alkoholu, hazardu i narkotyków.

O tej książce dużo mówią same tytuły kolejnych rozdziałów. Jest ich 20. A więc po kolei:

Lekcja 1: "Nie chodź do Stringfellows z Charliem Nicholasem".

Lekcja 2: "Nie wypijaj piętnastu piw i nie wjeżdżaj samochodem w latarnię".

Lekcja 3: "Nie wchodź w drogę Wspaniałemu George’owi".

Lekcja 4: "Nie sraj na balkonie Davida Seamana".

Lekcja 5: "Nie stawiaj na Szkocję w dniu swojego ślubu"

Lekcja 6: "Nie brandzluj się przed meczem reprezentacji Anglii"

Lekcja 7: "Nie łaź do baru dla gejów w Detroit z Paulem Ince’emi Johnem Barnesem"

Lekcja 8: "Nie łaź po nocnych klubach, próbując kupić kokainę"

Lekcja 9: "Nie wpadaj w paranoję, która nie pozwoli ci wyjść z domu"

Lekcja 10: "Nie proś na odwyku o obieraczkę do warzyw"

Lekcja 11: "Nie marnuj rzutu karnego w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów"

Lekcja 12: " Nie opuszczaj Arsenalu, myśląc tylko o zakładach bukmacherskich"

Lekcja 13: "Nie pozwól Gazzie wprowadzić się do twojego domu"

Lekcja 14: "Nie proś Eileen Drewery o ostrzyżenie na krótko"

Lekcja 15: "Nie dawaj Gazzie kluczyków do autokaru drużyny"

Lekcja 16: "Nie mów Harry’emu Redknappowi, że idziesz na odwyk, kiedy zamierzasz balować na Barbadosie".

Lekcja 17: "Nie uśmiechaj się do uzależnionej od seksu dziewczyny o imieniu Candy"

Lekcja 18: "Nie próbuj przechytrzyć Jeffa Stellinga"

Lekcja 19: "Nie przyznawaj się do porażki (w zmaganiach z codziennością)"

Lekcja 20: "Nie próbuj skompletować najlepszej jedenastki na świecie"

Jak widzimy książką ma formę przestrogi, jak nie postępować, by nie zmarnować piłkarskiej kariery będąc młodym, utalentowanym zawodnikiem. Paul Merson do wszystkiego co robił dopisywał nie i tak powstał poradnik profesjonalisty. Książka jest niezwykle szokująca i skandaliczna. Wydaje się, że były zawodnik Arsenalu pozbawiony jest wstydu i opisuje historie, o których nie mówi się nikomu. On postanowił obnażyć się przed całym światem.

Czytelnik niemal bez przerwy zastanawia się jak to możliwe, że bogaty, profesjonalny piłkarz prowadzi życie uzależnionego nieudacznika. Tym bardziej, gdy chodzi o ikonę Arsenalu. Mimo imprezowego trybu życia Merson osiągał sukcesy. Był dwukrotnym mistrzem Anglii, wygrał krajowy Puchar, Puchar Ligi i Puchar Zdobywców Pucharów. Wszystkie lub prawie wszystkie mecze grając na haju. Albo tym alkoholowym, albo narkotykowym.

Komiczne, a zarazem przerażające, rzekłbym groteskowe opisy pijackich ekscesów sąsiadują w jego książce z fachowymi uwagami o futbolu i jego specyfice. Ciekawych informacji można doczytać się nie tylko o kolegach z boiska Mersona, ale i o trenerach. I to wcale nie w skali alkoholu, a futbolu. Były pomocnik angielskiej drużyny narodowej szczególnie chwali Arsene'a Wengera, dzięki któremu "The Gunners" zaczęli odnosić sukcesy.

Wspomina rewolucję w treningach przeprowadzoną przez Francuza, która był milowym krokiem w rozwoju klubu. Merson podkreśla również, jak wielką rolę w przemianie jego życia mieli działacze Arsenalu. Opisuje, że dali mu szansę, wysłali na odwyk i zaproponowali pomoc. Dzięki temu pomocnik Kanonierów wyszedł na prostą. Potem grał jeszcze w Middlesbrough, Aston Vilii i Portsmouth., ale nie osiągnął większych sukcesów.

Po zakończeniu kariery Paul Merson został szanowanym komentatorem sportowym w kultowym programie "Soccer Saturday" w stacji Sky Sports. Przeszedł identyczną drogę jak Andrzej Iwan w Polsce. Te same nałogi, te same problemy, cudem został uratowany, po czym został dostał szansę wykazania się jako komentator w jednej ze stacji telewizyjnych. Porównując obu panów można również porównać ich autobiografię.

"Jak nie być profesjonalnym piłkarzem?" to odpowiednik książki "Spalony" Andrzeja Iwana, tyle, że zdecydowanie gorszy. Co prawda "Ajwen" też napisał książkę bardzo przejmującą, osobistą i szczerą, ale nastawioną mimo wszystko na futbol. Sytuacje opisywane w "Spalonym" były ciekawsze, więcej jest tam smaczków piłkarskich, a u Mersona poza piłkarskich. Paul poświęcił więcej czasu na pozytywne aspekty życia, Iwan na opisy depresji i korupcji w polskim futbolu. Mówiąc krótko, dla każdego coś miłego. Obie książki warte są jednak przeczytania.

Książka Paula Mersona nie jest, jak wielu uważa, prostacka. A na pewno, nie aż tak jak Wam się wydaje. Jasne jest tam mnóstwo wybryków i głupot robionych przez piłkarzy, opisanych przy tym bardzo szczegółowo, nie jest to książka dla ludzi o słabych nerwach, ale na każdym kroku widać też wielką miłość Mersona do futbolu. I solidną wiedzę. Główny bohater po prostu zna się na piłce, która w dużej mierze uratowała mu życie.

Dla kibiców Arsenalu autobiografia byłego pomocnika "The Gunners" to lektura obowiązkowa. Podobnie dla ludzi, którzy z dystansem traktują życie. Znajdziecie tu mnóstwo ciekawych anegdot i zdarzeń. Nie jest to literacki fenomen, a raczej lektura lekka, łatwa i przyjemna. Książka po prostu odmóżdża. Paul Merson zaprasza wszystkich czytelników w swój szalony, beztroski świat, wypija z każdym z nich po piwie, opowiadając przy tym śmieszną historię swojego życia. Śmieszną, bo na szczęście zakończoną happy endem. Jeśli myślicie, że jesteście wariatami, przeczytajcie "Jak nie być profesjonalnym piłkarzem?". Natychmiast zmienicie swoją opinię...

"Jak nie być profesjonalnym piłkarzem?" to najbardziej szalona książka, jaką miałem okazję przeczytać. Przy tej historii bohaterowie American Pie to grzeczni i spokojni chłopcy. Tak absurdalne zdarzenia mogło napisać tylko życie. Paul Merson w swojej autobiografii obnaża swoje wady, opisuje pijackie wybryki i eskapady, niekończące się libacje, silne uzależnienie od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Open" to pasjonująca historia legendarnego tenisisty, który przez lata uchodził za wzór dla młodych adeptów sportu. Idol kibiców w swojej autobiografii pokazuje zupełnie inne oblicze od tego kreowanego przez media. Wystarczy powiedzieć, że hymnem tej znakomitej książki jest nienawiść Agassiego do tenisa. Nienawiść o której przez 20 lat gry Amerykanin nie mówił niemal nikomu. Ci, którzy usłyszeli takie wyznanie, nie wierzyli w słowa Ormianina, traktowali je jako żart, albo chwile słabości. Andre był jednak śmiertelnie poważny...

Książka rozpoczyna się od ostatniego meczu Agassiego, epilogu jego kariery i spotkaniu z Marcosem Baghdatisem na kortach US Open w 2006 roku. Wybitny tenisista opisuje stan swojego umysłu i ciała. Pisze o niekończącym się bólu kręgosłupa, katorżniczych treningach, cierpieniu spowodowanym latami na korcie. Opowiada o zmęczeniu, zarówno psychicznym jak i fizycznym. Mówi o wypaleniu zawodowym. Po kilku przeczytanych zdaniach czytelnik już wie, że to nie będzie zwykła autobiografia.

Lektura ma charakter bardzo osobisty, szczery i przejmujący. Ma formę spowiedzi. Z pasją i fotograficzną dokładnością Agassi opisuje zwariowanego i niezwykle wymagającego ojca. Ojca tyrana dla którego nie liczyło się nic więcej niż sukces jego potomka w tenisie. Ormianina, który zmuszał go do ciężkich treningów, gry w tenisa i złości. Ojca, który chciał zrobić z Andre maszynkę do wygrywania, robota, który nie popełnia błędów. Kogoś lepszego od Smoka, maszyny do podawania piłek, największego wroga z dzieciństwa Andre.

Młody Agassi jako ostatnia nadzieja rodziny na sukces w tenisie nie miał wyjścia. Musiał grać i wygrywać. Ten jasno nakreślony plan jego ojciec realizował od dzieciństwa syna. Andre okazał się wyjątkowo utalentowanym dzieckiem i już jako kilkulatek pokonywał legendy tenisa. Tak trafił do Akademii Bollettieriego, gdzie był tak dobry, że mógł uczęszczać za darmo do tej wspaniałej szkoły tenisa, ale i życia. Agassi wspomina ją jako obóz pracy, miejsce meczących treningów, ale i rozwoju.

Jednak wymagania porywczego ojca doprowadziły go nie tylko do zwycięstw i wspaniałych triumfów, ale i stopniowo rozbijały jego psychikę. W głowie Agassiego była tak mocno zaszczepiona mentalność zwycięzcy, że nawet po zwycięskim Wimbledonie nie cieszył się w pełni, a martwił przegranym setem. Mimo sławy i bogactwa był zagubiony. W mediach był wzorem do naśladowania, idolem, a tak naprawdę robił to czego zawsze nienawidził. Czyli grał w tenisa.

Agassi opowiada o poszukiwaniu samego siebie, spokoju w życiu osobistym i sportowym. Wspomina groźny epizod z narkotykami, przyznaję się do błędów i porażek. Pisze o depresji, która niemal nie zrujnowała jego życia. Bez cienia skrępowania przypomina nieudane małżeństwo z aktorką Brooke Shields. Przyznaje się otwarcie do okłamywania ATP w związku z narkotykami w jego organizmie czy też nieszczerości w mediach.

W końcu, gdy wybitny tenisista opowiada o swoich przeżyciach swojemu przyjacielowi i trenerowi w jednej osobie, postanawia się zmienić. Znów ciężko pracuje, biega i trenuje. Z wielką czułością opisuje romantyczną miłość zwieńczoną ślubem ze świetną tenisistką Steffi Graf. Zmiana trenera, nastawienia i myślenia wprowadziły go znów na szczyt. Jego życie nagle przestało być walką autodestrukcji z perfekcjonizmem, a stało się radością.

Agassi na dalszych kartach swojej historii nie opisuje już swoich błędów, a dostrzega pozytywne aspekty swojej gry i zachowania. Nie pisze o kolejnych wtopach na korcie, a zaczyna zauważać klasę przeciwników. Zmienia swoją mentalność o 180 stopni, a książka zaczyna mieć formę wesołej opowieści szczęśliwego człowieka. Z dumą opowiada o swojej działalności charytatywnej wspierającej kształcenie dzieci z trudnych środowisk, której jest założycielem i nieustępliwym opiekunem.

Życie Agassiego to prawdziwy rollercoaster. Amerykanin pochodzenia Ormiańskiego przeszedł drogę od bohatera do zera i z powrotem. Jego książka przez wielu została uznana za skandaliczną, a jest po prostu szczera. Agassi wyspowiadał się przed całym światem, nie bez żalu krzycząc "kłamałem!". Kłamałem kibiców, działaczy, organizatorów, federację, dziennikarzy. Kłamałem samego siebie. Kłamałem wszystkich, ale żałuję.

Książka Andre szybko została bestsellerem. Ludzie pokochali ją za nieskrępowaną szczerość, prawdziwość. Agassi pokazuje ludzkie oblicze, piszę o tym, że nikt nie jest idealny, a nawet najwięksi sportowcy mają problemy i wady. Czy jednak po tej spowiedzi można uznać Agassiego za oszusta? Dlaczego czytelnik tak dobrze rozumie autora? Dlaczego ta lektura jest tak inspirująca? Dlaczego pochłania bez reszty? Przekonajcie się sami. Must be the read!

"Open" to pasjonująca historia legendarnego tenisisty, który przez lata uchodził za wzór dla młodych adeptów sportu. Idol kibiców w swojej autobiografii pokazuje zupełnie inne oblicze od tego kreowanego przez media. Wystarczy powiedzieć, że hymnem tej znakomitej książki jest nienawiść Agassiego do tenisa. Nienawiść o której przez 20 lat gry Amerykanin nie mówił niemal...

więcej Pokaż mimo to