Morderstwo w pensjonacie

Okładka książki Morderstwo w pensjonacie Pola Andrus
Okładka książki Morderstwo w pensjonacie
Pola Andrus Wydawnictwo: Psychoskok kryminał, sensacja, thriller
338 str. 5 godz. 38 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Psychoskok
Data wydania:
2016-11-29
Data 1. wyd. pol.:
2016-03-14
Liczba stron:
338
Czas czytania
5 godz. 38 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379006557
Tagi:
Morderstwo w pensjonacie Pola Andrus kryminał zabójstwo powieść kryminalna wątek kryminalny Psychoskok
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
82 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
800
767

Na półkach: , ,

Gdy żar leje się z nieba i z nas jednocześnie, to człowiek wszystko robi powoli. Zaczyna byt pod szyldem ślimaczo-żółwia i do niczego się ani nie zmusza, ani tym bardziej nie spieszy. W te dni celebruje trend coraz bardziej propagowany przez zmęczonych codziennością, SLOW LIFE. Slow jemy, slow chodzimy, VERY SLOW myślimy. W tym samym trendzie należałoby też sięgać po SLOW książki, które czytasz jak leniwiec bujając się na hamaku.
I właśnie w takim spowolnionym czasie złapałam za „Morderstwo w pensjonacie” Poli Andrus. Dlaczego? Polski kryminał, ale lekki, z przymrużeniem oka i prowadzony swobodnym, żartobliwym językiem. Coś idealnego na teraz. Jest i akcja (w kobiecym wydaniu – bo baby rządzą od zawsze),jest śmiech (z facetów, bo to takie gamonie przystojne ale ciapy niemiłosierne) i jest odpoczynek (mój, na hamaku, nie w pensjonacie, w którym czai się jakiś... morderca). Kumulacja wszystkiego co najlepsze.
I zaczęłam czytać SLOW.
Oto ona. Około pięćdziesiątki, nie szczupła (ale i nie gruba – taka w sam raz pulchna kobietka) – Alicja Figiel (może być tożsama z Alicją Psotnik). Ala ma jedną wadę (tylko! co warto podkreślić) jest hipochondryczką i przewrażliwioną na swoim punkcie zdrowia (bo nie ubioru, choć stroi się, jak hipiska zespojona z najbarwniejszą papugą świata). Zdrowie, ach zdrowie, ten cię straci, co się zowie Psikus, tfu, Figiel. No, ale Ala wiary w siebie nie traci (w zdrowie tym bardziej),a zyskuje fuchę zarobkową. Opieka i zarządzanie pensjonatem „Dunaj”. Na ciastka, na szmateksy i na codzienność jakoś starcza (i na lekarza też – w pierwszej kolejności, albo może w drugiej, bo pierwsze są słodycze – najlepszy lek, gdy zdrowie chybotliwe). Ale wracając do „Dunaju” w środku lasu, w czasie bezrybia zjeżdża grupka ludzi, którą sprosił tu sponsor, niejaki Nieduży.
Gagi sypią się, jak z rękawa. Rechotasz podczas czytania, po chwili cisza i znowu śmiech. Autorka tak lawiruje zarówno fabułą i dialogami oraz nami, zanurzonymi nosami w książce, że nie sposób czytać SLOW. Tu świadomie łamiesz prędkość. Swoboda stylu pisania z pewnością i dla autorki była czasem spędzonym z przyjemnością. Czytasz i dajesz się porwać. Biegasz po „Dunaju”, nasłuchujesz nieznanych odgłosów i próbujesz być bystrzejsza od samej Alicji Figiel. Ona ma dwie stopy o rożnych wymiarach, z pewnością nie porusza się galopem kobiecym, a już z całą stanowczością nie tak, jak ty. Masz krok przewagi. A dlaczego to tak istotne? W pensjonacie dochodzi do śmierci. Niedużego. Był sobie Mały i nagle – bum – Małego nie ma. (Małego, czy Niedużego – jeden karzeł). Zagadka spowija pensjonat, gości i personel. Gęste chmury nadciągnęły nad „Dunaj”, prawie zapowiedź sztormu. Rozgaszczam się pod dachem, na pięterku i działam w pensjonacie na full serwis.
Co za książka, podziwiam sama do siebie. Pola Andrus pozytywnie zaskakuje. Swobodne lawirowanie dialogami, wątkami i bohaterami włącznie zasługuje na czytelniczy order śmiechu w umiarkowanej dawce.
Czytasz i odpoczywasz.
Czytasz i świetnie się bawisz.
Czytasz i czujesz się leniuchem – pensjonariuszem. Szum liści, zapach herbaty z pomarańczą i Figiel u boku, tfu, Alicja, która o wszystko dba. Sielanka w środku lasu (czy raczej miasta, bo ja akurat do lasu to sporo kilometrów mam).
„Morderstwa w pensjonacie” nie sposób czytać SLOW. Tu lecisz na oślep, a tempo przyspiesza z każdym dniem. I uwaga – Figiel depcze nam po piętach, lecz zawsze istnieje cień, że po wszystkim, na przeprosiny (za siebie, oczywiście) zaprosi do cukierni na kawał szarlotki z lodami i bitą śmietaną (kleksem wielkości XXL). Pięty wymoczysz, odcisków nie będzie, a skorzystasz na pysznych ciachu (za darmo lepiej smakuje). Grunt, że ty wygrasz. W rozwiązaniu zagadki ma się rozumieć, bo w jedzeniu słodkości Alicja nie ma sobie równych.
Powieść porywa od początku. Zaczyna się niewinnie i nic nie zapowiada takiej zabawy, jaką serwuje wnętrze. Oczarowuje i nie pozwala wyjść spod jej uroku aż do samego końca. A i potem będzie do ciebie wracać przywołując uśmiech na twarzy...
Oj, Pola, Pola...
Oj, Figlu, ty Figlu...

@wydawanictwopsychoskok

Gdy żar leje się z nieba i z nas jednocześnie, to człowiek wszystko robi powoli. Zaczyna byt pod szyldem ślimaczo-żółwia i do niczego się ani nie zmusza, ani tym bardziej nie spieszy. W te dni celebruje trend coraz bardziej propagowany przez zmęczonych codziennością, SLOW LIFE. Slow jemy, slow chodzimy, VERY SLOW myślimy. W tym samym trendzie należałoby też sięgać po SLOW...

więcej Pokaż mimo to

avatar
32
1

Na półkach: , ,

Bardzo dobra książka. Ma wszystko, czego potrzeba do spędzenia udanego wieczoru - sympatyczną główną bohaterkę (ach, ta Alicja Figiel!),ciekawą zagadkę w stylu klasycznych kryminałów i bardzo ładnie oddany klimat nadmorskiej miejscowości jesienią.

Polecam z całego serca - także na prezent dla miłośnika kryminałów! Ja dostałam od męża i był to jeden z najlepszych prezentów w te święta.

Bardzo dobra książka. Ma wszystko, czego potrzeba do spędzenia udanego wieczoru - sympatyczną główną bohaterkę (ach, ta Alicja Figiel!),ciekawą zagadkę w stylu klasycznych kryminałów i bardzo ładnie oddany klimat nadmorskiej miejscowości jesienią.

Polecam z całego serca - także na prezent dla miłośnika kryminałów! Ja dostałam od męża i był to jeden z najlepszych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
525
517

Na półkach: ,

Mój ostatni zastój czytelniczy postanowiłam rozkręcić kryminałem. Długo nie zastanawiałam się nad wyborem, bo już sama okładka przyciągała mój wzrok, szczególnie, że widnieje na niej również rysunek kota. Jako typowa kociara, tym chętniej zainteresowałam się morderstwem bogatego faceta, który w teorii miał rozpocząć nowe życie po tym jak wygrał na loterii.

Nasza bohaterka ma nie lada wyzwanie. Alicja prowadzi pensjonat – mimo że jej obowiązki ograniczają się w sumie mocno do spraw porządkowych, bardziej określiłabym ją menadżerką. Od początku polubiłam ją, szczególnie, że nie miała problemu ubieraniem się na przysłowiowych „ciuchach” czy też z ogromną akceptacją siebie. Kiedy w gości przyjeżdża Oskar wraz z piątką swoich bliskich, nikt nie spodziewa się, że młody człowiek nie ma zamiaru dzielić się wygraną, ale i tego, że na drugi dzień będzie on martwy.

Jak już wspomniałam – ogromnie polubiłam Alkę. To taka babeczka, którą mało co krępuje (takie miałam wrażenie). Inni bohaterowie również są ważni, wiadomo z racji rodzaju książki, są dobrze wykreowani – dodatkowo podoba mi się fakt, który udowadnia, że pieniądze i pragnienie ich posiadania potrafi pchnąć do morderstwa. Poczucia humoru w powieści nie brakuje, więc myślę, że czas z tą książką jest dobrze spędzony. Autorka historię napisała zdecydowanie lekkim, przyjemnym językiem, co powoduje, że nie trzeba bardzo mocno się skupiać nad lekturą. Co prawda zagadkę rozwiązałam wcześniej nie było to jednak problemem i dokończyłam lekturę z przyjemnością.

Nie wiem czy to specjalny zabieg czy też nie, ale na myśl przy czytaniu przychodziła mi Agatha Christie na zmianę z Joanna Chmielewską. Cieszy mnie, że jeżeli faktycznie były one przykładem dla pani Poli to zdecydowanie był to doskonały wybór 🙂

Mój ostatni zastój czytelniczy postanowiłam rozkręcić kryminałem. Długo nie zastanawiałam się nad wyborem, bo już sama okładka przyciągała mój wzrok, szczególnie, że widnieje na niej również rysunek kota. Jako typowa kociara, tym chętniej zainteresowałam się morderstwem bogatego faceta, który w teorii miał rozpocząć nowe życie po tym jak wygrał na loterii.

Nasza bohaterka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
324
124

Na półkach: ,

64/2019
Morderstwo w pensjonacie to debiut Poli Andrus, polski kryminał z wątkiem humorystycznym – zapewnionym dzięki głównej bohaterce. Lekki w odbiorze, momentami zagmatwany, jednakże ciekawy debiut autorki. Zabawna i barwna główna bohaterka – Alicja Figiel, która zajmuje się prowadzeniem pensjonatu, wraz z policją prowadzi swoje tajne śledztwo, które ma wykazać, kto zamordował jedno z gości cichego motelu. Sprawa jest o tyle zawiła, że motywy mógł mieć każdy z gości, a wraz z rozwojem wypadków przybywa denatów. Czyta się lekko i przyjemnie. Szkoda, że mimo zakończenia sugerującego ciąg dalszy przygód Ali Figiel, ta kontynuacja do chwili obecnej nie nastąpiła.

64/2019
Morderstwo w pensjonacie to debiut Poli Andrus, polski kryminał z wątkiem humorystycznym – zapewnionym dzięki głównej bohaterce. Lekki w odbiorze, momentami zagmatwany, jednakże ciekawy debiut autorki. Zabawna i barwna główna bohaterka – Alicja Figiel, która zajmuje się prowadzeniem pensjonatu, wraz z policją prowadzi swoje tajne śledztwo, które ma wykazać, kto...

więcej Pokaż mimo to

avatar
303
260

Na półkach: ,

Pola Andrus, wzorem nieśmiertelnej Zosi-Samosi, zajęła się kompleksową obsługą swej książki. Że ją sama napisała, to raczej normalne, ale oprócz tego wykonała projekt okładki oraz "zrezygnowała z korekty profesjonalnej wydawnictwa" (serio, jest taka notka :). O treści i korekcie będzie za chwilę, najpierw chciałam skomentować okładkę. Wściekle zielony gradient, tytuł w dziecięcej czcionce z lat 90, jaką chętnie posługiwały się panie w biurach, chcące pokazać, iż są artystycznie wrażliwe; nazwisko zaś promieniuje darmową czcionką systemową Monotype Corsiva. Mała padaka. Dla mnie przynajmniej, jako grafika (i klientki, która lubi ładne okładki :). Jeśli ktoś nie umie projektować, "leci po kosztach", gardząc uczuciami estetycznymi czytelnika, to też nie zamierzam być dłużna. Okładka to obsuw (choć rysunki są niezłe, przyznaję).

Jeśli chodzi o byki i literówki, to o dziwo, nie ma ich wcale więcej, niż można by się spodziewać po amatorce. "Profesjonalni korektorzy" ostatnich czasów byliby zdolni nawalić tego jeszcze więcej. Do tej pory pamiętam książkę, którą sprawdzało sześć osób, a błędów (w tym orty!) znalazłam dwieście (!). Tak więc Andrus ma zadatki na korektorkę - od połowy literówek jest co prawda więcej, ale jak na obniżone dzisiejsze standardy to należałoby pogratulować dobrego oka. Moja ulubiona literówka to "solarne lamy" - to jedyny moment, kiedy uśmiechnęłam się podczas czytania. :)



Okej, technikalia odbębnione, przejdźmy do treści. Mogą być spojlery, więc odradzam dalsze czytanie osobom, chcącymi zapoznać się z książką. Chyba że ktoś lubi spojlery (tak, są takie osoby ;).



Widać fascynację i inspirację kryminałami Mistrzyni Agathy oraz stylem Joanny Chmielewskiej. Czyli miało być klasyczne, "angielskie" śledztwo z mordercą kryjącym się w małym gronie osób zamieszkujących pensjonat, a wszystko okraszone humorem i leciutkim wątkiem romansowym. Taki był plan. Który nie wypalił. Widać doskonale, że dana scena, wypowiedź są napisane w celu rozbawienia czytelnika. Ale to nie działa. Te starania autorki są tak widoczne, tak wysilone, sztuczne i nieśmieszne, że wszystko kompletnie siada (gdyby to był serial, to co chwilę byłby odtwarzany śmiech widowni, dający sygnał, że teraz należy się śmiać ;). 

Do tego drażnią powtarzane często motywy:

- usprawiedliwienia bohaterki za każdym razem, gdy zjada słodycze ("to się nie liczy, bo...")

- harlekinowe marzenia o "męskim" mężczyźnie (nie wiadomo do końca, co to niby znaczy) i zaraz potem odżegnywanie się od tego słowami "faceci są bezużyteczni, ja nie zależę od mężczyzn" itp. bzdety

- hipochondria protagonistki (dobrze, może mnie to nie bawi, bo mam podobną osobę w rodzinie i jest upiorna z tymi chorobami, a nie śmieszna)

Te trzy schematy mogłyby być zabawne, czemu nie, ale nie w takiej ilości, jaką naszpikowała książkę Andrus. Po tym doskonale widać, jakim dobrem jest dla powieści solidny redaktor. Własnego tekstu nie da się poprawić, nawet jeśli jest się krytyczną wobec siebie osobą. Zawsze będzie szkoda wyrzucić tego czy owego, skrócić ględzenie i tak dalej. Obca osoba przyjrzy się naszemu dziełu świeżym okiem i bez litości usunie zbędny szajs. Andrus wolała cały szajs miłośnie zostawić - jej prawo, ale moim zdaniem, dokonała złego wyboru. Całość ma potencjał i wyszłaby z tego naprawdę fajna książka, gdyby porządnie ją zredagować i poprawić. Szkoda. 
Końcówka wprawiła mnie w lekkie zdziwienie (osłupienie?). Są trzy wątki, które autorka po prostu ucięła. Trzecioplanowy wąteczek z "duchem" - no i co, wysiada ta dziewczyna z busa i? Koniec i bomba? Że niby duch jest realny? Czy nie? Tak to nieudolnie opisane, że nic nie wiadomo.
 Wątek romansowy protagonistki z panem w moro. Połączony z poszukiwaniami fantu - i potem pan wyjeżdża, a fant pozostaje w ukryciu. I też koniec, tak po prostu. To po co w ogóle było pisać o tych poszukiwaniach, nie pojmuję. Autorka pisze o tym w ostatnim rozdziale, i to absolutnie nic nie wnosi do fabuły. Jak już się coś inicjuje, to dobrą praktyką jest to coś wyjaśnić, a nie ucinać, jakby się zapomniało/znudziło dalszym pisaniem. Jak te fanowskie opowiadania z serii "alternatywny świat Harry'ego Pottera", gdzie jest piętnaście rozdziałów z opisami strojów bohaterów, przeżyć miłosnych i na koniec jedno zdanie: "A potem była bitwa i Voldemort zginął". :) 

Nie podobało mi się nadużywanie nicków przez główną bohaterkę. Nadała je na początku gościom pensjonatu, i OK, ale potem już znała ich imiona i nazwiska i lepiej było się na nie przerzucić. A nie używać ich naprzemiennie z imionami. Chwilami gubiłam się z tymi Niemożliwymi, Niedużymi i Przystojniakami. :/

Inspektor Biegun miał być nawiązaniem do Poirota. Nie wyszło. Jest gadatliwy, nieciekawy i zabawny jak Karol Strasburger.

Love interest protagonistki jest nieustannie pokazywany w nimbie samczo-militarnym, nie tylko ze strony swej wybranki. Do samego końca, choć dużo wcześniej okazało się, że tylko pracował na platformie wiertniczej. Autorka zapomniała wspomnieć o jakimś zaplanowanym epizodziku w Legii Cudzoziemskiej? No więc mamy zachwyty nad "silnymi, męskimi ramionami" zwykłego robola, który jednakowoż wydaje się być mega komandosem - pewnie dlatego, że chodzi w glanach i koszulce we wzór w kamuflaż leśny. :) Ech, Feliks to kompletny fail.

Pisarka wielbi pod niebiosa klasyczne zakończenia, gdzie grupa podejrzanych zebrana przy kominku wysłuchuje puszącego się detektywa, wskazującego mordercę. Andrus tak kocha te finały, że wstawiła aż dwa. Dobrze, że nie siedem, jak Jackson we "Władcy Pierścieni".
Żałuję, że Zosia-Samosia zepsuła własną książkę rezygnacją z pomocy redaktora. Żałuję, bo "Morderstwo" mogło być bardzo fajną, lekką i zabawną lekturą. A wyszedł wysilony gniot.

Pola Andrus, wzorem nieśmiertelnej Zosi-Samosi, zajęła się kompleksową obsługą swej książki. Że ją sama napisała, to raczej normalne, ale oprócz tego wykonała projekt okładki oraz "zrezygnowała z korekty profesjonalnej wydawnictwa" (serio, jest taka notka :). O treści i korekcie będzie za chwilę, najpierw chciałam skomentować okładkę. Wściekle zielony gradient, tytuł w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1278
33

Na półkach: ,

Mżawkodzień😊 Kobiety wożone przez mężczyzn, jak cenne klejnoty 😊

Mżawkodzień😊 Kobiety wożone przez mężczyzn, jak cenne klejnoty 😊

Pokaż mimo to

avatar
208
21

Na półkach:

Lektura lekka, łatwa i przyjemna z dużą dozą poczucia humoru.

Lektura lekka, łatwa i przyjemna z dużą dozą poczucia humoru.

Pokaż mimo to

avatar
85
46

Na półkach:

Przebojowy kryminał, jak z najlepszych klasycznych szkół. Przychodzi na myśl Agata Christie a jednocześnie powieść ta jest pełna dobrego humoru i autoironii autorki. Należy polecić tą książkę pomimo braku znanego nazwiska autorki.

Przebojowy kryminał, jak z najlepszych klasycznych szkół. Przychodzi na myśl Agata Christie a jednocześnie powieść ta jest pełna dobrego humoru i autoironii autorki. Należy polecić tą książkę pomimo braku znanego nazwiska autorki.

Pokaż mimo to

avatar
1002
359

Na półkach: , , , , , , , , , ,

Dla mnie -rewelacja, bo tak się zaczytałam, że przypaliłam 2 garnki ....

Dla mnie -rewelacja, bo tak się zaczytałam, że przypaliłam 2 garnki ....

Pokaż mimo to

avatar
18
3

Na półkach:

Wciągająca, z wartką akcją, niezwykłą bohaterką i solidną dawką humoru oraz dwoma niesfornymi kotami.

Wciągająca, z wartką akcją, niezwykłą bohaterką i solidną dawką humoru oraz dwoma niesfornymi kotami.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    92
  • Chcę przeczytać
    59
  • Posiadam
    8
  • Ulubione
    7
  • 2018
    4
  • Przeczytane 2018
    4
  • Ebooki
    3
  • 2019
    3
  • Legimi
    2
  • Kryminał
    2

Cytaty

Więcej
Pola Andrus Morderstwo w pensjonacie Zobacz więcej
Pola Andrus Morderstwo w pensjonacie Zobacz więcej
Pola Andrus Morderstwo w pensjonacie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także