forum Grupy użytkowników Gry i zabawy
Niekończąca się opowieść.
odpowiedzi [299]
-Nie mamy wyboru. Musimy iść - powiedział gorzko Mieszko wstając i pomagając Verze podnieść się na nogi.
-Nie możemy ryzykować! - krzyknęła Sylvia - Musi być jakieś inne wyjście
Kot otarł się swoim czarnym futerkiem o nogi Very.
-Musimy posłuchać Starca - odezwał się Czarny Kot - Idziemy
Czarny Kot wskoczył na kolana Very i zaczął się do niej łasić. Starzec odrzekł:
- Gdy już macie Eliksir Życia i znacie przepowiednię, musicie wrócić do Czarnego Pana i przekazać mu wieści. Ja niestety nie pomogę wam już, miło było was poznać. Żegnajcie.
Spojrzał na każdego z osobna i wyszedł. Wszyscy byli w szoku.
- Starcze! Nie możesz nas zostawić ! - krzyknął Hugo, ale...
-Ja... - zająkną się nie wiedząc co odpowiedzieć - Vera musisz wiedzieć...
-Nie mamy czasu musimy iść - przerwał mu starzec.
-Co? Gdzie?! - Vera była coraz bardziej zdezorientowana. Rozejrzała się po twarzach osób wokół niej oczekując wyjaśnień.
Ujrzawszy to Mieszko, szybkim susem doskoczył do leżącej Very. Chwycił ją za rękę i popatrzył głęboko w oczy.
- Gdzie... Gdzie ja jestem? Co się stało? - spytała vera
- Nie wstawaj! - ostrzegł ją Mieszko. - jeszcze nie doszłaś do siebie po tym wszystkim.
- Po... jakim WSZYSTKIM? Co się stało? I... dlaczego tak na mnie patrzysz?! Co tu jest grane?
Mieszko zarumienił się i...
Wtem do namiotu wpadł zdyszany Czarny Kot. Do szyi miał przywiązany flakonik z jakimś bezbarwnym płynem.
- To Woda Życia!Gdy Vera ją wypije powróci do żywych! - krzyknął Kot - Smok mi wskazał drogę i ją odnalazłem.
Mieszko odwiązał flakonik i ostrożnie podał Verze napój do ust. Nie minęła minuta, a ona otworzyła oczy....
Położyli ciało Very w namiocie. Wokół panowała cisza. Mieszko patrzył na Verę. Jego oczy się zaszkliły.
- Wygląda zupełnie jakby spała. - powiedział cicho.
.....
Sylvia, Mieszko, Hugo i jego ojciec wzięli ostrożnie ciało Very i zanieśli do swojego namiotu.
Starzec zwijał się z bólu, to co zrobił strasznie go wykończyło. "Chyba się starzeję - pomyślał - nic dziwnego, w końcu mam 106 lat."
W tym momencie Starzec uderzył laską w ziemię, a wszyscy goblińscy strażnicy padli. Czyżby martwi? Mieszko, który przed chwilą był zły, teraz przecierał oczy ze zdumienia.
- Nie proście mnie, żebym to powtórzył - powiedział ze słabym uśmiechem Starzec, który blady osunął się na ziemię. - Nie zrozumiecie, co właśnie zrobiłem, a ja nie mam siły, żeby wam to teraz tłumaczyć....
- I co teraz Starcze?! - krzyknął Mieszko. - Coś Twoje plany nie działają. Jeżeli Vera nie powróci do żywych nie ręczę za siebie!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWidzieli, jak Sylvia z goblinami oddalają się w stronę ich chat. Spodziewali się, że ktoś zostanie, ale nie sądzili, że będzie to zastęp uzbrojonych strażników. Najwidoczniej Vera znaczyła dla goblinów więcej niż początkowo sądzili.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post