cytaty z książki "Szkieletowa załoga"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Lepiej zaryzykować pocałunek i parę razy dostać po twarzy, niż w ogóle zrezygnować.
Szaleństwo to przecież rodzaj umysłowego samobójstwa. Czy lekarze nie twierdzą dziś, że prawdziwa śmierć to śmierć mózgu? Szaleństwo jest jak elastyczny pocisk, który ugodził mózg.
Albo my pożeramy świat, albo świat pożera nas. Niezależnie od tego, kto kogo, wszystko jest w najlepszym porządku.
W naturze linie proste nie istnieją; wynalazł je dopiero człowiek.
Lepiej zaryzykować pocałunek i parę razy dostać po twarzy, niż w ogóle zrezygnować.
Czy kochasz?
Słyszę jej głos. Czasem jeszcze go słyszę. We śnie.
Kochasz?
Tak, odpowiadam. Tak. A prawdziwa miłość nigdy nie umiera.
Potem budzę się z krzykiem.
Nawet najnormalniejszy człowiek zaledwie wisi na śliskim sznurze normalności. Obwody normalności wbudowano w ludzkie zwierzę wyjątkowo niedbale.
Lektura powieści pod wieloma względami przypomina długi satysfakcjonujący romans. (...) Z opowiadaniem sprawy mają się zupełnie inaczej; opowiadanie przypomina ukradkowy pocałunek w ciemności z nieznajomym.
Jeśli skradnę wam w ciemności całusa, to nic wielkiego. Zrobię to, ponieważ was kocham.
I to wszystko. Nie wiem jak wy, ale ze mną jest tak, że zawsze kiedy docieram do końca książki, czuję się tak, jakbym właśnie się obudził. Trochę żal snu, ale przecież rzeczywistość też nie wygląda najgorzej.
Nikt nie jest bardzie ślepy od tych, co chcą przejrzeć na oczy.
Dopiero znacznie później młody człowiek uświadamia sobie, że przez cały czas był tworzony, kształtowany przez rozmaite przypadkowe zdarzenia; w chwili kiedy się z nimi styka, czuje tylko smród strzelniczego prochu świadczący o tym, że trafił go kolejny ładunek koncepcji niemieszczących się w dziecięcym umyśle.
Nie robi się tego dla pieniędzy, tylko po to, żeby się dobrze poczuć. Człowiek, dla którego taki powód to za mało, jest nic niewart.
Schodzisz z chodnika, żeby ominąć drabinę, wychodzisz na deszcz ze zwiniętym parasolem i twojego racjonalnego "ja" odpada łupina; wchodzisz do pokoiku i bierzesz do ręki rewolwer. Myślisz o dwóch rzeczach na raz: "Przechodzenie pod drabiną z pewnością nikomu nie zaszkodzi" i "ominięcie drabiny też nikomu nie zaszkodzi". ominąłeś drabinę, otworzyłeś parasol... i znów jesteś sobą. (...) Irracjonalna podświadomość strzela w mózg elastycznymi pociskami wtedy, kiedy zaczynasz biegać po mieście i przewracać drabiny, być może raniąc tych, którzy na nich pracują.
Zaczekaj chwilę... Chcę z tobą porozmawiać... a potem cię pocałuję. Zaczekaj...
Nawet najbardziej samowystarczalne osoby muszą odczuwać odcięcie od społeczeństwa jako najgorszy rodzaj tortur.
Gdy racjonalne myślenie zawodzi, może nastąpić przeciążenie niektórych obwodów w mózgu. Aksony nadmiernie się rozgrzewają, znika różnica między halucynacjami a rzeczywistością: kropelka rtęci drżąca w miejscu, gdzie za sprawą perspektywy spotykają się dwie równoległe linie, pojawia się naprawdę, martwi wstają z grobów, a kwiaty zaczynają śpiewać.
Stare drzewa zawsze przywodziły mi na myśl Tolkienowskie Enty; stare drzewa również zazwyczaj chcą cię skrzywdzić. Nieważne, czy brniesz po kolana w śniegu, jedziesz na biegówkach czy po prostu przechadzasz się po lesie. Stare drzewa chcą zrobić ci krzywdę i chyba nawet chętnie by cię zabiły, gdyby mogły.
... zazwyczaj pokonywałem tę trasę samochodem - częściowo ze względu na lęk przed lataniem, częściowo zaś w związku ze strajkiem kontrolerów ruchu lotniczego oraz jego konsekwencjami, czyli wyrzuceniem na bruk przez Reagana wszystkich strajkujących. (Wygląda na to, że Reagan gorąco popiera związki zawodowe wyłącznie wtedy, jeśli działają w Polsce).
Nie wszystkie opowieści o Johnniem Dillingerze są prawdziwe, ale to fakt, że zawsze umiał odnaleźć drogę do domu, nawet gdy już nie miał domu.
Bill miał 70 lat, wyglądał na 80 ale kiedy był w formie pił jak 20-latek.
(...) Steff stała na betonowej ścieżce prowadzącej do warzywnego ogródka na zachodnim skraju działki. Zdążyła już nałożyć rękawiczki; w jednej ręce trzymała sekator, w drugiej graczkę. Rondo starego słomkowego kapelusza rzucało cień na jej twarz. Zatrąbiłem dwa razy, a ona pomachała mi ręką z sekatorem. Wtedy widziałem ją po raz ostatni [s. 44].
Wiecie, jak to jest: każdy głupek potrafi umrzeć, sztuką jest nauczyć się przeżyć.