cytaty z książki "Podróż ludzi Księgi"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Każda podróż zaczyna się od stanu, który można by określić jako zachłyśnięcie się przestrzenią.
Bycie dorosłym jest zawsze pozostawaniem w masce. Człowiek prawdziwie dojrzały sprowadza się do dziecka, od którego się zaczął.(...) To, co później robi się w życiu, jest ciągłym prowadzeniem dialogu ze sobą jako dzieckiem.
cierpienie płynie zawsze z poczucia niemocy i ograniczenia. Być tam, gdzie się nie jest, nie być tam, gdzie się jest. Chcieć robić to, czego się nie może, i nie chcieć robić tego, co się musi. Mieć to, czego się nie chce, i pragnąć tego, czego się nie ma.
Wszystko warte jest opisania. Nie tylko żywoty świętych, wielkie katastrofy, wojny czy małżeństwa królów, ale także narodziny siódmego dziecka w rodzinie tkacza, żniwa w jakiejś biednej wsi, sny obłąkanej staruszki i dzień w przytułku Mantes. Ludzie przeczuwają, że kiedy zbierze się te mniej u bardziej doniosłe zdarzenia i złoży w jedną całość, niby porozrzucane kamyki wielkiej mozaiki, życie i śmierć ukażą swoje prawdziwe znaczenie.
Każda książka napisana przez człowieka wychodzi poza niego i jest od niego większa. Jak to możliwe? Człowiek, który pisze książkę, przekracza siebie, bo czyni odważną próbę określenia siebie i nazwania. Sam jest tylko działaniem i chaotycznym ruchem, książka zaś określa to działanie i ten ruch, nazywa, nadaje mu sens i umieszcza go w relacji z innymi".
Podróżujący ludzie stają się mądrzejsi nie tylko dlatego, że wciąż doświadczają nowych widoków i zdarzeń, ale przez to, że sami dla siebie stają się mijanym pejzażem, na który można popatrzeć z kojącego dystansu. Dostrzega się wtedy więcej.
Każdy człowiek nosi w sobie zaczątki różnych osobowości, są to jakby nie wykiełkowane zalążki zupełnie innych, potencjalnych ludzi. Ludzkie życie rozwija tylko tę, która staje się osobowością nadrzędną, właściwą. Te inne jednak tkwią w nim nadal, chociaż niedojrzałe, niepełne, ledwie zarysowane, ale wciąż bardzo konkretne. Kiedy owa wiodąca osobowość z jakichś przyczyn słabnie, te inne dochodzą do głosu. Stąd bierze się szaleństwo, poczucie opętania, rozbicia. Stąd także bierze się miłość, bo czasem się zdarza, że spotkane w życiu przypadkowo osoby są w zaskakujący sposób do nas podobne, pokrewne nasionom, które nosimy w sobie. Rozpoznanie tych ludzi i dążenie do wciągnięcia ich w swoją orbitę jest właśnie tym, co nazywa się miłością.
Każda księga napisana przez człowieka, jest odbiciem tamtej Księgi. Żyjemy w świecie odbić, cieni, niedoskonałości, co nie znaczy, że czysta doskonałość nie istnieje.
Kiedy pojawia się miłość, wyostrza się zdolność widzenia rzeczy, które do tej pory pozostawały w cieniu. Ale także ostrość widzenia tego, co już znane, zaciera się.
człowiek do Prawdy dochodzi z mozołem i bocznymi ścieżkami.
Gauche nie jest ważną osobą w całej tej historii. Podobnie jak wszystkie inne pojawiające się tu postaci. Właściwie i sama historia nie jest ważna. Ponieważ zamierzony cel nie został osiągnięty, prowadząca do niego droga traci swe znaczenie. Nie pamięta się prób, pamięta się tylko dokonania. W tym momencie jednak chciałoby się powiedzieć coś na usprawiedliwienie opisania tej podróży. Księga wciąż jeszcze leży tam, gdzie zostawił ją Gauche. Zawsze więc może się zdarzyć, że ktoś ją wreszcie znajdzie i przyniesie światu, a wtedy na pewno nie zostanie już nic do napisania.
- Gauche - powiedział w ogrodzie Gauche do swojego psa. - Jestem Gauche.
Zastanawiałem się kiedyś: żyć przyglądać się życiu. Miałem wtedy tyle lat co ty, synu. Być w nurcie czasu, używać i doświadczać życia czy z dystansu badać świat. I cóż, doszedłem w końcu do wniosku, że cała ludzka rozpacz bierze się z przyglądania. Nie znajduje się bowiem wtedy zaczepienia dla oczu, intelektu i uczuć. Kiedy się tylko stoi i przygląda wszystkiemu, to tak jakby się tkwiło w płytkiej rzece, ledwie po kostki w wodzie. A w rzece, jak wiadomo, nie ma nic stałego. Oczy bolą, umysł się męczy i wkrada się rozpacz. Kiedy wejdę do wody po czubek głowy, swym ciałem nadam jej stałość i sens. Rzeka płynie obok, ale i przeze mnie, i jej doznawanie jest właśnie istotą rzeki. Dlatego wybrałem życie, nie przyglądanie się. A ty?
z pokorą zaakceptował swoje cierpienie, nie próbując go dalej tłumaczyć. Kiedy przychodziło, odsuwał się od świata i przyjmował je w samotności niby jakiś ponury, ciężko strawny sakrament. Pełen obrzydzenia i zniechęcenia leżał całymi godzinami z otwartymi oczyma. Nie jadł, nie mył się. Z jeszcze większym obrzydzeniem wstawał, żeby się wypróżnić, a potem znowu leżał./
Po pewnym czasie, niekiedy po kilku godzinach, a innym razem po kilku tygodniach, wszystko wracało do normy. Świat przyznawał mu wspaniałomyślnie rację istnienia.
- Nie trzeba cały czas mleć ozorem, żeby być obecnym, prawda?
Każdy człowiek nosi w sobie zaczątki różnych osobowości, są to jakby nie wykiełkowane zalążki zupełnie innych, potencjalnych ludzi. Ludzkie życie rozwija tylko tę, która staje się osobowością nadrzędną, właściwą. Te inne jednak tkwią w nim nadal, chociaż niedojrzałe, niepełne, ledwie zarysowane, ale wciąż bardzo konkretne. Kiedy owa wiodąca osobowość z jakichś przyczyn słabnie, te inne dochodzą do głosu. Stąd bierze się szaleństwo, poczucie opętania, rozbicia. Stąd także bierze się miłość, bo czasem się zdarza, że spotkane w życiu przypadkowo osoby są w zaskakujący sposób do nas podobne, pokrewne nasionom, które nosimy w sobie. Rozpoznanie tych ludzi i dążenie do wciągnięcia ich w swoją orbitę jest właśnie tym, co nazywa się miłością. [...] Kiedy pojawia się miłość, wyostrza się zdolność widzenia rzeczy, które do tej pory pozostawały w cieniu. Ale także ostrość widzenia tego, co już znane, zaciera się.
...Świat Gauche`a mieścił się między kłębami śpiących na stojąco koni i rósł w górę, do nieszczelnych desek na dachu stajni, którędy wnikało nocne, rozgwieżdżone niebo. Gauche wiedział, że jest ogromne. (...) Przed zaśnięciem wpatrywał się w skrawek nieba, walcząc z ociężałością powiek, i widział, że gwiazdy nie są wcale nieruchome, że suną w jakimś sobie tylko znanym kierunku, żeby następnego wieczoru powrócić w to samo miejsce. Świat jest żywy, oddycha tak samo, jak konie, jak pies, jak on sam, a niebo jest brzuchem świata, poruszającym się regularnie w rytm tego powolnego oddechu".
zrzucał przed nią kolejne maski i stawał się coraz bardziej odsłonięty, a przez to narażony na chłód i kanciastość świata. Trzeba go więc było bronić, ochraniać, ogrzewać słowami i własnym oddechem...
Godziną Saturna jest zmierzch, kiedy dzień słabnie i zachowuje się jak mdlejąca kobieta – traci barwy, wiotczeje, siła wysącza się z niego drobnymi kroplami. Zmierzch jest przeczuciem bezruchu nocy. O zmierzchu nawet najbardziej niewinne i stojące u progu życia istoty boją się śmierci. Zwierzęta chowają się do nor, rośliny zamierają, a ludzie zapalają świece i garną się do ognia. Jeżeli noc jest stanem przypominającym śmierć, to zmierzch jest codzienną agonią”.
Spełniło się to, co życie zapisało mu sekretnym atramentem w rozdziale pod tytułem "Miłość".
Nie wystarczy zniszczyć grzech, trzeba się od niego uwolnić wewnętrznie.
- Człowiek pochodzi od Boga i w jego naturze nie ma grzechu. Grzech pochodzi z zewnątrz, z równie potężnego, jak Królestwo Boże królestwa ciemności. To szatan zasiewa w nas grzech i zło, a my poddajemy mu się w chwili słabości".
To szatan zasiewa w nas grzech i zło a my poddajemy mu się w chwili słabości.
Cudem jest to, co wydaje się nienaturalne i co przeczy akceptowanym prawom. Dla Weroniki cudem była miłość wieczna i niekończąca się. Jak każda kobieta, Weronika wierzyła w cuda. Ale cuda są też tym, co się nigdy nie zdarza. Istotą cudu jest czekanie, i to był dla Weroniki stan naturalny. Samotność i nadzieja. Samotność pełna nadziei.
Nie wystarczy zniszczyć grzech, trzeba się od niego uwolnić wewnętrznie.
Człowiek pochodzi od Boga i w jego naturze nie ma grzechu. Grzech pochodzi z zewnątrz, z równie potężnego jak Królestwo Boże królestwa ciemności. To Szatan zasiewa w nas grzech i zło, a my poddajemy się w chwili słabości. (…) Grzech to przecież ciemna, mroczna strona naszej natury. Można tę ciemną stronę nauczyć dobra, wynieść do Boga i oswoić. Być może Bóg, stwarzając ludzi, obdarzył ich misją dążenia ku dobru poprzez doskonalenie się, a tym samym ignorowanie podburzeń Szatana, nie zaś przez walkę. Walka ze światem to walka z samym sobą. Każda przemoc jest orędziem Szatana, to krzywda, śmierć, ogień i tortury. Walka jak wojna, nie może być dobra. Zabijanie jest zabijaniem. (…) Wierzę, że człowiek ma Boga w sobie i że do każdego przemawia on w inny sposób".
Nauka potrafi rozłożyć na elementy prostsze to, czym się zajmie, ale nie potrafi potem złożyć tego w żyjącą całość.
Droga zaś, o której ja mówię, jest drogą dla każdego. Nie dla wybrańców. Polega ona na wykorzystaniu rozumu i zmysłów. Jej początkiem jest zdziwienie, czyli pewien rodzaj wrażliwości na nieoczywistość. (...) I tak jest ze wszystkimi rzeczami na świecie. Jeżeli przyjrzymy im się dostatecznie uważnie, zachwycimy się ich cudownością. Dlatego tak ważna jest rola cudu. (...) wszystko, co nas otacza, jest żywe i doskonale zharmonizowane, kierowane i utrzymywane przez jednolitą siłę. Tej siły, która łączy i podtrzymuje żywy świat, poszukiwali Platon i Arystoteles (...) jeden nazwał ją duszą świata, a drugi naturą uniwersalną. (...) Ta vis mirabilis jest ukryta w każdej rzeczy. Ma ona naturę strumienia, z jego ciągłą zmiennością, nieustannym przepływaniem. Jest jedna, a jednak ciągle się zmienia. To ona popycha istoty żywe do wiecznego rozwoju i doskonalenia się. Ona powoduje, że wszystko, co jest, musi mieć swój początek, okres dojrzałej pełni i kres. I pomimo wszelkich różnic wszystko jest jednością i ze wszystkiego może powstać wszystko. W każdej rzeczy jest część innej rzeczy, we wszystkim jest część wszystkiego, wszystkie rzeczy są jednym.
Tylko obserwowanie siebie i świata wokół może dać satysfakcję. To nas różni od zwierząt: refleksja, a nie czyste doświadczenie.
Tak jak wiara może przerodzić się w rytuał, tak i każde poznanie może zaplątać się w dogmaty. (...) Prawda ze swej natury jawi się ludzkiemu umysłowi jako płynna i zmienna, jest bowiem niezwykle złożona. Tworzenie bezdusznych aksjomatów i sztywnych twierdzeń w celu opisania prawdy oddala nas od możliwości jej poznania.
- Posiłki, moje dzieci, powinno się jadać na świeżym powietrzu. Z jedzeniem połyka się czyste tchnienie świata. To jak duchowy pocałunek, przedłuża życie i dobrze działa na krew.
Cierpienie z powodu zawiedzionej miłości krępuje równie mocno jak sama miłość. Cierpienie jednak jest zupełnie czym innym - człowiek buntuje się przeciwko niemu i taki bunt sprzyja próbom uzyskania kontroli nad sobą i mocy.
(...) cierpienie płynie zawsze z poczucia niemocy i ograniczenia.