cytaty z książki "Diabeł, którego znasz. Psychiatria sądowa bez tajemnic"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bywa to dla nas bolesne, ponieważ jak mówi pewne porzekadło, nienawidzić kogoś to jak wypić truciznę i czekać, aż to ten drugi od niej umrze.
Działające na miejscu zespoły medyczne robią wszystko, co w ich mocy, żeby wspierać i leczyć stale rosnącą wśród więźniów liczbę pacjentów, sama się przekonałam, że zapotrzebowanie na pomoc psychiatryczną w więzieniach znacznie przekracza możliwości służby zdrowia, tymczasem przebywanie w zamknięciu powoduje nasilenie wszelkich chorób psychicznych.
To wczesne doświadczenie zawodowe nauczyło mnie, że bez względu na przeszłość pacjentów, jeśli tylko wykazują zainteresowanie własnym umysłem, istnieje szansa, że z panującego w nim bezładu zdołamy uzyskać jakiś sens.
Odkryłam także, jak powinnam prowadzić tego rodzaju długotrwałą terapię, zwłaszcza jeśli zdarzy mi się popełnić jakieś błędy, jak na początku współpracy z Tonym, kiedy niefortunnie użyłam określenia "agresywny" w odniesieniu do jego ojca. Taką sytuację można uzdrowić i pomimo wywołanego przez nią "wstrząsu" iść dalej naprzód - lekcja ta miała się okazać nieoceniona w dalszych latach mojej pracy.
Spytałam go, co dla niego oznacza Dzień Ojca, czy w tym roku traktuje go jakoś inaczej? Tony potrząsnął głową i poczułam bijącą od niego frustrację, jakby męczyło go, że w ogóle cokolwiek czuje.
Ponura praktyka triażu znana jest każdemu, kto wykonuje zawód medyczny: gdy brakuje lekarstw i personelu, leczy się tych, którzy mają największe szanse na wyzdrowienie. Wówczas jeszcze, przed dwiema dekadami, wciąż stosunkowo rzadko się zdarzało, żeby pacjenci cierpiący na choroby psychotyczne kwalifikowali się do skierowania na psychoterapię. Od dawna uważano, że mają zbyt mocne zaburzenia w postrzeganiu rzeczywistości, żeby terapia mogła przynieść im jakiś pożytek; tak jak zbyt poważna choroba ciała dyskwalifikuje pacjenta do operacji, tak w introspektywnym procesie psychoterapii wymaga się jednak pewnej dozy psychicznego dobrostanu. Dodatkowo występowanie urojeń sprawia, że takie osoby jak Gabriel są zbyt pobudzone, żeby siedzieć z terapeutą w jednym pomieszczeniu, i to przez czas znacznie krótszy niż godzina.
Czasami po prostu siedzieliśmy razem w ciszy albo rozmawialiśmy na błahe tematy, jak na samym początku terapii, na przykład o tym, co jadł na obiad, bądź o pogodzie. Może się to wydawać zaskakujące, że po sesji, która przyniosła taki przełom, ponownie tak mocno, obniżyliśmy loty, ale jak pokazują wszystkie przykłady w tej książce, proces terapii to nieustanne wahania, a po wyraźnej poprawie następują zwykle długie, bezbarwne okresy stagnacji.
Lekarze specjalizujący się w każdej dziedzinie muszą się w swojej pracy mierzyć w pewnym stopniu z rozczarowaniem i frustracja, a przypadek Gabriela wiele mnie o tym nauczył. Dzięki niemu w dużym stopniu zrozumiałam, że muszę po prostu przyjmować tego rodzaju niepowodzenia i pogodzić się z tym, że są one tak samo przejściowe jak nasze sukcesy. Podobnie jak podmiot liryczny wiersza Rudyarda Kiplinga "Jeżeli", musiałam spróbować jednakowo traktować oba złudne odczucia triumfu oraz klęski.
Jeden z moich znajomych psychoterapeutów używa pięknego określenia - "roztropne otwarcie się na innych" - do opisu tego, jak ważne jest dzielenie się z pacjentem naszymi ludzkimi, emocjonalnymi reakcjami.
Jeden z moich znajomych psychoterapeutów używa pięknego określenia - "roztropne otwarcie się na innych" - do opisu tego, jak ważne jest dzielenie się z pacjentem naszymi ludzkimi, emocjonalnymi reakcjami.
Blizna stanowiła widoczny dowód na to, że lęk i traumę trzeba przekształcić, w przeciwnym razie pozostaną w umyśle niczym obnażony nóż, prawdziwe i śmiertelne ostrze poruszające się w nierzeczywistym czasie, które przenosi cierpienie na innych ludzi.
Przypomina mi się mądra uwaga przypisywana dość często Carlowi Jungowi: "myślenie jest trudne, dlatego większość ludzi osądza".