cytaty z książki "Miłość niezwyciężona"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ona była jego pietą Achillesa, raną Chirona, która nigdy nie miała się zagoić. Z drugiej strony nic z pewnością nie mogło być zwyczajniejszego.
Bo nie powstałyby mity, opery, sztuki i romantyczne ballady, gdyby mężczyźni i kobiety przed nimi, od początku świata, nie wykonywali tego dziwnego pas de deux.
Lyon szedł już w jej stronę, niesiony jak szczątki rozbitego okrętu na fali. Szedł przez tłum, w ślad za nim odwracały się głowy. Może nawet uśmiechał się i kiwał głową we właściwym momencie, tak go wychowano i taki był bystry.
Kobiece serca biły gorączkowo i łamały się z trzaskiem, kiedy przechodził.
Olivia podniosła nagle głowę, kiedy już prawie do niej dotarł, jakby usłyszała ten gong. Jej oczy zapłonęły. A potem uśmiechnęła się. Powoli. Olśniewająco. Ale bez cienia ciekawości czy zaskoczenia. Raczej tak, jakby na niego czekała. Ten uśmiech… jakby otwierał przed nim drzwi do świata, którego istnienia nie podejrzewał. W jednej chwili zrozumiał sens słowa radość i dlaczego to słowo jest takie krótkie, tylko dwie sylaby. Proste i głębokie uczucie było jak nagły płomień w ciemności. Zatrzymał się na jakieś trzy stopy przed nią.
Przez chwilę, a może przez rok, stali w milczeniu, uśmiechając się jak lunatycy, jakby powiedzieli sobie już wszystko, co mieli do powiedzenia – może w jakimś innym życiu. Istnieli tylko oni. A jednak, jak mieli się później przekonać, patrzono na nich z ukosa albo przyglądano się całkiem otwarcie, czasami z gniewem.
– Oczywiście – odezwała się w końcu cicho.
– Oczywiście? – powtórzył z czułością, już czcząc to słowo, pierwsze, jakim do niego przemówiła. Wyrażało tę chwilę w sposób doskonały. Oczywiście. Oczywiście, to na ciebie czekałem całe życie. Oczywiście, że jesteśmy sobie przeznaczeni, na dobre i na złe, na wieczność. Oczywiście.
– Oczywiście, że z tobą zatańczę, panie Redmond? To o to chciałeś zapytać, prawda?
Otrząsnął się błyskawicznie.
– Między innymi.
Dać komuś szczęście, to druga najlepsza rzecz zaraz po zapewnieniu szczęścia samemu sobie.
Widzisz... pieniądze umożliwiają wiele rzeczy, Olivio. Uwielbiam je rozpaczliwie, jeśli chcesz wiedzieć. Dla mnie pieniądze to możliwości. Nieskończone możliwości. Zdobywanie ich, zarządzanie nimi, pomnażanie... to umiejętność, sztuka i to nie dla słabeuszy. Nade wszystko to bezpieczeństwo. Dają bezpieczeństwo tym, których kocham i za to jestem nieskończenie wdzięczny.
Jestem mężczyzną. Trudno uniknąć bicia i bycia bitym w drodze do męskości. Taka jest kolej rzeczy.
Załoga zdołała osadzić łódź na piasku i pomogła Olivii dostać się na plażę niemal suchą nogą, a ona zdołała w dużym stopniu ochronić swoją skromność.
Bogu wiadomo, że nie chciała pokazywać zbyt wiele odzianej w pończochę łydki, tym wygłodniałym kobiet mężczyznom.
- Miłość jest jak naładowany muszkiet - powiedział w zamyśleniu - A jednak jest dostępna dla każdego. Jest zawsze... - wykonał gest jakby podawał komuś broń - Weź. Spróbuj nie zabić siebie ani innych. Młodych ludzi nie powinno się do niej dopuszczać.
Mężczyźni.
Niech Bóg błogosławi ich proste pogańskie dusze.
Proboszcz skinął w stronę Landsdowne'a jakby dawał komuś pozwolenie na wygłoszenie mowy pogrzebowej.
Landsdowne wciągnął powietrze. Stał przed kongregacją , jedna z ofiar miłości, wstrząśnięty, z twarzą bladą z szoku. Pomimo nieskazitelnego życia, jego przeznaczeniem było stać się jednym z bohaterów podwórzowych ballad i opowieści, a także przyczynić się do powstania nowego czasownika ("Sądzę, że ona zamierza go zlandsdownować").
We wtorek po południu Lyon czekał przy wiązie trochę zmieszany, że drzewo wiecznie już będzie nosić symbol jego rozpaczy, literę "O" - wyciętą poprzednim razem w korze. Biedne drzewo.
Ale potem dostrzegł białą plamkę w oddali i serce zbiło mu tysiąc razy szybciej i nagle to "O" wydało mu się zupełnie niewystarczające. Należało wyryć "H" przed nim i "sanna" po nim.