cytaty z książki "Ałtaj - Himalaje"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) nauczyciel polecił kandydatowi na ucznia opisać pokój. A pokój był pusty i tylko w szklanym naczyniu pływała jedna jedyna maleńka rybka. W przeciągu trzech godzin młodzieniec zapisał trzy stronice. Ale nauczyciel nie chciał takiego ucznia, uważał bowiem, że na temat jednej rybki można by pisać całe życie.
Skąd się bierze to dążenie, by wszystko, co cudze, przedstawić jako szczególnie dzikie? Oczerniając innych nie można siebie wybielić.
Spoglądamy na niezmierzone bogactwo kształtów skał. Widzimy już, jak i gdzie powstawały wzorce symbolicznych wizerunków. Przyroda podyktowała epos i jego wszystkie rozliczne atrybuty. Zwróćcie uwagę, jak formy znanych wizerunków wtapiają się w górski pejzaż. Właśnie te formy, sztuczne na Zachodzie, tutaj zaczynają żyć i stają się w pełni przekonywający. To wy oczekujecie teraz nadejścia Kuan-in, oto niszczycielski żywioł godny IHa-mo, oto oblicze Mahakali może wychynąć z masywu skał. I jakże wielu zaklętych kamiennych rycerzy oczekuje na uwolnienie.
Leh to miejsce szczególne. Właśnie tutaj, zgodnie z legendą, skrzyżowały się drogi Buddy i Chrystusa. Budda szedł przez Leh na północ. Isa rozmawiał tu z ludźmi wracając z Tybetu. Tajemnicze, starannie ukrywane podania. Trudno wpaść na ich ślad, gdyż lamowie umieją milczeć lepiej niż ktokolwiek inny. Dopiero po znalezieniu wspólnego języka - nie tylko w sensie fizycznym, ale również w sensie kontaktu duchowego - można zbliżyć się do ich tajemnic.
Zadziwiające, jak bez udziału poczty rozchodzą się wieści. I potem te ognie karawan, jak nocne świetliki, skupiają wokół siebie nieoczekiwanych słuchaczy. Szybciej od gońców rozlatują się skrzydlate wieści po bazarach i słychać szepty w dymie długich fajek...
Ale widzieliśmy również oznaki czasów minionych - skalne rysunki przedstawiające jelenie, górskie kozły o zakręconych rogach i konie. Gdzie to już oglądaliśmy? Na skałach Ameryki Północnej, na Syberii. Ta sama technika, ta sama stylizacja i taki sam szacunek do zwierząt. Mało jest wizerunków ludzi. Dostrzegliśmy tylko jednego łucznika z grupką współplemieńców, co być może miało związek z jakimś rytuałem. Za pośrednictwem tych rysunków Ameryka i Azja podają sobie ręce. Na ścianie groty, gdzie zatrzymaliśmy się na odpoczynek, również widniały rysunki zwierząt wykonane ręką nieznanych podróżników.
Znów przyszedł jakiś człowiek. Chce z nami mówić.
"Skąd?"
"Nie powiedział."
"Kto to taki?"
"Chyba lama."
"O czym chce mówić?"
"O wolności, o nadejściu Szam-bha-li."
"No to przyprowadź go tutaj. Każ podać tybetańskiej herbaty."
I znowu nieoczekiwany przyjaciel snuje nową nić radości...