cytaty z książek autora "Adam Szewczyk"
Pierwsze wrażenia, jakich doświadczyłeś w swoim ziemskim życiu, zawsze były w jakiś sposób spotęgowane przez sam fakt tego, że były nowe. Nigdy nie uważałeś, żeby było w tym coś dziwnego. (...) Pierwsze wrażenie jest silniejsze, pierwsze wrażenie jest wyjątkowe i niestety, pierwsze wrażenie jest często przesadzone. [s.20-21].
Wiem, że trudno jest znaleźć odwagę, nie było łatwo wziąć życie we własne ręce, zwłaszcza gdy dorośli powtarzali ci jak masz żyć, ale nie przesadzajmy, mogłeś się bardziej postarać. Swoją drogą, cała ta twoja, ich wiedza pochodzi od nikogo innego jak innych wystraszonych dzieci! Dlaczego więc powierzyłeś im swoje życie naiwniaku? Dlaczego ślepo wierzyłeś w ich długi, nudny staż na ziemi, zamiast posłuchać głosu siebie samego? [s.71].
Najbardziej żałowałeś tego, że przez całe swoje życie oglądałeś się na innych, całe swoje życie przeżywałeś według schematów, wspominałeś przeszłość, trując się jej niepowodzeniami i z utęsknieniem odkładałeś wszystko na później, licząc, że przyjdzie lepszy moment na realizację twoich marzeń.
Czasy, w których przyszło mi żyć, czasy komputerów, telefonów komórkowych, czasy rozwiązłości seksualnej, lekarstw na prawie każdą chorobę, czasy możliwości, wielkich szans, czasy niezdrowego jedzenia i zrównania orgazmu z sensem życia znalazły swój własny sposób na obejście problemu śmierci.
Każdy ma też swoje wspomnienie, o którym nie chce pamiętać, które chce zetrzeć białą gumką z fałd mózgu. Czas zwykle nie pozwala na wykonanie egzekucji, by doszczętnie pozbyć się doświadczenia z pamięci - zakopuje wspomnienia pod stertą śmieci, dając im co najwyżej dożywocie. Raz zamknięte niechciane odczucia wychodzą po jakimś czasie na wolność za dobre sprawowanie i jak na złość wypuszczają je w najgorszym dla nas momencie. Im więcej staramy się ich zakopać, tym częściej powracają do nas rykoszetem. [s.23].
To trochę smutne, ale śmieci wypełniają nasze codzienne dni i zaprzątają myśli przed snem, nie dopuszczając do nas tego, co jest naprawdę ważne. [s.163].
Gdybyśmy zdawali sobie sprawę z tego, co tak naprawdę ma wartość, to większą wagę przykładalibyśmy do muzyki w restauracji, większe znaczenie miałaby dla nas czyjaś fobia niż osiągnięcia, więcej znaczyłoby wino rozlane na kolekcję znaczków pocztowych lub kot sikający na wycieraczkę sąsiada niż miłe, rodzinne wieczory, spędzone przy wspólnej herbacie. Gdybyśmy zdawali sobie sprawę, jak dalece niepoważne sprawy stają się gliną w naszych rękach po śmierci, ziemski świat z pewnością by zwariował. [s.231].
Przypomniało ci się jak babcia straszyła cię właśnie takimi bezdomnymi, mieszkającymi w kartonach, za argumenty mając zwierzęce gwałty, brutalne morderstwa i zuchwałe kradzieże. Patrząc na zmęczoną twarz siedzącego na wieczku plastikowego wiadra mężczyzny, pomyślałeś, że babcia nie powinna tak mówić. Było to co najmniej niegrzeczne. Bardziej rozsądne byłoby straszenie maluchów tymi tekturowymi kostkami przepuszczającymi wiatr pod śmierdzący ostatnim półroczem koc. Bardziej grzeczne byłoby straszenie pociech awitaminozą, od jakiej staruszkowi wypadły zęby . Bardziej na miejscu byłoby ostrzeganie dzieci przed gangreną, która nie dość, że paskudnie wygląda, to jeszcze odpowiednio „pachnie”. A jeżeli już babcie chciałyby być sprawiedliwe, powinny straszyć wnuczków życiem i skurwysyńską naturą decyzji urzędników, którzy dzisiaj jedzą ci z ręki, a jutro wyrzucą cię na bruk. [s.190].
Wspomnienie po wspomnieniu odkrywałeś, że TO właśnie miało po nas pozostać, tylko TO miało mieć znaczenie – skrawki drobiazgów i kontury przyzwyczajeń, kolory naszych przywar i odcienie niedoskonałości, nic a nic więcej. [s.63].
Spojrzałeś ponownie na reklamę ma bloku i pomimo to, że jedna część ciebie wiedziała, że gra jest już skończona, a karty z powrotem zebrane do talii, to druga - ta naiwna i bezmyślna - strona ciebie z podnieceniem wyczekiwała nadchodzącego roku. Lata, w którym skończysz studia i zaczniesz realizować marzenia. Począwszy od rozwojowej i dobrze płatnej pracy, aż po ślub z piękną kobietą. Naturalnie w tym wszystkim znajdzie się czas dla znajomych i pieniądze na wyjazd na wakacje, najlepiej za granicą. Czułeś, że masz siłę, by to wszystko osiągnąć, krok po kroku, spełnić swoje marzenia. Czułeś, że starczy ci energii na to, ale tylko na to. [s.196].
- Zupełnie jak chomik - powiedziałeś do siebie.
Jak chomik, który koniec końców wybiera kołowrotek. Zdecydowałeś się na mniejsze zło stojące na jednej z szal ogromnej wagi, mając jako przeciwwagę wieczną stagnację i roślinną egzystencję. Podświadomie wybrałeś kołowrotek, bo ruch nawet bez celu, może oznaczać dojście do rozwiązania, odkrycia tajemnicy. [s.173].
Dobro ma swoje zło, niebo ma swoje piekło, zwycięstwo ma przegraną, góra ma dół, czerń ma biel, a samotność nie ma nic, nawet to jej odebraliśmy. [s.183].
Dwanaście lat mojego życia i jedyne, co pamiętam, to pieprzone zajęcia z języka polskiego i strach przed lekcjami biologii”.
Nikt nie skomentował twojego odkrycia, a ty zrozumiałeś, że gdybyś wiedział, jak mało istotne były wszystkie rzeczy, których teraz nawet nie umiałeś sobie przypomnieć, to poświęciłbyś swoją energię w młodości na coś przyjemniejszego. Na cokolwiek, co w mrocznej ciemności miałoby bardziej wyrazisty kolor. [s.62-63].
- Wiesz, Flap, zajmuję się teraz pisaniem pracy naukowej na temat rozwoju komórek rakowych w ludzkim organizmie.
- Aleś Flipie, przecież ty wykładasz mechanikę – odpowiedział zdziwiony.
- Wszystko jest ze sobą powiązane. Komórki rakowe rozprzestrzeniają się w ludzkim organizmie w analogiczny sposób do rozrostu miast – powiedział Flip, gestykulując w podnieceniu, tak jakby wypowiadał najważniejszą kwestię w sztuce, która niedługo dobiegnie końca.
- Czyli ogólnie pojęta urbanizacja – zawtórował mu Flap.
- Dokładnie, jeżeli tę analogię się przebada, można będzie zrozumieć, w jaki sposób rozprzestrzenia się rak w organizmie.
- Niewiarygodne – oczy Flapa rozbłysły z niedowierzenia.
- A jakie proste. Nawet sobie nie wyobrażasz, ile to ma wspólnego z mechaniką. [s.15].
Widzisz, mój drogi, więcej od nas zależy w tym życiu niż ci się do tej pory wydawało” – odezwał się szachista w twojej głowie. [s.248].
Cała moja egzystencja nauczyła mnie jednego: najpiękniejsze w życiu jest to, że trwa i to, że ostatecznie przemija. [s.219].
Najbardziej żałowałeś tego, że całe swoje życie oglądałeś się na innych, całe swoje życie przeżywałeś według schematów, wspominałeś przeszłość ,trując się niepowodzeniami i z utęsknieniem odkładałeś wszystko na później, licząc, że przyjdzie lepszy moment na realizację swoich marzeń. Całe swoje życie byłeś cieniem swoich pragnień, żądzy i oczekiwań. W jednej chwili zdałeś sobie sprawę, że liczy się TU I TERAZ, ten świat, ten czas i ta skóra. Liczą się ci dwaj przewodnicy i ty. Zrozumiałeś, że każdy błąd można naprawić, życie można zmienić, a nawet, jeśli nie, to warto próbować. [s.237].