cytaty z książki "Toll the Hounds"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jeśli mamy żyć, musimy podejmować ryzyko – ciągnął Rake. – W przeciwnym razie nasze życie niczym się nie będzie różniło od śmierci. Żadna walka nie może być za trudna, żadne szanse zbyt małe, bo nawet jeśli przegramy, będziemy wiedzieli, że żyliśmy.
W rzeczywistości jednak zło to tylko słowo, zbędne uprzedmiotowienie. Odrzućmy ideę zewnętrznego czynnika będącego źródłem niewyobrażalnego okrucieństwa. Smutna prawda wygląda tak, że wszyscy jesteśmy skłonni do obojętności, świadomej odmowy miłosierdzia, odrzucenia wszystkiego, co w nas moralne. Jeśli te słowa brzmią zbyt przerażająco, nazwijmy to złem. Dajmy mu ogień i jad.
Kłamstwo mądrości najłatwiej można ukryć w monologu. Dialog je demaskuje. Większość tych, którzy udają mądrych, nie śmie się wdawać w dialog, obawiając się, że ujawni on ubóstwo ich założeń oraz słabość przekonań. Lepiej nic nie mówić i kiwać głową z mądrą miną.
Ci, którzy przeżyli, nie obchodzą żałoby razem. Wszyscy robią to oddzielnie, nawet jeśli przebywają w tym samym miejscu. Żałoba jest najbardziej samotnym ze wszystkich uczuć. Izoluje tych, których dotknie, a wszelkie rytuały, gesty i objęcia są tylko desperackimi próbami złamania tej izolacji.
(...) Wiedziałeś, że my również wyrzekliśmy się cywilizacji? Rozumiesz, urzędasy osaczały nas ze wszystkich stron. Skrybowie o fioletowych językach i niespokojnych spojrzeniach, zgarbieni, szurający nogami i recytujący swe bezkrwiste listy. Och, policzmy to wszystko! Ustalmy akceptowalny poziom nędzy i cierpienia! - Laska uderzyła z łoskotem o ziemię. - Akceptowalny? Kto, kurwa, powiedział, że jakikolwiek poziom jest akceptowalny? W jakim umyśle mogła zrodzić się taka idea?
- W cywilizowanym, oczywiście.
Dusza nie zna nic bardziej bolesnego niż oddech, który zaczyna się miłością, a kończy żałobą.
Najsłodsza trucizna to ta, którą wszyscy dzielą się z ochotą.
Nie wierzył również w odwagę. Wielu wykorzystywało dzielność innych, by zgarnąć korzyści, na które ich zdaniem zasługiwali, ale przecież to nie własną krew przelewali, prawda? ... Cnoty wychwalano po to, by skłonić do posłuszeństwa, zamaskować nagi, nieprzyjemny fakt poddaństwa. Wysławiano poświęcenie tych, którzy zastępowali czerpiących profity z całej sprawy, i w nagrodę otrzymywali jedynie ból i cierpienia. Tyle był wart majestat patriotyzmu.
Głupiec wykonał polecenie. Głupcy zawsze to robią. Słuchają tego, kto pierwszy zażąda posłuszeństwa. Z tchórzliwą ulgą wyrzekają się wszelkich praw do myślenia, wyboru, odnalezienia własnej drogi.
O świat pełen ciszy. Nie wiedział, czy taki świat w ogóle istnieje. Ani czy ktoś taki jak on na niego zasłużył. Raj powinien należeć do niewinnych. Właśnie dlatego jest i zawsze pozostanie... pusty. I tylko dzięki temu jest rajem.
Sprawiedliwi domagają się monopolu na osądzanie. To oni pierwsi zaciskają ręce w pięści, pierwsi zakrzykują tych, którzy mają inne zdanie, pierwsi zastraszają innych, zmuszając ich do posłuchu.
Niewykluczone, że wierząc w możliwość odkupienia, ludzie świadomie czynią zło. Odkupienie staje się dla nich bocznymi drzwiami w sądzie, jaki na nas czeka. Nie grozi im nawet grzywna, a tylko puste negocjacje, które zwalniają z odpowiedzialności. Uścisk dłoni i wychodzimy przez te boczne drzwi, a sędzia przygląda się nam z dobrodusznym uśmiechem. Tak oto unikamy kary i konsekwencji.
Jeśli wiara ofiarowana bogu rodziła się wyłącznie z samolubnych pragnień, zasługiwała na pogardę w takim samym stopniu jak ordynarna chciwość. Jeśli powierzenie duszy bogu równało się wyrzeczeniu się wolnej woli, dusza nie miała wartości, była tylko dobrowolnym niewolnikiem, dla którego wolność - i łącząca się z nią odpowiedzialność - była przekleństwem.
Proszę, nie mów mi o pogodzie
O słońcu, chmurach ani o miejscach,
Gdzie rodzą się burze.
Nie chcę nic wiedzieć o wietrze taegającym wrzosami,
O deszczu, deszczu ze śniegiem ani starożytnych śladach
Na szarym, wytartym kamieniu.
Proszę, nie rozwódź się nad kłopotami ze zdrowiem
Swoimi, swej rodziny ani staruszki
Na końcu drogi.
Nie poświęcę im czasu ani jałmużny rzuconej z litości,
Ani mysli, uczucia czy całunów
Tkanych, by kusić szczęście.
Proszę, opowiedz mi o glębokich rozpadlinach, które przekroczyłeś,
Nie o tych, które opuściłeś albo ominąłeś.
i nie o zdradach, mnożących się jak robactwo.
Chcę, byś wykrzyczał swój gniew na to, co straciłeś.
To bądź silny, to płacz, to zaciśnij dłoń w pięść
I tłucz nią w twardą ziemię.
Proszę, śpiewaj głośno o nieszczęsnych cudach miłości
To pełnej bólu, to pijanej, to odartej z wszelkiego rozsądku
Przez śmiech i łzy.
Chcę, byś się targował z szalonymi bogami na górze,
Nie dbając o koszty, o pory roku
Ani o zimne strachy,
Śpiewaj mi o tym a przyjmę cię bez obaw
Wiedząc, widząc w twarzy
Wyjącej burzy.
Śpiewaj o swym życiu jakby nie miało końca,
O swej miłości, jasnym ogniu słońca, jego marszu po niebie
Ku miejscu, gdzie rodzi się prawda.
Gdy popełniono niezaprzeczalne zbrodnie, tylko tchórze próbują się usprawiedliwiać. To właśnie ich strach uczynił je możliwymi. Żaden tyran nie mógłby się utrzymać, gdyby wszyscy jego poddani mówili "nie".
Życie oferowało możliwość wyboru, a wartość wszystkich oceniało się po tym, czy mają odwagę, bezczelną determinację, by złapać szansę i nie wypuścić jej z uścisku.
Gniewaj się i powiedz mi, że
Nie każda opowieść jest darem,
Gdy ból sprawia,
Że nóż obraca się w ranie,
A łzy rozcieńczają krew.
Krzycz przeciwko niesprawiedliwości,
Nie każda opowieść jest darem,
W świecie brutalnej walki.
Zostawia nas pogrążonych w żałobie.
A uczynki blakną z upływem lat.
Spojrzę ci prosto w oczy,
Bez lęku i nieśmiałości,
Gdy złożę śmierć wewnątrz życia
I stanę naprzeciwko ciebie
Z zastępem śmiertelnych strachów.
I powiem wtedy, że
Każda opowieść jest darem,
A blizny, które nas naznaczyły,
Łatwo przeoczyć,
Z odległości, która nas dzieli.
Mów prawdę i czekaj spokojnie, aż wody między nami będą czyste.
-Hej, ty! - warknęła Wykałaczka. - Z czym masz problem?
Popatrzył na nią, zaskoczony, a potem wzruszył ramionami.
-Z niczym, kochanie. Słusznie mu się należało za to, że tak tu stał. Hej, wyjdziesz za mnie?
-Spadaj.
(...)
To niewiarygodne, ale dzisiejsza noc rozwścieczyła mnie do tego stopnia, że odrzuciłam pierwszą porządną propozycję małżeństwa od dwudziestu lat.
Czasami dobrze jest być złym. Czasami mroczna żąda płonie jasno jak wyschnięte drewno. Czasami, mój kochany, budzi się w tobie pragnienie czyjegoś bólu.
Kłamstwo mądrości najłatwiej można ukryć w monologu. Dialog je demaskuje.
Nic mnie nie obchodziła sprawiedliwość. Już od bardzo dawna. Jest mi wszystko jedno. Żałoba nie ma smaku, a smutek to tylko puste westchnienie. Przeżyj wieczność w pyle i popiołach, a potem mów mi o sprawiedliwości.
Cywilizacje pamiętają, że ich bohaterowie muszą być martwi, zanim oddadzą im cześć. Cnoty przystoją umarłym, nie żywym. Wszyscy o tym wiedzą. Zdają sobie sprawę, że żyją w upadłych czasach. Że dziedzictwo przodków zmarnotrawiono, ponieważ ludzie zawsze tak postępują ze wszystkim, na co nie zasłużyli.
- Chwileczkę... ten Harllo... czy on był ważny? No wiesz...- koordtnator zatoczył krąg ręką, próbując w ten sposób wskazać nie tylko trupa spoczywającego na drodze, lecz równie tego, który leżał tu wczoraj.- Cała ta przelana krew. Kim był Harllo?
Mężczyzna podszedł do wierzchowca i wskoczył na jego grzbiet.
- Nie jestem pewien- odpowiedział po chwili zastanowienia.- Sądząc po tym, jak to się zaczęło, był...- Znowu się zawahał.- ...dzieckiem, którego nikt nie kochał.
Obłęd rodzi się z wewnętrznej udręki, a w sercu Kallora, wielkiego króla, absolutnego władcy tuzina straszliwych imperiów, panował pokój.
Są spojrzenia, które zabijają, i spojrzenia, które zadają tortury. Zdzierają powoli skórę, pasek po pasku, pozostawiając krwawiącą powierzchnię. Łapią za gałki oczne i ciągną, aż puszczają ścięgna, na których trzymają się długie, wilgotne więzadła utrzymujące oczy w oczodołach. Tortura zadawana z zimną, kliniczną obojętnością.
Pamięć nas zawodzi. Jesteśmy skazani na wieczne tworzenie w wyobraźni scen i obrazów. Każdy czyn można opisać, rozsądny i zrozumiały, irracjonalny i szalony, ale pod nimi musi się ukryć gęsty szlam motywacji, znaczenia i sensu. Musi. Alternatywy nie sposób zaakceptować.