cytaty z książek autora "Kate Golden"
Wykorzystuje mnie dla mojego futra, a potem wykopuje za drzwi. Kobiety....
Wygląda na to, że zaufanie to kolejna z tych nieznośnych słabości, na które nie lubisz sobie pozwalać.
Powinienem był wiedzieć, że nie należy nigdy grozić komuś, na kim ci zależy. Kochasz zbyt zaciekle.
Nie mogę ci powiedzieć, że uczucie strachu kiedyś zniknie, ale możesz je opanować. Sprawić, że zadziała na twoją korzyść. Zmień ten strach w odwagę. Ostatecznie to jedno i to samo.
Nie sprowadzaj tego wszystkiego do takiej cnoty. Nadal jestem trochę dupkiem.
Prawdziwą odwagą jest mierzenie się z tym, co cię przeraża. To, co nazywasz strachem, w rzeczywistości jest mocą i możesz zacząć nią władać na dobre.
W moim umyśle zakotłowało się z przerażenia i szaleństwa z wściekłości, myśli uciekały od jednej do drugiej, nie miałam czasu, żeby którąkolwiek uchwycić. Kręciło mi się w głowie i dyszałam, objęłam się ciasno, siedząc na zatęchłej podłodze.
Zdecydowanie umierałam.
Wykazałaś się odwagą, chociaż nie miałaś nadzei, że to cię ocali. Niezależnie, czy o tym wiesz, czy nie, Arwen, jest w tobie dzika siła.
Prawie zakrztusiłam się narastającą w gardle desperacją
- chciałam znaleźć się gdziekolwiek, byle nie tutaj. Gdziekolwiek.
- Próbujesz mnie przestraszyć? - Starałam się brzmieć śmiało,
ale wyszło słabo i cicho.
- Coś w tym stylu - wyszeptał przez kraty.
Na te słowa serce podskoczyło mi do gardła, jego głos był
miękki, a jednak tak intensywnie niósł obietnicę śmierci, że ze
strachu podkurczyłam palce u stóp. Nadal nie mogłam wypatrzeć jego twarzy w cieniu, ale dostrzegłam ostre, białe zęby błyszczące nade mną w słabym świetle latarni.
- Starasz się mnie pozbyć?
- Tak - przyznałam.
- Wykorzystuje mnie dla mojego futra, a potem wykopuje za
drzwi. Kobiety…
Przewróciłam oczami, ale nie dałam się łatwo podejść. Obscenicznie piękny czy nie, ten mężczyzna siedział w lochach warowni Królestwa Onyksu. Musiałam balansować na ostrzu noża, pomiędzy rozgniewaniem go a opuszczeniem gardy.
- Po prostu ćwiczę instynkt samozachowawczy. Możesz być
niebezpieczny.
- Prawda - zadrwił. - Mogę być. Jeśli to ważne, nie obchodzi
mnie, czy ty jesteś niebezpieczna.
- A co z tobą, ptaszyno?
Milczałam. Był zbyt pewny siebie… wiedziałam, dokąd to
zmierzało. Oparł się o ścianę obok nas. Kącik jego ust uniósł się
nieznacznie.
- Boisz się mnie?
Jego zęby zabłyszczały w blasku księżyca jak kły wilka.
- Tak. - Nie potrafiłabym przekonująco skłamać. Wiedziałam,
że strach miałam wypisany na twarzy.
- Tamtego dnia… nie miałem zamiaru cię urazić.
- Tak, miałeś - odparłam, zanim przeklęłam samą siebie
w myślach. Mężczyźni za królem przesunęli się odrobinę. Bądź
ugodowa, Arwen.
Król Ravenwood w zamyśleniu podrapał się po szczęce.
- Możliwe, że znasz moje intencje nawet lepiej niż ja. W takim
razie jeszcze bardziej żarliwie przepraszam - powiedział ściszonym głosem.
W jego oczach można było dostrzec coś nowego - światło, którego wcześniej w nich nie widziałam.
Stałam tam, ogłupiała. Czy to były prawdziwe przeprosiny?
Od niego?
Ale ten dylemat o czymś mi przypomniał…
Może to naciągane, ale kiedy nie chciałam, żeby jakiś lek zbyt
szybko dotarł do systemu nerwowego, dodawałam odpowiednich ziół lub składników do mojej mikstury, żeby działały jak blokada, pozwalająca by lek znalazł inną drogę przez ciało, dzięki czemu efekt utrzymywał się dłużej.
Tego właśnie potrzebował Onyks. Czegoś, co zablokuje żołnierzy Bursztynu, zmuszając ich do porzucenia przejścia.
Ciemność wokół była dezorientująca. Prawie mogłam rozróżnić kształty liści, pni i winorośli, ale wszystko pokrywały
niebieskie i czarne cienie, ledwo oświetlone światłem księżyca.
Ciała poruszyły się wokół, stłoczone jedno przy drugim, i nagle
przypomniałam sobie, gdzie byłam i co się stało. Dezorientacja
zmieniła się w falę rosnącego przerażenia. Strach zawiązał mi
pętlę na wnętrznościach i sprawił, że zacisnęłam szczęki. W kościach...
Gdybym dostawała mieszek pieniędzy za każdym razem, kiedy znajduję cię w miejscu, w którym nie powinieneś być, stałabym się bardzo bogatą uzdrowicielką.
- Uwielbiam słuchać, jak wyjaśniasz pojęcia medyczne.
- A ja byłabym zachwycona słuchając, jak spadasz z klifu.
- Co się stało?
- Został ugryziony. Myślę, że to jad tego stworzenia powoli go zabija. Cóż, może jednak nie tak powoli.
- Zawsze taki pełny współczucia.
Uzdrawianie odciągało moje myśli od brata i Haldena. Pomagało poradzić sobie z bólem ściskającym moje serce z powodu ich nieobecności. Zupełnie jak bieganie, uzdrawianie miało w sobie właściwości medytacyjne, które koiły mój rozszalały mózg.
Cisza działała odwrotnie.