cytaty z książek autora "Bryan Walsh"
Niech pan pomyśli o jętce, która żyje jedno popołudnie nad górskim potokiem. Jętka nie wierzy w noc, grad, zimę ani lód. Nigdy nie widzi niczego, co nie jest światłem albo wodą, więc czemu miałaby wierzyć w cokolwiek innego? Z nami jest tak samo.
Wdrapaliśmy się na szczyt łańcucha pokarmowego nie dlatego, że jesteśmy silniejsi lub szybsi od innych zwierząt, tylko dlatego, że jesteśmy mądrzejsi. Jeśli stracimy prymat w tej dziedzinie, możemy być zdani na łaskę i niełaskę superinteligentnej SI dokładnie tak, jak zagrożone wyginięciem goryle zależą od nas. Podobnie zaś jak spowodowaliśmy wymarcie niezliczonych gatunków nie z nienawiści czy nawet nie umyślnie, ale dlatego, że potrzebowaliśmy przestrzeni i zasobów, które zajmowały - superinteligentna sztuczna inteligencja może zakończyć nasze istnienie tylko dlatego, że będziemy przeszkadzać jej w osiągnięciu celów. Nie bylibyśmy w stanie się jej oprzeć, tak jak nawet najsilniejszy goryl nie poradzi sobie z nami.
Przeciętny człowiek żyje około dwóch miliardów sekund, ale tylko kilka z nich to momenty, w których zmienia się naprawdę wszystko.
Nie doceniamy teraźniejszości po części dlatego, że nie do końca rozumiemy przeszłość - chociaż zarazem błędnie zakładamy, że będzie dokładnie taka jak dziś. Psychologowie nazywają tę ludzką cechę heurystyką dostępności.
Zmiany klimatu powiększają obszary występowania przenoszących choroby zwierząt i owadów, takich jak komar Aedes aegypti, odpowiedzialny za roznoszenie wirusa zika. Przeszkadza nawet ludzka psychologia: szerzący się sceptycyzm w kwestii szczepień przyniósł ze sobą zmartwychwstanie dawno pokonanych chorób takich jak odra, skłaniając wнo do uznania w 2019 roku ruchu antyszczepionkowego za jedno z dziesięciu największych zagrożeń dla zdrowia publicznego na świecie.
Krótkowzroczność heurystyki dostępności narzuca nam obsesję na temat wszystkiego, co idzie dziś nie tak, i czyni nas ślepymi na to, ile już osiągnęliśmy.
Prawdziwymi ofiarami każdego przekręcenia kluczyka w stacyjce albo uruchomienia klimatyzacji nie jesteśmy my, ludzie żyjący w obecnym pokoleniu – są nimi nasze dzieci, wnuki i ich potomkowie.
W skali czterech i pół miliarda lat istnienia naszej planety ludzkie doświadczenia to tylko mikroskopijna przypadkowa próbka, która mówi o potencjale Ziemi nie więcej, niż parę przypadkowych sekund powiedziałoby o całym życiu człowieka.
Stworzyliśmy świat, w którym nowy wirus ma znacznie więcej okazji do przeskoczenia ze zwierząt na ludzi, a potem w dowolne miejsce na kuli ziemskiej. Właśnie dlatego wzrasta liczba nowych chorób i epidemii. Zglobalizowana, połączona planeta zamieszkana przez przeszło siedem miliardów ludzi to dla wirusów bankiet.
Umysł człowieka zawiera może nawet nie więcej niż miliard bitów, w którym to przypadku ledwie nadawałby się do smartfona. Komputery przetwarzają informacje miliony razy szybciej od ludzi, a co na ważniejsze, nigdy nie zapominają. Nigdy.
Nasz poziom przejęcia czymś nie wzrasta wraz z potencjalymi konsekwencjami, tylko maleje. Brakuje nam uwagi, a więc także zdolności do przejmowania się. Traktujemy te katastrofy, jakby były niemożliwe, chyba że jakiś element naszych przeżyć doda im poczucia realności.
Biorąc pod uwagę, jak egocentryczni i krótkowzroczni potrafią być ludzie - w tym bez dwóch zdań także decydenci polityczni - należy stwierdzić, że to opóźnienie pozbawia nas motywacji do podjęcia walki ze zmianami klimatycznymi teraz.
Dużo się mówi, że zmiany klimatu to zagrożenie egzystencjalne ale gdy spojrzy się na to, jak rzeczywiście zachowują się ludzie, to wcale na to nie wygląda.
Jedzenie robaków może wielu z nas wydawać się obrzydliwe, jednak ponad dwa miliardy ludzi na świecie są entomofagami - to znaczy, że żywią się owadami.