Najnowsze artykuły
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać1
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać12
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Edward Dolnick
Źródło: https://www.hoodedhawk.com/blog/edward-dolnick-signing-the-clockwork-universe/
4
7,1/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
179 przeczytało książki autora
300 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
The Writing of the Gods: The Race to Decode the Rosetta Stone
Edward Dolnick
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2021
Nowe życie. Jak największe umysły wszechczasów odkryły skąd się biorą dzieci
Edward Dolnick
7,1 z 80 ocen
316 czytelników 11 opinii
2019
Wielki zegar Wszechświata. Wiek geniuszy i narodziny nowoczesnej nauki
Edward Dolnick
7,6 z 23 ocen
91 czytelników 3 opinie
2012
W pogoni za sztuką. Prawdziwa historia o sztuce, złodziejach i zaginionym obrazie.
Edward Dolnick
6,6 z 26 ocen
71 czytelników 1 opinia
2007
Najnowsze opinie o książkach autora
Nowe życie. Jak największe umysły wszechczasów odkryły skąd się biorą dzieci Edward Dolnick
7,1
Skąd się biorą dzieci? Oczywiście przedstawiciele naszego gatunku wiedzą od zawsze, co należy zrobić. Na szczęście byli też ludzie, których interesowały detale związane z głębszą istotą tego pytania. Popularyzator nauki Edward Dolnick w "Nowym życiu. Jak największe umysły wszech czasów odkryły, skąd się biorą dzieci" postanowił opisać fascynujące dzieje odsłaniania tej tajemnicy. Choć książka jest bardziej popularna niż naukowa, to czytało się całość świetnie. Lekki język, adekwatny poziom dygresyjności, sprawne przechodzenie między faktami formalnymi a ogólnymi przekonaniami czy procesem myślowym badaczy, to główne atuty tekstu. Gdyby nie niepotrzebne 10% tekstu (ale tylko w sensie treści, nie formy),to nie miałbym żadnych uwag, byłby ideał popularyzacji nauki.
Krótko o minusach. Na początku książki Dolnick niepotrzebnie dołączył Leonarda da Vinci i jego pedantyczną potrzebę poznania anatomii, by móc realistycznie realizować malarskie wizje. W sposób dość przypadkowy opisał starożytne i średniowieczne rozumienie 'ludzkiej biologiczności'. Całość wydała mi się przyszywanym wstępem do kluczowych kolejnych rozdziałów. Trochę zastrzeżeń mam również do niewielkiego fragmentu o galwanizmie z przełomu XVIII/XIX wieku. Jest w nim sporo o fascynacji elektrycznością, ale niemal nic o istocie tematu książki.
Cała reszta, to świetna lektura. "Nowe życie" brawurowo pokazuje główkowanie ludzi nad przebiegiem procesu poczęcia na poziomie biologii i formowania się różnych koncepcji w kluczowym okresie, czyli w wiekach XVII-XIX. Jest o odkryciu plemników, komórek jajowych i o szalonych pomysłach doświadczalnych, które budowały postęp w zrozumieniu.
Ogromny plus należy się autorowi za pokazanie dominujących, i zderzanych z sobą przez wieki, koncepcji natury narodzin nowego życia. Jest preformacjonizm (w dwóch wersjach akcentujących żeński bądź męski dominujący wkład w poczęcie, czyli owulizm i animalkulizm),samorództwo, witalizm i epigeneza. Te trudne pojęcia Dolnick wprowadził bardzo zgrabnie, ciekawie obudowując je opowieściami z różnych epok. Zyskiem z lektury nie jest zapamiętanie formalizmu, ale uświadomienie sobie kłopotu, jaki badacze i w ogóle wczesno-nowożytni ludzie mieli z ogarnięciem istoty życia. Przez stulecia czymś zdumiewającym i niemożliwym wydawało się stworzenie planu budowy nowego organizmu z niczego. Stąd zakładano, że wszystkie przyszłe istoty istnieją, jak matrioszki, już w pierwszym organizmie. Fenomen takiego myślenia trapił wielu bohaterów książki (str. 154):
"Leeuwenhoek kontynuował śledztwo, przekonany, że przyszłe zwierzę musi być w jakiś sposób ukryte we wnętrzu plemnika. To kwestia logiki. Jak drzewo mogłoby wypuścić gałęzie, gdyby nie kryły się one już wcześniej w nasionie? Coś nie mogło wziąć się z niczego."
Z tym pytaniem do pełnego wyjaśnienia trzeba było czekać aż do 1875 roku, gdy Oscar Hertwig pierwszy zaobserwował cud połączenia dwóch haploidalnych komórek. Zdumiewające, jak długo natura chroniła przed ciekawskim człowiekiem swoje tajemnice!
Po co Spallanzani szył bokserki dla samców żab? Jak de Graaf dzięki królikom odkrył zmieniające się w jajnikach pęcherzyki? Czemu Leeuwenhoek od razu po odbyciu stosunku poleciał do laboratorium i swoich mikroskopów? Odpowiedzi na takie pytania czekają w książce. Mnóstwo zabawy, ciekawej wiedzy, kuriozalnych błędów, wiekopomnych odkryć.
"Nowe życie" można czytać, jako wstęp do pogłębionych badań nad historią embriologii. Można, ale nie trzeba. W jednej z ostatnich scen "Seksmisji", Lamia i Maks wypowiadają kwestie:
- Co to!? Co to?!
- To ŻYCIE!
Gdyby Dolnick był Polakiem, to zapewne ten dialog stanowiłby główne motto jego książki.
Gorąco polecam, mimo kilku doklejonych fragmentów.
Nowe życie. Jak największe umysły wszechczasów odkryły skąd się biorą dzieci Edward Dolnick
7,1
Pan Dolnick dał niestety popis ignorancji, a w wielu fragmentach zwyczajnym brakom w wiedzy. Jak na pozycję, mającą być popularnonaukową, zadziwiająco sporo w niej bzdurek i fragmentów obnażających niedostateczne przygotowanie autora w poruszanym temacie. Jeżeli ktoś ma za sobą już inne książki o podobnej tematyce, ba! - przeczytał pospolity podręcznik do biologii czy fizyki to niczego nowego (nomen omen) się z "Nowego życia" nie dowie, a i wyłapie niemało nieścisłości i błędów. Nie można jej więc również polecić komuś zaczynającemu przygodę z dziedziną, bo na starcie zderzy się ze ścianą dezinformacji i sam będzie powielał pomyłki Dolnicka. Ta książka jest po prostu słaba, a do tego autor ma brzydki nawyk popadania w samozachwyt nad swoją własną pisaniną.