cytaty z książki "Cud w dolinie Poskoków"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Problem jednak w tym, że faceci są zazwyczaj idiotami. Jacyś pokręceni, źle wychowani, niepewni siebie i nieźle pojebani.
W ogóle jego wiedza na temat kobiet była skąpa. Na kobiety patrzył ostrożnie i z daleka, nie wiedząc, jak się do nich zbliżyć.
On się śmiał, gdy ktoś kulał albo się jąkał, wdepnął w gówno albo spadł z traktora. To były jedyne okazje do śmiechu, do drwiny z innych, pomyślał więc, że dziewczynka tak samo - uśmiechnęła się, bo jest nieuczesany, kołnierzyk ma krzywo zapięty albo gil wisi mu u nosa.
Najmłodszy syn przerażony wyłamywał sobie palce, wsłuchując się w odgłosy nieposkromionej gry miłosnej brata i panny młodej, a ich szaleńcze ryki, pełne ekstazy mruczenie, nieokiełznane skowyty, radosne parsknięcia, czułe pogdakiwania, urocze pobekiwanie, przymilne miauki, pełne bólu wycie, groźne rżenie, figlarne szczekanie.
Strzeżcie się, dzieci! Nasz ziemski żywot pełen jest pokus i wszelakie zło tylko czeka, by dopaść duszę ochrzczoną, nie ma jednak większego nieszczęścia, niż kiedy dzieci, zwłaszcza te młodsze spośród nas, zaczną myśleć tym, co mają między nogami.
Nie idzie się z widelcem na dywizje piekielne. To wielka bitwa i nie ma że brat, że bratowa. Albo my, albo oni.
Co z was za człowiek?! Jaki to świat jest, że już nikt nie pomoże drugiemu!?
Strzeżcie się, dzieci! Nasz ziemski żywot pełen jest pokus i wszelakie zło tylko czeka, by dopaść duszę ochrzczoną, nie ma jednak większego nieszczęścia, niż kiedy dzieci, zwłaszcza te młodsze pośród nas, zaczną myśleć tym, co mają między nogami. Kiedy młody człowiek ulegnie pokuszeniom ciała, to zapomni, skąd przyszedł i dokąd zmierza. Niewiasta go złapie, zniszczy, zetrze na miazgę, do cna wyssie.
Świat jest pełen nieszczęśliwych kobiet, które tylko czekają, aż podejdzie do nich jakiś normalny mężczyzna kontynuowała Lovorka. zazwyczaj idiotami. Jacyś pokręceni, źle wychowani, niepewni Problem jednak w tym, że faceci są siebie i nieźle pojebani.
Kobiety lubią tańczyć, tańczą też prawdziwi, pewni siebie mężczyźni. Nic sobie nie robią z tego, że ktoś, śmiejąc się, pokazuje ich palcem. Jeśli już przy tym jesteśmy, to jeśli jakaś dziewczyna śmieje się do ciebie, nie szukaj dziury w całym. To jest super. Natychmiast ją spytaj, czego się napije. Tak samo, jeśli zauważysz, że na ciebie patrzy. Jeśli będziecie patrzeć na siebie dłużej, niż to jest przyjęte, i ona nie odwróci głowy, uśmiechnij się do niej. Jeśli ona też się uśmiechnie, nie trać czasu. Powiedz jej coś miłego, bo dziewczyny też są głupimi, niepewnymi siebie, popierzonymi kurami, którym wciąż trzeba powtarzać miłe słówka.
Te, które czekają, żeby im agencja znalazła jakąsić okazję, to z pewnością lampucery, tylko na kanapie siedzą i żrą napolitanki. Coby znaleźć chłopa, trza się natrudzić, ruszyć, buty włożyć, ogarnąć, pomalować, włosy związać, umieć gadać, śmiać się i być mundrą, i piękną, i miłą, i sprytną... Trza się napocić, synku, a nie w domu być i czekać, że samo przyjdzie. Z kompiutera?! Do roboty, chłopaku ty mój!
Jeśli pójdziecie do dyskoteki, tańczcie. Faceci, którzy w dyskotece tylko stoją i się gapią, myślą, że wyglądają jak nie wiadomo co, bo trzymają kieliszek w dłoni i papierosa w zębach, ale wszystkie kobiety wiedzą, że to zwykłe prostaki i tchórze.
Nie bójcie się kobiet - Lovorka pouczyła Branimira i Zvonimira. - To najważniejsze, co musicie wiedzieć. Jeśli widzisz jakąś, która ci się podoba, uderz do niej. Nawet jeśli wyjdziesz na głupka, to co z tego? To normalne wyjść na głupka, każdemu się zdarza. Korona z głowy ci nie spadnie, jeśli ona powie, żebyś sobie poszedł. Nie trzeba się obrażać ani denerwować z tego powodu. Nie bądźcie nieprzyjemni i nie naciskajcie, jeśli nie wszystko idzie jak z płatka. Jeśli tylko będziecie przyzwoicie się zachowywać, coś na pewno się w końcu wydarzy. Kiedy szukasz dziewczyny, dobrze jest trochę wypić, żeby dodać sobie animuszu i się rozluźnić. Z drugiej jednak strony, nie można się upić, bo zwykle człowiek pijany uważa, że stać go na więcej, niż naprawdę może z siebie dać. Tobie kręci się w głowie i wydajesz się sobie strasznie zabawny, a ona myśli:"Ty pijany kretynie, co się do mnie dostawiasz". Spróbujcie powiedzieć coś zabawnego, kobiety lubią się śmiać, naprawdę. Nie mówcie tylko o piłce nożnej albo samochodach, bo to ich nie interesuje. Nie bądźcie skąpi, żadna rozsądna dziewczyna nie nabierze się na faceta, który nie zechce wydać na nią forsy.
Wysoko w górach leży Dolina Poskoków. Trudno ją znaleźć, skryła się jak obwarowana twierdza, tylko z jedną drogą otwierającą się, wijącą niczym rzeka w parowie, który za jednym z zakrętów niespodziewanie rozszerza się w małe krasowe pole, a potem, zaledwie dwieście metrów dalej, zamyka wysoką, niemal pionową turnią.
Na skraju pola, pod turnią, skryła się wieś z dziesięcioma niezamieszkanymi, rozsypującymi się, zarosłymi mchem kamiennymi domami i stodołami, tu i tam widać porozbijane dachówki, a wśród tej pustki pręży się wyniosły dwupiętrowy dom Jozy Poskoka, jedynego, który został tu z synami, na ojcowiźnie, na ziemi swojego rozproszonego plemienia.
Odkąd umarłą mu żona, zmuszony jest rozmawiać z synami więcej niżby chciał.
Stary Poskok, zawzięty, zawsze ponury mężczyzna, nigdy w życiu nie powiedział nikomu miłego słowa, nie pogłaskał po głowie czy, a gdzieżby tam, ucałował. Gdyby zaś ktokolwiek spróbował jego pocałować, Jozo by go z miejsca zatłukł.
Stary zawsze się rozanielał, odkrywając nowy smak mamałygi, nawet gdy niespecjalnie przypadł do gustu jego synom, którzy raz dostali sraczki po kaszy z kakao. Mimo to ojczulek się nie poddawał. On by mamałygę mógł jeść każdego dnia.
I rzeczywiście każdego dnia wszyscy ją jedzą.
Głuche, ślepe, kulejące, zwariowane, nieme, koślawe, z obwisłymi uszami, pyskate zrzędy, zdziry, lezbije, syćkie kobity za mąż teraz idą.
- Niebieskie oczy som najlepsze - stwierdziła ciotka oczarowana.
Zora milczała tak, póki nie przyszła do niej śmierć, a wtedy po raz ostatni z czułością spojrzała na męża i słabym głosem szepnęła:
— Ty gnoju.
— Pyskiem ich nie zratujesz, wszystkiego byś chciał Jozo na to. Darowałem im życie, dogadaliśmy się. O więcej nie proś. Moimi jeńcami są.
Kiedy zaczęłaś wyliczać, co trzeba wiedzieć, żeby znaleźć dziewczynę -przypomniał sobie Kreszo -przyszło mi do głowy, _ podsumowała Lovorka, że ja nic o tym nie wiedziałem, kiedy ciebie znalazłem. - Ty, mój mistrzu, szczęście miałeś chwytając go za pośladek.
Czasem sobie kupisz buty i są trochę ciasne. No i co, w końcu się rozepchną. Daj spokój, moja droga! Kopciuszek też miał kłopot.
Raptem zamilkła i nigdy więcej nie rozmawiała z mężem. Z męką nalewała mu zupę do talerza i poprawiała kołnierzyk koszuli, kładli się bez słowa w małżeńskie łoże i wstawali, nie mówiąc sobie dzień dobry. Nawet wiadome sprawy załatwiali w absolutnej ciszy. I tak przez trzydzieści lat.