Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Powrót po 20 latach Kena Folleta do bardzo szeroko rozumianej powieści sensacyjnej bardzo, bardzo przeciętny. Rzecz nie dorównuje ani "Kluczowi do Rebeki", ani "Igle". Rzemieślnicza, pełna fabularnych klisz rzecz. Mocno tak sobie napisane. Wejście w buty późnego Clancy'ego co najwyżej średnie. W wielkiej epice historycznej Brytyjczyk był w zdecydowanie wyższej formie pisarskiej o czym świadczy znakomity prequel do serii Kingsbridge. Nic specjalnego. Zmiana pisarskiego emploi przyniosła kiedyś Folletowi słuszą chwałę. Próba lekko zmodyfikowanego powrotu do korzeni (zmodyfikowanego, bo to jednak technothiller i political fiction) to będzie moim zdaniem epizod bez większego znaczenia dla jego biografii pisarskiej. Choć "bilanse kwartalne" pewnie będą się zgadzać.

Powrót po 20 latach Kena Folleta do bardzo szeroko rozumianej powieści sensacyjnej bardzo, bardzo przeciętny. Rzecz nie dorównuje ani "Kluczowi do Rebeki", ani "Igle". Rzemieślnicza, pełna fabularnych klisz rzecz. Mocno tak sobie napisane. Wejście w buty późnego Clancy'ego co najwyżej średnie. W wielkiej epice historycznej Brytyjczyk był w zdecydowanie wyższej formie...