cytaty z książki "Charlotta. Imperium jedwabiu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jeśli pani piśnie choć jedno słowo, to pożałuje tego - powiedział ktoś uprzejmym tonem do ucha Emmy Crepe. Poczuła, jak czyjeś silne ręce chwytają ją mocno za ramiona.
Ozdobne złocenia lśniły, podłogi pokrywały drogie dywany, a ściany upiększały cenne dzieła sztuki. Emmy nie dostrzegała jednak żadnego z tych szczegółów, uciekając przed swoim prześladowcą, który ruszył za nią w pościg.
Emmy ukryła szybko niewielki przedmiot w fałdach sukni i krążyła w tłumie gości. Starała się zachowywać możliwie naturalnie i swobodnie, jednocześnie zastanawiając się gorączkowo, jak najlepiej umknąć z pałacu.
W jeszcze chwilę temu tak rozbawionej sali balowej zapanował chaos. Damy piszczały i mdlały, panowie chwytali za szpady przypięte do paradnych mundurów.
Nie chciała nawet myśleć, co by się stało, gdyby znaleziono przy niej należącą do królowej szkatułki z klejnotami, i to wtedy, gdy książę koronny został postrzelony.
Oficer obrócił się z westchnieniem i właśnie wtedy ujrzał przez oszklone zewnętrzne drzwi pałacu, jak służący nieśli bezwładne ciało księcia koronnego w stronę głównych schodów. Nadworny lekarz osobisty władcy szedł za nimi wyraźnie zdenerwowany.
Następnego ranka znów zawiąże włosy w ścisły kok., nasadzi na nos grube okulary, a na głowę skromną koronkową czapeczkę. Będzie odgrywała rolę porządnej i zdecydowanie nieciekawej panny, koronczarki Emmy Crepe, ulubienicy arystokratek i kobiet zatrudnionych w pałacu.
Panna zmarszczyła biegnące regularną linią w stronę nasady włosów brwi, nadzwyczaj ciemne jak u osoby z tak jasną karnacją. Papa narzekał, że są zbyt urocze. Kobieta nie potrzebowała uroku, lecz posłusznego i pokornego umysłu.
Nieszczęśliwa właścicielka pustej skarbonki wpatrywała się w nędzne ściany nieprzytulnego pokoju. Początkowo biała, a teraz brudnoszara farba była popękana i złuszczona. U góry kolor stał się prawie czarny z powodu długotrwałego używania tanich, smolących świec i dymiącego pieca.
Obecnie w domu panowała ponura cisza. Bezduszny gospodarz i jego leniwa żona pozostawili po sobie liczne długi, które z jakiegoś niewyjaśnionego powodu spadły na barki Charlotty, chociaż ona wynajęła od nich jedynie niewielki pokój, w którym mieszkała i zajmowała się szyciem.
Srogie wietrzysko znęcało się nad szlachetnymi drzewami parku, jakby chciało powalić jak najwięcej z nich. Z szarego nieba lała się woda.. W środku, w bibliotece, było równie zimno, co na zewnątrz.
Dopiero późnym wieczorem Charlotta poczuła się ostatecznie zadowolona ze swojej odpowiedzi na ogłoszenie o pracę. Właśnie sprawdzała dzieło, które wyszło spod jej ręki, mając nadzieję, że stanowi odpowiednią mieszankę fachowości i szacunku, gdy na skrzypiących schodach rozległo się szuranie nogami.
Unosząc kapelusz, mężczyzna zniknął w deszczową noc równie szybko, jak się pojawił, zostawiając Charlottę zdumioną tak nagłą zmianą jej sytuacji, która jeszcze chwilę temu wydawała się rozpaczliwa.
Powszechną tajemnicą było to, że niektórzy panowie, a nawet damy z arystokratycznych rodów mieli związki pozamałżeńskie, nazywane oficjalnie przed ślubem sekretnym łożem.
Koniec podróży przebiegł w milczeniu. po pewnym czasie Charlotta dostrzegła daleko na otwartym morzu rysujący się niczym zielona oaza ląd. Westchnęła. Oto Mglista Wyspa, p której tyle się mówi.
Panna krawcowa, nawet choćby mało znacząca, bardziej panowała nad swoim losem niż garderobiana, zatrudniona przez kogoś innego.
Jeśli chodzi o warunki mieszkaniowe, Charlotta najwidoczniej wpadła z deszczu pod rynnę. W każdym razie w grę wchodziła lokalna rynna, pocieszała samą siebie.
Emmy zmrużyła oczy. W statku kryło się coś, co sprawiło, że przebiegł ją zimny dreszcz. Na najwyższym maszcie wisiał kawałek płótna przypominający kapitańską flagę, którą wojskowe okręty za pomocą różnych, najczęściej jaskrawych symboli, na przykład gwiazdy, sygnalizowały, że na pokładzie przebywał król albo wysoki rangą oficer. Jednak ta flaga była czarna z dwiema skrzyżowanymi szablami.
Panna zawsze omijała starannie duże zwierzęta, choć całkowicie nie mogła ich uniknąć w społeczeństwie, w którym koń stanowił, poza własnymi nogami, główny środek do przemieszczania się na lądzie.
Baron chwycił ja w pasie i podniósł. Na sekundę jego twarz znalazła się tuz przy jej twarzy, miękkie ciało panny przywarło do silnego torsu mężczyzny. Po chwili siedziała na ławce.
Emmy wdrapała się na grzbiet budowli i przystanęła. Połyskujące niebieskie morze rozciągało się, jak okiem sięgnąć. Żółte nawłocie i koniczyna lśniły w wieczornym słońcu, łagodny wiatr w zielonej roślinności i kołysał gałęziami karłowatych krzewów.
Ucieczka przez Europę nauczyła Emmy, że najbezpieczniej podróżować w towarzystwie. Westchnęła. Trzeba będzie jak najszybciej poszukać jakiegoś godnego zaufania kompana podróży.
Otulone świeżą zieloną zasłoną drzewa szumiały liśćmi, gdy wiejący znad morza wiatr igrał w ich gałęziach.
Wtem ogromny łomot zdradził, że od morza nadciąga z wielką siłą burza. Panna Crepe usłyszała tuz obok dźwięk przypominający uderzenia fal. Wiatr wpadł między korony drzew i zaczął nimi szarpać i potrząsać.
Chociaż garderobianemu można było zaufać, im mniej ludzi wiedziało o nocnym incydencie, tym lepiej.
Wszystko, co miało pójść nie tak, poszło nie tak.
Charlotta pośpieszyła za innymi, by pomóc swojej pani w wieczornej toalecie. Patrząc po raz ostatni przez ramię, ujrzała, jak baron opiera głowę o sofę i zamyka oczy. Jego twarz była blada.
Charlotta uniosła dłoń w rękawiczce i dotknęła znajdujący się przed nią nagrobek. Obok leżał świeży bukiet kwiatów, kolorowe płatki wyróżniały się jaskrawo podczas tego pochmurnego dnia.
Prowadzenie kawiarni było tak popularne, że nie wszyscy chętni dostawali pozwolenie na ich zakładanie, a za nielegalne pijalnie kawy groziła kara.
Kiedy panny weszły do pokoju kąpielowego, zapomniały na razie o wszystkich tajemnicach. Mroczne, szare, jesienne światło przenikało przez cienkie firanki zasłaniające okna.