cytaty z książki "Efekt pandy"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Klęłam, na czym świat stoi, ale jak nie, to nie, trudno. Chociaż, jak mawiał tatuś, trudno to się zesrać, jak się nic nie jadło.
- Wzięłam koc, książkę i laptopa - przerwała jej chłodno synowa - i stanowczo domagam się, żeby się przez ten tydzień ode mnie się odchromolić. Oraz dostępu do baru się domagam - dodała po namyśle. - Albo chociaż gorącej czekolady.
W Teresce wystrzelił kiełek i w okamgnieniu rozwinął bujne kwiecie pasji. Szewskiej pasji.
Nawet przytomna i w pełni władz umysłowych była czystym żywiołem, jedyną w swoim rodzaju kombinacją kobiety i czołgu.
Cały misterny plan z wyparciem wziął w łeb, kiedy Tereska Trawna postanowiła strzelić w pysk zaskoczonego zbrodzienia.
Fakt, sama zwaliła się zbrodzieniowi na głowę, na dodatek w samym środku tuszowania popełnionej zbrodni.
Fakt, byli w lesie, w lesie tym panowała noc, śnieg sypał prawie poziomo, co razem mocno ograniczało widoczność i sprzyjało elementowi zaskoczenia.
Skoro nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę wskazuje dobrą godzinę, to moja skacowana matka chyba też może błysnąć intelektem.
Drzemki mojej matce przerywać nie należy, gdyż grozi to konsekwencjami. Albowiem drzemka mojej matki jest święta. Świętsza od papieża po kanonizacji i tysiącu pomników.
(...) wytrącona z równowagi Tereska przyspiesza jednostajnie w ruchu prostoliniowym, dopóki nie uderzy w cel.
Ośrodek był duży, naprawdę duży i nafaszerowany atrakcjami jak jaja na Wielkanoc.
Na wzmiankę o spacerku w Teresce coś się skręciło, no ale cóż, darowanemu spa podobno nie zagląda się w jacuzzi.
Choć wzrostem i figurą niewiele ustępowała bujnej córce, w przeciwieństwie do niej zawsze była typem kobiety eleganckiej w domu i zagrodzie.
Rozumiem, że po zeszłym lecie brakuje wam seksu i adrenaliny, ale czy wy możecie się opanować i przestać generować zwłoki?!
Tereska Trawna doskonale rozumiała, jak do tego doszło, że siedziała w samochodzie teściowej, na dodatek w roli bezczynnej pasażerki.
Spojrzała na rozdartą foliową saszetkę ze słodką pandą, a potem na tąpnięte twarze matki i teściowej. Cały ten babski wypad do spa z szykanami był jak te cholerne maseczki. Niby takie ładne, takie zabawne, a jak przyszło co do czego i rzeczywistość zweryfikowała oczekiwania, to co z nich wyszło? Efekt pandy... i to w pełnym galopie.
Ale gdy się tak zastanowiła ciut głębiej... panda to całkiem miłe zwierzątko. Silne, a zarazem mięciutkie i puchate. I mimo to nikt mu się nie każe odchudzać.
- Co? Mamo? Zrobiłaś coś? Mmo, co zrobiłaś?
- Chyba spuściłam Żelingtonowi łomot...
- Tym? - Zoja zaprezentowała kombinację trzech desek.
- Nie, nie tym, ręcznie... i jeszcze trochę krajobrazem.
- A to po co przyniosłaś? - dopytywała dziewczyna bez litości dla skacowanej rodzicielki, o szacunku nie wspominając. - Jako pamiątkę z mordobicia? I co to wogóle jest? Wyrwałaś po drodze sztachety i próbowałaś z nich sklecić ciupagę?