cytaty z książki "Blood from Blood. Vito"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Czasami nawet w złych czynach można dostrzec miłość.
Dawniej sądziłam, że śmierć to wybawienie. Przychodzi znienacka, jest cicha i spokojna jak tafla wody w jeziorze. Otula ramionami niczym ciepłym kocem, przygarnia do piersi, a potem odchodzi, nie oglądając się za siebie.
Wierzę, że nic nie dzieje się przypadkiem. Los rzuca nam kłody pod nogi, doświadczając, testując i niszcząc. Jedni odrodzą się mocniejsi, inni przegrają.
Była moją słabością, każdego dnia torowała sobie drogę do mojego serca, choć nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy. Byłem zimnym draniem. Miłość nigdy nie zajmowała wysokiego miejsca na mojej liście. Nie zamierzałem obdarzyć kobiety uczuciem, by to uczucie nie przysłoniło mi oczu. Nadal nie wierzyłem, że ta waleczna dziewczyna o jasnych włosach, zdołała mnie w sobie rozkochać.
Miałam nadzieję, że wreszcie zyskam wolność, a wpadłam w jeszcze większe bagno. Ziścił się mój najgorszy koszmar - skończyłam jako żona człowieka przypominającego mojego ojca.
Już nie walczę, bo jego spojrzenie zdradza to, czego wcale nie muszą mówić usta. Ten ostry wzrok mnie przygniata, a łzy wreszcie znajdują ujście. W jego rękach jestem nikim.
Wraz z nią odeszła jakaś część mnie. Ta, która zaczęła budzić się do życia, ożywiona przez jej śmiech i radość. Tych chwil było zdecydowanie za mało, pragnę ich więcej, chcę dać z siebie wszystko, żeby ją uszczęśliwić.
Otworzyła drzwi, które do tej pory były zamknięte na trzy spusty. Nie sądziłem, że zdołam obdarzyć tak silnym uczuciem jakąkolwiek kobietę. Chociaż wiedziałem, że nasze życie nigdy nie będzie bezpieczne i kolorowe, zamierzałem chronić ją i nasze dziecko za wszelką cenę. Właśnie zaczynaliśmy nasz nowy rozdział...
Dzisiaj miało się rozpocząć moje piękne życie. Jednak nieoczekiwanie się skończyło, a ja zostałam zepchnięta w czarną otchłań smutku.
Żałuję, że nie mogłam wybrać dla siebie życia. Gdybym tylko miała taką możliwość, zamieszkałabym w spokojnym, pięknym miejscu, z dala od tłumu ludzi, zgiełku i pośpiechu. W ogrodzie zasadziłabym tulipany, nagietki oraz truskawki, a wieczorami piłabym kakao na patio, wdychając świeże, pachnące wolnością powietrze. U mojego boku siedziałby chłopak otulający mnie ramieniem i szepczący mi do ucha słowa miłości. Nic nie liczyłoby się bardziej od nas. Oddałabym wiele, aby zaznać takiego szczęścia.
Od zawsze pragnęłam stworzyć małżeństwo oparte na szczerości, miłości oraz lojalności. Manusco szybko sprowadził mnie na ziemię, pokazując, że życie nie jest bajką ze szczęśliwym zakończeniem. Rzeczywistość była inna: bez tęczy, kwiatków czy serduszek. Teraz nie miałam już złudzeń.
Czasami leżąc już w łóżku i wpatrując się w jej spokojną, pogrążoną we śnie twarz, myślałem, że może to dla nas drugavszansa. Jakby ktoś na górze ułożył wszystko tak, aby dać nam możliwość nowego startu. Skreślić ten, który koncertowo spierdoliłem, i pozwolić odbudować nasze małżeństwo kawałek po kawałku. Wierzyłem w to całym sobą, dlatego każdego dnia dawałem z siebie wszystko, żeby moja żona była szczęśliwa.
I była, a ja kochałem ją coraz mocniej.
Nagle wszystko wskakuje na właściwe miejsce jak puzzle. Moje serce bije jak szalone, waląc o żebra, jakby próbowało przebić mi pierś. Ciało wpada w dziwne drgawki, a dłoń zgniata karteczkę. Mój wewnętrzny demon właśnie budzi się do życia.
Wydarzenia sprzed roku odcisnęły na mnie piętno. Moje twarde serce przeszył ból, a poczucie winy gryzło miesiącami. Poprzysiągłem sobie, że moja żona nigdy więcej nie poczuje strachu i nie zostanie skrzywdzona. Przeszła przez piekło, a mimo to pokazała swoją siłę, odradzając się na nowo. Pokonała ból, udowadniając, że nie pozwoli się złamać. Była niesamowita.
Mogłem wypierać się do woli, zaprzeczać, jednak prawda była taka, że... pokochałem ją, jej obecność i dotyk. To, jak wsuwała palce w moje włosy, gładziła policzek. Powinienem częściej wywoływać na jej ustach uśmiech, a mniej doprowadzać ją do płaczu. Przybyła do mojego domu w rozsypce, rozdzielona z chłopakiem, którego kochała. Była taka zagubiona. Zamiast okazać jej wsparcie, zafundowałem jej piekło. Byłem bestią. Zabijałem, torturowałem, wyrywałem języki, kiedy ktoś powiedział za dużo, ale nie chciałem być taki dla niej.
Nigdy wcześniej żadna kobieta tak na mnie nie działała, nie przytulała mnie i nie dotykała mojego policzka. Ona robiła to, kiedy tylko jej na to pozwalałem. Była taka słodka, a ja tłamsiłem ją dzień po dniu, choć i tak walczyła. Dumnie unosiła brodę i nie pozwalała się złamać. Była o wiele silniejsza niż ja - to ja byłem tchórzem. Mimo tego, że ją pokochałem, nadal byłem wobec niej okrutny. Jakby jej posłuszeństwo było ważniejsze od uczuć.
Nie mam pojęcia, w jakiej skali uraziłam ego mojego męża, lecz jeśli trafiłam w dziesiątkę, pewnie do trzydziestki nie opuszczę tego pokoju.
- Jeśli zamierzasz uciec, porzuć ten plan. Pomyśl o chłopaku.
Chcesz jego śmierci? - I tu mnie ma. Trafia w mój najsłabszy
punkt.
Pieniądze i pozycja ojca skutecznie wyciszają sumienia. Wszyscy obecni udają, że nic się nie wydarzyło. Odgrywają swoje role niczym statyści na planie filmowym, nie przejmując się tym, że wesoła, uśmiechnięta Arina została rozerwana na strzępy.
Czasami w obliczu nieszczęścia i rozpaczy uświadamiamy sobie, że wystarczy chwila, by wszystko, co zbudowaliśmy, runęło niczym domek z kart. Nie mamy na to żadnego wpływu, to się po prostu dzieje, a nam pozostaje tylko obserwowanie rozpadającej się rzeczywistości.