cytaty z książki "Wanted: Undead or Alive"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Mogła mieć setki wilkołaków z całego świata. Pewnego dnia zjawi się jej książę. Będzie bogatym i włochatym Alfą, który będzie wył do księżyca i sikał na hydranty.
- Kiedy wilków nie ma, Wampiry wkraczają do akcji.
-A kim ty jesteś?
-Najbardziej odlotową istotą na ziemi - odparła z kpiącym uśmiechem. -Samicą człowieka.
- Tele… co? To nie jest jakieś cholerstwo dla astronautów? – Freemont
zamarł. – Zostałeś porwany przez obcych? Wetknęli ci sondę w dupę?
-Są kosmitami?
- Nie, oni są z Ziemi.
- Och, dobrze. – Freemont odetchnął z ulgą. – Ci kosmici sprawiają, że wariuję. Znaczy, dlaczego oni przemierzają miliony lat świetlnych, tylko po to, by wsadzić komuś sondę w dupę?
- Po kiego diabła stajesz, dupku jeden?! - wrzasnął w kierunku stojącego przed nimi samochodu.
- Kierowcy zazwyczaj stają na czerwonym świetle. Spróbuj czasami.
Będziemy potrzebowali, co najmniej cztery woreczki ... - Pociągnął nosem. – A dodatnie.
- Ten stary białas to wampir, który ma pięćset lat. Nazywa się Angus MacKay. Wspólnie z żoną Emmą prowadzi firmę MacKay, usługi Ochroniarskie i Detektywistyczne.
- Pięćset lat? Ja nie mogę! I jeszcze mu staje?
- Chyba tak, bo są szczęśliwym małżeństwem, ale nie pytałem.
- Nie martw się. Nie mam zamiaru zawładnąć twoim umysłem. - Ciałem, to i owszem, ale umysłem niekoniecznie. - Niektóre miejsca są tak straszne, że lepiej się do nich nie zapuszczać.
- To prawda - odparła z drwiną. - Jestem tak skomplikowana, że nigdy nie trafiłbyś do wyjścia.
Uważała, że jest obrzydliwym pasożytem? Ze są okropnie niedobraną parą? Że katastrofa wisi w powietrzu? Jasny gwint, pomyślałby kto, że na biegunie roztopi się pokrywa lodowa, jeśli będą razem. Polowa Wyoming wyleci w powietrze jak gigantyczny gejzer. Słońce eksploduje i cały wszechświat wpadnie w przeklętą czarną dziurę.
- No to jedźmy tym cholernym samochodem! - Hau, hau, hau. Czy ma jej założyć kaganiec?
-To nie rzecz, tylko klacz! - zawołała Brynley. - Daj jej do zrozumienia, że ty tu rządzisz!
-Myślałem, że rządzę!
Klacz jak typowa przedstawicielka płci pięknej, pozwolił mu myśleć, że to on pociąga za cugle.
-A propos lodów, może byś zjadła? - zapytał Phineas Brynley. -Możemy pójść do kafejki.
-Nie ma lepszej pory na gorące amory -bąknął pod nosem Freemont.
-Kafejka jest zamknięta -powiedział do Brynley. -Ale maszyna do lodów pracuje na okrągło.
-Lody najlepsze w okolicy dla słodkiej wilczycy.
-Skończ z tym, Freemont.
-Ale z ciebie mieszczuch.
-A z ciebie wsiowa dziewucha- odparował, unosząc brwi.
-I wcale się tego nie wstydzę. Potrafię powalić łosia w ciągu minuty>
- Taki masz cuchnący oddech?
- Napadły na mnie złe wampiry. Możemy jechać?
- Napadły? - Freemont się skrzywił. - Co ci zrobiły?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Bałem się jak cholera. To było obrzydliwe. - Freemont wybałuszył oczy.
- Wsadziły Ci sondę w tyłek?