cytaty z książki "Serce w płomieniach"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
NIE OSZUKUJMY SIĘ. Gdy po wejściu do pokoju zobaczy się swoją dziewczynę
przeglądającą książkę z imionami dla dzieci, można znaleźć się w stanie przedzawałowym.
- Może nie jestem ekspertem – zacząłem ostrożnie dobierając słowa. – Albo w sumie
to jestem. I coś mi się wydaje, że jest coś, co musimy zrobić zanim zajdzie konieczność
czytania tego
Nagłe buczenie mojego zwykłego telefonu oderwało
mnie od pocałunku.
- Nie – powiedział Adrian jego oczy płonęły, a oddech był urywany.
- Co jeśli w szkole dzieje się jakiś kryzys? – spytałam. – Co jeśli Angeline
„przypadkowo” ukradła jeden ze szkolnych autobusów i wjechała nim do biblioteki?
- Dlaczego miałaby to zrobić?
- Więc twierdzisz, że nie jest do tego zdolna?
Westchnął.
- Lepiej sprawdź.”
-Nie masz pojęcia, jakie masz szczęście, że robimy to dla ciebie. Ciemność tak cię wypaczyła, że nie wiem, jak długo
zajmie nam wyplenienie jej. Ale dokonamy tego. Nie ma znaczenia ile to potrwa ani jak będzie trudne, ale odczynimy cokolwiek ten morojski chłopak ci zrobił.
Zmusiłam się do wykrzywionego uśmiechu, czując smak krwi w ustach.
- A pewny jesteś, tato? Bo on zrobił ze mną wszystko.
-Czekaj ... Jakim sposobem to jest ustalone? Jakim cudem przeszliśmy id mojego wyznania miłości do tego, że zgadzam się na sen?
- To jest logika Adriana Iwaszkowa. Nie próbuj jej zrozumieć, po prostu się nią ciesz.
Nie ma znaczenia, czy to po prostu dzikie, zwierzęce poszukiwanie partnera, czy wysublimowane połączenie dusz, ona jest moja, a ja należę do niej.
Nie sądziłem, że mogę kogoś kochać równie mocno. I że będę tak bardzo się bał tego kogoś stracić. Czy tak czują wszyscy zakochani? Czy lgną tak silnie do swoich ukochanych, a potem budzą się w środku nocy sparaliżowani lękiem przed samotnością? Czy tak jest zawsze, kiedy kocha się tak głęboko? A może czują to tylko ci z nas, którzy spacerują nad przepaścią?
-Miałam wypadek- wypaliła
-Często ci się to zdarza- zauważył.
-To nie była moja wina- zaprotestowała.
- Jak zwykle.
-Po prostu miałam pecha.
-Ciągle rozrabiasz.
-Masz z tym jakiś problem?
-Żadnego- odparł cicho.
- Nie rób takiej miny. Miny wszystko będzie dobrze. Centrum wytrzyma.
- Skąd wiesz?
- Bo to my jesteśmy centrum.
- Nie widziałem, by był wytatuowany.
- Może w niewidocznych miejscach. [...]
- Dzięki za wysłanie mojej wyobraźni tam, skąd już nigdy nie powróci.
-Wytrzyma-wyszeptałem, a głos mi się załamał. -Centrum wytrzyma
Ostatnie słowa Sydney. Nie były przeznaczone dla Eddie'go tylko dla mnie.
Od kiedy jestem dla ciebie problemem?
- Od kiedy umarłaś(...).
Centrum wytrzyma.
Wytrzyma, Sydney? zastanawiałem się. Bo ja rozpadam się w kawałki.
Czuję się tak... jakby świat rozsypywał się wokół mnie na kawałki. Wszystkie zwątpienia, lęki... pożerają mnie. Ciągną mnie w otchłań aż w końcu ciemność mnie pochłania, a wtedy już nawet nie potrafię powiedzieć, co jest prawdziwe, a co nie.
- Wiesz, że cię kocham, prawda? - Tak bardzo pragnąłem pocałować ją na pożegnanie, że omal nie złamałem zasady.
Uśmiechnęła się, piękna i spowita złotym blaskiem późnego poranka.
- Nie tak bardzo jak ja ciebie.
- Moje marzenie się ziściło. Mamy kłótnię na temat ,,ja cię kocham bardziej". Zaczynam. Ja cię kocham bardziej. Twoja kolej.
- Mogę się przysiąść? Uważam, że najlepszą drogą do poznawania sztuki jest obcowanie z jej najdoskonalszym dziełem. Jestem zakochany i nazywam się Adrian Iwaszkow.
Rowena utkwiła we mnie stalowy wzrok.
- Wyjaśnijmy coś sobie. Wyczuwam tandetę na kilometr i wolę dziewczyny, więc jeśli się nie przydasz podczas zajęć, zabieraj swoje teksty i żel do włosów gdzie indziej. Nie zapisałam się do szkoły, by szukać towarzystwa ładnych chłoptasiów. Mam zamiar zrobić dyplom, by zmierzyć się z wątpliwą szansą znalezienia pracy w zawodzie, a po lekcjach wyskoczyć na guinnessa.
Przysunąłem krzesło bliżej.
- Będzie nam razem cudownie.
- Żadna nie może jej dorównać. Nie uwierzysz, ale w całej szkole nie ma drugiej takiej jak ona.
- Ależ wierzę - mruknęłam, wspominając incydent, gdy Angeline zapomniała kodu do swojej szafki i usiłowała ją otworzyć siekierą. Nikt nie wiedział, skąd ją wytrzasnęła.
- Jest różnica między zobaczyć a ZOBACZYĆ. Ty masz na myśli to drugie. Na pewno znajdzie się chwila między naszymi zapierającymi dech odkryciami, byście mogli zapierać sobie dech w inny sposób.
Neil spłonął rumieńcem.
- To nie tak. Korespondowaliśmy od czasu naszego spotkania i naprawdę się do siebie zbliżyliśmy.
- Jest różnica między zbliżeniem a...
- Adrian, daj spokój...
-Co ty wyprawiasz?- zaczął Wesley
-Trenuję swoje umiejętności drzewo-jitsu. Pewnie nie słyszeliście o tej sztuce, która potrafi powalić was na ziemię i zetrzeć wam z gęby te uśmieszki.
- Jest tam twoja gorsza połowa? Chciałbym go o coś spytać. (...)
- Co jest? - spytał. -Potrzebujesz porad stylisty?
- Porad, których żródłem jestem ja sam? Nie, dziękuję.
- Może nie chciała zawracać ci głowy, skoro jesteś bardzo zajęta - powiedziałem. - Czy nie grozi ci jedynka z angielskiego?
Angeline się zarumieniła.
- To nie moja wina.
- Nawet ja wiem, że nie można przepisać notatki z Wikipedii, a następnie podać jej jako źródła eseju.
- Pomyślałam też, że może masz ochotę na fajkę. Musiało ci być ciężko wytrzymać… ile, trzy godziny? – drażniła się ze mną.
- Trzy godziny? Cholera, Rose. Wytrzymałem już jakieś sześć tygodni.
Przeklinałem próżność, która podszepnęła mi wybór lekkiego okrycia. Nie zamierzałem się jednak skarżyć. Poświęcenie dla stylu.
- Nie widziałem, by był wytatuowany.
- Może w niewidocznych miejscach - odparła.
Skrzywiłem się.
- Dzięki za wysłanie mojej wyobraźni tam, skąd już nigdy nie powróci.
- Dzieciaki?
- Luzik, to dopiero za kilka lat. Ale tylko sobie wyobraź … Twój mózg, moja charyzma i nasza wspólna uroda… i jeszcze dodaj do tego zajebiste możliwości fizyczne dampirów. – (...) – Tak właściwie to jest prawie nie fair w stosunku do całej reszty. Dobrze, że wzięłaś pigułkę, bo świat w oczywisty sposób nie jest jeszcze godowy na nasze doskonałe potomstwo.
- Oczywiście – zaśmiała się.
Jego ciotka siedzi w więzieniu za zabicie mojej ciotki.
Nie winię go za to, co się stało. On nie wini mnie. Wciąż się lubimy. Ale to nie znaczy, że nie zrobiło się jakoś dziwnie, wiesz?
- Sage – (...) – Wybierasz się na arktyczną ekspedycję? – Wskazał na niesioną przeze mnie kurtkę z futrzanym kapturem. Oczywiście futerko było sztuczne. – Coś mi się wydaje, że ludzie jakoś dziwnie na ciebie patrzą, gdy tak z tym paradujesz.
- Nie sprawdziłeś pogody w Pensylwanii Nieważne. Oczywiście, że nie sprawdziłeś.
– Neil przynajmniej miał porządną kurtkę narciarską, ale cienki płaszczyk Adriana jakoś mnie nie przekonywał. Dobrze, że w ogóle coś miał. – Nie wziąłeś nic cieplejszego?
- To mój najładniejszy płaszcz – zaprotestował.
- Uznam to za potwierdzenie.
- Styl ponad praktyczność, Sage. Mam na Dworze mnóstwo pełnych uwielbienia fanów i nie mogę zawieść ich oczekiwań. Nie zamierzam się opatulać w… no, w coś.
- Jak udaje ci się wytrzymać bez magii? Bez tej euforii? Nie tęsknisz za nią?
- Tak – odparł wprost. – Ale inne rzeczy w moim życiu są ważniejsze.
- Nie pomogłem… bo nie mogę.
Lissa wyprostowała się przestając się opierać na Christianie.
- Co to właściwie znaczy?
Uśmiechnął się do niej smętnie.
- To znaczy, kuzynko, że od trzech tygodni biorę stabilizator nastrojów i już nie mam dostępu do ducha.
Moje serce stanęło. (...)
- Dlaczego musiałeś to zrobić akurat teraz!? – wykrzyknęła Sonia. – Przecież wiedziałeś, że wciąż cię potrzebujemy.
Skupił się na niej nie ustępując.
- Wiedziałem? Zrobiłem swoje… i to całkiem sporo. Nie miałem pojęcia, że jeszcze będziecie mnie potrzebować. A poza tym niby na co miałem czekać? Aż najdzie mnie ochota na skoczenie z mostu?
Jego słowa uderzyły Sonię jak strzał z płaskiego.
- Oczywiście, że nie. Ale… są inne sposoby na radzenie sobie…
Adrian parsknął śmiechem.
- Jakie? Trucie się alkoholem? Cięcie się? Przemiana w strzygę?
-Rzeczy się rozpadły- powiedziałem, przejmując smoka.- Środek już nie spaja.