rozwiń zwiń
Miłosz

Profil użytkownika: Miłosz

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 18 tygodni temu
321
Przeczytanych
książek
351
Książek
w biblioteczce
2
Opinii
44
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 10 książek
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Moim ostatnim utworem literackim będzie ten ostatni dzień życia: takimi słowami Kafkowski everyman podejmuje drogę krzyżową kilkunastu pozostałych godzin przegranej już egzystencji. Człowiek zmuszony jednym dniem dać świadectwo całej swojej historii, i jego rozliczenie ze światem, który pozostawia za sobą. Wszystko to podane ze znakomitym wyczuciem sytuacji, gdzie wzniosłość idei kontruje wciąż brutalna codzienność i przeciętność.

Narracja, osnuta wokół filozofii przeciętności i codzienności właśnie, kreuje obraz pozbawiony czerni i bieli, zanurzony w życiodajnej szarości unicestwiającej moralność i estetykę. Z pozoru krytyczne studium (nie)rzeczywistości późnego Peerelu, czy też lat powojennych w ogóle, okazuje się jednak tylko pretekstem do głębszej, metafizycznej refleksji nad znaczeniem wartości nam najbliższych: wolności i prawdy. Świat Konwickiego przesycony jest groteskowym, dekadenckim tchnieniem apokalipsy. Małej, bo indywidualnej, bo świata tego nie stać już na wielkość.

Uniwersalne idee, które, choć czasem przechodzą przez myśl, zazwyczaj nie chcą przejść przez gardło, grają z czytelnikiem pomiędzy wierszami opowieści, w symbolach i aluzjach. Meandry myśli autora zakreślają rozległą przestrzeń rozleglejszą znacznie niż centrum Warszawy, w którym rozgrywa się akcja. Ostatecznie, używając słów narratora, wszystko się sprowadza do kilku pytań z monologu Hamleta. Czy Konwicki odpowiada na któreś z nich? Zdaje się, że ów surrealistyczny mieszaniec rzeczywistości i literatury pobrzmiewa raczej kolejnym znakiem zapytania. Nie jest to powieść dla spragnionych pocieszenia i optymistycznych przesłań. Tym niemniej, Mała apokalipsa to pozycja obowiązkowa dla tych, którzy w życiu dostrzegają coś więcej niż pogoń za szczęściem i sukcesem. Książka szczera, brutalna i niepokorna.

Moim ostatnim utworem literackim będzie ten ostatni dzień życia: takimi słowami Kafkowski everyman podejmuje drogę krzyżową kilkunastu pozostałych godzin przegranej już egzystencji. Człowiek zmuszony jednym dniem dać świadectwo całej swojej historii, i jego rozliczenie ze światem, który pozostawia za sobą. Wszystko to podane ze znakomitym wyczuciem sytuacji, gdzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli literaturze zdarza się nadzwyczaj silnie związać z konkretnym miejscem – a przecież powieści tak często rozgrywają się w nieznanych czy zmyślonych wsiach, miastach, krajach – to "Hanemann" Stefana Chwina, książka najgłębiej osadzona w Gdańsku, jego historii i klimacie, stanowi znakomity casus takiej sytuacji. Nie znaczy to bynajmniej, by autor dwieście stron swej powieści wydał wyłącznie na pastwę miasta; przeciwnie, silny związek z rzeczywistością przygotowuje raczej twardy grunt dla rzeczywistości ludzkiej, czyli tego, co stanowi zasadniczą treść dzieła literackiego.

Należałoby na początku zauważyć, że Chwin stawia swojej prozie cele wykraczające poza zwyczajne ukazanie pewnej historii. Historia Hanemanna, tytułowego bohatera, rozgałęzia się raczej i wykwita tu i ówdzie dziesiątkami pomniejszych opowieści – z których to dopiero syntezuje się czy krystalizuje portret postaci. Portret zanurzony w ludziach i przedmiotach, człowiek in vivo, wśród rozmaitych kontekstów, oddziaływań, emocji – oto, czym raczy nas autor, oto, co w "Hanemannie" ma szansę urzec nas już na początku lektury.

Uproszczeniem jednak byłoby zasugerowanie się tytułem i sprowadzenie powieści jedynie do studium postaci. Hanemann stanowi tylko część całości; drugim, istotnym elementem jest postać pierwszoosobowego narratora, małego Piotra. Posunięcie zaiste pomysłowe: pozwoliło w całej opowieści zawrzeć dwa ujęcia, wykluczające się w ramach klasycznej konwencji. Mamy zatem świat dziecka, pełen idealizmu, emocji, świeżości spojrzenia – oraz punkt widzenia człowieka dojrzałego i doświadczonego, zdystansowanego wobec świata, osnuty atmosferą spokojnej refleksji i wysublimowanej wrażliwości; tę zresztą pogłębiają przewijające się wielokrotnie odwołania do malarstwa Caspara Davida Friedricha oraz mistrzowskie, liryczne opisy przedmiotów.

Albowiem świat rzeczy nabiera u Chwina zupełnie osobliwego wydźwięku. Poprzez delikatną poetykę, gombrowiczowskie wręcz nagromadzenie, natłok drobiazgów – rozrasta się świat ów w powieści do nadludzkich nieraz rozmiarów; choć sam obojętny i milczący, nosi on w sobie cały ciężar wspomnień i uczuć człowieczych, i to nań spadają najboleśniej wszystkie przekleństwa upływającego czasu. Przedmioty istniejące wokół nas jakby równolegle, niedostrzegalnie – tu, wyjęte z codzienności, dzięki kunsztownym, plastycznym opisom autora zyskują pozór życia wyższego chyba nawet, subtelniejszego niż ludzkie.

Nadmienić trzeba jednak, że warstwa psychologiczna powieści zdradza nie mniej głębokie zainteresowanie sprawami natury ludzkiej; najszczególniej daje o sobie znać fascynacja popędem autodestrukcji, freudowskim Tanatosem, który intryguje Chwina nie tyle jako koncepcja psychoanalityczna, co raczej jako ekspresja egzystencjalnych lęków. Samobójstwo, strach przed bezsensem i absurdem życia, przed absolutną samotnością – jak leitmotiv wybrzmiewają raz po raz w poszczególnych historiach, w rozmowach bohaterów, pobudzając do istotnych i niekoniecznie łatwych pytań. Naturalnie Tanatos nie występuje sam; towarzyszy mu Eros, który tu jednak symbolizuje nie tyle twórczą, miłosną siłę życiową, co miłość szczerą wobec życia. Miłość będącą najgłębszym doświadczeniem egzystencji, którą to – choć pogłębia – ukazuje również w pełnej, najzupełniej przerażającej krasie.

Niefartem dobiegającej końca recenzji jest fakt, że powieść Chwina, zbyt rozległa – mimo względnie niewielkiej objętości – dla paru prostych zdań, nijak nie chce dać się podsumować; zbyt wiele w niej poziomów, zbyt wiele liryki, którą trzeba odkrywać samemu. Pozostaje tylko niniejszym krótkawym tekstem dać Czytelnikowi przedsmak licznych jej uroków i asumpt do lektury; reszta - cóż - jest już sprawą między Nim i autorem.

Jeśli literaturze zdarza się nadzwyczaj silnie związać z konkretnym miejscem – a przecież powieści tak często rozgrywają się w nieznanych czy zmyślonych wsiach, miastach, krajach – to "Hanemann" Stefana Chwina, książka najgłębiej osadzona w Gdańsku, jego historii i klimacie, stanowi znakomity casus takiej sytuacji. Nie znaczy to bynajmniej, by autor dwieście stron swej...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Miłosz Wieczór

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
321
książek
Średnio w roku
przeczytane
16
książek
Opinie były
pomocne
44
razy
W sumie
wystawione
321
ocen ze średnią 7,2

Spędzone
na czytaniu
1 692
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
14
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
10
książek [+ Dodaj]