Pisze się o tej książce, że autor "przewidział" faszyzm i wojnę, ale ja nie widzę tu większych analogii. Przecież ta powieść została napisana już kiedy faszyzm panoszył się w Europie i wszystko do wojny zmierzało - więc nie trzeba było być jasnowidzem. Ja widzę tu bardziej uniwersalną opowieść o ludzkiej naturze. O kapitalizmie, który dąży do tego, żeby na wszystkim zarabiać, mieć coraz większy zysk, wykorzystując innych ludzi, zwierzęta, a także naturę. Ludzkiej pysze, która popycha nas do zmieniania, ingerowania, budowania, ale i niszczenia. O niemożności życia w pokoju i równowadze, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto chce więcej, inaczej, kto uważa się za lepszego. Można być w szoku, jak ta powieść jest aktualna teraz, po stu latach od jej napisania, ale to historia stara jak świat. My, ludzie jesteśmy właśnie takim gatunkiem - który za wolno się uczy, by uniknąć zagłady.

"To zrobili wszyscy ludzie. To zrobiły państwa, to zrobił kapitał! (...) Wszyscy chcieli na nich zarobić. (...) wszyscy jesteśmy temu winni."

Pisze się o tej książce, że autor "przewidział" faszyzm i wojnę, ale ja nie widzę tu większych analogii. Przecież ta powieść została napisana już kiedy faszyzm panoszył się w Europie i wszystko do wojny zmierzało - więc nie trzeba było być jasnowidzem. Ja widzę tu bardziej uniwersalną opowieść o ludzkiej naturze. O kapitalizmie, który dąży do tego, żeby na wszystkim...