Zegar Światowy

Okładka książki Zegar Światowy Nick Montfort
Okładka książki Zegar Światowy
Nick Montfort Wydawnictwo: Wydawnictwo Ha!art Seria: Liberatura literatura piękna
258 str. 4 godz. 18 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Liberatura
Tytuł oryginału:
World Clock
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Ha!art
Data wydania:
2014-10-04
Data 1. wyd. pol.:
2014-10-04
Liczba stron:
258
Czas czytania
4 godz. 18 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364057489
Tłumacz:
Piotr Marecki
Tagi:
Piotr Marecki
Średnia ocen

4,3 4,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Z motyką na Lema



196 0 10

Oceny

Średnia ocen
4,3 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
162
161

Na półkach:

Nawet najbardziej wytrwały czytelnik nie będzie w stanie przebrnąć przez całą książkę ze względu na jej jednostajność. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że to jedno z podstawowych założeń, ale – gdyby nie informacja o automatycznym podziale tekstu na dwadzieścia cztery rozdziały – można by dojść do wniosku, że Montfort nie przemyślał konstrukcji swego dzieła. W końcu przekaz ten dałoby się spokojnie zawrzeć nawet na o połowę mniejszej liczbie stron, kto wie, czy nie z lepszym rezultatem.

A jednak jest w tej bardzo (posunęlibyśmy się nawet do stwierdzenia, że za bardzo) eksperymentalnej pozycji coś niezwykłego. Z tym że jej moc kryje się między wierszami. Podczas lektury czytelnik zaczyna się mimowolnie zastanawiać nad losem poszczególnych postaci, nad splotem zdarzeń, które doprowadziły je do tego, a nie innego miejsca. Osobnik o dziwnym imieniu mieszka w najzwyklejszym mieście. Ktoś czyta z uwagą tekst na poplamionej kopercie albo siedzi w zamyśleniu. Inni nagle upadają zupełnie bez powodu, być może jesteśmy świadkami ich śmierci. Przyczyna pozostaje zagadką, a świadomość fragmentarycznej perspektywy dociera do odbiorcy niesłychanie wyraźnie.

Cała recenzja na: http://zcyklu.pl/na-czasie/244/nic-nowego-pod-sloncem

Nawet najbardziej wytrwały czytelnik nie będzie w stanie przebrnąć przez całą książkę ze względu na jej jednostajność. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że to jedno z podstawowych założeń, ale – gdyby nie informacja o automatycznym podziale tekstu na dwadzieścia cztery rozdziały – można by dojść do wniosku, że Montfort nie przemyślał konstrukcji swego dzieła. W końcu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
118
12

Na półkach: ,

„Zegar światowy” jest kolejną książką wydaną przez Ha!art w serii Liberatura. Blurb znajdujący się na tylnej okładce książki zaskakuje, intryguje i zachęca do czytania, ale potem okazuje się, że właściwie wszystko wyjaśnia. Jest swoistym przepisem i dokładnym streszczeniem tego, co można znaleźć w środku. Ta teza może dziwić, jednak czytając „Zegar światowy” trzeba odrzucić wszelkie wyobrażenia o klasycznej, budowanej linearnie powieści. Nie można zapomnieć, że jest to eksperyment, który nie wszystkim musi się podobać, nie wszystkich musi zachwycać, ale każdy powinien uznać jego wartość – bo jest znacząca.
[...]

Wykorzystywanie komputera do pracy jest zupełnie naturalne. Podejrzewam (i chyba są to słuszne podejrzenia),że obecnie większość pisarzy korzysta z tego użytecznego ustrojstwa. Różnica polega na tym, że Nick Montfort zrobił coś bardzo nietypowego. Wymyślił algorytm, stworzył program (nie mam pojęcia, w jakiej kolejności),a później w oparciu o aplikację ze strefami czasowymi wprowadził do systemu pewną ilość danych, która w dowolny sposób się przemieszała i w efekcie dała 1440 historyjek.

Mogłoby się wydawać, że eksperymentatorski pomysł na wygenerowaną, a nie napisaną książkę, nie może się w pełni udać. Że można będzie docenić ją tylko ze względu na przełomowość, ale treści nie będzie się dało czytać z przyjemnością tak dużą, jak w przypadku powieści konwencjonalnej.
[...]

Powtarzalność i znany kod „Zegara światowego” sprawia, że z jednej strony książka może nudzić, nie można w niej niczego nowego po kilkunastu kartkach odnaleźć, ale z drugiej strony właśnie to frapuje i przeraża, jest dowodem pustki, prymitywności życia. Mimo różnych osób, czasu i kontynentów, ludzie nie są i zarazem są wyjątkowi. Jedna minuta z czyjegoś życia może się jednocześnie wydawać jałowa i zjawiskowa – zależy jak na nią patrzeć. Większość książki, której się nie ma ochoty doczytać, może być zbytecznym i głupim marnowaniem papieru, ale z drugiej to czegoś dowodzi.

Dla mnie ta książka nie jest pełnokrwista. Oznacza to, że nie sięgnęłabym po nią kolejny raz. Rozumiem, jaką ma wartość dla rozwoju literatury jako takiej, natomiast sama nie czerpię z tego typu eksperymentów zbyt dużej radości czytania. Doceniam koncepcję, natomiast samo rozwiązanie, wydaje się, że potrzebuje udoskonalenia, że jednak można oczekiwać ciekawszych realizacji inspirowanych fikcyjną recenzją Stanisława Lema o tytule „Jedna minuta”. Mam wrażenie, że ten koncept zmarłego w 2006 roku pisarza najlepiej brzmiał jako idea, podobnie jak wiele innych wymysłów (często nierzeczywistych i groteskowych) znajdujących się w esejach Umberta Eco.
____________
frag. recenzji z bloga raczekk.wordpress.com

„Zegar światowy” jest kolejną książką wydaną przez Ha!art w serii Liberatura. Blurb znajdujący się na tylnej okładce książki zaskakuje, intryguje i zachęca do czytania, ale potem okazuje się, że właściwie wszystko wyjaśnia. Jest swoistym przepisem i dokładnym streszczeniem tego, co można znaleźć w środku. Ta teza może dziwić, jednak czytając „Zegar światowy” trzeba odrzucić...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1734
134

Na półkach:

Znacie prawo Lema? Głosi ono, że nikt już nie czyta, a nawet jak czyta, to nie rozumie, nawet zaś jeśli coś zrozumie, to i tak zapomina. W roku 2014 prawo to zostaje jednym z podstaw naszej rzeczywistości. Analizy zmieniły się w informacje, a informacje zastąpione zostały statusami i żółtymi paskami na dole ekranu. W tym wszystkim słów jest takie mnóstwo, że trudno je wszystkie zapamiętać. Klęska dobrobytu osiągnęła swój kulminacyjny poziom. Kto by chciał – lub mógł – czytać grube powieści realistyczne? I czy taką powieścią można jeszcze w ogóle opowiedzieć świat? Zegar światowy Nicka Montforta przekonuje, że można to zrobić, trzeba tylko spełnić pewne warunki.

Powieść to dziwna, trudna, niełatwa w odbiorze. Zainspirowana pomysłem Stanisława Lema, który opublikował przed trzydziestu laty recenzję zmyślonej powieści, przedstawia życie bohaterów w jednej minucie. Wygenerowana za pomocą programu komputerowego przyporządkowującemu miejsce i czas do wybieranego losowo zbioru imion męskich i żeńskich, łącząc je dodatkowo z opisami czynności czytania i następującej po niej reakcji, również przy pomocy losowo dobranych słów z wybranego przez autora-programistę zbioru. W efekcie powieść składa się z setek tego typu opisów, będących czymś w rodzaju streszczenia uchwyconych chwil. Każdy akapit jest osobną historią, a jednak mają one ze sobą wiele wspólnego. Tak wiele, że lektura przypomina bardzo monotonną wyliczankę.

Życie składa się z krótkotrwałych momentów zwanych chwilami. Niektóre z nich mogą być szczęśliwe lub przełomowe, tak uczy nas historia. Prawdą niewątpliwie jest jednak i to, że ogromna większość chwil naszego życia jest zupełnie pozbawiona znaczenia. Żyjemy w pewnym schemacie, osobnym dla każdego jedynie w ramach wąskiego zbioru możliwości wyboru. Budzimy się, myjemy, ubieramy, pijemy kawę, wychodzimy do pracy i tak dalej, i tak dalej. W tym sensie Zegar światowy to książka bardzo dobra, pokazująca prawdziwe oblicze życia. Jeśli kiedyś twórcy literatury skupieni byli na pokazywaniu przełomowych chwil, zmian charakteru swoich bohaterów, tak dziś zdaje się nie mieć to większego znaczenia. Przypominam – prawo Lema obowiązuje z całą surowością.

Czy zatem dziś, gdy ludzkość została tak okablowana – dosłownie i w przenośni – nowoczesną technologią, wybór języka programowania nie jest najlepszym wyborem przy próbie opisu rzeczywistości? Pytanie to zresztą jest chyba retoryczne. Marshall McLuhan, prorok tej technologicznej rewolucji, najbardziej zasłynął stwierdzeniem tyleż prostym co błyskotliwym: „środek przekazu sam jest przekazem”. Montfort doskonale to rozumie i stąd wynika wybór drogi, jaką jego zdaniem powinna podążać literatura. Większość z nas, korzystających na co dzień z komputerów i smartfonów nie myśli w ogóle o tym, że wyświetlane obrazy to zbiory zer i jedynek. Nie przeszkadza nam to jednak w traktowaniu wirtualnego świata jako tożsamego z tym realnym. Piszemy swoje teksty i statusy stukając w klawiatury i ekrany, odręczne pisanie coraz mocniej ignorując. Całkiem możliwe, że w niedalekiej przyszłości w ogóle zapomnimy o tej formie pisemnej wypowiedzi.

Nowatorstwo podejścia Montforta polega na zachwianiu cybernetycznego status quo. Prawdą jest, że używa maszyny do skonstruowania tekstu, ale wykonuje decydujący krok dalej. Wyciąga gotowy utwór z sieciowego wirtuala i daje go nam na papierze, w postaci klasycznej książki. Ten zabieg ma ogromne znacznie dla dekonstrukcji znaczeń tej powieści.
Pisałem już o monotonnii życia, tak świetnie w utworze Montforta ukazanej. Drugą stroną tej samej monety jest właśnie wyraźna słabość nowych technologii, z jakiegoś powodu ignorowana przez wielu obserwatorów dzisiejszego życia. Nie trzeba przy tym zaliczać się do grona osób upatrujących wszelkiego zła w używaniu współczesnych środków komunikacji, bo przecież postępująca destrukcja więzi społecznych i inne zagrożenia są wynikiem działań operatorów urządzeń, nie samych sprzętów. Mam wrażenie, że w podobny sposób myśli autor Zegara światowego. Przewrotnie pokazuje nam swoim dziełem pustkę, jaką kreujemy wokół siebie własnymi rękoma. W drugiej dekadzie XXI wieku jesteśmy na najlepszej drodze do tego, by uśmiercić człowieka w sposób całkowicie bezkrwawy. Pustka widoczna jest gołym okiem, bezcelowość zamieszczania nieistotnych statusów i zdjęć własnych posiłków na portalach społecznościowych jedynie to potwierdza.

Montfort napisał książkę bardzo ważną. Jeśli dziś dla kogoś pozostaje ona niezrozumiałym eksperymentem, to znaczy jedynie tyle, że fikcja raz jeszcze poradziła sobie z opisem rzeczywistości lepiej niż setki dzieł uznanych naukowych sław. Na tym polega wielkość literatury, którą w co prawda dość przewrotny sposób, Zegar światowy rzeczywiście ocala. To zaś powinien być wystarczający powód do tego, by zmierzyć się z jej lekturą. Na pewno nie będzie to czas stracony.

Znacie prawo Lema? Głosi ono, że nikt już nie czyta, a nawet jak czyta, to nie rozumie, nawet zaś jeśli coś zrozumie, to i tak zapomina. W roku 2014 prawo to zostaje jednym z podstaw naszej rzeczywistości. Analizy zmieniły się w informacje, a informacje zastąpione zostały statusami i żółtymi paskami na dole ekranu. W tym wszystkim słów jest takie mnóstwo, że trudno je...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1548
863

Na półkach: , ,

Książka "Zegar światowy" to odpowiedź na fikcyjną recenzję Stanisława Lema, która ukazała się w 1982 roku i która traktuje o nieistniejącej książce "One Human Minute". Krakowski pisarz uważa, iż jest to książka idealna, szczególnie w czasach, gdy prawie nikt nie czyta, a jeśli nawet ktoś czyta, to albo nie rozumie tekstu, albo szybko o nim zapomina. Nick Montfort jest profesorem Massachusetts Institute of Technology. W swojej pracy stara się znaleźć zastosowanie dla informatyki w literaturze. W związku z tym pokusił się, by stworzyć dzieło, do którego mogłaby pasować recenzja Lema. Czy "Zegar światowy" to faktycznie książka idealna?

"Niamey. Jest akurat 01:00. W pewnej identycznej jak wszystkie w okolicy kwaterze wyższa niż większość staruszka, mająca na imię Shan, czyta jakieś wykrzyknienie na pudełku po płatkach śniadaniowych. Uśmiecha się pod nosem.
Bangui. Jest dokładnie 01:01. W pewnym identycznym jak wszystkie w okolicy, choć porządnym, lokalu mieszkalnym średniej postury kobieta, mająca na imię Tsega, czyta kod zapisany małymi cyferkami na niewielkiej paczce. Nuci cicho.
Ho Chi Minh. Jest równo 07:02. W pewnym solidnym własnym M znacząco niższa niż inne w jej wieku niewiasta, mająca na imię Marone, czyta wytłoczony manuskrypt. Krzywi się lekko.
Karere. Jest idealnie 02:03. W pewnej solidnej chacie sporej postury osobniczka, mająca na imię Dan, czyta wiadomość z ostrzeżeniem na wyciętym z gazety przepisie. Gryzie paznokieć.
Ashgabat. Jest prawie 05:04. W pewnym przytulnym schronieniu sporej postury mężczyzna, o imieniu Jakub, czyta kanarkową umowę. Siada prosto.
Hobart. Jest dokładnie 11:05. W pewnej porządnej rezydencji niskiego wzrostu staruszka, mająca na imię Stephanie, czyta jakieś wykrzyknienie na pudełku po płatkach śniadaniowych. Odwraca się.

Adak. Jest równo 14:06. W pełnej miłej chałupie ani za wysoki, ani za niski jegomość, mający na imię Jie, czyta kompletnie zmyślone słowo na etykiecie metalowej puszki. Unosi jedną brew".

Przytoczyłam tu siedem z tysiąca czterystu czterdziestu mikrohistorii. Czy są one ciekawe, możecie ocenić sami. Ta książka została napisana przez komputer odpowiednio zaprogramowany przez Montforta, który to "buduje swoją opowieść ze 110 członów służących do wykreowania historii, bohatera, miejsca i czasu oraz 200 imion męskich i żeńskich". Celowo do swojego eksperymentu autor wybiera słowa nie tylko często używane, ale też te, które występują bardzo rzadko. Ma to wyrwać czytelnika z otępienia. Imiona, miejsca i poszczególne wydarzenia powtarzają się w różnych konfiguracjach. Tekst został podzielony na dwadzieścia cztery rozdziały i każdy z nich składa się z sześćdziesięciu takich niewielkich historyjek.

Czytanie tego dzieła przypomina lekturę książki telefonicznej. Myślę, że nie ma sensu zagłębianie się w nie od początku do końca. Lektura kilku fragmentów w zupełności wystarczy, bo zrozumieć o co w nim chodzi. Nie wiem, czy jest ktoś, kogo mogłaby ta książka zainteresować do tego stopnia, że przeczytałby ją w całości? Może jakiś informatyk z niechęcią do rozbudowanej fabuły?

Sam eksperyment może i jest ciekawy, ale czy jest sens wydawać taką właśnie książkę? Ja mam sporo wątpliwości. Gdybym zapłaciła za nią dwadzieścia pięć złotych, bo taką cenę znalazłam na okładce, to myślę, że mogłabym być mocno rozczarowana. Dziwi mnie fakt, że są pieniądze na takie niszowe publikacje, podczas gdy autorzy faktycznie dobrych książek nie mogą znaleźć wydawców. W moim odczuciu to dzieło nie znajdzie zbyt wielu czytelników, ale może się mylę.

http://korcimnieczytanie.blogspot.com/2014/12/nick-montfort-zegar-swiatowy.html

Książka "Zegar światowy" to odpowiedź na fikcyjną recenzję Stanisława Lema, która ukazała się w 1982 roku i która traktuje o nieistniejącej książce "One Human Minute". Krakowski pisarz uważa, iż jest to książka idealna, szczególnie w czasach, gdy prawie nikt nie czyta, a jeśli nawet ktoś czyta, to albo nie rozumie tekstu, albo szybko o nim zapomina. Nick Montfort jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
169
156

Na półkach:

Książka eksperyment - eksperyment z książką - eksperyment w książce – (…)

Czy można napisać recenzję książki, która została napisana na podstawie recenzji fikcyjnej książki? Pytanie to może się wydawać dość pokrętne, ale właśnie tak powinno brzmieć. Nie rozumiem, dlaczego we wszystkich materiałach na temat omawianej przeze mnie pozycji napisano, co następuje: „książka zainspirowana fikcyjną recenzją Stanisława Lema Jedna minuta”. Przecież recenzja Lema nie jest fikcyjna. Fikcyjna jest natomiast książka, której recenzję napisał Lem. Oczywiście można się spierać, czy można napisać recenzję nieistniejącej książki. Czy w takim wypadku sama recenzja automatycznie staje się również fikcyjna? Cóż… może zamknę ten temat, bo zaraz będę musiał przejść na tematy ‘boskie’. Odpowiem jednak na zadane we wstępie pytanie - Można. Jednak, czy ma to sens?

I na tym właściwie mógłbym zakończyć. … Jednak nie zrobię tego. Doskonale wiecie, że jak już zacznę, to nie skończę na paru linijkach tekstu, bo przecież nie opłaca się włączać laptopa, żeby napisać tylko tyle. Dobrze, można napisać rzeczoną recenzję, ale za każdym razem recenzja ta może być porównana do recenzja Lema, i co wtedy? Wtedy tylko wstyd i zgrzytanie zębów. Nie pozostało mi więc nic innego, tylko znowu napisać omówienie. W ten sposób spróbuję wybrnąć z sytuacji.

ciąg dalszy na stronie: http://szortal.com/node/6310

szortal.com 25/10/2014

Książka eksperyment - eksperyment z książką - eksperyment w książce – (…)

Czy można napisać recenzję książki, która została napisana na podstawie recenzji fikcyjnej książki? Pytanie to może się wydawać dość pokrętne, ale właśnie tak powinno brzmieć. Nie rozumiem, dlaczego we wszystkich materiałach na temat omawianej przeze mnie pozycji napisano, co następuje: „książka...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    19
  • Przeczytane
    6
  • Posiadam
    5
  • Chcę kupić
    1
  • 2014
    1
  • Literatura
    1
  • 045 Liberatura
    1
  • Jak
    1
  • Recenzja
    1
  • Literatura amerykańska
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zegar Światowy


Podobne książki

Przeczytaj także