rozwińzwiń

14 minut. Historia legendarnego biegacza i trenera

Okładka książki 14 minut. Historia legendarnego biegacza i trenera John Brant, Alberto Salazar
Okładka książki 14 minut. Historia legendarnego biegacza i trenera
John BrantAlberto Salazar Wydawnictwo: Galaktyka biografia, autobiografia, pamiętnik
248 str. 4 godz. 8 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
14 minutes. A Running Legend's Life and Death and Life
Wydawnictwo:
Galaktyka
Data wydania:
2013-09-11
Data 1. wyd. pol.:
2013-09-11
Liczba stron:
248
Czas czytania
4 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375792799
Tłumacz:
Jacek Żuławnik
Tagi:
sportowcy bieganie sport
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
86 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
543
539

Na półkach: ,

Mam na imię Hubert, na karku niecałe 32 lata; generalnie jestem szczęśliwym człowiekiem, zadowolonym z tego, co i jak robię, czym się zajmuję, co mnie pasjonuje, czy z tego, jak smakuję życie. Do absolutnego szczęścia – a takie istnieje chyba tylko w idealnym świecie – trochę mi jednak brakuje. Z zamiłowania i pasji ciałem oraz duchem – a jest to jedno z wielu moich głównych zainteresowań - jestem sportowcem, jednakże sportowcem amatorem. Amatorem, który trenuje tak ciężko, solidnie i intensywnie jak prawdziwi zawodowcy, ot profesjonaliści i światowej klasy atleci, z tym wyjątkiem, że różni mnie od nich jedynie wynik oraz zapewne częściowo konstrukcja psychiczna (odpowiednie nastawienie i życie sportem do granic),co samo w sobie przekłada się m.in. na przyznawaną ,,klasę sportową”, którą się posiada.

O sporcie, poświęceniu i miłości do niego, istocie fair play, uczciwej walce na arenie i poza nią, a także o innych aspektach rywalizacji atletów w zmaganiach sportowych, piszę w ten a nie inny sposób we wstępie niniejszych deliberacji, a także nakreślę to w dalszej części tej pracy, gdyż najbardziej w mym wywodzie skupię się na historii kontrowersyjnej postaci ze świata lekkoatletyki i omówieniu autobiografii, którą we współpracy z inną osobą ta postać stworzyła. I tak, tą osobliwą personą sportu, przy której zatrzymała mnie dość specyficzna książka, i której losy obecnie nie są dość jasne – ale nie tak dawno okazały się szokujące, w wyniku wyjścia na jaw pewnych brudów z tą osobliwością związanych – jest Alberto Salazar.

Mimo iż jestem sportowcem amatorem, do sportu podchodzę bardzo starannie i profesjonalnie, jak zawodowcy, dlatego też najprościej to ujmując: tak, w pewnych kryteriach mogę nazwać się zawodowcem. Dodatkowo trenuję sam, wszystko rozpisując, planując, motywując się indywidualnie, sam szukając w różnych aspektach sportu wszelakich inspiracji. Niekiedy korzystam z porad treningowo-dietetycznych, którymi na swych blogach i materiałach video w serwisach internetowych dzielą się profesjonaliści – sportowcy z osiągnięciami mistrzowskimi i klasą sportową. Czasami jednak zastanawiam się – i nie są to jakieś mroczne chwile - czy mimo wszystko, mimo cholernej miłości do sportu, w której znajduje się wszystko, warto poprawiać swoje osiągi wydolnościowe, swoje wyniki w danej dyscyplinie; czy warto zaharowywać się na śmierć i robić dla sportu to wszystko, gdy dowiadujemy się – a takich informacji, niestety, jest coraz więcej - że atletyzm na wysokim poziomie potrafi zwodzić, oszukiwać, mamić oczy; potrafi być zdradliwy i bardzo niesprawiedliwy. Chodzi o nagminnie stosowany (i tyczy się to teoretycznie - choć nie tylko - tych sportowców i trenerów, którzy to wdrażają, o których nawet byśmy nie pomyśleli, że byliby do tego zdolni) dobrze nam znany doping farmakologiczny i genetyczny, do którego dobrze można odnieść pewną myśl, którą znalazłem na którymś z wpisów encyklopedycznych w Internecie: ,,W sporcie zasada mówiąca, że co nie jest zakazane jest dozwolone, zdaje się być naciągana do granic możliwości, a może i daleko poza nie. Chęć bicia rekordów, płynące za tym pieniądze i popularność to coś co niestety skłania ludzi do naginania zasad”. Ludzie to nie maszyny; wiadomo ma się słabsze dni i te wielkie, w których nie wiadomo jak i skąd łamie się kolejne życiowe granice. Poza treningami i zawodami ma się też zwykłe, typowo ,,kowalskie” życie: obowiązki rodzinne, inne pasje i wszystko to, co robi człowiek poza pracą czy inną rutyną.

Można długo się wzbraniać, walczyć z tym i wewnętrznie powstrzymywać, by mówić o swoim podejściu do sportu, o czystości światowych i tych mniejszych rywalizacji, o swoich idolach sportowych, gdy przez długi, długi czas podziwiało się pewnego trenera lekkoatletycznego, Alberta Salazara, jak i jego wielkich podopiecznych, którymi się zajmował, Mo Faraha i Galena Ruppa, zdobywców odpowiednio: złoto w biegu na 5 i 10km, oraz srebro w biegu na 10km. Można również bardzo, ale to bardzo długo podchodzić do pewnej książki, która o Salazarze i jego słynnych metodach treningowych mówi naprawdę bardzo dużo, która to miała głównie tego szkoleniowca, ale i jego ,,narybek”, przedstawić dla szerokiego grona sympatyków sportu w jak najbardziej optymalnie pozytywnym świetle, bez uszczerbku na wizerunku dla tych osobistości lekkoatletyki jako współodczuwających i świadomych tego, co i jak się robi ludzi. I tą książką jest jedyna dostępna w Polsce publikacja o Alberto, a tak naprawdę autobiografia tego człowieka we współpracy z Johnem Brantem, dziennikarzem, pisarzem i biografistą sportowym, zatytułowana: "14 minut. Historia legendarnego biegacza i trenera".

"14 minut" to tytuł, który (sądziłem tak przed jego przeczytaniem, sądzę tak również po wnikliwym zaznajomieniu się z jego treścią) stoi, jakby po drugiej stronie barykady z tym, co o urodzonym na Kubie genialnym biegaczu i trenerze od około roku się mówi, ujawniając jakby jaśniejszą stronę medalu pracy Alberto, jej efektywności, licznych skutków i wszystkich innych wypadkowych, które wpłynęły na spojrzenie na sposób treningu przez niego prowadzonego i zawodowych biegaczy, co z kolei wpłynęło na zmianę metod treningowych w lekkoatletyce na świecie. Ten człowiek przez dobrą dekadę, jak nie więcej lat, był najsławniejszym amerykańskim trenerem w sportach olimpijskich, głównie w biegach lekkoatletycznych. Niektórzy specjaliści, przed skandalem z jego udziałem, który niedawno wyszedł na jaw, uważali go za boga i czysty absolut wśród biegów długodystansowych. Sam Salazar, jako zawodnik trzy razy wygrywał maraton w Nowym Jorku oraz pobił rekord świata na królewskim dystansie… którego - rzekomo, gdyż w książce Salazar niechętnie do tego się odnosi - nie uznano (choć do dzisiaj jest to częścią dyskusji) ze względu na niepewny pomiar trasy. W roli trenera Amerykanin kubańskiego pochodzenia odnosił tak spektakularne sukcesy – wystarczy spojrzeć na same osiągi Mo Faraha, a już wiadomo w czym rzecz - że z dnia na dzień zaczęła się ustawiać kolejka utalentowanych biegaczy z całego świata, którzy za cel mieli tylko jedno: trenować z Alberto Salazarem, będąc częścią stworzonego przez niego wielkiego planu: „Nike Oregon Project”.

Boski czar Salazara opada momentalnie: jego podopieczni, co samo w sobie w świecie sportu było niespodziewane (z perspektywy czasu nic nie zapowiadało tego, co może się wkrótce wydarzyć),przyczynili się do ujawnienia pewnych faktów, o których bali mówić się wtedy, gdy grupa tak utytułowanego trenera była dość silna sportowo, a między zawodnikami utworzyła się stała więź. Sportowcy oznajmili bowiem, że w grupie Salazara panował terror psychologiczny i silny mobing (Książka trochę mydli oczy). Robiło się nieciekawie, gdy dodatkowo w kierunku słynnego coacha biegaczy zaczęły dochodzić oskarżenia o wykroczenia seksualne i emocjonalne oraz o stosowanie niedozwolonych praktyk dopingowych, mówiąc delikatnie: wychodzących daleko poza granice legalności w sporcie zawodowym. Kubański temperament chyba dał o sobie znać. Finalnie Alberto Salazar został dożywotnio zdyskwalifikowany przez U.S. Center for SafeSport (z przyczyn szkód emocjonalnych i seksualnych). Ironią losu jest to, że w stosunku do tego, co o czystości sportu, profesjonalnego podejścia do jego idei, nawet do tego, co dla własnej osoby on znaczy, oraz jak uczyć podopiecznych jeśli jest się trenerem, gdy jest się na bieżąco, albo dowiaduje się o tym nagle, okazuje się, że Agencja Antydopingowa już we wrześniu 2019 zdyskwalifikowała Alberta na 4 lata za stosowanie niedozwolonych metod wspomagania organizmu (o czym wspomniałem wcześniej) wśród zawodników pod jego opieką. ,,Brudy” te, jak widać, są stosunkowo świeże, a dla tego, kto nie śledzi na bieżąco licznych newsów ze świata lekkoatletyki, będzie czymś normalnym, a zarazem szokującym, dowiedzieć się o tym, co takiego wydarzyło się wokół Albero, tak późno!

"14 minut” to trzecia autobiografia/biografia sportowca biegacza, i to na dodatek od wydawnictwa Galaktyka, z którą ,,miałem dopiero do czynienia"… Dopiero, to jakby lekko z cynicznej mej natury określenie, bo przyczyna jest jedna: po tym, w jak narcystycznym, bardzo pompatycznym, wzniosłym stylu – jakby Salazar i John Brant pisali tą książkę, aby zamazać wszystkie błędy i złe strony omawianego trenera – przedstawiono w niniejszym omawianej pozycji, nie za bardzo mam chęć sięgania po kolejne biegowe książki biograficzne. Czytać te pozycje, w których jakże urokliwie i kolorowo sportowcy urzekają nas swą ciężką pracą, talentem i sukcesami, które im przypadły, ale jakim ,,dopingowym" kosztem? Na to wszystko trzeba ciężko pracować by osiągnąć taki sukces, takie stawiane przez siebie cele. Jednocześnie trzeba być też ,,człowiekiem" trzeba być normalnym, zachować umiar, umieć słuchać siebie i wiedzieć czego się chce, nie ponosić się emocjom i nie zwariować od popularności, samego sportu i tego co sport przynosi.

Podziękować Salazarowi mogę głównie za to, że w niniejszej publikacji zawarł sporo metod treningowych i wskazówek dla biegaczy, którzy chcą się jeszcze rozwinąć. Owszem, jest to skromny człowiek, ale tylko na tyle, na ile on sam pozwoli takiego sobie światu pokazać. To, jak z tym dopingiem i oskarżeniami o prześladowanie i całą masę pozostałych ,,win", które Alberto ponosi, cóż, ludziom spoza jego grona pozostaje tylko gdybać. Może to ta osobowość, ciężki temperament, i te ,,14 minut", które prawie Salazara pozbawiło życia, spowodowały, że tak musiało się stać: sukcesy sukcesami, ale zmiany osobowościowe spowodowane władzą trenerską w końcu dały swój upust, i ,,wylało się to, co nie trzeba".

Mam na imię Hubert, na karku niecałe 32 lata; generalnie jestem szczęśliwym człowiekiem, zadowolonym z tego, co i jak robię, czym się zajmuję, co mnie pasjonuje, czy z tego, jak smakuję życie. Do absolutnego szczęścia – a takie istnieje chyba tylko w idealnym świecie – trochę mi jednak brakuje. Z zamiłowania i pasji ciałem oraz duchem – a jest to jedno z wielu moich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
27
26

Na półkach:

Cóż, Alberto Salazar bez wątpienia biegać potrafi, natomiast pisać książki niekoniecznie. W biografii darmo szukać porad trenerskich, inspirujących rozwiązań, czy ciekawostek z życia sportu, za to pęka w szwach w zakresie autorefleksji osobowościowej, religijnej, ideowej i kulturowej. Napisana jest ładnie, w sposób przemyślany, jak w scenariuszu. Odnoszę wrażenie, ze to zamierzona kreacja, ale może dlatego, że przeczytałam ją o kilka lat za późno...

Cóż, Alberto Salazar bez wątpienia biegać potrafi, natomiast pisać książki niekoniecznie. W biografii darmo szukać porad trenerskich, inspirujących rozwiązań, czy ciekawostek z życia sportu, za to pęka w szwach w zakresie autorefleksji osobowościowej, religijnej, ideowej i kulturowej. Napisana jest ładnie, w sposób przemyślany, jak w scenariuszu. Odnoszę wrażenie, ze to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1013
695

Na półkach: , ,

Bieganie, religia, prozak i śmierć kliniczna - mieszanka jak dla mnie zbyt wybuchowa. Historia Alberto Salazara jest pełna zwrotów akcji. Odniosłem wrażenie, że jest nieco dramatyzowana, a może to tylko typowo amerykańska narracja?

Ciekawe są rozważania Salazara na temat bólu i przezwyciężania słabości. Dla mnie - biegacza amatora są kopalnią motywacyjnych cytatów. Gorzej jest gdy autor zaczyna łączyć bieganie z religią.

Bieganie, religia, prozak i śmierć kliniczna - mieszanka jak dla mnie zbyt wybuchowa. Historia Alberto Salazara jest pełna zwrotów akcji. Odniosłem wrażenie, że jest nieco dramatyzowana, a może to tylko typowo amerykańska narracja?

Ciekawe są rozważania Salazara na temat bólu i przezwyciężania słabości. Dla mnie - biegacza amatora są kopalnią motywacyjnych cytatów. Gorzej...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
0
0

Na półkach:

Zawód. Płytka, a treści dotyczące religii to mielenie w kółko tego samego napisanego trochę innymi słowami. Nie o bieganiu, nie o treningu, o czym więc? No właśnie.

Zawód. Płytka, a treści dotyczące religii to mielenie w kółko tego samego napisanego trochę innymi słowami. Nie o bieganiu, nie o treningu, o czym więc? No właśnie.

Pokaż mimo to

avatar
250
93

Na półkach: , ,

Niby dobrze, się czyta, jednak opisy biegów są potraktowane płasko, bardzo dużo i jak dla mnie za dużo religijności, chyba spodziewałam się czegoś innego

Niby dobrze, się czyta, jednak opisy biegów są potraktowane płasko, bardzo dużo i jak dla mnie za dużo religijności, chyba spodziewałam się czegoś innego

Pokaż mimo to

avatar
433
7

Na półkach:

wedlug mnie nudy

wedlug mnie nudy

Pokaż mimo to

avatar
31
20

Na półkach: ,

Mi książka bardzo się podobała. Przed przeczytaniem byłem źle nastawiony ale jak się okazało każdy ma swoją opinię i zdanie. Ciekawy człowiek z ciekawą historią. I ważny wniosek co do biegania: powoli i do przodu nie wszystko na raz :) Polecam

Mi książka bardzo się podobała. Przed przeczytaniem byłem źle nastawiony ale jak się okazało każdy ma swoją opinię i zdanie. Ciekawy człowiek z ciekawą historią. I ważny wniosek co do biegania: powoli i do przodu nie wszystko na raz :) Polecam

Pokaż mimo to

avatar
450
398

Na półkach: , ,

Żadne interwały nie wymęczyły mnie jak lektura tej książki. Liczyłem na pozycję o bieganiu a dostałem historie Kuby, religijne nawrócenie i naprawianie życia. O samym sporcie, motywacji i treningach jest zdecydowanie za mało, opis startu w Comrades był króciutki, chyba po to żeby było miejsce na opowiadaniu o kolejnych różańcach. Nie polecam, zmarnowana historia.

Żadne interwały nie wymęczyły mnie jak lektura tej książki. Liczyłem na pozycję o bieganiu a dostałem historie Kuby, religijne nawrócenie i naprawianie życia. O samym sporcie, motywacji i treningach jest zdecydowanie za mało, opis startu w Comrades był króciutki, chyba po to żeby było miejsce na opowiadaniu o kolejnych różańcach. Nie polecam, zmarnowana historia.

Pokaż mimo to

avatar
199
165

Na półkach:

„14 minut” to biografia jednego z bardziej utalentowanych biegaczy amerykańskich z początku lat 80-tych ubiegłego wieku. Alberto Salazar, biegacz kubańskiego pochodzenia, którego niesamowita sportowa kariera nagle utknęła, pokazuje swoje korzenie – rodzinną atmosferę, nawiązywane przyjaźnie oraz biegaczy, którzy stanowili dla niego źródło inspiracji. Autor odkrywa przed nami swoją pasję, która niejednokrotnie doprowadza organizm na skraj wyczerpania. W tym dążeniu do zwycięstwa widać ambiwalencję, która często towarzyszy młodemu Alberto – z jednej strony wielka siła, determinacja, zuchwałość; z drugiej – niepewność, lęk, niespełnienie. Sporo jest w tej książce o wierze, modlitwie, cudach. Bo w istocie, gdy mowa 14 minut w stanie śmierci klinicznej i powrocie do pełni sił, słowo „cud” ciśnie się na usta. Biografię Salazara dobrze się czyta – pojedynek podczas maratonu w Bostonie trzyma w napięciu, a refleksje nt. życia, relacji z innymi, określania celów, traktowania niepowodzeń, mogą być źródłem do namysłu dla niejednego czytelnika.

„14 minut” to biografia jednego z bardziej utalentowanych biegaczy amerykańskich z początku lat 80-tych ubiegłego wieku. Alberto Salazar, biegacz kubańskiego pochodzenia, którego niesamowita sportowa kariera nagle utknęła, pokazuje swoje korzenie – rodzinną atmosferę, nawiązywane przyjaźnie oraz biegaczy, którzy stanowili dla niego źródło inspiracji. Autor odkrywa przed...

więcej Pokaż mimo to

avatar
515
46

Na półkach:

Po przeczytaniu historii Billa Rodgersa zwanego Billy Boston pt."Maratończyk" myślałam, że to bezkonkurencyjnie moja ulubiona książka z serii wydawnictwa Galaktyka. Ale teraz mam dylemat, czy na pierwszym miejscu nie powinna znaleźć się właśnie ta książka. Oczywiście to tylko subiektywne odczucia i nie mam zamiaru określać, która z nich jest "lepsza", bądź "gorsza". W każdym razie historię Alberto Salazara polecam wszystkim dla których bieganie to zdecydowanie coś więcej niż niedzielny jogging po parku. Reszta może być nieco zdegustowana fanatyzmem z jakim ten kubański biegacz podchodzi do swojej pasji, jaką jest bieganie. Ale "pasja" to tutaj słowo klucz - jeśli ją masz (niekoniecznie musi być to bieganie) lub bardzo pragniesz ją mieć i wzbudzić w sobie ten płomień, aby do czegoś w życiu dążyć z niekłamaną żarliwością (niestety obcą przeciętnemu Kowalskiemu) to jest to książka dla Ciebie. Ja znalazłam w niej dużą cząstkę siebie (tzn. nie żebym marzyła o medalu olimpijskim...) i z całego serca polecam tę pozycję. A jeśli jesteś do tego uduchowioną osobą i starasz się w swoim życiu dopatrywać bliskości Boga, to już w ogóle lepiej trafić nie mogłeś.

I niech Was nie zmyli twarz twardziela z okładki! Alberto to bardzo wrażliwy gość!

Po przeczytaniu historii Billa Rodgersa zwanego Billy Boston pt."Maratończyk" myślałam, że to bezkonkurencyjnie moja ulubiona książka z serii wydawnictwa Galaktyka. Ale teraz mam dylemat, czy na pierwszym miejscu nie powinna znaleźć się właśnie ta książka. Oczywiście to tylko subiektywne odczucia i nie mam zamiaru określać, która z nich jest "lepsza", bądź...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    129
  • Chcę przeczytać
    88
  • Posiadam
    61
  • Bieganie
    7
  • Teraz czytam
    4
  • Sport
    4
  • Biografie
    2
  • 2014
    2
  • 2018
    2
  • Ebook
    2

Cytaty

Więcej
Alberto Salazar 14 minut. Historia legendarnego biegacza i trenera Zobacz więcej
Alberto Salazar 14 minut. Historia legendarnego biegacza i trenera Zobacz więcej
Alberto Salazar 14 minut. Historia legendarnego biegacza i trenera Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także