rozwińzwiń

Ballada o kapciach

Okładka książki Ballada o kapciach Aleksander Kaczorowski
Okładka książki Ballada o kapciach
Aleksander Kaczorowski Wydawnictwo: Czarne Seria: Esej publicystyka literacka, eseje
160 str. 2 godz. 40 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Seria:
Esej
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2012-02-14
Data 1. wyd. pol.:
2012-02-14
Liczba stron:
160
Czas czytania
2 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375363500
Tagi:
esej czarne wspomnienia ballada autobiografia Sochaczew
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Genealogia stosowana



1896 359 182

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
63 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
138

Na półkach: , ,

Jakie to ładne

Jakie to ładne

Pokaż mimo to

avatar
404
282

Na półkach: , , , ,

ESEISTYKA JAKO ŁATANIE DZIUR W PAMIĘCI

Aleksander Kaczorowski (ur. 1969) dał się poznać przede wszystkim jako wybitny slawista, tłumacz literatury czeskiej na język polski, między innymi utworów Bohumila Hrabala. W ostatnich latach głośno było również o napisanych przez niego biografiach – Václava Havla, Bohumila Hrabala, czy Oty Pavla. „Ballada o kapciach” została zaś opublikowana w 2012 roku w eseistycznej serii Wydawnictwa Czarne i trudno oprzeć się wrażeniu, że w dorobku autora jest „książką środka” – w procesie transformacji tłumacza w eseistę i pisarza.

Na książkę Aleksandra Kaczorowskiego składają się trzy eseje: tytułowa „Ballada o kapciach”, „Skład żyrardowski” oraz „Ballada o Grodzisku”. Najbardziej osobistym z tekstów jest właśnie ten pierwszy, utrzymana w hrabalowskiej tonacji opowieść o przodkach autora. Tego typu rodzinne opowieści są z reguły niezwykle niepewnym tworzywem z literackiego punktu widzenia, zawsze bowiem istnieje ryzyko, że historia, która dla autora ma największą choćby wartość sentymentalną, w wymiarze literackim nie wyrośnie ponad przeciętność i nie zainteresuje nikogo oprócz samego kronikarza. Myślę, że każdy nosi w sobie przynajmniej jedną taką książkę, która wyrasta z szumu gałęzi drzewa genealogicznego. Przyznaję się otwarcie, że od pewnego momentu nawet nie starałem się zapamiętywać szczegółów na temat obficie opisywanych w książce rodzinnych koligacji. Ale Kaczorowski w „Balladzie o kapciach” dokonuje czegoś więcej, wpisuje dzieje swojej rodziny w szerszy kontekst społeczno-kulturalny epoki. Sprawia to, że mimo iż bardzo łatwo jest pogubić się w zawiłej historii jego przodków, zamiast odłożyć tę książkę na stertę innych podobnych, mozolnie brnie się dalej. Przodkowie Kaczorowskiego nie odznaczyli się niczym szczególnym, autor opisuje „życie maluczkich, czyli tak zwanych ludzi, jak nazywano ich we dworach”, których istnienie „zapisuje się w pamięci potomków tylko wówczas, gdy zdarzyło im się otrzeć o lepszy świat, o świat «jaśnie państwa»”. Jakkolwiek intuicja każe wewnętrznie nie zgodzić się z tą opinią autora, trudno zaprzeczyć, ze coś jest na rzeczy – na przykład w mojej rodzinie od dziesięcioleci krążą opowieści o tym, jak to pod koniec dziewiętnastego wieku pradziadkowie byli sąsiadami Stanisława Wyspiańskiego, czy o prapradziadku, który był stangretem u hrabiów Potockich.

W moich ostatnich lekturach często pojawia się motyw dialogów z matką. Po książkach Tadeusza Różewicza i Waldemara Bawołka, nie inaczej jest u Kaczorowskiego – obszerny fragment „Ballady o kapciach” to właśnie taka rozmowa, która, zamiast rozjaśniać genealogiczne meandry, wszystko tylko zaciemnia – matka co chwilę upomina syna: „wszystko pokręciłeś!”, mylą się imiona, pokolenia, daty, a nawet nazwy miejscowości. Książka ta, a w szczególności tytułowy esej, wyrosła z amnezji członków rodziny autora. Kaczorowski twierdzi, że więcej wie o Hannibalu, niż o własnym dziadku i nie może się z tym faktem pogodzić, dlatego też postawił sobie zadanie wypełnienia luk w pamięci osobistej historii, ponieważ, jak sam pisze: jest „pierwszym członkiem swojej rodziny nauczonym postrzegać przeszłość w sposób uporządkowany, encyklopedyczny”. Niejasna jest nawet proweniencja obecnych w tytule kapci: „Kiedy miałem kilka lat, ktoś nam przysłał paczkę, a w niej piękne zielone kapcie i kilka fotografii, na których jakieś starsze panie siedziały w otoczeniu nieznanych mi dzieci, w dobrze umeblowanym pokoju z telewizorem w tle. Pewnie już nigdy się nie dowiem, dlaczego właśnie kapcie, domyślam się jednak, że miało to związek z czasami, gdy dzieci na wsi biegały latem boso, a zimą donaszały buty po starszym rodzeństwie”.

Drugi esej, poświęcony jest Żyrardowowi, którego nazwa wywodzi się od francuskiego inżyniera o nazwisku de Girard. Kaczorowski, który jawi się jako niepośledni gawędziarz, żartuje, że gdyby ów inżynier nazywał się de Dupont, nikomu nie przyszłoby do głowy uczczenie jego pamięci w ten sposób. Autor opisuje tu słynną w okresie międzywojennym aferę, kiedy to francuski przemysłowiec Marcel de Boussac doprowadził do likwidacji żyrardowskie zakłady wyrobów lnianych, wyprowadzając za granicę wielkie sumy ze Skarbu Państwa. Istotną kwestią jest w tym eseju również powojenna polaryzacja społeczna – mieszanie się szlachty z chłopstwem. Niejako na marginesie, Kaczorowski opowiada w tym tekście interesującą historię Władysława Reymonta, która w nieco innym świetle ukazuje polskiego noblistę.

Kaczorowski w „Balladzie o kapciach” sporo demistyfikuje – na przykład dworek w Żelazowej Woli, który nie ma nic wspólnego z Chopinem, a także spekuluje co by było, gdyby Zygmunt III Waza nie przeniósł stolicy do Warszawy: „Mazowsze byłoby dziś takim samym skansenem cywilizacyjnym jak Podlasie, rozbiór I Rzeczpospolitej dokonałby się znacznie wcześniej , Mazowsze zostałoby trwale zajęte przez Prusy, a miejscowy lud szprechałby w urzędach i szkołach po niemiecku”. Podaje w wątpliwość również legendę o sarmackim pochodzeniu Polaków, pisząc o polskości, jako o „świeżym patencie”. Obala również mit, według którego w czasie wojny wszyscy Polacy ratowali Żydów. Rozwinięcie tego zagadnienia przynosi nam trzeci z geopoetycznych portretów – „Ballada o Grodzisku”. Opierając się na „Dzienniku okupacyjnym” pisarza Stanisława Rembeka, Kaczorowski dokonuje niezwykle poruszającej syntezy trudnych relacji polsko-żydowskich w Grodzisku Mazowieckim. (Wątek żydowski jest też spoiwem wszystkich trzech esejów, które chyba nie mogłyby się ukazać dziś, w czasach, kiedy każda próba obiektywizmu, odchylenia od polonocentrycznego punktu widzenia jest sprowadzana do szkalowania Polski). Nota bene: Rembek brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku, walczył w Zawadzie pod Zamościem – w tym samym starciu, tyle że po drugiej stronie konflikty znalazł się Izaak Babel – dla Kaczorowskiego to pretekst, by opowiedzieć tragiczną historię ostatnich lat jednego z najwybitniejszych rosyjskich pisarzy, autora „Opowiadań odeskich”, jego romans z żoną Jeżowa, który przyczynił się do jego śmierci. W „Balladzie o Grodzisku” znajdziemy też aforyzm, który bodajże utkwił mi w pamięci najdotkliwiej: „Zwyrodnienie nie ma narodowości”.

Ulubionym gatunkiem literackim autora są notki biograficzne, Kaczorowski uważa, że w tego typu tekstach, wielkie pole do popisu ma wyobraźnia. Z tej fascynacji, jak się wydaje, wyrosła również „Ballada o kapciach”. Kaczorowski nie fantazjuje jednak na temat biografii, on z uporem literackiego archeologa, rekonstruuje je, zbierając ich fragmenty, spaja lepiszczem wyobrażeń. Opisuje miejsca ważne dla swojej prywatnej historii, przechadza się ulicami swoich małych ojczyzn, przefiltrowując przestrzeń przez sito historii, zastanawia się, jak wyglądałby dana uliczka, czy zaułek siedemdziesiąt, osiemdziesiąt lat temu. To geopoetyka w czystej postaci. Dlatego też „Ballada o kapciach” to książka odznaczająca się sporym synkretyzmem. Na stu sześćdziesięciu stronach autor zgromadził elementy trudne do połączenia – esej, wspomnienia, reportaż. Nie jest to z pewnością książka eseistyczna sensu stricte, a raczej kawał rzetelnej dziennikarskiej roboty, wzbogaconej licznymi źródłami i osobistą anegdotą. A przede wszystkim jest to książka o korzeniach, próba znalezienia tożsamości, uzupełnienia luk w pamięci osobistej i pokoleniowej, ballada o sobie samym. Choć Kaczorowski dotyka delikatnej materii spraw trudnych, pisze o tym z polotem, swadą, a niekiedy nawet z pewną dozą humoru. Warunkiem koniecznym do zrozumienia książki Kaczorowskiego z pewnością nie jest dokładne orientowanie się w meandrach jego genealogii. „Kim oni wszyscy byli? Jak naszkicować portret kogoś, kto nic po sobie nie zostawił oprócz kilkorga dzieci, paru krzeseł, stołu, kilku brzydkich zdjęć w idiotycznych pozach? Jak odnaleźć w nich cokolwiek, co pozwoliłoby wierzyć, że gdyby jeszcze żyli, coś by nas łączyło? Jak doszukać się w nich cząstki siebie? – zastanawia się Aleksander Kaczorowski. To wszystko czyni z „Ballady o kapciach” wartościową i godną polecenia pozycję, choć z pewnością nie jest to książka dla każdego.

ESEISTYKA JAKO ŁATANIE DZIUR W PAMIĘCI

Aleksander Kaczorowski (ur. 1969) dał się poznać przede wszystkim jako wybitny slawista, tłumacz literatury czeskiej na język polski, między innymi utworów Bohumila Hrabala. W ostatnich latach głośno było również o napisanych przez niego biografiach – Václava Havla, Bohumila Hrabala, czy Oty Pavla. „Ballada o kapciach” została zaś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1758
884

Na półkach:

Tę dość skromnych rozmiarów książkę czytałam na dwie raty. Po pierwszych stronach byłam zdziwiona i rozczarowana, zastanawiałam się nad sensem jej wydawania. Autor rozpisuje się o historii własnej rodziny. Zupełnie zwykłej, szarej, bez wielkich postaci i wybitnych zasług. Jakże to inny rodzaj wspomnień od tych, do których przywykłam, gdzie anegdotki sypią się gęsto, a wielkie nazwiska i szlacheckie rody na wyścigi dokonują niezwykłych czynów.
Gdy sięgnęłam po Balladę po kilku dniach, potraktowałam ją zupełnie inaczej. Spojrzenie na Polskę z perspektywy prowincji (Sochaczew, Żyrardów, Grodzisk Mazowiecki),ale nie ze szlacheckiego dworku, tylko z zapadłej wsi, gdzie zamiast parkietów błyszczy klepisko, jest dosadne i prawdziwe. Szukanie w głowie rodzinnych powiązań, mapy koneksji, dotyczyło zwykłych ludzi, chłopów, woźniców, robotników. Rozprawienie się z mitem sarmackim? Pokazanie prawdziwego polskiego oblicza, które wiejską zagrodą i chłopem stoi?
Wiele jest tu takich swojskich historii, wiele brudu, biedy, jest też przedwojenny antysemityzm.
Okazuje się, że niektóre z opowieści nie są do końca prawdziwe. Losy, które przyporządkowuje swoim ciotkom, babkom itp., w konfrontacji z pamięcią innych członków rodziny, okazują się być nieprawdziwe, należące do innych krewnych. Bardzo zgrabny zabieg, który daje obraz dystansu i humoru autora.
Bo tak właśnie trzeba patrzeć na polskie zacietrzewienie i zadufanie w duchu szlacheckim. Niech ta książka będzie odpowiedzią na kompleksy, ale też aspiracje arystokratyczne rodaków. Patrząc na coraz większą liczbę zleceń jakie otrzymuje moja znajoma genealożka, nabieram przekonania, że trend poszukiwania feudałów we własnym rodowodzie staje się coraz modniejszy. Niech ta książka będzie kubłem zimnej wody dla wszystkich aspirujących.
Odrobina groteski, pomieszania z poplątaniem, czasem nostalgia, a czasem niewygodna prawda. Polecam Balladę, jako odtrutkę na pychę i butę.

buchbuchbicher.blogspot.com

Tę dość skromnych rozmiarów książkę czytałam na dwie raty. Po pierwszych stronach byłam zdziwiona i rozczarowana, zastanawiałam się nad sensem jej wydawania. Autor rozpisuje się o historii własnej rodziny. Zupełnie zwykłej, szarej, bez wielkich postaci i wybitnych zasług. Jakże to inny rodzaj wspomnień od tych, do których przywykłam, gdzie anegdotki sypią się gęsto, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
329
203

Na półkach: ,

Tom składa się z trzech tekstów. Pierwszy z nich opowiada historię rodziny autora, a czyni to z przymrużeniem oka, w stylu Hrabalowskiej gawędy, z licznymi dygresjami, które pozornie wyrywają się autorowi spod kontroli.
Kolejny, najkrótszy tekst, myślowo bardziej poukładany, próbuje przelotnie zmierzyć się z genezą stratyfikacji społecznej w II RP, a następnie relacjonuje międzywojenny prywatyzacyjny skandal, smutną uwerturę do fali, która miała nadejść prawie siedemdziesiąt lat później i na dobre zmienić obraz naszej gospodarki.
W trzecim eseju powraca jednak Kaczorowski do bardziej chaotycznej formuły, która w mojej ocenie do założonego celu – czyli odkłamania niektórych polskich mitów o polskości – niezupełnie przystaje. Demitologizacja powinna przebiegać systemowo, inaczej nieuchronnie rodzi oskarżenia o niesprawiedliwość, a nawet stronniczość.
Ale nad tym wszystkim unosi się jakże chwalebna i niestety rzadka świadomość złożoności, skomplikowania procesów historycznych, na które nakładają się kolejno rozmaite siatki – etniczna, majątkowa, klasowa, a także, choć to zupełnie inna kategoria, moralna. Ta świadomość, wsparta delikatnie urokliwymi portretami mazowieckich miasteczek, ratuje, „Balladę o kapciach”.

Tom składa się z trzech tekstów. Pierwszy z nich opowiada historię rodziny autora, a czyni to z przymrużeniem oka, w stylu Hrabalowskiej gawędy, z licznymi dygresjami, które pozornie wyrywają się autorowi spod kontroli.
Kolejny, najkrótszy tekst, myślowo bardziej poukładany, próbuje przelotnie zmierzyć się z genezą stratyfikacji społecznej w II RP, a następnie relacjonuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6
6

Na półkach:

Wybitnie o małych ojczyznach. Po prostu wybitnie.

Wybitnie o małych ojczyznach. Po prostu wybitnie.

Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

Kaczorowski (ur. 1969) pisarz i dziennikarz; wydał zbiór esejów "Praski elementarz” (2001) , przekłady książek Hrabala, Skvoreckego, Bondy'ego oraz "Praskie Łowy”. "Balladę o kapciach" wydał w 2012, a w 2015 - "Havel. Zemsta bezsilnych" nominowaną do Nagrody Torańskiej.

Ze wstydem przyznaję się, że go nie znałem, lecz teraz postaram się to nadrobić, bo tą uroczą "balladą" mnie kupił. Jej walory literackie, jak i samą formę trudno przecenić, lecz posiada ona jeszcze wartość dodatkową wybiegającą poza treść; to dygresje intelektualne zawierające ciekawostki i cenne spostrzeżenia.
Już na str. 9 zauważa odnośnie "Nocy i dni":
"...Szynszel! W finale opowieści to właśnie on pomaga bohaterce w największej potrzebie, zabiera ją na swoją bryczkę czy kolaskę i wywozi z tłumu uciekinierów ze spalonego przez Niemców Kalińca. Jest w tej scenie cudowna dezynwoltura: Dąbrowska nie mogła już chyba wymowniej ukazać, jakie plagi egipskie spadły na jej bohaterkę, niż skazując ją na przyjęcie pomocy od Żyda”

Parę stron dalej (s. 23) Kaczorowski demitologizuje dworek w Żelazowej Woli:
„Wszystko, co podziwiają japońscy turyści i wszyscy inni przyjezdni w Żelazowej Woli, to lipa, pic na wodę, tyle ma wspólnego z Szopenem, co kot napłakał, całość wymyśliło paru gości z Sochaczewa i z Warszawy, towarzystwo patriotyczne i muzyczne. Odkupili grunt od chłopa, najęli architekta, żeby wyrysował Szopenowi dom, jaki należał się kompozytorowi od wdzięcznego narodu, a narodowi też coś się należało, od kompozytora, bo kto to widział, żeby największy polski kompozytor urodził się w chlewie....”
Faktem jest, że Szopenowie przenieśli się do Warszawy w połowie 1810 roku, gdy Frycek miał niecałe pół roku i nigdy do Żelazowej Woli nie wrócili.

Oj, podoba mnie się ten Kaczorowski, gdy prawi... (s. 39):
„....wiara w szlacheckie pochodzenie jest wśród rodaków równie rozpowszechniona jak ich przekonanie, że dziadkowie podczas okupacji ukrywali Żydów. Gdyby jedno i drugie było prawdą, nasz kraj byłby dziś istną Judeo – Polonią - 'z polską szlachtą polski Żyd'...”

Analizując sytuację społeczno – gospodarczą w Polsce w pierwszych latach XX wieku, autor pisze (s. 89):
„.....Józef Piłsudski zrozumiał, że socjalizm na ziemiach polskich musi się stać narodowym ruchem polskim - podobnie jak ruch ludowy, endecja czy ziemiaństwo. Inaczej skończy w żydowskim getcie lub w ciemnym kremlowskim zaułku.
Przystanek, na którym przyszły marszałek, wedle popularnej legendy, wysiadł z Czerwonego Tramwaju, nie nazywał się więc Niepodległość, lecz Nacjonalizm.”

Trafna, lecz przykra refleksja (s. 95):
„Robienie z siebie ofiary jest dziś popularnym zajęciem, wszyscy chcą być potomkami ofiar, bo lepiej samemu zgłaszać roszczenia i pretensje, niż wysłuchiwać czyichś spóźnionych żalów. Polska szlachta jest więc ofiarą z definicji - rozbiorów, represji popowstańczych, Pawiaka, Katynia (zwłaszcza Katynia),i ani myśli słuchać o tym, że przez wieki była warstwą uprzywilejowaną, traktującą przodków większości swoich współobywateli jak bydło...”

Kaczorowski to gawędziarz, a z tematów, które poruszyły mnie najbardziej to osoba Stanisława Rembka (1901 - 1985),dr Alfreda Fiderkiewicza (1886 – 1972) oraz sprawa stosunków społecznych w Żyrardowie i Grodzisku, w tym relacji polsko-żydowskich.
Duży talent interesującego opowiadania.

Kaczorowski (ur. 1969) pisarz i dziennikarz; wydał zbiór esejów "Praski elementarz” (2001) , przekłady książek Hrabala, Skvoreckego, Bondy'ego oraz "Praskie Łowy”. "Balladę o kapciach" wydał w 2012, a w 2015 - "Havel. Zemsta bezsilnych" nominowaną do Nagrody Torańskiej.

Ze wstydem przyznaję się, że go nie znałem, lecz teraz postaram...

więcej Pokaż mimo to

avatar
331
235

Na półkach: , ,

Ta książka to zbiorek trzech esejów Kaczorowskiego, których wspólnym mianownikiem jest poszukiwanie powiązań z przeszłością, które dawno się już zatarły, które zburzono lub zabudowano i takie, o których zwyczajnie zapomniano. Autor, jak zresztą my wszyscy, nie chce być znikąd. Chce ocalić świadomość o własnych korzeniach poplątanych niczym nitki wełny z rozwiniętego kłębka. Ale pamięć jest wybiórcza i myląca – bo skąd wiedzieć, której babci kuzynka uciekła do USA i jak właściwie miała na imię? Jak odtworzyć obraz miejsca, które dziś wygląda już zupełnie inaczej? Kaczorowski pisze o rodzinnych losach, o Sochaczewie, Skierniewicach, Grodzisku Mazowieckim i o śladach ludzi, o których wszyscy już zapomnieli. Jeśli lubicie nostalgiczne eseje z przeszłością w tle – koniecznie zabierzcie się za "Balladę o kapciach"!

Ta książka to zbiorek trzech esejów Kaczorowskiego, których wspólnym mianownikiem jest poszukiwanie powiązań z przeszłością, które dawno się już zatarły, które zburzono lub zabudowano i takie, o których zwyczajnie zapomniano. Autor, jak zresztą my wszyscy, nie chce być znikąd. Chce ocalić świadomość o własnych korzeniach poplątanych niczym nitki wełny z rozwiniętego kłębka....

więcej Pokaż mimo to

avatar
2705
425

Na półkach: ,

„Ballada o kapciach” - już samy tytuł tomiku Aleksandra Kaczorowskiego brzmi bajecznie, nostalgicznie i nierealnie. Co ukrywa się pod turkusową okładką? Przede wszystkim kawałeczki serca i duszy autora zebrane w czułe, a momentami brutalne wspomnienia o ludziach i miejscach.

W skład tomiku wchodzą trzy eseje: „Ballada o kapcach”, „Skład żyrardowski” oraz „Ballada o Grodzisku”. Teksty te różnią się od siebie klimatem, a nawet stylem wypowiedzi. Ich wspólnym mianownikiem są miejsca bezpośrednio powiązane z życiem autora. Kaczorowski wraca do korzeni, grzebie w historii, opisy sielskiego dzieciństwa zestawia z brutalnymi historiami rozgrywającymi się w bliskich mu miejscach. Rozlicza się z przeszłością, niekoniecznie osobistą, ale dotyczącą ziemi, z której pochodzi.

Spośród trzech esejów najbardziej spodobał mi się pierwszy – tytułowa „Ballada o kapciach”. Ta część jest najbardziej osobista, najzabawniejsza i nasycona największą czułością. Jest w tej prozie coś sentymentalnego i tkliwego. Coś co wzbudza ciepło w sercu i wywołuje uśmiech. Zamieszanie związane z koligacjami rodzinnymi, dopasowaniem ciotek do wujków, dziadków do wnuków, rozróżnienie rodziny matki i ojca jest zabawne i urocze. Wesołe historyjki, rodowe ploteczki, trudne, wojenne losy splatają się ze sobą tworząc bogaty kolarz wspomnień. Zarówno tych zapamiętanych osobiście przez małego chłopca, jak i przekazanych przez mamę. Jak przystało na balladę jest w tych opowieściach melodia, poezja i pewna ludowość, które razem tworzą swojski nastrój. Zupełnie jak wygodne kapcie, które dają poczucie domowego ciepła.

Jestem wielbicielka prozy pana Kaczorowskiego. Wszystko zaczęło się od „Praskiego elementarza” i opowieści o życiu Hrabala. Również tym razem autor nie zawiódł moich oczekiwań, choć z praskiego podwórka przeniósł się na to swoje, całkowicie polskie i prywatne. Dotykająca go przeszłość bywa bestialska i niechlubna. Autor nie zamiata niewygodnych spraw pod dywan, ale mówi o nich otwarcie. I to właśnie zrobiło na mnie największe wrażenie.

„Ballada o kapciach” - już samy tytuł tomiku Aleksandra Kaczorowskiego brzmi bajecznie, nostalgicznie i nierealnie. Co ukrywa się pod turkusową okładką? Przede wszystkim kawałeczki serca i duszy autora zebrane w czułe, a momentami brutalne wspomnienia o ludziach i miejscach.

W skład tomiku wchodzą trzy eseje: „Ballada o kapcach”, „Skład żyrardowski” oraz „Ballada o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
601
400

Na półkach:

jaki rozczulający tytuł! To był mój impuls, by zabrać się za tą książkę. A potem był zachwyt nad polską prowincją, nad małomiasteczkowymi wszystkimi świętymi, jakimiś intrygami, romansami pociotków! Nareszcie bohaterami - anonimowe kuzynostwo, ziemiaństwo, chłopstwo; to lubię.
Nostalgiczne, ale nie sentymentalne; westchnienie do miejsc, atmosfery i czasów, które nie wrócą...

jaki rozczulający tytuł! To był mój impuls, by zabrać się za tą książkę. A potem był zachwyt nad polską prowincją, nad małomiasteczkowymi wszystkimi świętymi, jakimiś intrygami, romansami pociotków! Nareszcie bohaterami - anonimowe kuzynostwo, ziemiaństwo, chłopstwo; to lubię.
Nostalgiczne, ale nie sentymentalne; westchnienie do miejsc, atmosfery i czasów, które nie wrócą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
641
313

Na półkach: , , ,

Króciutka książka, która nie zauroczyła mnie za bardzo.Odczułam jakiś chaos w przedstawianej treści. Książka stanowi 3 opowieści, jakieś takie niespojne jezykowo.Opisy autora za czasem zbyt szczegółowe (rozdział o rodzinie)a niewiele wnoszące. Może to tylko moje odczucie?Aczkolwiek, rozdział o Grodzisku, rozwoju kolejnej "ziemii obiecanej" był bardzo poruszający.
Na pewno plus za przewijające się w treści kwestie poruszane w filmie "Pokłosie"...

Króciutka książka, która nie zauroczyła mnie za bardzo.Odczułam jakiś chaos w przedstawianej treści. Książka stanowi 3 opowieści, jakieś takie niespojne jezykowo.Opisy autora za czasem zbyt szczegółowe (rozdział o rodzinie)a niewiele wnoszące. Może to tylko moje odczucie?Aczkolwiek, rozdział o Grodzisku, rozwoju kolejnej "ziemii obiecanej" był bardzo poruszający.
Na pewno...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    117
  • Przeczytane
    74
  • Posiadam
    30
  • 2012
    4
  • 2014
    3
  • 2019
    2
  • Czarne
    2
  • Literatura polska
    2
  • Literatura faktu
    2
  • Mam u siebie
    1

Cytaty

Więcej
Aleksander Kaczorowski Ballada o kapciach Zobacz więcej
Aleksander Kaczorowski Ballada o kapciach Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także