-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "beskidy" [7]
[ + Dodaj cytat]...patrzył w las. Było w nim coś pięknego, a zarazem tak przerażającego. Gdzieś tam czaiło się okrutne zło, bestia zdolna posunąć się do potwornych czynów.
Jakie tam góry, ledwo pagórki (…). Beskid Śląski i Góry Stołowe.
– A opowiesz nam trochę o tym Beskidzie Niskim? –
spytałem.
– Jasne! – Mama ucieszyła się naszym zainteresowaniem. – Jak tylko będziemy mieć chwilkę, to pokażę
wam zdjęcia i mapy. To bardzo ciekawe, dość tajemnicze
miejsce i, szczerze mówiąc, tęsknię za nim…
– Czemu tajemnicze? – Pawełek gdyby mógł, posta-
wiłby uszy jak królik.
– Opowiem wam o wszystkim, zresztą sami się prze-
konacie… Te góry pełne są pozostałości po wsiach, które
wiele lat temu zostały zlikwidowane.
– Dlaczego? – Poczułem dreszczyk grozy.
– To długa i trudna historia. Tuż po wojnie ludzi
z tamtych okolic przeniesiono w zupełnie inne rejony
kraju. A domy, zagrody i tamtejsze świątynie w większości
spalono.
– No nie… – zapowiadało się na kolejną smutną historię z dawnych czasów. – To pewnie jest tam dość ponuro?
– No właśnie nie… Jest pięknie i dziko. Trochę żal,
gdy się patrzy na stare cmentarze i kapliczki, które zostały… Ale drugiego takiego miejsca nie ma nigdzie indziej.
Nawet Bieszczady nie zrobiły na mnie takiego wrażenia
jak te niepozorne górki i doliny.
Niebo było już zupełnie ciemne, gdy dojechaliśmy
na miejsce. Tata wszedł do domu pierwszy i zapalił światło
na ganku oraz w pokojach. Dopiero wtedy odetchnęliśmy
z ulgą – nasz domek sprawiał wrażenie przebudzonego
i zadowolonego z ludzkiej obecności. Miałem poczucie,
że wróciłem do siebie.
A potem zobaczyliśmy ten dom... Czekał na nas, otoczony drzewami i krzewami kwitnących róż.
Był niebieski. To znaczy miał pomalowane na niebiesko drewniane ściany. Szary dach. Białe okna i drzwi.
A przed drzwiami coś dziwnego, jakby balkon.
– Co to jest? – spytał zdziwiony Pawełek, wysiadając
z samochodu.
– Weranda – odpowiedział tata, pomagając wydostać
się Łucji. – Można tutaj siedzieć, kiedy pada deszcz.
– Zawsze chciałam mieć dom z werandą. – Westchnęła mama.
– No to teraz masz – stwierdziła zadowolona Łusia,
próbując rozczesać sobie palcami włosy i zapiąć spinkę
w kształcie motyla.
Zaczęliśmy do siebie machać i krzyczeć, każde ze swojego drzewa. Byliśmy jak królowie i królowe na zamkach.
– Jestem król Daniel Wielki! – wrzasnąłem głośno
i zrobiłem sobie koronę z gałęzi i liści.
– Jestem królowa Łucja Piękna – odkrzyknęła Łuśka
ze swojej jabłonki.
– A ja jestem królewicz Paweł Mądry – powiedział
Pawełek spokojnie, oglądając mrówki idące po gałęzi.
– A ja... – dobiegł nas z dołu donośny i hardy głosik
Emilki. – Ja jestem klólikiem!
Mama popłakała się ze śmiechu. Potem rozłożyła kocyk na trawie i, ciągle ocierając oczy, zaczęła zmieniać
pieluszkę Mikołajkowi.
W tym momencie wyszedł z domu zasapany tata,
który tymczasem rozpakował resztę rzeczy. Przeciągnął
się na werandzie i popatrzył na nas, dyndających na drzewach jak dojrzałe śliwki.
– Nie pospadają? – spytał mamy.
– Mam nadzieję, że nie – odpowiedziała przekornie
i podała mu piszczącego z uciechy Mikołajka, nakarmionego i zadowolonego z czystej pieluchy.
Beskid pasmo gór karpackich,
W krakowskiej się wznosi ziemi,
Jak kraj długi i szeroki
Widokami słynie swemi.