cytaty z książki "Boska komedia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy [tu] wchodzicie.
W życia wędrówce, na połowie czasu,
Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu.
Nie ma dotkliwszej boleści
niźli dni szczęścia wspominać w niedoli
Mocny jak wieża bądź, co się nie zegnie,
Chociaż się wicher na jej szczyty wali.
A kto na ziemi po krótkim przechodzie
Bez wieńca sławy położy się w grobie,
Ten tyle śladu zostawi po sobie,
Co dym w powietrzu, co bańka na wodzie.
Niech wam wystarczy wierzyć, że tak jest, a nie dociekać, dlaczego jest".
Vexilla regis prodeunt inferni...
(Zbliżają się sztandary króla piekieł...).
Miłość, co zawsze miłością się płaci,
Tak mi kazała w nim podobać sobie,
Że go nie zgubię już ni on mię straci.
Miłość nas śmiercią położyła w grobie...
Przede mną żadne nie wszczęło się życie,
prócz odwiecznego- ja wiecznie stoję.
Rzućcie nadzieję,
Wy co tu wchodzicie!
W życia wędrówce, na połowie czasu, zniesiony stopa w obłędne koleje, pośród ciemnego znalazłem się lasu.
W połowie drogi żywota naszego, nagle się w gęstym obłąkałem lesie. Juz ścieżki prawej moje oczy nie dostrzegą (...)
Nigdy nasz rozum nie będzie w dosycie,
Jeśli go Prawda Boża nie ucieszy,
Nad którą nie ma prawdy we wszechbycie.
Gdyby wszechwiedzą ludzkość była mocna,
Przecz by Synaczka rodziła Maryja?
«Ojcze nasz, niebem nieobjęty twojem,
Przez miłość, z jakąś ukochał głęboko
Pierwsze istoty, co są tam wysoko,
Święć się Twe imię przez wszelkie stworzenie,
Moc, mądrość Twoja przez ich dziękczynienie:
Przyjdź Twe Królestwo, gdy to z swym pokojem
Nie znijdzie do nas, nasz duch mdły, o Boże!
Sam doń o własnej sile dojść nie może.
Jak aniołowie ofiarę Ci w niebie
Robią z swej woli, śpiewając Hosannę,
Oby tak ludzie robili dla Ciebie!
Dziś nam, błagamy, daj powszechną mannę,
Bez której na tej pustyni żywota
Wstecz idzie, kto się więcej naprzód miota.
Jak winy drugich przebaczamy sami,
Ty na karb łaski policz nasze długi,
Przebacz, a nie patrz na nasze zasługi.
Spraw, nasza wola tak ułomna, oby
Starego wroga uniknęła proby!
Zbaw ją od złego, niech z pokus powstanie.
A tę ostatnią modlitwę, o Panie!
Nie mówim za nas, tu złe nas nie mami,
Lecz za tych, którzy zostali za nami».
Modląc się za się i za nas zarazem,
Szły duchy, każdy ugięty pod głazem,
Podobne temu, co w śnie marząc mniema,
Że dźwiga ciężar barkami obiema.
A idąc, mdlały z trudu i żałości,
W krąg pierwszym gzymsem, co górę okola,
By się oczyścić z światowych ciemności.
Jeśli tam za nas modlą się tak szczerze,
Słusznie tu za nich słać modły, pacierze,
Tym, których dobrą zasadę ma wola.
Lecz tam przyrody słuchać nie umieją,
Czyniąc kapłanem, kto stworzon do miecza,
A królem, kto miał zostać kaznodzieją.
Na błędnych ścieżkach jest stopa człowiecza.
Skonałem z wiarą w miłosierdzie Boga.
Grzech mój był wielki, lecz bożej dobroci
Nieogarnione, tak wielkie ramiona
Wszystkich obejmą, kto się do nich zwróci.
O! Florencyjo! tyś zapewne rada
Z tej mowy mojej! bo czyż ona tyczy
Ludu twojego — co tak pięknie gada!
Gdzie indziej czują sprawiedliwość w duszy,
Lecz w czynach tylko lub w radzie ją głoszą;
U ciebie wszyscy na ustach ją noszą,
Jeden drugiemu wciąż nią trąbi w uszy.
Gdzie indziej stronią urzędów publicznych,
Niepewni swoich czy sił, czy przymiotów:
U ciebie każdy na najwyższe gotów;
Wszystko wie, umie, wszystkiego dokaże!
Byle miał głosy wyborców ulicznych!
Za czym się zwrócił i rozpuścił rące
Nogi, sposobem biegnącego męża
O płaszcz zielony na werońskiej łące:
A biegł tak szybko, jak ten, co zwycięża.
Więc Kleopatre widzę; uwiezioną
Helenę, powód Trojanów upadku;
Widzę Achilla, chrobrego hetman,
Co dla miłości walczył do ostatka,
Widzę Parysa i widzę Tristana;
Tysiąc miłosnym zatraconych szałem
Dusz tu poznaję z ust mojego Pana.
A gdy do końca Mistrza wysłuchałem,
Co mi wskazywał damy i rycerze,
Litość mię zmogła i zmieszany stałem.
Z pola łez wianie buchnęło ogromne,
Przeleciał po nim gromu błysk czerwienny
I omdlały mi zmysły nieprzytomne,
I padłem, jako pada człowiek senny.
Nie taki cel był mojego zamiaru,
Aby lud boży przy mojej stolicy
Stał po prawicy, a ten po lewicy...
A któż ty jesteś, co siadasz za sędzię
I badasz tysiąc mil odległe sprawy
Sądem odległym zaledwie na piędzie?
Za cóż się czyja nienawiść policzy,
Jeśli kochanie za występek liczem?
Grzechu nie zmaże, kto żalu nie czuje,
Ale żałować - pragnąc, to zamyka
Sprzeczność, którą się ład logiczny psuje.
Tak chce się tam, gdzie się może
To, czego się chce, i więcej nie pytaj.
Bać się należy tych rzeczy jedynie,
Z których się szkoda niepowrotna lęże,
Ale nie innych, których groza minie.