cytaty z książek autora "Maroš Krajňak"
(...) wszelkiego rodzaju posiłki przemieniają się w ciałach na energię, wszystkie ciecze na krew i krwawe emocje. s.10.
(...) tutaj, w tych przestrzeniach, nie istnieje trwałość rzeczy i myśli, że wszystko, co wyszło od ludzi, tutaj, w Zonach, trwa najdłużej tylko krótkich kilka stuleci i że nigdy nie stanie się tak, jak gdziekolwiek indziej, że rozwój będzie sam wypływać z przeszłości.
(...) głupota jest częścią człowieka, który zależnie od danej sytuacji nie umie lub nie chce rozpoznać i docenić możliwej korzyści z dojrzalszego zachowania. Wie, że najskuteczniejszą drogą do zysku może być siła, kłamstwo i nadużycie zaufania w połączeniu z różnym stopniem inteligencji i szybkości.
s.26.
(...) każdy jest ekscentrykiem, każdy ma swoją pozycję na ustalonej skali szaleństwa, każdy jest barwną postacią, tylko przezroczysta nuda otoczenia jest nieomylna, tylko ona, przed tym, zanim przepadnie w zapomnieniu, zdolna jest do doskonałego odpuszczenia. s.8.
Ludzie stracili już siłę do produkowania czegokolwiek za pomocą rozumu. Wszystko to są tylko niewypały, których oni nie odbierają w ten sposób. Nie pojmują i nie widzą różnicy między dawno opuszczoną doskonałością a tym czymś poplątanym, które teraz wychodzi z ich rąk i głów. Już praktycznie zaniechali swych rytuałów. Słowa śpiewów w cerkiewnosłowiańskim poprzekręcali i podczas liturgii odprawianej przez zrezygnowanego popa z ich ust wydobywa się już tylko fonetyczny, zawsze inny, jakby celowo przemieniony bezsens.
s.116-117.
(...) ludzie wstają, wychodzą na ulice, patrzą na niebo ze słońcem zakotwiczonym tuż nad horyzontem. Ich zwyczajność każe im żyć.
s.16.
(...) pytam ich, czy ostrzegają swoich klientów, że przeszukiwanie formalnej przeszłości przodków może być dla kogoś niebezpieczne. Że kiedy wrażliwy człowiek dowie się o wszystkich zbędnych wydarzeniach, z którymi nie może już nic zrobić, może go to zranić i wywołać z do teraz nieznanych zakamarków pamięci dokładne obrazy życiorysów wszystkich ludzi z jego drzewa rodowego. Potem te obrazy przewijają się w jego myślach, co może wrażliwego człowieka całkowicie załamać.
s.160-161.
Ścieżka wije się wśród suchych traw po spalonej słońcem łące. Jest grzbietem węża, a jego głowa już wśliznęła się w gęstwinę za pierwszą linię lasu. Wąż pożera wszystkie leśne płody i drobne zwierzęta, leniwie wsysając je do swojego długiego zamaskowanego ciała. Obejmuje cały las, sięga aż do nieba, dlatego chwyta też ptaki. Rozwiera paszczę, cicho, z wolna i zagarnia jak najwięcej, potem paszczę zamyka. Uwięzioną zdobycz miesza ze śliną i wtedy ją zjada. Połknięte rzeczy wolno przesuwają się w długim ciele i potem w nienaruszonym stanie wypadają na drugim końcu. Wąż jest więc jednocześnie drogą, która umożliwia niewidoczne przejście z powrotem.
s.44.
(...) każde światło przychodzące z nieba ma specyficzny smak oraz zapach oba można odróżnić tylko, kiedy ma się zamknięte oczy (...) s.11.