cytaty z książki "Dawni mistrzowie: Komedia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nienawidzimy ludzi, a mimo to chcemy być razem z nimi, ponieważ tylko z ludźmi i tylko pośród ludzi mamy szansę żyć dalej i nie oszaleć. W samotności nie wytrzymujemy zbyt długo, oświadczył Reger, sądzimy, że możemy być sami, sądzimy, że możemy zostać opuszczeni, wmawiamy sobie, że możemy sami dalej żyć, oświadczył Reger, ale to tylko rojenia mózgu. Sądzimy, że obędziemy się bez ludzi, wierzymy wręcz, że obędziemy się nawet bez jednego, jedynego człowieka, i uroiliśmy też sobie, że mamy tylko jedną szansę, tylko wtedy, kiedy jesteśmy sami z sobą, ale to są rojenia mózgu. Bez ludzi nie mamy najmniejszej szansy przetrwania, powiedział Reger, choćbyśmy sobie nie wiem ilu wielkich duchem i dawnych mistrzów wzięli za towarzyszy, oni nie zastąpią żadnej istoty ludzkiej, oświadczył Reger, w końcu to właśnie przede wszystkim ci tak zwani wielcy duchem i tak zwani dawni mistrzowie zostawią nas samym sobie, w końcu pojmujemy, że właśnie wielcy duchem i dawni mistrzowie z nas tylko szydzili i to najnikczemniej w świecie, w końcu stwierdzimy, że nasz związek ze wszystkimi tymi wielkimi duchem, wszystkimi tymi dawnymi mistrzami oparty był zawsze tylko na szyderstwie. (...) Cała sztuka w ogóle nie jest niczym innym jak sztuką przetrwania, niech pan tego nie traci z oczu, jest ona w sumie jedną, nieustannie ponawianą, poruszającą również rozum, próbą uporania się z tym światem, w całej jego obrzydliwości, a tego, jak wiadomo, dokonać można, jedynie ustawicznie uciekając się do kłamstwa i zakłamania, obłudy i oszukiwania samego siebie, oświadczył Reger. Te obrazy pełne są kłamstwa i zakłamania, pełne obłudy i oszukiwania samego siebie, niczego poza tym w nich nie ma, nie licząc ich jakże często genialnej zręczności. Wszystkie te obrazy są ponadto wyrazem absolutnej bezradności człowieka, niemożności uporania się przez niego z sobą i z tym, co przez całe życie go otacza
Nawet rozprawę filozoficzną lepiej rozumiemy nie wtedy, gdy pożremy ją doszczętnie w Calości za jednym zamachem, tylko wtedy, gdy wybierzemy sobie jeden szczegół, od którego wychodząc, w szczęśliwym wypadku dotrzemy do całości. Szczyt przyjemności dają nam przecież fragmenty, tak jak w życiu osiągamy szczyt przyjemności, przyglądając mu się we fragmentach, a jaką grozę budzi w nas całośći w gruncie rzeczy też to, co doskonałe, kompletne.(...) Nasza epoka jako Całość od dawnajest już przecież nie do wytrzymania, jest znośna tylko wtedy, kiedy widzimy ją we fragmencie.
Widzi pan katolickiego papieża, siedzi sobie ta uszminkowana kukła w podróży dookoła świata pod swym szklanym, kuloodpornym kloszem, w otoczeniu swych uszminkowanych i wycwanionych kukieł wyższych i niższych rangą, jakie to odstręczające, śmiechu warte.
Nauczyciele nie wiedzą, czym jest sztuka, a zatem i swoim uczniom nie
są w stanie powiedzieć, ani ich nauczyć, czym jest sztuka, nie wprowadzają ich w sztukę, tylko z niej
wyprowadzają, z całym tym ohydnym sentymentalnym wokalno instrumentalnym artystycznym geszeftem,
który dla uczniów musi być odrażający. Nie ma równie taniego gustu w sztuce, jak gust nauczycielski. Już w
podstawówce nauczyciele psują smak artystyczny uczniów, od samego początku wypędzają swoich uczniów ze
sztuki, zamiast im sztukę, a zwłaszcza muzykę, objaśnić i obrócić w radość życia. Nauczyciele wszak nie tylko
sztukę udaremniają i unicestwiają, lecz w sumie przecież nauczyciele zawsze udaremniali życie i egzystencję w
ogóle, zamiast młodych ludzi nauczyć życia, rozszyfrować je dla nich, sprawić, by rozwinęli w życiu faktycznie
niewyczerpane bogactwo własnego charakteru, zabijają je w nich, czynią wszystko, by je w nich zabić. Nasi
nauczyciele to w większości żałosne kreatury, których zadanie życiowe polega, jak się wydaje, na tym, żeby
barykadować młodym ludziom życie, a w końcu wpędzić ich w ciężką depresję na całe życie. Do zawodu
nauczycielskiego garną się też przecież wyłącznie sentymentalne i perwersyjne półgłówki z niższej warstwy
klasy średniej. Nauczyciele to bezwolni pomagierzy państwa, a tam, gdzie, tak jak w wypadku tego tu
dzisiejszego państwa austriackiego, ma się do czynienia z państwem pod względem duchowym i moralnym
kompletnie kalekim, państwem, które uczy wyłącznie zdziczenia i zepsucia tudzież groźnego dla ogółu chaosu,
naturalnie również nauczyciele są kalecy duchowo i moralnie, zdziczali, zepsuci i chaotyczni. To katolickie
państwo nie ma pojęcia o sztuce, nie mają go zatem i nauczyciele w tym państwie, wręcz muszą go nie mieć, to
jest najbardziej deprymujące. Nauczyciele ci uczą tego, czym jest owo katolickie państwo, do nauki czego owo
państwo ich wynajmuje: ciasnogłowia i brutalności, niegodziwości i nikczemności, niecności i chaosu.
Tylko głupi podziwia, mądry nie podziwia, potrafi uszanować, patrzy z uwagą, rozumie, to wszystko.
Austriaka lubi się na całym świecie, przynajmniej lubiło do dzisiaj, właśnie dlatego cały świat nagle, że tak powiem, się w nim zadurzył, że jest najciekawszym, jednocześnie jednak jest on mimo to wciąż najniebezpieczniejszym Europejczykiem. Austriak z dużym prawdopodobieństwem jest w ogóle najniebezpieczniejszym człowiekiem, bardziej niebezpiecznym od Niemca, bardziej od wszystkich innych Europejczyków, Austriak jest politycznie z pewnością człowiekiem najniebezpieczniejszym, czego dowiodła historia i co sprowadzało na Europę zawsze olbrzymie nieszczęścia, nawet na cały świat. Austriaka, który zawsze jest pospolitym nazistą albo debilnym katolikiem, można uważać za kogoś ciekawego i oryginalnego, ale nie powinno się go stawiać u politycznego steru, powiedział Reger, Austriak pozostawiony u steru bowiem niechybnie poprowadzi wszystko w bezdenną przepaść.
Polska to jeden z moich ulubionych krajów, lubię Polskę i lubię Portugalię, powiedziałem, prawdopodobnie jednak Polskę nawet bardziej od Portugalii.
Te setki tysięcy przemysłowo ubranych ludzi, już kiedy stawiałem pierwszy krok na ulicy, odbierały mi oddech.
Lepiej przeczytać dwanaście linijek książki z najwyższą intensywnością (…) niż gdybyśmy przeczytali całą książkę tak jak „normalny czytelnik”, który w końcu przeczytaną przez siebie książkę zna równie powierzchownie, jak lecący samolotem pasażer krajobraz, nad którym leci samolot. Nie postrzega nawet zarysu terenu. A dzisiaj wszyscy czytają wszystko w locie, czytają wszystko, niczego nie znają.
Wydaje mi się nawet, że parlament jest jeszcze o wiele bardziej obłudny i zakłamany od rządu, a jakże zakłamane i bezecne jest w końcu w tym kraju sadownictwo, jakże podła i zakłamana w tym kraju jest prasa, a wreszcie i kultura, i w końcu przecież wszystko w tym kraju, w tym kraju już od dziesięcioleci rządzi wyłącznie zakłamanie i obłuda, i niegodziwość, i bezecność.
W ogóle przecież kochamy filozofie i ogólnie całą humanistykę w sumie jedynie dlatego, że jest tak bezradna. Tak naprawdę to kochamy jedynie te książki, które nie są Całością, które są bezradne i chaotyczne.
Nauczyciele zawsze udaremniali życie i egzystencję w ogóle, zamiast młodych ludzi nauczyć życia, rozszyfrować je dla nich, sprawić by rozwinęli w życiu faktycznie niewyczerpane bogactwo swego charakteru, zabijają je w nich, czynią wszystko, by je w nich zabić.
Nauczyciele ci uczą tego, czym jest owo katolickie państwo, do nauki czego owo państwo ich wynajmuje: ciemnogłowia i brutalności, niegodziwości i nikczemności, niecności i chaosu. Po swoich nauczycielach uczniowie nie powinni niczego oczekiwać oprócz zakłamania owego katolickiego państwa i katolickiej władzy państwowej.
Nauczyciele, których mamy, uczą ludzi państwa, uczą ich strachu i grozy państwa, kłamstw państwa, tylko nie tego, że państwo samo w sobie jest strachem, grozą, kłamstwem.
Tak zwani dawni mistrzowie pracowali zawsze tylko w służbie państwa lub Kościoła, na jedno wychodzi, cesarza czy papieża, stąd bierze się jej nikczemność. (...) Malarze ci, wszyscy od dawna mistrzowie, od których najczęściej zbiera mi się bardziej niż od czegokolwiek innego na wymioty, i od których zawsze miałem mdłości, służyli zawsze tylko jednemu panu, nigdy sobie samym, a tym samym ludzkości.
Wszyscy malowali, mając tylko to na oku, z żądzy pieniędzy i z żądzy sławy, nie dlatego że chcieli być malarzami.
Robienie prezentów to straszliwy nawyk, nader często, rzecz jasna, biorący się z wyrzutów sumienia, jak również z powszechnego lęku przed samotnością.
Dla lekarzy psychiatrów byłbym, jak to się mówi, nie lada gratką i smakowitym kąskiem, ale ja nie dam lekarzom psychiatrom zrobić z siebie nie lada gratki i smakowitego kąska.
Nic nie przyciąga mnie intensywniej niż ludzie, z drugiej strony nic mnie mocniej niż ludzie nie odpycha.
Rodzice mieli uszy, ale niczego nie słyszeli, mieli oczy, ale niczego nie widzieli, mieli chyba też serce, ale niczego nie czuli.
Mieliśmy wiele pięknych i drogich obrazów na ścianach, lecz całymi latami, przez dziesiątki lat, ani razu im się nie przyjrzeli, mieliśmy na regałach tysiące książek, ale przez cale dziesięciolecia ani jednej nawet nie przeczytali, mieliśmy w domu bösendorfera, ale całymi latami, przez dziesiątki lat, nikt na nim nie zagrał.
Dzieciństwo, to mroczny loch, do którego wtrącili nas rodzice, i z którego musimy się wydostać, zdani tylko na własne siły. Ludziom w większości nie udaje się już jednak z tego lochu, z własnego dzieciństwa, wydostać, pozostaną w tym lochu na zawsze, nie wydostaną się już z niego i są zgorzkniali.
Nie ma przecież czegoś bardziej zakłamanego niż te urodzinowe przyjęcia, na które ciągną ludzie, czegoś wstrętniejszego niż owo urodzinowe zakłamanie oraz owa urodzinowa obłuda.
Niepunktualni są dla mnie najwstrętniejsi, nie chcę mieć nic wspólnego z niepunktualnymi, z niepunktualnymi nie utrzymuję stosunków, z niepunktualnymi w ogóle nie mam do czynienia, nie chcę mieć do czynienia.
Zawsze nienawidziłem ludzkich zbiorowisk, przez cale życie ich unikałem, ze względu na nienawiść do mas nie zdarzyło mi się nigdy uczestniczyć w jakimkolwiek ludzkim zgromadzeniu.
Obdarzeni wrodzonym zrozumieniem sztuki, Włosi zachowują się zawsze tak, jakby od urodzenia wprowadzeni byli w arkana sztuki. Francuzi przemierzają muzeum raczej ze znudzeniem, Anglicy sprawiają wrażenie, jakby wszystko znali i o wszystkim wiedzieli. Rosjanie są pełni podziwu. Polacy przyglądają się wszystkiemu wyniośle.
To jest najstraszliwsze, że nic nie jesteśmy w stanie tu zmienić, że musimy się po prostu bezsilnie przypatrywać, jak ten rząd z każdym dniem popada w jeszcze większe zakłamanie, obłudę, bezecność i niegodziwość, że w zasadzie codziennie musimy w prawdziwym osłupieniu przypatrywać się, jak rząd ten robi się coraz gorszy i coraz bardziej nie do wytrzymania.
Chętnie bym wierzył, że Goya tylko dla mnie malował, że Gogol i Goethe tylko dla mnie pisali, że Bach dla mnie tylko komponował.
Spoglądam na okoliczne groby w złym guście, jeden bardziej kiczowaty od drugiego. (…) Na cmentarzu całkiem brutalnie widzimy bezdenne bezguście ludzkości.
Już tak długo ludzie dzień w dzień szpikowani są muzyka, że dawno już stracili jakiekolwiek wyczucie muzyki.